W autokarze każdy z kimś rozmawiał. Dziewczyna też postanowiła spytać Shina o kilka rzeczy które nie dają jej spokoju.
-Ej - szturchnęła go.
-Co?
-Kim była ta kobieta rano? - nawet się nie przedstawiła. Pomyślała.
-To Nadia. Nasz domowy lekarz. Wiesz mało ludzi wie o istnieniu wampirów a jeszcze mniej o naszej rodzinie.
-Rozumiem. Jest człowiekiem? - drążyła temat.
-Tak, ale mamy zasadę "Nie karmimy się przyjaciółmi".
-Ilu was mieszka w domu tak w ogóle?
-Trzech czasem czterech.
-Masz brata bliźniaka? - wreszcie spytała o to co najbardziej ją ciekawiło.
-Co? Czemu tak pomyślałaś? - nie przejął się.
-No bo wczoraj Mike powiedział do ciebie "Noctis".
-Aa... W pewnym sensie to bliźniak... Zaraz będziemy na miejscu - zmienił temat.
-Ok - zrozumiała że to ciężki temat.
Wysiadając z autokaru uderzyła o stojącego przed nią jak słup, Shina.
-Co tak stoisz?! - wyjrzała przed niego.
-Las... - powiedział.
-No tak... Mamy biwak... - powiedziała zdziwiona.
-Nie mówiłaś że to będzie wycieczka po lesie! - był wściekły i mówił przez zaciśnięte zęby.
-Nie pytałeś! Po za tym nie chciałam byś jechał - powiedziała obrażona i poszła przed siebie.
-Tak, tak fochaj się a ja obmyślę jak przeżyć noc w tym jebanym lesie! - syknął pod nosem.
Do zmroku zostały około 2 godziny. Chłopak przyszedł do schroniska. Zobaczył że dziewczyna siedzi przy małym ognisku. Podszedł do niej.
-Daj swój fon - powiedział nadal zły.
-Nie pytam po co, więc masz - podała mu.
-Wpisałem numer brata. Gdyby coś się mi stało dzwoń od razu do niego.
-Co? - dziewczyna chciała wziąć telefon, ale chłopak cofnął swoją rękę.
-Obiecaj mi.
-Obiecuje... - oddał jej.
Kate lekko się zmieszała. Czyżby czuł że coś się święci? Aż tak boi się lasu? Nagle dostała przebłysk z przeszłości. Chłopak zmartwił się o nią.
-Co jest?! - spytał.
-Nicc... To chwilowe.
~~~
Widziała pokój i wycinanki. Dziewczynkę z oczami które były pełne łez. Chwile potem identyczną dziewczynkę w lesie... umierającą.
~~~
Dziewczyna zaczęła się krztusić.
-Kate co jest do cholery?! - krzyknął u kucnął przy niej. Trzymał jej twarz w obu rękach.
-Już okey. To tylko... Dziwna ala wizja - powiedziała.
-Na pewno? - spytał zatroskany.
-Tak. Jest ok.
Chłopak puścił jej twarz. Wstał i poszedł do budynku.
W środku zaczepił go mężczyzna.
-Coś się stało twojej dziewczynie? - spytał.
-Nie...Jestem zajęty.
-Rozumiem - powiedział i poszedł.
Czuje od niego kłopoty.
Po dwóch godzinach podszedł do niej siedzącej samej przy ognisku. Reszta klasy bawiła się po drugiej stronie budynku.
Dał jej butelkę wody.
-Dzięki - powiedziała.
-Co to było? Jakiś napad? - spytał.
-Nie. To znaczy czasem mam koszmary na jawie.
-Ahhh, z tego wszystkiego zgłodniałem. Mógłbym cię kąsać ale za dużo ludzi - dziewczyna uderzyła go w brzuch.
-Jadłeś przedwczoraj.
-Uuu zapisujesz w kalendarzu? - spytał żartobliwie.
-Nie.
Ich rozmowę podsłuchiwał mężczyzna z wcześniej.
Mam cię. Pomyślał.
-Czekaj zaraz wrócę - powiedziała wstając.
-Ok.
Gdy dziewczyna zniknęła w domku Shin poczuł czyjąś obecność.
-Mam cię. Masz czelność wchodzić na te tereny - powiedział mężczyzna.
Chłopak gwałtownie wstał i odwrócił się.
-Wiedziałem że z tobą coś jest nie tak - powiedział.
-Tak, to samo mogę powiedzieć o tobie. Wyczuwam was bestię krwi za każdym razem.
-Na to mówi się Łowca.
-Haha! Dokładnie. Ja jestem kimś kogo widzisz jako ostatnią osobę przed śmiercią - wycelował pistoletem z tłumikiem w Shina - This is your END!
Za nim pojawiła się Kate. Chłopak krzyknął:
-UCIEKAJ STĄD!
Mężczyzna odwrócił się co wykorzystał Shin. Pojawił się przy nim i uderzył z całych sił. Dziewczyna stała sparaliżowana. Złamał mężczyźnie obie nogi. Można by powiedzieć że wpadł w szał mordowania. Bała się do niego odezwać a co dopiero zbliżyć. Mężczyzna stracił przytomność.
-SHIN! Dość! - krzyknęła.
Ocknęła go tym. Podszedł do niej i zaczął prowadzić do środka. Wszystko było by dobrze gdyby nie usłyszany przez nią strzał z broni. Spojrzała na Shina. Ten miał ogromne oczy i po chwili upadł.
-SHIN!!!!!! - klęknęła przy nim.
On zwija się z bólu na ziemi. Gdy spojrzała na mężczyznę ten umierał. Wróciła wzrokiem na chłopaka. Nie wiedziała co zrobić. Po chwili przypomniała sobie jego słowa sprzed 2 godzin "Gdyby coś się mi stało dzwoń od razu do niego". Tak też zrobiła wybrała numer Mike.
Chłopak odebrał po 4 sygnałach które były dla niej jak wieczność.
-Halo?
-Cześć to ja Kate - powiedziała.
-Skąd masz mój numer? Po cholerę do mnie...
-Shin jest ranny to dziwne, bo zwija się z bólu. To się zagoi co mam robić?! Dać mu krew, a...
-CO?! Kurwa mówiłem debilowi by nie jechał! Gdzie jesteście? Przyjadę po niego i ciebie. Musi szybko obejrzeć go Nadia.
Kate podała mu dokładny dane. Przyjechał samochodem Shina im minęło 20 minut. Jaką on musiał jechać prędkością skoro oni sami dotarli tu w 3 godziny?! Zabrał go do samochodu i kazał wsiąść Kate. Faktycznie prędkość z jaką jechał była straszna!
Zaparkował nerwowo i zaprowadził brata do środka. Położył go na sofie.
-NADIA! Szybko! - krzyknął Mike.
Kobieta wybiegła z kuchni.
-Chryste co się stało?!
-Łowca.
-Jesu! - powiedziała.
Kate widziała ranę chłopaka. Była po lewej stronie brzucha. Bladł i strasznie się pocił.
-Kula nie przeszła na wylot. Dlatego ma takie problemy by się leczyć.
-I co teraz?! Samo leczenie bez kuli jest ciężkie! - powiedział przerażony Mike.
-Nie wiem. Muszę mu ją wyjąć w każdym bądź razie, on nie przeżyje 3 dni.
-Co?! - odezwała się Kate.
-Zamknij się bo to twoja wina! Jak on umrze to mnie ze skóry obedrą. Zachciało mu się w ochroniarza bawić! - usiadł zdenerwowany.
Dziewczyna już się nie odezwała.
-Mike musisz go zanieść do pokoju.
Tak zrobił. Przez pół nocy słychać było jego krzyki. Kate płakała do poduszki. Obwiniała się za to co się stało. Zasnęła około 4 nad ranem. Ocknęła się gdzieś po 7. Wychodząc z pokoju zaczepiła ją Nadia.
-Wstałaś?
-Tak... Co z Shinem? - spytała.
-No cóż... Jeżeli Noctis nie pojawi się na czas Shin umrze.
-Jak to?
-Shin jest za słaby by się uleczyć. Stracił sporo sił by walczyć z samą kulą. Próbował ją wypchnąć własnymi siłami no i potem ja grzebałam w ranie pomagając mu w tym.
-Udało się?! - zaciekawiła się.
-Tak. Ale tak jak mówiłam, nie ma sił by się wyleczyć i twoja krew złotko też nie pomoże - pogłaskała ją po policzku po czym odeszła.
Dziewczyna bała się.
Na dole w tym samym czasie...
-Ahh, dobrze by było by Not pojawił się natychmiast. Z minuty na minutę on słabnie - powiedziała otwierając lodówkę.
Wyciągnęła z niej torebkę z krwią i jogurt.
-Jak milczysz to myślisz. Z kolei jak myślisz to nic dobrego z tego nie wyniknie.
-Musimy obudzić Noctis'a. A żeby to zrobić musimy Shina przyprzeć do muru - powiedział bawiąc się pomarańcza.
-Ha? Mógłbyś jaśniej? - powiedziała jedząc jogurt.
-Mam pomysł i ty... nie wnikaj.
-Jak tam chcesz.
Godzinę później...
Kate siedziała na werandzie. Myślała nad tym co się dzieje w jej życiu. Nagle ktoś ją objął od tyłu.
-Co...
-Ciii. Zabieram cię na wycieczkę - szepnął jej do ucha Mike.
-Gdzie?
-Do domu płomieni - powiedział.
-Co prosz? - zdziwiła się ale już 2 sekundy później straciła przytomność.
Obudziła się w jakiejś piwnicy gdzie była przywiązana do krzesła. Poczuła dym. Dom się pali?! Pomyślała. Chce się zemścić?! Ratunku!. To miał na myśli przez dom płomieni?!
Próbowała rozwiązać więzły, ale na próżno.
W tym samym czasie u Shina...
Do jego pokoju wparowała zdenerwowana i spanikowana Nadia.
-SHIN! Mike porwał Kate i uwięził ją w jakimś domu! Nie żartuje on go nawet podpalił. Co mam zrobić? - mówiła do śpiącego chłopaka.
On wszystko słyszał i się w nim gotowało.
Gdy wyszła z jego pokoju pojechała prosto do płonącego domu.
-Jakim cudem nikt nie widzi że się pali? -spytała.
-Zauroczyłem ich - powiedział opierając się o drzewo.
-A co jak ona umrze? Shin ci tego nie wybaczy.
-Nie obchodzi mnie to...
Nagle dziewczyna zaczęła się dusić. Usłyszała trzask na górze. To już? Zaczyna się walić... A ja robię się senna... Shin... Przepraszam... Traciła już kontakt z rzeczywistością... Poczuła lodowate ręce dotykające jej rąk i odwiązujące sznury. Nie miała siły otworzyć oczu. Ktoś wziął ją na ręce i wyniósł z płomieni.
Kim jest ten koleś?
Ciąg dalszy nastąpi...
<---Poprzedni
*PRZEPRASZAM! Imię "MAKE" powinno być "MIKE"! Na prawdę bardzo przepraszam za ten kolosalny błąd! Jeżeli gdzieś jeszcze widzicie imię Make to jest zwyczajnie literówka :( *
~LilaSam~