wtorek, 3 marca 2015

Nieznana Osobowość cz. 7

Rozdział 7: Braterski koszmar


*UWAGA!!! WULGARYZMY!*

Dziewczyna zmywając naczynia długo myślała.
-Skarbie, możesz już iść do pokoju. Wszystko pozmywane. Odpocznij – powiedziała matka.
-Na pewno? Może jednak…
-Chcesz pogadać? Masz problemy? – zmartwiła się.
-Niee. Ja po prostu się przejęłam zachowaniem Nica.
-Polubiłaś go? Widać że on ciebie też. Jest takim starszym bratem o jakim zawsze morzyłaś, co to by cię chronił przed złem – oparła się o szafkę i skrzyżowała ręce.
-MAMO! To stare dzieje miałam 5 lat.
-Wiem skarbie, po prostu jest starszy i jakoś tak mi się od razu przypomniało.
-Ta może coś w tym jest, ale nie odczuwam tej różnicy wieku.
-To chyba dobrze?
-Myślę że tak. Dobra to ja lecę. Zawołaj jak coś.
-Dobrze.
Po wyjściu dziewczyny z kuchni przyszedł pan domu.
-O już posprzątane? – spytał zdziwiony.
-Tak.
-Mogłem ci pomóc.
-Nie martw się o Lilę. Wychodzi na to że u niej wszystko gra.
-Musze ci coś powiedzieć i jej również.
-Nie rozumiem?
-To dotyczy braci N* (PS. na samym końcu słowniczek)

Gdy dziewczyna weszła do pokoju padła prosto na łóżko.
Czy może być gorzej? Co jeszcze mnie czeka w tym domu?
Nie wiedząc kiedy, dziewczyna zasnęła. Zaraz po obudzeniu poszła do łazienki wziąć szybki prysznic. Było już po 18.
Nagle przez szkło zobaczyła iż ktoś jest w łazience. Na 90% była pewna że to nikt inny jak Lucas.
-WYNOŚ SIĘ ZBOKU! – powiedziała wyluzowana. Przywykłam do jego zachowania?
-*NIKOGO TU NIE MA* - odezwał się chłopak.
-Mówię poważnie.
-No nie bądź taka! Umyję ci plecki, brzuszek, nóżki…
-NAWET NIE KONTYNUUJ!
-Haha! To wchodzę! – ruszył w kierunku kabiny co od razu zostało zauważone przez dziewczynę.
-Dobra skoro jesteś, podasz ręcznik? – musiała coś powiedzieć by odpuścił wejście do środka.
-TAK! Chwila co?
-Podasz ręcznik? – powtórzyła.
A to dziwne… pomyślał.
-Oczywiście. Co tak nagle? – wziął ręcznik z wieszaka i podał dziewczynie.
-Zauważyłam że im bardziej będę ci odmawiała tym bardziej będziesz upierdliwy.
-Tak myślisz?
-Yep – wyszła i od razu podeszła do umywalki.
-AHHH TE NOGI TA FIGURA! MRRR kociaku zrzuć ten ręcznik! – opierał się o ścianę trzymając ręce w kieszeniach spodni i podpierając się noga o ścianę.
-Śmieszne – odwróciła się na chwilę.
-A więc nadal odmawiasz?
-Nie powiedziałam że będę się zgadzała na wszystko.
-No tak, fakt. No to mogę cię pocałować? – spytał.
-Ha? – patrzyła się na niego w odbiciu lustra.
-Na początek plecy mogą być lub szyja.
-Dziwak – mówiąc to dziewczyna odsłoniła szyję po prawej stronie, zrzucając włosy na drugą.
-Hm – zamyślił się.
-Nie to nie.
-CZEKAJ!
-Za późno – dziewczyna założyła na siebie za dużą bluzkę. Była na tyle długa że zakrywała jej tyłek.
-Smutno mi – chłopak spuścił głowę.
-Nie mój problem. Chciałam dobrze.
-SPIEPRZYŁEM nosz kuźwa! – liczył na drugą szansę?
-Bywa.
Dziewczyna wyszła pierwsza z łazienki w bluzce która ledwo zakrywała co nieco  co sprawiało że chłopak miał chęć zaciągnąć ją do łóżka, bardziej niż wcześniej.
-A prześpisz się ze mną? Ale wiesz nie że spać obok siebie tylko…
-Wiem o co ci chodzi i mowy nie ma – sięgała spodnie z półki i chciała wrócić do łazienki gdzie miała bieliznę. Musiałam go stamtąd wyciągnąć. Ale teraz muszę jakoś wrócić bez pieska u nogi.
-WREDNA! – czyżby słyszał moje myśli?
-Bywa – powtórzyła.
Chłopak zmieszany zaistniałą sytuacją wyszedł z pokoju co z kolei zdziwiło dziewczynę, że tak szybko się poddał.
Chory czy co?

Gdy dziewczyna wysuszyła włosy i się ubrała postanowiła zejść na dół. W salonie siedział Louise. Chciała i z nim nawiązać kontakt, choć bała się go.
-Hej! Wrócili? – spytała zmieszana.
-Czemu do mnie mówisz? – chłopak nie patrzył na nią, a przed nim na stoliku leżał nóż kuchenny.
-Bo nikogo tu innego nie ma a starsi pewnie śpią.
-Nie wrócili – odpowiedział natychmiastowo.
-Znasz ich lepiej ode mnie. Nie wydaje ci się, że Nic jest za nerwowy? – Cholera! Ale Se temat obrałam!.
-Nie znasz go. Ja też nie. Nikt nie zna. Idź se już – machał na nią jakby kazał odejść służbie.
-Dlaczego tylko dla mnie jesteś taki? – No ta… od razu z grubiej rury! Co ja wyprawiam?
-Nie lubię płci brzydkiej – stwierdził.
-Aha… Chwila co? Ale tak w ogóle?
-W ogóle.
-Wow.
-Spadaj – pogodniał ją. Otworzył oczy.
-Niezbyt mi się chce. Za to chcę cię bliżej poznać.
-Powiedziałem spadaj – z pozycji pół leżącej usiadł garbiąc się i patrzył na nią.
-Nie – odpowiedziała. Nagle chłopak wstał raptownie chwycił nóż leżacy przed nim i podszedł do dziewczyny. Rzucił go na ziemie i ją samą popchnął tak …że dziewczyna upadła. Po chwili okroczył ją i znajdował się tuż nad nią. Uklęknął i znów wziął nóż.
-Myślisz że można mnie tak WKURWIAĆ?!
-Co ty robisz?! Złaź! – dziewczyna próbowała go z siebie zepchnąć, ale na próżno.
-PONOĆ CHCESZ MNIE POZNAĆ SIOSTRZYCZKO! TO POZNAJMY SIĘ LEPIEJ! – jego głos zmienił się w głos szaleńca.
-Odłóż ten nóż – Lila zaczęła panikować.
-Ten? Dlaczego? Nie podoba się? Wolisz by był we krwi? JA TEŻ! TO JUŻ COŚ O SOBIE WIEMY! TERAZ DOWIEDZMY SIĘ JAKĄ MASZ GRUPĘ KRWI! – młody przyłożył zimny nóż no lewego policzka siostry i naciął go. Popłynęła krew.
-HA?! PRZESTAŃ TO BOLI!!! – dziewczyna zamknęła oczy wiedziała że szarpiąc się w tym momencie zrobi sobie większą krzywdę.
-Wyczuwam RH-  - powiedział.
-C…co ty robisz?! Czy ty polizałeś krew z noża?! – spytała przerażona.
-Heeee??? Co w tym dziwnego! PRZECIEŻ SIĘ POZNAJEMY! A TERAZ SPRAWDZĘ JAKĄ MASZ WIDOCZNOŚĆ, OKE?
-NIE!
-POBOLI I PRZESTANIE! – jedną ręką chwycił jej obie ręce i przypiął tuż nad jej głową. Miał niesamowicie silny uścisk jak na 16-latka. Drugą ręką zaczął celować czubkiem noża na oko 17-latki.
-LOUISE PROSZĘ NIE! JESTEM TWOJĄ SIOSTRĄ BŁAGAM! – łzy płynęły ciurkiem. Była cholernie przerażona.
-Sio…
-TAK PROSZĘ, ODŁÓŻ GO. BŁAGAM! – krzyczała nadal płacząc.
Nagle nóż wyleciał z ręki chłopaka i wbił się w drewnianą podłogę tuż obok lewego ucha Lily. Dziewczyna nie przestawała płakać.
-ZŁAŹ Z NIEJ ALE JUŻ! – nad nimi stał już Nicolas.
-Nic? – spytał zdziwiony Louise.
-POWIEDZIAŁEM ZŁAŹ ALBO  CI KURWA POMOGĘ!
-Heh, widzisz przerwał nam poznawanie się.
-OGŁUCHŁEŚ?!
Chłopak wstał. Zrobił 3 kroki w tył. Dziewczyna w tym czasie wstała i pobiegła w stronę schodów, jednak nie weszła na górę. Będąc plecami do braci usłyszała łomot. Odwróciła się szybko. Ujrzała Louisa na podłodze i Nicolasa który trzymał chłopaka za bluzę i mierzył do niego pięścią. Lila spanikowała. Krzyknęła głośno:
-NIE! ZOSTAW GO NIC!
Do domu szybko wleciał Niel cały zdyszany. Gdy zobaczył zapłakaną siostrę zrozumiał, że coś się wydarzyło. Spojrzał do salonu. Już wiedział że nie da rady zatrzymać brata.
-Daj spokój – powiedział.
-Co? – zdziwiła się.
-Jest w furii. Teraz nawet ja nie dam rady go odciągnąć – stwierdził.
-Jak to?!

-No uderz. Ja ci oddam – powiedział opanowanym tonem młody.
Nicolas cisnął bratem o posadzkę.
-Odechciało mi się jakoś.
-Coo? Ale… Nic wszystko…? – spytał zszokowany Niel, który był pewien że brat wszedł w stan furii.
-Tak nie martw się. Nic mi nie jest – powiedział i patrzył się na dziewczynę.
-KWIATUSZKU?! – nagle Lucas zobaczył wbity w podłogę nóż kuchenny – braciszek ci groził? Nie martw się w moich ramionach się uspokoisz i znów dasz pocałować.
CZEMU ON TERAZ TAK MÓWI?! Nie widzi w jakim stanie jest Nic?? Może go zabić!
Dziewczyna nie myliła się. Chłopak momentalnie pojawił się przy bracie.
-Coś ty powiedział?!
-Nic daj spokój robi to celowo! – Niel złapał starszego za ramie.
-PUŚĆ MNIE! Z nim teraz gadam.
-Zazdrosny? – spytał Lucas.

Chłopakowi przypomniał się ich pocałunek. Zagotowało się w nim na samą myśl że Lucas mógł ją całować.

-Myślisz o tym co zrobiłeś po powrocie ze szkoły? Nie martw się powiedziałem staremu po obiedzie.
-Ty co zrobiłeś?!
-No cóż musiałem zburzyć obraz idealnego synalka. Po za tym wkurwiłeś mnie.
-A ty ją zraniłeś ćwoku.
-Gdyby się nie opierała to bym nie zranił – dolewał oliwy do ognia.
-Ty…
-HEJ SPOKÓJ! – brat znów próbował uspokoić Nicolasa.
-SPIERDALAJ NIEL!!!
Nagle Nic odwrócił się i uderzył brata, co wprawiło wszystkich w szok. Nawet młody był zdziwiony zachowaniem starszego brata.
-Rozumiem… Więc już za późno. Lucas spierdalaj stąd! NATYCHMIAST! – ostrzegł brata.
-Mam uciekać? Posrało?
-On ma racje. Powinieneś uciec, ale już za późno.
Nicolas wyszedł z domu dając do zrozumienia niebieskookiemu że też ma to zrobić. No i zrobił, jednak ręka Niela próbowała go zatrzymać.
-Przestań, nie idź!
-Wypchaj się.
Odtrącił rękę i wyszedł.
-Co teraz?! Co TERAZ?! – mówił do siebie spanikowany złotowłosy.
-Co się dzieje?! – spytała Lila. Była już spokojniejsza.
-A no to że Nic wpadł w szał.
-Jaki szał?
-Tylko nie mów że stary ci nie powiedział? – patrzył dziewczynie prosto w oczy.
-Nic nie mówił mi o was, w ogóle z nim nie gadałam.
-Ja Pier… Dobra, słuchaj to że jesteśmy adoptowani wiesz? – dziewczyna siedziała na schodach, więc Niel kucnął naprzeciw niej.
-Tak.
-Nasi rodzice zostali brutalnie zamordowani na naszych oczach…
-C…
-…byliśmy związani nawet gdy zamknąłem oczy słyszałem krzyk matki. Nic w ogóle ich nie zamykał. Nie wiem dlaczego, ale nas nie zabito, tylko zostawiono byśmy patrzeli na ich zmasakrowane ciała. Rano znalazła nas sąsiadka która zawsze przychodziła. Zadzwoniła na policję i tak wylądowaliśmy w domu dziecka. Badali nas psychologowie, lecz nie potrafili wyleczyć, to znaczy mnie wyleczyli jako tako, ale Nicolasa nie. Ja do dnia dzisiejszego biorę tabletki by nie zwariować. Czyli w sumie obaj do tej pory jesteśmy chorzy. W bidulu często miał kary, za pobicie innych dzieci czy wdawanie się w bójki, z których nie zawsze wychodził cało. Nie wiedziałem jak mu pomóc, choć tak bardzo chciałem. I pewnego dnia zemszczono się na mnie. Gdy zobaczył mnie z złamaną ręko i we krwi podszedł i powiedział „zabiję ich. Tak jak zabito naszych rodziców. BĘDĄ BŁAGALI O ŻYCIĘ!”
Na szczęście złapali go myśląc że to on mnie pobił. Szybko wytłumaczyłem że to nie jego wina, ale i tak poprosiłem by go nie spuszczali z oczu. Na drugi dzień przyszedł do mnie do szpitala i powiedział:
-nie zostawisz mnie, prawda? W zamian ja obiecuje że będę cię chronił, zawszę!
-Nie chcę tego, nie potrzebuję Nicolas. Ja chcę normalnego brata. Co mi po twoich bójkach jak kiedyś cię za to zamkną?
-TO CO MAM ZROBIĆ?!
Zaczął płakać. W tedy zrozumiałem że z jego psychiki jest jedynie sito. Mścił się na wszystkich za naszych rodziców. Bał się utraty mnie.
No i 3 miesiące potem przyjechali nasi „nowi rodzice”. Zawołano nas do gabinetu Korcińskiej nie mówiąc po co. Podejrzewałem, że znów coś nabroił. Myliłem się.
W nim czekali na nas Richard i jego była żona Klara. Gdy wytłumaczono nam po co oni przyjechali Nicolas się wściekł. Nie chciał nowych rodziców, wiedziałem o tym od dawna, ale nie odzywał się.
-Hej! Ja jestem Richard a to moja żona Klara. Mamy dwójkę synów. 10 letniego Louisa i 11 letniego Lucasa… A wy to Niel lat 11 i Nicolas lat 13, zgadza się?
-Tak – odpowiedziałem.
-O to ty jesteś Niel?
-Tak.
-Czy są państwo pewni że chcą akurat tą dwójkę?
-Oczywiście. Wiemy o chorobie Nicolasa mimo to jesteśmy pewni że nauczymy go panowania nad sobą. W końcu moja żona to psycholog. Będą pod ciągłą opieką.
-Rozumiem. Pani również wyraża zgodę?
-Naturalnie.
Przygarnęli nas w co nie mogliśmy uwierzyć. Pomogła mojemu bratu lecz pół roku po wzięciu nas, zmarła na białaczkę. Mimo że na początku broił to nas nie odesłali. W tedy brat mi obiecał, iż nigdy nie będzie się bił z byle pretekstu i zapanuje nad sobą. Dotrzymał obietnicy jednak… Wiem że codziennie w nocy wychodzi do swojego gangu i wymierzają sprawiedliwość. On jest ich asem ale nie bije się. Dopiero gdy jest konieczność. Więc w sumie dotrzymał słowa.
-To dlatego jest ciągle senny? – spytała zaciekawiona Lila.
-Dokładnie. Ta jego choroba to napady złości niekontrolowane. Podejdź a zaliczysz sierpowego.
-To co teraz zrobimy? – dziewczyna podeszła do okna to co zobaczyła przeraziło ją.
-Co jest? CZEKAJ!
Dziewczyna wybiegła i krzyknęła.
-STÓJ BO GO ZABIJESZ!
W oddali widać było nadjeżdżający samochód. Nikt jednak nie zwracał na to uwagi.
Chłopak zawahał się słysząc głos Lily. Trzymał pięść w powietrzu a tuż pod nim leżał na pół przytomny Lucas.
-No uderz. Skończmy to co zaczęliśmy – podjudzał go.
Samochód gwałtownie stanął. Wybiegł z niego Richard i zaraz po nim Gabriela zakrywająca usta rękoma.
Chłopak uderzył brata nim ojczym zdążył krzyknąć by tego nie robił. Lucas stracił przytomność.
On nie mógł… umrzeć, prawda?!  Pomyślała dziewczyna zdezorientowana.

Ciąg dalszy nastąpi…




*Bracia N – w skrócie „Niel i Nicolas”

<---Poprzedni


~LilaSam~

4 komentarze:

  1. Jej wspaniały rozdział. Świetny rozdział( jak zawsze). Czekam z nie cierpliwością
    na dalsze losy bohaterów. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie by było. Bardzo mi się podoba ta historia. Zawsze jest wiele emocji, tylko czasem myle braci.^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się że się podoba ^^ Dobrze to wiedzieć ^^ Dzięki temu mam chęć pisać te dodatkowe historie do tego :) Rozdział nowy dodany ;) A co do mylenia braci, uwierz że nawet mi na początku się mylili xD

      Usuń