wtorek, 24 marca 2015

Demon Lasu cz.7 KONIEC?

Rozdział 7: Polujący.



Blady świt...



Słońce wpadało do pokoju Akiry przez szparę między roletami. 

Już świt, co? Heh, ciekawe co u Rose. Powinienem to sprawdzić jako jej opiekun, prawda? A dobra niech stracę. Podniósł się z łózka. Miał na sobie tylko długie spodnie piżamowe bez topu *fanki gołych klat XD*
Ubrał się i zapukał do pokoju dziewczyny. Nikt mu nie otworzył, na górę weszła Jessica.
- O, Akira! Właśnie szłam do naszej Claire sprawdzić co i jak.
- Nie otwiera, ale to dziwne - zaniepokoił się.
- Co takiego? - spytała.
- Czuje powiew spod drzwi... Cholera! - zorientował się.
Otworzył szybko drzwi i zobaczył, że okno otwarte jest na oścież. Podbiegł do niego.
- Uciekła?! Miałeś jej powiedzieć... - zaczęła.
- Mówiłem! Najwidoczniej dawka była za mała - krzyknął.
- Niemożliwe - szepnęła.
- Sama mówiłaś, że dałaś jej najmniejszą.
Kobieta nie odpowiedziała.
- Dałaś, prawda? - odwrócił się do Jess.
- Dałam jej waszą dawkę. Tak na wszelki wypadek. Dlatego to niemożliwe by była za mała. Wam starcza.
- Cholera! Jak mogła nie zadziałać?! Jesteś pewna?
- Tak. Dałam jej twoją dawkę.
- Dzizas - usiadł na łóżku dziewczyny.
- Co teraz? - spytała.
- Idę jej szukać - skoczył przez okno.
- JEZU SĄ OD TEGO DRZWI!!! - podbiegła do okna.
- Na co komu drzwi! - zniknął w głębi lasu.
- Ach, co ja powiem Alexowi?
- Nic nie musisz mówić. Słyszałem - za nią już stał pan domu.
- Hehe... - kobieta się zdenerwowała.


Chłopak po dwóch godzinach szukania znalazł dziewczynę siedzącą przy rzece. Dyszał zmęczony tym ciągłym biegiem. Podszedł do niej zdenerwowany. Złapał za jej ramię.

- Co ty tu do cholery robisz! Nie taka była umowa - myślał, że ta z własnej woli uciekła, przecież dawka była duża - słyszysz?
Pociągnął ją i to co zobaczył z przodu było szokiem.
- Co... co zrobiłaś?! - kucnął i zmienił ton.
- Ja... nie wiem, nie pamiętam. Czemu jestem znowu taka brudna!!! Co się dzieje?! - płakała. Chłopak przytulił ją - nie, bo...
- Mi nic nie zrobisz. Pomiędzy swoimi nie robimy zadymy. Zaufaj mi. Nie uciekłaś z własnej woli? - spytała by się upewnić.
- Nie... nie wiem, nie pamiętam.
Dawka? Ale dostała naszą normę. Czemu nie podziałała? 
- Chryste - powiedział.
- On nie ma z tym nic wspólnego.
- No tak, nie wierzysz - uśmiechnął się by rozluźnić atmosferę - Chodź. Musisz się umyć i uspokoić.
Zabrał ją na barana do domu. Gdy weszli do środka Jessica i Alex patrzyli na nich jak na zbirów. Chłopak kiwnął, by dali spokój.
- Dziewoja wróciła - z kuchni wyłoniła się Vera.
- Daj spokój. Nie czas na to.


Gdy dziewczyna wzięła szybki prysznic, poszła z Jessicą do jej gabinetu.

- Czemu ją tam zabrała? Nas nigdy nie brała - zdziwiła się dziewczyna.
- Musi zrobić dokładne badania, jest duże prawdopodobieństwo, że lek nie będzie działał - odezwał się czytający gazetę Alex.
- Co? Jak to? - zdziwił się Akira.
- Normalnie. W tedy będzie problem - odłożył gazetę i napił się kawy.


W gabinecie...



- Cóż... - przeglądała internet.

- Co jest? - spytała Claire siedząca na fotelu.
- Lek nie będzie działał tak jak myślałam.
- Więc, co teraz?
- Hm, nie wiem. Ciężko mi teraz to powiedzieć. Sama izolacja może ci nie pomóc, ech. Pomyślę i ci dam znać, ok?
- Pf, idę - wstała zdenerwowana.
- Gdzie? - przestraszyła się.
- Do siebie - otworzyła nerwowo drzwi. Z salonu zahaczył ją Akira.
- Co powiedziała?
- Daj spokój, chce iść odpocząć - wyszarpnęła się i poszła schodami na górę.
Siedziała w pokoju przez kilka godzin. Nikt nie przychodził. Bała się siedzieć sama i tego, co ją czeka. Nagle do pokoju wszedł Akira.
- Mam się wynosić? - podparła się łokciami na łóżku.
- Nie, przyszedłem przekazać ci nową metodę życia.
- To znaczy? - spytała zaciekawiona.
- Skoro nie możesz zapanować nad sobą to ktoś ci musi pomóc.
- Ha? - nadal nie wiedziała co ma na myśli.
- Będę siedział z tobą dwadzieścia cztery na dobę - westchnął.
Dziewczyna zrobiła duże oczy. 
- Dlaczego? Musisz spać i w ogóle...
- Hah - zaśmiał się - nie, nie muszę! Śpię, bo to przypomina mi człowieczeństwo, ale nie potrzebuje tego do życia.
- Serio? 
- Yup. Więc będę cię pilnował - powiedział, siadając na jej łóżku.
- Jak tam chcesz - obróciła się do niego plecami i uśmiechnęła.
- Tak właśnie chcę - położył się obok niej.
Leżeli tak przez chwilę. Na dole trwała dyskusja Jess z Alexem. Co oczywiście nie umknęło Claire.


- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? On potrzebuje snu - spytał Alex.

- Wiesz, że jak się na coś uprze nie daje za wygraną - uśmiechnęła się.
- Wiem, jest taki jak jego ojciec. Ale dwóch monstrów nie będziemy trzymać w domu.
- Co? - przestraszyła się.
- Przez brak snu zaburzy swoje funkcjonowanie. Sama wiesz najlepiej.
- Ach, co ma się stać i tak się stanie. Nie przemówisz mu do rozsądku.
Dziewczyna się przestraszyła.
Co jest? Przed chwilą mówił, że sen wcale nie jest mu potrzebny. A tym czasem bez niego może stać się czymś takim jak ja... Idiota.


Ta noc zapowiadała się spokojnie, bo przecież miał jej pilnować, a ona nie powinna atakować swoich. Tylko czy aby na pewno? 

Spał z nią do około dwudziestej pierwszej. On się przebudził i zobaczył, że Claire nadal śpi. Postanowił nie dawać znać, że już nie śpi. Leżał tak i myślał, co zrobić, gdyby coś zaczęło się dziać. Jednak nic na to nie wskazywało. Do pokoju po cichu weszła Jess. 
- Co z nią? - szepnęła.
Chłopak pokazał "ok".
- Och, dzięki bogu!
Nagle chłopak przypomniał sobie, że dziewczyny talentem jest słuch. Pokazał gestem ręki by Jessica wyszła z pokoju. Ta się zdziwiła, ale zeszła na dół.
Po chwili Claire przewróciła się na drugi bok, tak że teraz była odwrócona w stronę Akiry. Wtuliła się w niego. Chłopak uśmiechnął się i sam ją po chwili objął zasypiając. 
Spali tak do rana. Chłopak budząc się szukał ręką dziewczyny, jednak tej nie było koło niego. Zerwał się z łóżka. 
No nie! Zabiją mnie! Wstał, ale po chwili drzwi od łazienki się otworzyły, a w nich stanęła Claire ze szczoteczką w ustach.
Chłopak odsapnął z ulgą i padł na łóżko.
- Nie strasz mnie tak więcej!
- Gomene, ale fpałeś i nie fciałam cie bufdzić - mówiła ze szczoteczką w ustach.
- Po to tu jestem, wiesz? By cie pilnować. - przypomniał.
- Tak, tak. Słyszysz? - spytała.
- Co niby? - zdziwił się.
- Ptaki śpiewają - powiedziała.
- Ach, masz lepszy słuch, nic nie słyszę - zamknął oczy i rozłożył ręce.
- No to chodź - powiedziała.
- Gdzie? - podparł się łokciami i patrzył na dziewczynę.
- Na dwór! Usłyszysz je i ty - ubrała bluzę.
- Zwariowałaś? - zaśmiał się.
- No dalej!
Co ją opętało? Coś za szczęśliwa jest. Ach, dobrze że jej umiejętnością nie jest czytanie w myślach bo byłby problem.
Zbiegła na dół pierwsza i już ubierała buty. Akira zrobił to samo. Jessice, Alexa i Vera zdziwiła nagła zmiana Claire.
- Czy coś między wami zaszło? - spytała oburzona Veronica.
- Taa... - powiedział chłopak, ale po chwili został uderzony w ramie przez Claire.
- Tsss! Idziem! - otworzyła drzwi i wyszła pierwsza.
- Idem, idem - powędrował za nią.
Zabrała go na przechadzkę po lesie. Spacerowali tak chwilę.
- Zabrałbym cię do pobliskiego miasta, ale... 
- Spoko, wiem. Nie panuję nad tym.
- Na pewno zapanujesz.
- Yhym, powiedzmy.
- Ej wątpisz!
- Wcale nie! - krzyknęła śmiejąc się.
Chłopak podbiegł do niej i przytulił. 
- Wolę chyba Claire od Rose.
- Zdrada?
- No cóż... Wygląda na to, że twym lekarstwem będę ja!
- Ha?
- No wiesz, spałaś jak aniołek i w ogóle nie wstawałaś. Więc tego, no - podrapał się po tyle głowy.
- Phi! Może tak być.
Pocałował ją w czoło, co sprawiło, że dziewczyna znieruchomiała na chwilę.
Faceci. Pomyślała.
Gdy oni tak się bawili Vera szła drogą do miasta. Przejeżdżający samochód nagle zwolnił i otworzył szybę. Vera zauważyła, że za kierownicą siedział mężczyzna w okularach przeciw słonecznych i mierzył bronią w jej osobę. Dziewczyna instynktownie zrobiła unik, ale...
Strzał usłyszała Claire, nie umknęła jej reakcja Akirze. 
- Co jest? Co słyszałaś?
- Słyszałam strzał.
- Bzdura - prychnął.
- Słyszę... Mężczyzna mówiący coś... "...czas pochować zmarłych, gdzie jest... Akira..." - Claire spojrzała na chłopaka.
- Co...? - przestraszył się. Wiedział bowiem, iż słowo "zmarłych" sama nie mogła wymyślić.
- Zmarłych? - spytała. Chłopak się zmieszał. 
- My jesteśmy... martwi, nie wspominałem? Oboje z Verą umarliśmy. I tak zostaliśmy... odmieńcami - spuścił wzrok.
- Czyli... - zwątpiła.
- Ty też... Cały humor prysnął. Wracajmy...
- Nie! - szarpnęła go za rękaw - proszę... nie...
Usłyszała coś jeszcze, coś co spowodowało lęk.


KONIEC!!!




*Tak wiem burzycie się "LILA CO TO KURNA ZA ZAKOŃCZENIE?!" 
A ja wam na to że spokojnie to zakończenie to w pewnym sensie furtka na drugi sezon tej że historii. Spytacie "Dlaczego jej nie dokończysz i po problemie?" 
A no nie mogę :( Sami widzieliście jak dodawałam posty. I to z dwóch powodów. Po 1 życie priv po 2 niechęć do tej historii. Pewnie odczuliście że te dwa ostatnie rozdziały były pisanie z lekkiego przymusu. Nie mylicie się =/
Wolałam skończyć tą historię niż zostawić ją rozwaloną w połowie. W przyszłości pewnie wyjdzie "Demon Lasu 2" ale póki co tego nie planuję. Albo może nie tyle sezon drugi co "oneshot?" Sama nie wiem czas pokaże :D
Albo wykombinuje kontynuację pierwszego sezonu póki co nie chce pisać z przymusu bo mam ogólny zarys tej historii, ale boje się że nie dam rady wymyślić nic na dzień dzisiejszy dokładniejszego.
To na tyle! Dziękuję za czytanie tego opka :D Zapraszam do komentowania i obserwacji bloga! Za wszelkie błędy bardzo przepraszam! Słyszymy/widzimy się w nowym opku.
  
<---Poprzedni


~LilaSam~

7 komentarzy:

  1. Wiesz jak ja cię kocham XD TYLKO AKURAT GDY MI SIĘ SPODOBAŁO MUSIAŁAŚ PRZERWAĆ JA CI DAM ZOBACZYSZ CO NA FB CI ZROBIĘ XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo<3 kocham to!! Czekam na kolejne opowiadanie no i oczywiście na dalsza cześć tego. Pozdrawiam i zycze dużo dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żeby skończyć w takim momencie to po prostu skandal...
    No ale, niestety, rozumiem, sama mam wiele na głowie, przez co nie mogę robić tego, co bym chciała :(
    Ale mam nadzieję, że kiedyś będzie sezon 2 :D

    OdpowiedzUsuń