Blady świt...
Słońce wpadało do pokoju Akiry przez szparę między roletami.
Już świt, co? Heh, ciekawe co u Rose. Powinienem to sprawdzić jako jej opiekun, prawda? A dobra niech stracę. Podniósł się z łózka. Miał na sobie tylko długie spodnie piżamowe bez topu *fanki gołych klat XD*
Ubrał się i zapukał do pokoju dziewczyny. Nikt mu nie otworzył, na górę weszła Jessica.
- O, Akira! Właśnie szłam do naszej Claire sprawdzić co i jak.
- Nie otwiera, ale to dziwne - zaniepokoił się.
- Co takiego? - spytała.
- Czuje powiew spod drzwi... Cholera! - zorientował się.
Otworzył szybko drzwi i zobaczył, że okno otwarte jest na oścież. Podbiegł do niego.
- Uciekła?! Miałeś jej powiedzieć... - zaczęła.
- Mówiłem! Najwidoczniej dawka była za mała - krzyknął.
- Niemożliwe - szepnęła.
- Sama mówiłaś, że dałaś jej najmniejszą.
Kobieta nie odpowiedziała.
- Dałaś, prawda? - odwrócił się do Jess.
- Dałam jej waszą dawkę. Tak na wszelki wypadek. Dlatego to niemożliwe by była za mała. Wam starcza.
- Cholera! Jak mogła nie zadziałać?! Jesteś pewna?
- Tak. Dałam jej twoją dawkę.
- Dzizas - usiadł na łóżku dziewczyny.
- Co teraz? - spytała.
- Idę jej szukać - skoczył przez okno.
- JEZU SĄ OD TEGO DRZWI!!! - podbiegła do okna.
- Na co komu drzwi! - zniknął w głębi lasu.
- Ach, co ja powiem Alexowi?
- Nic nie musisz mówić. Słyszałem - za nią już stał pan domu.
- Hehe... - kobieta się zdenerwowała.
Chłopak po dwóch godzinach szukania znalazł dziewczynę siedzącą przy rzece. Dyszał zmęczony tym ciągłym biegiem. Podszedł do niej zdenerwowany. Złapał za jej ramię.
- Co ty tu do cholery robisz! Nie taka była umowa - myślał, że ta z własnej woli uciekła, przecież dawka była duża - słyszysz?
Pociągnął ją i to co zobaczył z przodu było szokiem.
- Co... co zrobiłaś?! - kucnął i zmienił ton.
- Ja... nie wiem, nie pamiętam. Czemu jestem znowu taka brudna!!! Co się dzieje?! - płakała. Chłopak przytulił ją - nie, bo...
- Mi nic nie zrobisz. Pomiędzy swoimi nie robimy zadymy. Zaufaj mi. Nie uciekłaś z własnej woli? - spytała by się upewnić.
- Nie... nie wiem, nie pamiętam.
Dawka? Ale dostała naszą normę. Czemu nie podziałała?
- Chryste - powiedział.
- On nie ma z tym nic wspólnego.
- No tak, nie wierzysz - uśmiechnął się by rozluźnić atmosferę - Chodź. Musisz się umyć i uspokoić.
Zabrał ją na barana do domu. Gdy weszli do środka Jessica i Alex patrzyli na nich jak na zbirów. Chłopak kiwnął, by dali spokój.
- Dziewoja wróciła - z kuchni wyłoniła się Vera.
- Daj spokój. Nie czas na to.
Gdy dziewczyna wzięła szybki prysznic, poszła z Jessicą do jej gabinetu.
- Czemu ją tam zabrała? Nas nigdy nie brała - zdziwiła się dziewczyna.
- Musi zrobić dokładne badania, jest duże prawdopodobieństwo, że lek nie będzie działał - odezwał się czytający gazetę Alex.
- Co? Jak to? - zdziwił się Akira.
- Normalnie. W tedy będzie problem - odłożył gazetę i napił się kawy.
W gabinecie...
- Cóż... - przeglądała internet.
- Co jest? - spytała Claire siedząca na fotelu.
- Lek nie będzie działał tak jak myślałam.
- Więc, co teraz?
- Hm, nie wiem. Ciężko mi teraz to powiedzieć. Sama izolacja może ci nie pomóc, ech. Pomyślę i ci dam znać, ok?
- Pf, idę - wstała zdenerwowana.
- Gdzie? - przestraszyła się.
- Do siebie - otworzyła nerwowo drzwi. Z salonu zahaczył ją Akira.
- Co powiedziała?
- Daj spokój, chce iść odpocząć - wyszarpnęła się i poszła schodami na górę.
Siedziała w pokoju przez kilka godzin. Nikt nie przychodził. Bała się siedzieć sama i tego, co ją czeka. Nagle do pokoju wszedł Akira.
- Mam się wynosić? - podparła się łokciami na łóżku.
- Nie, przyszedłem przekazać ci nową metodę życia.
- To znaczy? - spytała zaciekawiona.
- Skoro nie możesz zapanować nad sobą to ktoś ci musi pomóc.
- Ha? - nadal nie wiedziała co ma na myśli.
- Będę siedział z tobą dwadzieścia cztery na dobę - westchnął.
Dziewczyna zrobiła duże oczy.
- Dlaczego? Musisz spać i w ogóle...
- Hah - zaśmiał się - nie, nie muszę! Śpię, bo to przypomina mi człowieczeństwo, ale nie potrzebuje tego do życia.
- Serio?
- Yup. Więc będę cię pilnował - powiedział, siadając na jej łóżku.
- Jak tam chcesz - obróciła się do niego plecami i uśmiechnęła.
- Tak właśnie chcę - położył się obok niej.
Leżeli tak przez chwilę. Na dole trwała dyskusja Jess z Alexem. Co oczywiście nie umknęło Claire.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? On potrzebuje snu - spytał Alex.
- Wiesz, że jak się na coś uprze nie daje za wygraną - uśmiechnęła się.
- Wiem, jest taki jak jego ojciec. Ale dwóch monstrów nie będziemy trzymać w domu.
- Co? - przestraszyła się.
- Przez brak snu zaburzy swoje funkcjonowanie. Sama wiesz najlepiej.
- Ach, co ma się stać i tak się stanie. Nie przemówisz mu do rozsądku.
Dziewczyna się przestraszyła.
Co jest? Przed chwilą mówił, że sen wcale nie jest mu potrzebny. A tym czasem bez niego może stać się czymś takim jak ja... Idiota.
Ta noc zapowiadała się spokojnie, bo przecież miał jej pilnować, a ona nie powinna atakować swoich. Tylko czy aby na pewno?
Spał z nią do około dwudziestej pierwszej. On się przebudził i zobaczył, że Claire nadal śpi. Postanowił nie dawać znać, że już nie śpi. Leżał tak i myślał, co zrobić, gdyby coś zaczęło się dziać. Jednak nic na to nie wskazywało. Do pokoju po cichu weszła Jess.
- Co z nią? - szepnęła.
Chłopak pokazał "ok".
- Och, dzięki bogu!
Nagle chłopak przypomniał sobie, że dziewczyny talentem jest słuch. Pokazał gestem ręki by Jessica wyszła z pokoju. Ta się zdziwiła, ale zeszła na dół.
Po chwili Claire przewróciła się na drugi bok, tak że teraz była odwrócona w stronę Akiry. Wtuliła się w niego. Chłopak uśmiechnął się i sam ją po chwili objął zasypiając.
Spali tak do rana. Chłopak budząc się szukał ręką dziewczyny, jednak tej nie było koło niego. Zerwał się z łóżka.
No nie! Zabiją mnie! Wstał, ale po chwili drzwi od łazienki się otworzyły, a w nich stanęła Claire ze szczoteczką w ustach.
Chłopak odsapnął z ulgą i padł na łóżko.
- Nie strasz mnie tak więcej!
- Gomene, ale fpałeś i nie fciałam cie bufdzić - mówiła ze szczoteczką w ustach.
- Po to tu jestem, wiesz? By cie pilnować. - przypomniał.
- Tak, tak. Słyszysz? - spytała.
- Co niby? - zdziwił się.
- Ptaki śpiewają - powiedziała.
- Ach, masz lepszy słuch, nic nie słyszę - zamknął oczy i rozłożył ręce.
- No to chodź - powiedziała.
- Gdzie? - podparł się łokciami i patrzył na dziewczynę.
- Na dwór! Usłyszysz je i ty - ubrała bluzę.
- Zwariowałaś? - zaśmiał się.
- No dalej!
Co ją opętało? Coś za szczęśliwa jest. Ach, dobrze że jej umiejętnością nie jest czytanie w myślach bo byłby problem.
Zbiegła na dół pierwsza i już ubierała buty. Akira zrobił to samo. Jessice, Alexa i Vera zdziwiła nagła zmiana Claire.
- Czy coś między wami zaszło? - spytała oburzona Veronica.
- Taa... - powiedział chłopak, ale po chwili został uderzony w ramie przez Claire.
- Tsss! Idziem! - otworzyła drzwi i wyszła pierwsza.
- Idem, idem - powędrował za nią.
Zabrała go na przechadzkę po lesie. Spacerowali tak chwilę.
- Zabrałbym cię do pobliskiego miasta, ale...
- Spoko, wiem. Nie panuję nad tym.
- Na pewno zapanujesz.
- Yhym, powiedzmy.
- Ej wątpisz!
- Wcale nie! - krzyknęła śmiejąc się.
Chłopak podbiegł do niej i przytulił.
- Wolę chyba Claire od Rose.
- Zdrada?
- No cóż... Wygląda na to, że twym lekarstwem będę ja!
- Ha?
- No wiesz, spałaś jak aniołek i w ogóle nie wstawałaś. Więc tego, no - podrapał się po tyle głowy.
- Phi! Może tak być.
Pocałował ją w czoło, co sprawiło, że dziewczyna znieruchomiała na chwilę.
Faceci. Pomyślała.
Gdy oni tak się bawili Vera szła drogą do miasta. Przejeżdżający samochód nagle zwolnił i otworzył szybę. Vera zauważyła, że za kierownicą siedział mężczyzna w okularach przeciw słonecznych i mierzył bronią w jej osobę. Dziewczyna instynktownie zrobiła unik, ale...
Strzał usłyszała Claire, nie umknęła jej reakcja Akirze.
- Co jest? Co słyszałaś?
- Słyszałam strzał.
- Bzdura - prychnął.
- Słyszę... Mężczyzna mówiący coś... "...czas pochować zmarłych, gdzie jest... Akira..." - Claire spojrzała na chłopaka.
- Co...? - przestraszył się. Wiedział bowiem, iż słowo "zmarłych" sama nie mogła wymyślić.
- Zmarłych? - spytała. Chłopak się zmieszał.
- My jesteśmy... martwi, nie wspominałem? Oboje z Verą umarliśmy. I tak zostaliśmy... odmieńcami - spuścił wzrok.
- Czyli... - zwątpiła.
- Ty też... Cały humor prysnął. Wracajmy...
- Nie! - szarpnęła go za rękaw - proszę... nie...
Usłyszała coś jeszcze, coś co spowodowało lęk.
*Tak wiem burzycie się "LILA CO TO KURNA ZA ZAKOŃCZENIE?!"
A ja wam na to że spokojnie to zakończenie to w pewnym sensie furtka na drugi sezon tej że historii. Spytacie "Dlaczego jej nie dokończysz i po problemie?"
A no nie mogę :( Sami widzieliście jak dodawałam posty. I to z dwóch powodów. Po 1 życie priv po 2 niechęć do tej historii. Pewnie odczuliście że te dwa ostatnie rozdziały były pisanie z lekkiego przymusu. Nie mylicie się =/
Wolałam skończyć tą historię niż zostawić ją rozwaloną w połowie. W przyszłości pewnie wyjdzie "Demon Lasu 2" ale póki co tego nie planuję. Albo może nie tyle sezon drugi co "oneshot?" Sama nie wiem czas pokaże :D
Albo wykombinuje kontynuację pierwszego sezonu póki co nie chce pisać z przymusu bo mam ogólny zarys tej historii, ale boje się że nie dam rady wymyślić nic na dzień dzisiejszy dokładniejszego.
To na tyle! Dziękuję za czytanie tego opka :D Zapraszam do komentowania i obserwacji bloga! Za wszelkie błędy bardzo przepraszam! Słyszymy/widzimy się w nowym opku.
~LilaSam~
Wiesz jak ja cię kocham XD TYLKO AKURAT GDY MI SIĘ SPODOBAŁO MUSIAŁAŚ PRZERWAĆ JA CI DAM ZOBACZYSZ CO NA FB CI ZROBIĘ XD
OdpowiedzUsuńNic mi nie zrobiłaś pierdoł saska xDD
UsuńSzono czekaj tylko
UsuńCudo<3 kocham to!! Czekam na kolejne opowiadanie no i oczywiście na dalsza cześć tego. Pozdrawiam i zycze dużo dużo weny.
OdpowiedzUsuńDzięki ^^ <3
UsuńŻeby skończyć w takim momencie to po prostu skandal...
OdpowiedzUsuńNo ale, niestety, rozumiem, sama mam wiele na głowie, przez co nie mogę robić tego, co bym chciała :(
Ale mam nadzieję, że kiedyś będzie sezon 2 :D
Matko ty serio czytasz wszystko O_O
UsuńXDDD