Rozdział 3: Pierwsza noc
Prawdę mówiąc to się zaczynam o Lilę bać, ale... Błagam zaopiekuj się nią synu, nie chcę powtórki sprzed 2 lat... Dlaczego Lucas nagle zrobił się miły, nie po nim się tego spodziewałam. Nie wierzę też w jego nagłą zmianę osobowości. Choć to mój rodzony syn i powinienem, ale...
-O! Bagaże! - odsunęła się Gabriela.
-Faktycznie. Kompletnie o nich zapomniałem, wybacz. - ruszył w kierunku drzwi frontowych.
Gdy zaczął wnosić bagaże, Gabriela nie wiedziała co robić. Zauważył to i powiedział:
-Możesz rozejrzeć się po domu! Bo to od dziś nasz dom kochanie - pocałował ją w czoło.
-Poradzisz sobie? - spytała
-Tak, tak.
Zaczął chodzić w tę i z powrotem z bagażami. Nie wiedział które są Lily, więc zostawił wszystkie w holu. Gdy już wniósł wszystkie znów zaczął rozmyślać nad dziwnym zachowaniem pasierba.
W tym samym czasie Lila zwiedza zakamarki domu. Nie wie jak ma się zachować w Jego obecności.
-Tu masz swój pokój - wskazał głową drzwi na piętrze i odwrócił się do niej przodem.
-Em, dzięki - odpowiedziała
-Hm? Za co? - zdziwił się
-Za oprowadzenie i pokazanie pokoju.
-Ale ci go jeszcze nie pokazałem. Dopiero to zrobię! - Nagle w jego oczach przez chwile było widać coś dziwnego.
Otworzył drzwi. Gestem ręki pokazał by dziewczyna weszła pierwsza. Gdy znalazła się już w środku usłyszała zamykające się za nią drzwi. Gwałtownie się odwróciła. Za nią stał Lucas. Nie mogła dostrzec jego wyrazu twarzy ponieważ chłopak stał do niej bokiem z zasłoniętym okiem. Czuła gdzieś w głębi niepokój. Serce zaczęło jej bić szybciej, sama nie wiedziała dlaczego.
-Wiesz... - cisze przerwał jego głos. Był oziębły.
-Co mam wiedzieć? - odezwała się pewna siebie, co zdziwiło chłopaka. Nie spodziewał się takiej reakcji?
-Hm? - spojrzał się w jej kierunku. Na jego twarzy można było dostrzec zmieszanie.
-No co? - spytała
-Ile ty masz lat? - podszedł do niej.
-17 bo co? - odpowiedziała zirytowana.
-Ja też! Ale się złożyło! Mamy w domu trzech 17-latków, sugoi! - nagle się rozpromienił i śmiał od ucha do ucha.
-Ha?! - zdziwiła się jego nagłą zmianą tonu.
-Nom. Jest jeszcze Niel, on też ma 17 na karku. - powiedział żartobliwie.
-Aha. A reszta?
-Hm? Ciekawa? - pochylił się na tyle by ich twarze były na równi. Był zdecydowanie za blisko jej twarzy.
-Co w tym dziwnego? - dziewczyna wyczuła to i odwróciła się bokiem do niebieskookiego - Od dziś jesteśmy rodziną i zmuszeni na życie pod jednym dachem - splotła ręce na piersi.
-Eee... Taa... - zaskoczyło go zachowanie Lily.
Więc jest opryskliwa, co? Hm. Musze przyznać że zaczyna mi się podobać pomyślał.
-Nicolas ma 19 lat, a Louise 16. Wiesz... - przerwał i usiadł na łóżku - nie jesteśmy braćmi.
-Co?
-To znaczy ja i Louise jesteśmy rodzonymi synami, ale tamci dwaj nie.
-Adoptowani?
-Yep. Ale przyzwyczailiśmy się już. Traktujemy ich jak braci, a nie przybłędy ze schroniska.
-To chyba dobrze.
-Myślisz? - spytał sarkastycznie.
-Ja nigdy nie mogłam mieć rodzeństwa. A sądząc po was, nadal go nie będę miała.
-Jak to? Kwiatuszku masz mnie! - wstał i objął ją ramieniem - ja jestem jedyny i nie powtarzalny.
-Eh... - to dlaczego wyczuwam od ciebie podstęp? pomyślała.
Nagle zaczął ją delikatnie całować po szyi. Dziewczyna poczuła ciepły oddech i natychmiast odskoczyła od Lucas'a.
-C...co ty robisz?! - trzymała się za szyję.
-Hm? O co ci chodzi? - spytał zaskoczony.
-O to co przed chwilą mi robiłeś!
-Aaa to. Przecież tylko wąchałem twoją szyję. Ładne perfumy mnie przyciągnęły jak pszczołę do miodu.
Co on chrzani?! Przecież czułam jak musnął swoimi wargami moją szyję! pomyślała wściekła.
-Idę po walizki. Chodź pokażesz mi które są twoje.
-Ok
Gdy zeszli na dół, widzieli starszych stojących przy walizkach.
-O skarbie, obejrzałaś dom? - odezwała się matka.
-Tak - odpowiedziała zamyślona
-Lucas... - zaczął ojciec. Wyczuł że coś się wydarzyło na górze.
-Hai, hai. Zaniosę jej bagaże na górę - chwycił torbę którą wskazała Lila.
-Będę chciał potem z tobą porozmawiać - powiedział stanowczym tonem Richard.
-Nie ma potrzeby - odpowiedział mu i ruszył w kierunku schodów - no co? - tuż przed nim stanął Nick.
Ale rudzielec wzruszył tylko ramionami. Lila poszła zaraz za niebieskookim. Gdy ten wyszedł z jej pokoju, ta dopiero weszła. Za nią stał Nicolas.
-No powiedz bo się zakrztusisz - odezwał się Lucas.
-Nic nie muszę mówić. Sam się domyśl - odpowiedział cicho.
-Podoba mi się siostra. Pozwól że teraz to ja pogram tego dobrego - mijając brata, złapał go za lewe ramię.
-Nie umiesz go grać - odpowiedział szybko rudzielec.
-Ty też. Ale się nią nie podzielę.
-Co ty knujesz? - odwrócił się w stronę brata, który był już przy schodach.
-Ja ne! - pomachał mu tylko schodząc.
Przez resztę dnia Lila nie wychodziła z pokoju. Zastanawiała się co powinna zrobić. Spróbować dogadać się z nimi czy też lepiej ich unikać. Ale co da unikanie skoro są już rodziną? Nim się zorientowała zasnęła w ubraniu na łóżku.
Matka widząc iż córka śpi postanowiła jej nie budzić. Sporo się działo jak na jeden dzień, więc chciała dać jej już spokój.
Nastolatka przebudziła się około godziny 3 nad ranem. Obudziła ją bowiem czyjaś ręka. Ta właśnie ręka była lodowata i oziębiła lewy policzek dziewczyny. Ktoś ewidentnie leżał obok niej i ją przytulał. Nie wiedziała co ma zrobić, czy się zerwać i sprawdzić kto to, czy udawać że nic nie czuje. Serce podchodziło jej do gardła. Bała się zasnąć.
Nie spała do piątej, potem odpłynęła. Gdy wstała nikogo obok niej już nie było. Czy mi się to śniło? pomyślała. Jednak gdy ustała na równe nogi zauważyła że ktoś siedzi na fotelu przy biurku, opierający się o nie. To był Lucas.
-Co tu robisz?! - spytała przerażona.
-Patrzyłem jak śpisz. Tak słodko - jego zachowanie w jej oczach było jak psychopaty.
-Ha?!
-Nie wygoniłaś mnie z łóżka. Hm. Daje do myślenia - wstał i podszedł do niej.
-Nie wiem o czym mówisz, ale już wyjdź - spuściła głowę i wskazała ręką na drzwi.
-Raz jesteś oschła, a raz się boisz. Ciekawe - dotknął jej policzka.
-Wynocha!! - natychmiast odtrąciła jego rękę i krzyknęła.
-Okey, ciau! Piękna
Co... Co się właśnie stało?! Czyli to on spał obok?! Cholera! Co on sobie myśli?
Dobra Lila uspokój się, ubierz się i idź do szkoły - mówiła do siebie w myślach.
Gdy ochłonęła i się uszykowała była już 6:48. Zeszła na dół i poszła prosto do kuchni. Tam zastała matkę.
-Cześć kochanie. Jak się spało? - na tę słowa Lila się mimowolnie wzdrygnęła - Wszystko gra? - matka zaniepokojona spojrzała na córkę.
-Ta było ok - nagle do kuchni wszedł Richard
-Dzień dobry Lilo.
-Dobry - w drzwiach stanął Lucas.
Czyżby się bal że coś powiem?!
-Na która masz? - spytała Gabriela dziewczynę.
-Na 10
-Ja też! Pójdziemy razem! - zadowolony chłopak podszedł do niej i objął ramieniem.
-Rzygam - zza pleców niebieskookiego wyłonił się Nicolas. Strącił rękę brata z nastolatki, co ją zdziwiło.
-Coś ty taki drażliwy...
-Ja idę z wami - odpowiedział natychmiast.
-Coo?? Czemu braciszku?? Nie ufasz mi?! - zgrywał głupiego.
-Po wczorajszym i dzisiejszym niezbyt - wziął butelkę ze sokiem i zaczął pić.
-Ranisz!!! - krzyknął Lucas.
-Chwila! Co się wydarzyło? - spytał przerażony i zakłopotany Richard.
-Spał z nią - niemal natychmiast mu odpowiedział rudzielec.
Po tych słowach Nick brał kolejnego łyka soku, podczas gdy wszyscy zaniemówili...
Ciąg dalszy nastąpi...
~LilaSama~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz