poniedziałek, 9 marca 2015

Demon Lasu cz.4

Rozdział 4Akuma i Rose


Dziewczyna otwierając oczy zobaczyła, że jest w jakimś pokoju. Proszę nawet w łóżku pozwolili mi spać. Przekupić mnie chcą, czy co? A gdzie mój strażnik?
Zeszła na dół, nadal nigdzie nie widząc chłopaka. Domyśliła się, że może być on w garażu. Idąc do niego natknęła się na Jessicę.
- Ooo... Wstałaś? - powiedziała uśmiechnięta z kubkiem kawy w ręku i teczką papierów pod pachą.
Yhym
- Uważaj, bo mnie zagadasz na śmierć! A gdzie Akira? - spytała zdziwiona.
- W garażu... Zgaduje.
- Jak to? Zostawił cię bez opieki? - przestraszyła się.
- Luzik - ziewnęła - jak widać nie zwiałam - włożyła ręce do kieszeni bluzy.
- Taaak... - powiedziała niepewnie - o rany! Masz jakieś ubrania? Jeżeli nie to pożycz od Very!
- Podziękuję. Coś tam mam, ale czy przebierać mam się przy nim?
- Haha, oczywiście że nie! Choć skarbie. AKIRA! - zawołała.
Nagle do salonu wszedł chłopak.
- Czego? - spytał wkurzony. Ręce miał całe brudne.
- Biorę dziewczynę, by się przebrała gdybyś się martwił i jej szukał.
- Dobra, w takiej sprawie mnie wołać... - mówił wracając już do motocykla.
- Przypominam, że masz się nią zajmować.
- Yhy - odpowiedział znudzony.

Kobieta zabrała Claire do łazienki.
- Może się wykąp. W końcu od wypadku... No to zostawiam cię. Będę w salonie.
Pokazała kobiecie OK.
Hm. Niezły wypas. Niby chata z zewnątrz nie wygląda tak bogato, a tu proszę. Yacuzzi, pełen wypas. No w sumie babka miała racje. Może warto się kąpnąć? Gdy dziewczyna uszykowała sobie kąpiel i zanurzyła się w ciepłej wodzie, poczuła się o niebo lepiej.
Dzizas, tego było mi trzeba! Ale czemu tak traktują tylko mnie? - zanurzyła się do nosa - nawet nic mi do głowy nie przychodzi. 
Siedziała tak ponad pół godziny. Wychodząc ubrała się w nowe ubranie. Krótkie spodenki (dżinsowe) do tego bluzka na ramiączkach koloru czarnego ze wzorem czaszki. Włosy wysuszyła i upięła w kok. 
Wchodząc do salonu zobaczyła Jess siedzącą na sofie czytającą gazetę i pijącą kawę. 
- Ooo miałaś ubrania.
- Wycieczka była na tydzień. Nie dało się nie mieć - skreśliła kobietę.
- Aha, no tak, to wiele wyjaśnia. Akira jest w...
- Wiem, wiem - powędrowała do niego.

- Nie umiesz go naprawić czy jak? - spytała żartobliwie.
- Umiem, ale lubię grzebać w takich cackach.
- Ok.
- Wow.
- No co?
- Gadasz ze mną. Czemu?
- Bez łaski - usiadła na fotelu, na którym wczoraj zasnęła.
- Kobiety. A myślałem, że tylko Vera jest taka.
- Weź mnie do tej flądry nie porównuj, idioto - zdenerwował ją lekko.
- Ej! Ją sobie możesz obrażać, ale ze mnie laska zejdź, jasne?
- Jasne, jasne. Męska duma to się chyba zwie.
- Udawaj, że jej nie ma - powiedział do siebie. - Wolałem jak milczałaś.
- No problem.
- Thx.
Nagle ciszę przerwał dzwonek telefonu. Jednak chłopak miał słuchawki w uszach i nie usłyszał. Dziewczyna podeszła do telefonu. To co zobaczyło zmroziło ją.
Że co kurwa?! To niemożliwe!
Chłopak zobaczył że Claire grzebie w jego telefonie.
- Co ty wyprawiasz?! Masz swój jak chcesz dzwonić po pomoc. Oddawaj! - podszedł do niej i próbował zabrać telefon. Jednak dziewczyna nie chciała tego zrobić.
- Nie, to znaczy czekaj!
- Ha? Ale czemu w ogóle do niego zaglądasz? Przyszło coś? To mogło być ważne, oddawaj!
- Ale mówię czekaj!
- CZEMU?! - wściekł się.
- No bo... tego... - dziewczyna szybko kasowała wiadomość, która przed chwilą przyszła do niego.
- CO TY ROBISZ! KURWA DOŚĆ... - chciał złapać dziewczynę, ale ta rzuciła telefon na szafkę i uciekła. Co ona skasowała? pomyślał.
- Coś się stało? - spytała zdziwiona Jess.
- Nie... Norma... - dyszała lekko.
Chłopak wiedział, jak przywrócić wiadomość w swoim telefonie. Ta wiadomość była ważna, nie rozumiał czemu ją skasowała? Wiedział, że od niej niczego nie wyciągnie, dlatego poszedł po Dianę.
- Chodź - przeciął więzy.
- Co...? Czemu tak nagle? 
- Bo masz wolną rękę. Po kolei będziemy was wypuszczać. -powiedział, choć działał na własną odpowiedzialność. Wiedział, że Alex będzie wściekły za Claire, a co dopiero za Dianę.
Wychodząc z piwnicy powiedział do dziewczyny:
- Słuchaj, muszę was dwie niańczyć, więc musisz chodzić za mną do póki nie zmienię zdania, jasne?
- Tak! Wszystko dla wolności!
Co to za wolność? zdziwił się chłopak w myślach.
- Chodź do garażu.
- Hm? Po co?
Gdy weszli chłopak od razu usiadł na posadzce przy motorze. 
- Wow! To twój? - zafascynowało ją to.
- A... tak.
- Super - dziewczyna wyszła przez otwarte drzwi garażowe.
- Nawet nie próbuj wiać - ostrzegł.
- Nie w głowie mi to. Ach, świeże powietrze! - rozłożyła ręce i patrzyła w niebo.
No w sumie... Trzymanie ich tak to nie najlepsze wyjście. 
- Hej, mam pytanie - przeszedł do rzeczy.
- Hm?
- Czy do waszej klasy chodzi Rose? To znaczy, ktoś o takim imieniu?
- Nie. Czemu? - zdziwiła się.
- A to tylko zbieg okoliczności. Nie, już nic.
- Chociaż czekaj... - zamyśliła się.
- Co? - zaciekawił się.
- Jeśli się dobrze orientuje "Rose" to pseudonim internetowy Claire. 
- Co proszę? Ale jesteś pewna? - nie wierzył w to, co przed chwilą usłyszał.
- No tak. Często się z niej śmie... śmiano, że jest nerdem.
- Rozumiem. - Skąd ja to znam? Ale serio... Jest tak blisko, a w ogóle nie czuje podobieństwa. No cóż może tylko tyle, że jest tak samo wulgarna.
Nagle do garażu wróciła Claire. Wszyscy się na nią spojrzeli, a ona zdziwiła się obecnością Diany.
- Wypuściliście ich? - zdziwiła się.
- Tylko ją - powiedział.
- Claire! Ty masz inne ciuchy? - podbiegła do niej Diana.
- Długa historia.
- Ej ty masz pseudonim Rose, nie? - chłopak zakrztusiłby się kawą, a Claire oniemiała.
- Co? - spytała.
- No bo Akira się pytał.
- Pff, bzdura - szybko zaprzeczyła.
- Diana możesz dać nam chwile?
- Okey - wyszła.
- Puszczasz ją wolno? A mnie nie. Świnia - zmieniała temat.
- Tak, tak. Udało mi się przywrócić wiadomość. Dlaczego ją skasowałaś i tak na nią zareagow...
- Nie jestem Rose, jasne? - powiedziała nerwowo.
- Nie pytałem teraz o to.
- Daj se siana - dziewczyna w panice chciała wyjść jednak chłopak przytrzymał drzwi ręką.
- Nie. Odpowiedz najpierw. To ja decyduje czy możesz się ode mnie oddalić. Nie zapominaj.
Nagle dziewczynę przeszedł dreszcz, chłopak również dziwnie zareagował. Usłyszała krzyki w lesie. Ktoś szukał uczniów.
- Cholera. VERA! ALEX! - wybiegł szybko z garażu, zapominając o Claire.
Co to za reakcja? Wiedziałam! Nie chcą by nas znaleziono! Nie wierze, że on to Akuma! Skoro wszyscy tak się zachowują, szybko pójdę po rzeczy i Dianę. Dziewczyna poleciała na górę jak oparzona. Zabrała torbę z pokoju i schodziła ukradkiem. Diana siedziała na fotelu w salonie jedząc kanapkę.
- Pss! Diana wiejemy! - szeptała.
- Co? A co z resztą?
- Spoko, ktoś po nich przyjdzie. Akira kazał mi cię zabrać - skłamała.
- Ta? To dlaczego szepczesz? - spytała podejrzliwie.
- Och nie to nie! Narka! 
- A...ALE! Czekaj idę! - zdecydowała się pospiesznie.
Wyszły frontowymi drzwiami i już chciały biec w stronę lasu, gdy zobaczyły drogę.
- Ty... ale jesteśmy blisko! - zauważyła Diana.
- Gazu na górę!
- Czekajcie! - dziewczyny odwróciły się nerwowo. To był Conrad, Elvira i Cama.
- JESTEŚCIE! - ucieszyła się Diana.
- Gazu! - powiedziała zdenerwowana Claire.
Pobiegli drogą. Jednak po chwili Claire źle się poczuła.
- Jesu będzie rzygać! - oburzyła się Elvira.
- Dajcie spokój!
- Pewnie się z nim przespała w zamian za wolność - zaśmiała się Cama. 
W głowie dziewczyny wszystkie słowa towarzyszy odbijały się echem. Ledwo, co ich rozumiała. Upadła na ziemię. Podtrzymywała ją Diana i Conrad, jednak z minuty na minutę czuła się coraz gorzej. 
- Hej czujesz to? - spytała zaniepokojona Diana.
- Co?
- Ma gorączkę! I to straszną, czuje jak rośnie, a idziemy dopiero z cztery minuty!
- Masz racje - chłopak dotknął czoła Claire.
- Claire? - dziewczyna upadła wypluwając krew.
- AAAA! - krzyknęły Elvira i Cama. - Kurwa coś jej zrobili! Ja pierdole, a jak nam też?! - przeraziła się Elvira.
- Co robimy?! - spytała spanikowany chłopak.
- Zostawiamy ją! - krzyknęła Camila.
- Co?! - zdziwiła się Diana.
- Ona też by nas zostawiła - powiedziała Cama.
- Al...
- Nie ma ale! Gazu zanim nas złapią! 
Pobiegli zostawiając dziewczynę nieprzytomną. Droga była blisko lasu im bardziej pięła się w górę tym rzadszy był las.

Wieczór...

- Ale zimno! Co nie Conrad? - powiedziała Elvira, podrywając chłopaka.
- Jestem zmęczony idę spać - nadal myślał o Claire.
- Okey - odpowiedziała obojętnie.
Wszyscy położyli się oprócz Elviry. Ta poszła się załatwić, jednak nim to zrobiła za nią pojawił się cień. Odwróciła się nerwowo.
- Kto... kto tu jest? Dziewczyny jaja se robicie? 
Za nią ktoś nadepnął na gałąź. Znów się odwróciła. 
- Przestań... Kimkolwiek jesteś! - Nagle nad nią rozległo się śmianie. Ktoś siedział na gałęzi drzewa.
Dziewczyna zaczęła płakać i biec w kierunku obozu. Ale czy tam dotarła?

Ciąg dalszy nastąpi...




<---Poprzedni




~LilaSam~

2 komentarze: