Ranek...
Dziewczyna nie ruszała się od wczoraj z miejsca. Wiadomość nie dotarła ani do siostry, ani do jej "chłopaka". Załamana leżała i nie wiedziała co ma zrobić.
...Skoro oni znają las to muszą mieszkać w pobliżu, ale gdzie? Na pewno przy drodze. Dobra Claire! Nie możesz tak siedzieć i czekać na nie wiadomo co. Jedzenie w końcu się skończy, tak jak i picie. Może powinnam raz jeszcze spróbować przejść się do autobusu. Nocki są cholernie zimne! Myślałam, że nogi mi odpadną z zimna, a mamy czerwiec! Dziewczyna wyszła z kryjówki.
Mgła? Nie zauważyłam jej wcześniej. Cholera, jak opadnie niżej to się zgubie. Ale w sumie oni też mnie nie zauważą. This is it! Ruszam!
Nim doszła na miejsce, gubiła się. Prawdopodobnie doszła przypadkiem.
Przez to bieganie na oślep wczoraj, kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem, ale na szczęście jakimś cudem dotarłam. Spójrzm... CO?! Gdzie są ciała?! Nie mówcie mi, że to są jakieś potwory! Co ty pierdolisz Claire, takie rzeczy nie istnieją! Ogarnij się. pomyślała.
Zdziwiło ją, że autokar był praktycznie pusty. Nie udało jej się znaleźć żadnego pożywienia, ani nic ciepłego do okrycia w nocy.
Szlag by to! Te ćpuny wszystko zabrały, łącznie ze zwłokami. Ale na co im one? Biedna Diana, aż strach pomyśleć, co jej robili.
Nagle dziewczyna usłyszała szelest za sobą. Odwróciła się nerwowo. Wiedziała, że nie ma czym się bronić, gdyż scyzoryk został w nodze kolesia ze wczoraj. Słuch miała dobry, więc mogła szybko zareagować na atak. Jednak...
Od tyłu zaszedł ją chłopak, a z przodu pojawiła się dziwaczka. Dziewczyna próbowała się wyrwać chłopakowi, lecz do szyi przyłożono jej jej własny scyzoryk.
- Wyczyściłam. A za to że dziabłaś Akisia dostaniesz po ryju, oke?
- Daj spokój. Nie taki jest cel.
O czym oni pierdolą?! Claire myśl. Musi być jakiś sposób.
Jednak nim się spostrzegła została ogłuszona.
40 minut później...
- Claire! Psss! Żyjesz? - głos był znajomy.
Dziewczyna leżała związana na zimnej posadzce. Ocknęła się, ale nadal miała mroczki przed oczami. Ał... Moja głowa... Kto... kto do mnie mówi? Diana? Ona żyję?
Po chwili odzyskała świadomość i widziała znacznie lepiej. Zobaczyła, że przed nią siedzi pięć osób i tylko jedna nie miała worka na głowie.
- Diana...
- Dzięki Bogu! Claire!
- Bóg raczej mało ma z tym wspólnego.
- A no tak, nie wierzysz.
- Kto to... - spytała cicho Claire.
- Elvira, Conrad, Angela i Cama! Oni żyją nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam! - zakomunikowała Diana.
- I z czego się cieszyć? Zdechniemy! Nam nawet nie zdjęli tych pierdolonych worków! - powiedziała Elvira.
- Gdzie ja jestem? - spytała próbując rozwiązać węzły ze swoich rąk.
- Przytargali cię tu, to znaczy ten przystojniak cię tu przyniósł i położył, ale wiesz... On nie ma rany - powiedziała zmartwiona Diana.
- C...co? - zdziwiła się.
- No bo wczoraj wbiłaś mu w nogę...
- No wiem! - Czyli jednak potwory?
- Ponoć oprócz naszej szóstki jest jeszcze 4 żywych - powiedział chłopak.
- Jak to?
- No, zakopali dwadzieścia osiem ciał, a było nas trzydziestu ośmiu łącznie z dorosłymi - oznajmiła dziewczyna.
- Twierdzą, że dorosłych pochowali - powiedział Conrad.
- Yhy, także muszą żyć jeszcze...
- Pff... wierzycie w cuda? Żenada.
- Sler słuchaj, nikt nie kazał ci żyć, więc nie dopierdalaj się do nas!
- Tsk! - syknęła Claire.
- Elvira, przestań.
- Diana ma racje, musimy współpracować - odezwał się oburzony chłopak.
Nagle do piwnicy ktoś wszedł. Na sam dół zeszła cała czwórka.
- O, obudził się uciekinier - odezwał się Alex.
Coś mi tu śmierdzi. Faktycznie, na jego spodniach nie widać przebijającego opatrunku ani krwi i mam uwierzyć, że niby nic mu nie było?
- Rudy kociaku nie myśl tyle.
Serio? Machanie mi przed nosem scyzorykiem?
- A w ryj laska chcesz?
Wszyscy byli przez chwile w lekkim szoku.
- Słucham? Co ty mi możesz zrobić będąc związaną? - zakpiła.
- Claire... - powiedziała łamiącym się głosem Diana.
- Ukradłaś, co moje. Nie wstyd ci? A rozumiem. Małpy są dzikie. A tobie najwidoczniej banany w głowie - powiedziała to widząc jak napastniczka klei się do chłopaka w kapturze, który powinien być ranny.
Tajemniczy chłopak zachichotał pod nosem. Za to w niebieskowłosej się zagotowało. Chciała uderzyć Claire lecz powstrzymał ją chłopak.
- Nie dam się obr... - już się zamachnęła.
- Uspokój się - powiedział trzymając ją.
- Ale...
- VERONICA! Wynoś się z piwnicy, natychmiast i nie każ mi się powtarzać - rozkazał Alex.
- Tsk! Szlag by to.
Do leżącej dziewczyny podeszła kobieta.
- Witaj! Jestem Jessica i jestem lekarzem. Chcę zbadać czy wszystko z tobą w porządku.
Wiedziałam, że ona czeka na krajanie ludzi.
- Pani raczej nie zamierza współpracować. Akira pomóż jej.
- Yhym... Wstawaj - szarpnął lekko dziewczynę za rękę, by ta wstała.
- Claire! - krzyknęła Diana.
Dziewczyna się zatoczyła. Cholera! Czuje się jakbym kaca miała!
Chłopak widząc to przytrzymał dziewczynę i prowadził na górę.
- Do was wrócimy - powiedział Alex.
Wszyscy poszli za chłopakiem. Przeprowadził ją przez korytarz do salonu. Wow. Ładnie tu mają. Pomyślała.
- Siadaj tu - posadził dziewczynę na sofie - rozwiążę cię, więc bez numerów, ok?
Jednak dziewczyna zignorowała go i odwróciła głowę.
- Rozumiem. Początek znajomości nie był najlepszy. Nie zrobię ci nic. I wiem co myślisz, ale nikt nie chce was krzywdzić. Jess się martwi i stąd te badania. Już dała znać, że znaleźliśmy autobus i... powinni was odebrać niedługo.
Czy ja mam na czole napisane "idiotka - mówić wszystko ja uwierzę"? W deklu mu się chyba poprzestawiało. Hannibal normalnie.
Chłopak przeciął więzy i odszedł. Na przeciwko Claire siedziała już Jessica.
- To na początek podążaj za światłem. Hm. Jedna źrenica dziwnie reaguje. A powiedz widzisz dobrze na prawe oko?
Uważaj, bo ci flądro odpowiem.
- Ach, ciężki z ciebie przypadek. No dobrze. A boli cie coś? Kiwnij chociaż głową.
Bujaj się.
Dziewczyna podrapała się po nosie. Nagle usłyszała rozmowy kolegów z piwnicy.
Jak to możliwe?! Kiedy mi się tak słuch wyostrzył? Miałam zawsze dobry, ale nigdy aż tak by "przenikać" przez ściany! Co jest?
- Dobrze się czujesz? - kobieta zauważyła dziwne zachowanie pacjentki.
- Nawet o tym nie myśl - ostrzegł ją chłopak.
Spojrzała się na niego obojętnie. Może i ładny, ale jest w nim coś, co mówi mi "nie zbliżaj się dziewczyno"!
- Dobra, zawrzyjmy umowę, co ty na to?
Hm? Dziewczyna przechyliła głowę.
- Tak myślałam, że cię to zainteresuje. Otóż, jeśli będziesz współpracować, będziesz chodziła po domu wolna. Więc?
Śmierdzi podstępem...
- Nie powinnaś takich decyzji podejmować bez Alexa.
- Oj przestań! Świat się wokół niego nie kręci. To jak kochaniutka?
- Oke. Nie boli mnie nic, oprócz głowy od uderzenia. Na oko widzę. Starczy? - powiedziała to bardzo szybko.
- Od razu lepiej! Tak, starczy. Skoro mówisz, że nic ci nie jest w takim razie jesteś wolna, ale tak jak powiedziałam, możesz chodzić swobodnie tylko po domu. Na wszelki wypadek przez jakiś czas, Akira będzie twoim opiekunem - uśmiechnęła się szatańsko.
- Że co?! Nie no wiedziałem, że mnie w to wrobisz! - wkurzył się.
- Wybacz cukiereczku! Dziewczyna jest płochliwa, więc trzeba na nią uważać. A no właśnie, jak się nazywasz w ogóle? - spytała wstając z fotela.
- Claire.
- Miło mi! Moje imię znasz, a to Akira. Dziewczyna, z którą masz na pieńku to Veronica, a starzec to Alex. Więcej nie napotkasz w tym domu osób.
Hm. W sumie babka nie jest zła. Ale serio? Mam być niańczona przez niego?
- Chodź - powiedział zdenerwowany Akira.
- Huh? - zdziwiła się.
- Do garażu - powiedział po chwili.
- Oj, oj! Ale ty masz zawsze otwarty. Może lepiej ją najpierw poznać? - zmartwiła się Jess.
- Zwieje to Vera ją złapie. Może na przyszłość nie będziesz robiła ze mnie niańki!
- Charakterek to ty masz!
- Chodź - pospieszył Claire, która nadal siedziała.
Dziewczyna niechętnie powędrowała za Akirą. Jednak skusiły ją słowa, iż garaż zawsze jest otwarty.
Gdy doszli na miejsce zobaczyła motor i na oścież otwarte drzwi garażowe.
- Nawet o tym nie myśl - uprzedził ją chłopak.
- Czyli co? Mam łazić za tobą? To w ogóle nie wolność. Wiedziałam ze był haczyk - skrzyżowała ręce na piersi i się oburzyła.
- Zapamiętaj na przyszłość, nie ufaj Jess - kucnął przy motorze.
- Nie mam zamiaru nikomu z was ufać.
- Szczera. Dobra to może potrwać. A i twoja torba leży za fotelu.
- Wziąłeś coś, nie? - podeszła we wskazane miejsce.
- Nie. Przejrzałem rzeczy aczkolwiek masz hasło na obu sprzętach, sprytna nie powiem.
Dziewczyna wzięła swoją torbę i przewiesiła przez ramię. Przez dwie godziny patrzyła, jak chłopak naprawia motor. Zafascynowało ją to, lecz przez cały ten czas milczała.
- Jesteś typem milczka, co? Nie mylę się... - odwrócił się w stronę dziewczyny.
Chłopak zauważył, że zasnęła na fotelu.
- Ach... W sumie... - podszedł do niej i wziął na ręce.
Zaniósł ją do swojego pokoju i położył do łóżka. Zanim wyszedł szepnął jej do ucha "ucieknij, a zabije. Masz kartę zaufania, nie zmarnuj jej".
Piwnica 4h później...
- Hej jak myślicie, żyję ona jeszcze? - spytała złośliwie Elvira.
- Kto wie... - nagle usłyszeli otwierające się drzwi.
- No to przyszłam po was - powiedziała Vera.
- Co? - zdziwiła się Elvira.
Veronica wzięła z krzesła Angelę i zaprowadziła na górę. Jednak nie wróciła z nią do końca dnia...
Ciąg dalszy nastąpi...
<---Poprzedni
~LilaSam~
Yyy... Claire ma kartę ulgową... To jeszcze zrozumiem...
OdpowiedzUsuń.
.
.
...ale że Veronica to Miku?! O.o Dafug?
Ja zdjęcia wstawiam by ktoś mógł sobie mniej więcej (podkreślam słowo MNIEJ WIĘCEJ) wyobrazić jak dana postać wygląda. Bo nie przykładam dużej wagi do opisu postaci.
UsuńZdążyłam zauważyć ;> xD
UsuńZapowiada się ciekawie. Claire ma trochę swobody no no. Nie mogę się doczekać az dowie się trochę więcej o nich. ;)
OdpowiedzUsuń