czwartek, 9 kwietnia 2015

Bolesne Zauroczenie cz.6

Rozdział 6Walka o miłość?



Po tym co jej powiedział, nie mogła zasnąć. Przewracała się z boku na bok ciągle myśląc czy on się jej podoba. Około 2 w nocy zasnęła. Wstała przed budzikiem. Postanowiła udawać że to co się wydarzyło poprzedniego wieczora tak w rzeczywistości się nie wydarzyło. Ubrana i uczesana zeszła na dół. Jak zwykle pojechała z wujkiem i Cleo. Nie umówiła się z Lisą by po nią przyszła. Wysiadając z samochodu kuzynka nie zatrzasnęła drzwi tylko poczekała aż Rose wysiądzie.

Albo mi się zdaje albo Cleo zaczyna mnie lubić. Pomyślała. Poszła do szkoły, ale przy jej boku szła kuzynka. Rose czuła się trochę niezręcznie, nie przywykła bowiem do takiego zachowania kuzynki. Będąc już przy wejściu odezwała się wchodząc pierwsza:
-Nie przywyknij czasem, kręcę się koło ciebie bo Lajtosy też to robią - i weszła uśmiechem.
-Gdzieżbym śmiała! - odwdzięczyła się tym samym.
Na korytarzu spotkała Lisę z Dylan'em.
-Hej! Idziesz po lekcjach z nami? To znaczy ze mną i chłopakami? - spytała tuląc się do chłopaka.
-No czy ja wiem...
-Spoko Jake się ucieszy, Ethan też, Zack pewnie też, Peter jest neutralny no i mnie też to nie przeszkadza.
-Hej zapomniałeś o Macie! - uderzyła go lekko w brzuch.
-No fakt. Młody jest za krótko w drużynie i dlatego.
-No skoro nie będę... - przypomniało się jej co Zack powiedział poprzedniego wieczora. Nie! Dość. Muszę zapomnieć.
-Rose?
-Pójdę. A gdzie tak w ogóle? - spytała.
-Poszwędać się jak zwykle. Może znajdę jakieś zbłąkane zwierzaki. A no właśnie jak maluch? - spytał chłopak.
-Oj nabroił.
-Serio? Co zrobił?! - zdziwił się Dylan. Za dziewczyną pojawił się Zack z notesem.
"Zwalił mi doniczkę na łeb"
-Hahaha, powinieneś patrzeć gdzie chodzisz - uśmiał się Dylan.
Zack uderzył Rose w plecy by ta poszła już do klasy. Zdziwiło to zachowanie Lisę.
Nim jednak lekcja się zaczęła dziewczyna dostała sms'a od Ethana.
"Zmiana planów. Przyjdź po lekcjach do kawiarni, oke?"
Hm o co może chodzić? Tak nagle zmieniają plany...
Znów przez całą lekcję czuła na sobie wzrok. Teraz jednak wiedział czyj on był. Zastanawiała się dlaczego brat Zack'a patrzy się na nią non stop. 

Po lekcjach zgodnie z umową poszła do kawiarni. Jednak nie wszyscy kończyli o tej samej porze. Wiedziała tylko że Ethan, Dylan, Zack i Lisa kończą tak samo jak ona.
Zobaczyła przez szybę, że Ethan już na nią czeka. Ale gdzie reszta? Podeszła do stolika.
-Hej! - powiedziała.
-No hej, już myślałem że kończysz później. 
-To spory kawałek - przypomniała mu siadając - gdzie reszta?
-Co? A... coś im wypadło. Słuchaj to dobrze się składa, chciałem ci coś powiedzieć...

W tym samym czasie w szkole...

Po korytarzu szedł Zack ze słuchawkami w uszach. Obok niego przechodził akurat Matt z Peter'em. 
-Ej gdzie wcięło Eta? - spytał Matt.
-Poszedł do kawiarni - powiedział Peter ziewając.
-A po co?
-Nie wiem, ale z Rose. Pewnie miłość chce jej wyznać. Nie rozumiem miłości do kobiet, ale co mnie to. 
Gdy Zack to usłyszał to jakby strzelił w niego piorun. Wybrał szybko numer do dziewczyny.

W kawiarni...

-No to słucham - powiedziała biorąc łyk kawy.
-Wiesz po tym jak cię znów... - jego wypowiedź przerwał dzwoniący telefon - odbierz.
-Sorry. Tak słucham? - nie spojrzała kto dzwoni.
-Gdzie ty do cholery jesteś?! - powiedział cicho zakrywając usta ręką.
-Ha?! Po co dzwonisz?!
-Przestań... Wracaj do szkoły. Musisz kupić mi coś.
-Sam sobie kup nie jestem twoją służką! - odpowiedziała zdenerwowana.
Ethan zaczął się zastanawiać z kim ona rozmawia.
-Nie pierdol! Mówiłem że masz się przygotować na gorsze rzeczy! Więc nie marudź tylko tu przyjdź i spełnij zachciankę swego pana! - przez chwilę zapomniał zakrywać usta.
-Ty... - wyprostowała się i zmieniła ton - dobrze będę za parę minut.
-Od razu lepiej. Widzisz jak chcesz potrafisz słuchać - rozłączył się.
Marudziła chwile pod nosem po czym schowała telefon do torby.
-Sorry Ethan ale muszę coś załatwić - zaczęła się zbierać.
-Kto to był? - spytał choć i tak zdawał już sobie z tego sprawę.
-Kolega. Wrócił do domu babci i wiszę mu coś. Pogadamy innym razem PA! - wybiegła z kawiarni.
-Taaa, nie będzie następnego razu... Heh, chyba jednak jesteś zajęta - wziął łyk soku, po czym sam zaczął się zbierać. Jednak nim wyszedł z kawiarni dostał telefon...

Zabije tego dupka! Najpierw mnie molestuje a teraz każe służyć!!!
Wbiegła do szkoły i na korytarzu czekał na nią Zack. Skończył lekcje przeszło godzinę temu, ale czekał za nią.
-Czego chcesz?! - spytała zdenerwowana.
-Przez telefon potrafiłaś być miła. Taka masz być - poklepał ją po policzku i przeszedł. 
-Mów czego chcesz? - poszła za nim.
-Kup mi soczku.
-Ha?! Po to mnie wyciągałeś?! - wkurzyła się.
-Mówiłaś coś czy to mucha brzęczy? - podrapał się po uchu.
-Jaki sok? - spytała od niechcenia. Chłopak się uśmiechnął pod nosem i odpowiedział. Poszli razem do miasta gdzie dziewczyna musiała kupić napój. Nie był on tani. Usługiwała mu przez resztę dnia. Była już zmęczona co chłopak zauważył.
-Dobra ja idę do Ethana ponoć ma coś ważnego do powiedzenia mi, a ty... rób co chcesz. Nara! - kiwnął i poszedł.
-Na...ra? W sumie nie był taki zły. Myślałam że gorsze rzeczy będzie wymyślał - uśmiechnęła się - W takim razie... Albo nie, nie rób niczego przez co będę czuła się niezręcznie.
Godzina to około 17. Nie miała co robić więc chciała wracać do domu, gdy nagle telefon zadzwonił. To Lisa.
-Halo?
-Słuchaj przychodź do sklepu mojej cioci! - jej głos był zdesperowany.
-Oke, będę za 10 minut.
Rozłączyła się i poszła szybkim krokiem w kierunku sklepu. Na szczęście wiedziała gdzie on jest. Gdy weszła do środka zobaczyła Lisę i jej ciocię.
-Co się stało? - zdjęła torbę z ramienia i położyła koło lady.
-Ja sama tego nie ogarnę! Mam tylko 2 godziny i potem oficjalną randkę z Dylusiem, ale to nie ważne! Pomożesz nam? - mówiła tak szybko że Rose mało co z tego zrozumiała.
-Ale czekaj w czym pomóc?
-Gdybyś była tak dobra i razem z Lisą pomagała w sprzedaży? Tylko dzisiaj, mam małe problemy z córką. Bardzo cię proszę - powiedziała kobieta.
-Ale ja? Ja się nie znam! - jak zwykle wrabiają ją w ciuchy.
-Proszę! Razem ogarniemy! Ciocia wróci o 20 więc byłabyś tylko godzinkę sama - prosiła ją swoją minką. Rose uległa.
Jedyne co musiały robić to jedna stać na kasie a druga doradzać. Jak się okazało to była całkiem fajna zabawa. Klienci byli zachwyceni. Gdy Lisa poszła to teraz Rose musiała doradzać. Pierwszych dwóch klientek się bała. Potem wszystko szło już jak spłatka. Sklep normalnie otwarty jest do 21. Rose nie zauważyła kiedy kobieta wróciła. Była zachwycona pracą dziewczyny. Gdy Rose zauważyła że kobieta już wróciła chciała wychodzić. 
-Poczekaj! Mogłabyś posiedzieć do 21? Potem odwiozę cię do domu - zapytała. 
-No dobrze.
Zgodziła się chętnie bo sprawiało jej to sporo radochy! Jednak wychodząc już ze sklepu o 21 była wykończona. Nie skorzystała z propozycji kobiety i nie pojechała autem. Nie spodziewała się że po drodze czekać będzie ją tyle niebezpieczeństw. Kiedy była już w połowie drogi usłyszała jak ktoś idzie za nią od dłuższej chwili. Przyspieszyła i skręciła za róg i zaczęła biec. Jednak czyjaś dłoń ją zatrzymała. To byli obcy mężczyźni. Dziewczyna zaczęła lekko panikować. Nie wiedziała jak się zachować. Chciała się wyrwać i uciec ale otoczyło ją trzech obcych. Jeden zaczął ja obmacywać. Gdy jego ręka powędrowała niżej ktoś ją odrzucił. Dziewczyna z przerażenia zamknęła oczy i zaczęła płakać. 
-Ej koleś nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy, co? - powiedział jeden.
-A ty rąk w nie swoje gacie!
Ten głos... Otworzyła oczy i spojrzała. JAKE!
-Oj mała... - podciągnął rękawy.
Drugi mężczyzna chwycił Rose i uderzył.
-Haha, podoba się jej! - powiedział trzeci.
-Heh, ty chyba nie wiesz co się podoba kobietom. Za to ja wiem co ci się NIE spodoba na sto pro - kończąc zdanie uderzył tego co stał bliżej. 
Jeden puścił dziewczyna i ta upadła. Poszedł pomóc koledze. Rose cofnęła się i z przerażeniem patrzyła co się dzieje. Ciosy padały na przemian. Mogłoby się zdawać że Jake nie ma szans. Zamknęła oczy i skuliła się. Po chwili usłyszała:
-Choć! MAŁA CHOĆ! - krzyczał Jake.
Otworzyła oczy i zobaczyła go we krwi. Wstała szybko i podbiegła do niego. Chłopak ją przytulił i poczuł zakłopotanie po chwili pociągnął ją za rękę. Odprowadził ją do domu. Dziewczyna miała w torbie kilka plastrów. Nakleiła jeden na zraniony policzek chłopaka.
Będąc już pod domem nie wiedziała co powiedzieć.
-Ja..
-Nie mów nic - przyłożył do jej ust palec wskazujący - podziękuj w czynach.
-Co? - spytała zmęczona.
-Dałem ci tydzień - schował ręce do kieszeni - ale nie chce mi się tyle czekać.
-Żartujesz?! Ratujesz mnie z rąk tych zboków tylko po to by sam nim być! Jesteś... SKOŃCZONYM IDIOTOM!!! 
Nagle podszedł bliżej a ona oparła się o latarnię. 
-Znam wasz sekrecik. Chcesz by Zack'uś się dowiedział że mi wypaplałaś?
-O czym ty...
-Nie graj głupiej. Widziałam na plaży jak ROZMAWIA z tobą.
-Musiało ci się przywidzieć - znów do jej oczu zaczęły napływać łzy.
-Nie, ja znam jego sekret, ale wiem że ty o tym nie wiedziałaś - uśmiechał się szyderczo - Więc jak?
-Jak możesz...

W tym samym czasie Zack wracał od Ethan'a. Gdy zobaczył jak Jake blokuje Rose, zagotowało się w nim. Blondyn przykładał rękę do policzka dziewczyny i zbliżał swoje usta do jej. Zack podszedł i odepchnął chłopaka. Zdziwiło to Jaka.
-I co teraz? Ahhh... Odechciało mi się, wracam. Pamiętaj że trzeciego razu nie będzie Zack! - krzyknął i pomachał odchodząc.
-Co to ma kurwa być! Myślałem że jednak byłaś tylko mną zainteresowana, ale widzę że Jake'm też jesteś. Super. Teraz rozumiem co robisz pod latarnią... - odwrócił się ale gdy zobaczył że dziewczyna płacze... zaniemówił - Idź już do domu, zanim przyjedzie ktoś.
Sam poszedł do domu. Dziewczyna zrozpaczona już chwyciła klamki gdy przypomniała sobie słowa Zack'a.
"A ty w ogóle się nie broniłaś. Żałosne. Mógłbym cie przelecieć, a tobie to bez różnicy. Pusta jesteś i tyle..." Teraz uświadomiła sobie że miał racje. Nie broniła się ani przed tymi zboczeńcami ani przed Jake'm. Ale czy przed blondynem nie broniła się z tego samego powodu? Przecież chciała tylko bronić sekretu... Nie chciała po raz kolejny zawieźć Zack'a... a jednak to zrobiła. Czy zależy jej na nim i jest gotowa do poświęceń?

Ciąg dalszy nastąpi...




<---Poprzedni

*Kochani bądźcie wdzięczni jednej koreańskiej dramie za natchnienie mnie do pisania! Liczę że dodam jeszcze jeden rozdział do niedzieli, ale nie obiecuję bo mam sporo lekcji ;)


~LilaSam~


2 komentarze:

  1. Jak zawsze cudo. Nie mogę się doczekać tego co się stanie w kolejnych rozdziałach. Pozdrawiam i życzę dużo dużo weny😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe! Czekam na kolejne rozdziały! :3

    OdpowiedzUsuń