Budząc się równo z budzikiem, Rose nie miała chęci wstawać z łóżka. Przygnębiało ją to co się wydarzyło. Propozycja Jake i zraniony Zack. Wstała i przegarnęła włosy. Dziś nie miała ochoty jechać autem, postanowiła przejść się na pieszo. Dzień zapowiadał się deszczowo. Dlatego ubrała kaptur i przewiązała arafatkę. Wychodząc z domu zobaczyła jak Zack również to zrobił. Widząc ją speszył się.
-Na co się lampisz? - spytał zamykając furtkę.
-Na nic, idę na pieszo...
-Po co mi to mówisz. Możesz nawet lecieć.
Szli całą drogę do szkoły w milczeniu. On szedł kilka kroków przed nią. Obserwowała go z tyłu. Nie zwróciła uwagi kiedy się zatrzymał. Odbiła się od niego i upadła.
-Ałć.
-Wiedziałem że się na mnie lampisz! - odwrócił się.
-Wcale nie! Ja tylko patrzyłam w ziemie i cię nie zauważyłam! - mówiła wstając.
Pokazywał na swoje czoło palcem.
-No co? - spytała.
-Czy ja mam tu napisane idiota?
-Nie! Wiesz wole już jak wykorzystujesz mnie na posyłki niż jesteś taki...
-Wolisz? Chcesz powiedzieć że lubisz być moją niewolnicą? Jesteś niegrzeczną dziewczynką... - uśmiał się krzyżując ręce na torsie.
-TO NIE TAK! - wyminęła go.
On jednak zatrzymał ją ręką i pocałował lekko jej włosy. Zatrzymała się.
-Kłamczucha... - puścił ja i poszedł przodem. Jak się okazało szkoła była tuz za rogiem.
Po pierwszej lekcji gdy wychodziła z klasy zobaczyła jak Ethan rozmawia z Zack'iem na korytarzu. To raczej była kłótnia. Po chwili doszedł do nich Jake co spłoszyło Zack'a. Przeszedł koło dziewczyny zdenerwowany.
-Pogadać z nim? - spytał Jake.
-Nie, wiem ze macie na pieńsku ostatnio. Dam mu trochę czasu - zobaczył Rose - Pogadamy potem.
-Sprzeczka? - spytała.
-Coś w tym stylu. Ile masz lekcji?
-Jeszcze dwie potem godzinka luki i jeszcze jedna lekcja, a co?
-Chciałbym pogadać, nie mogę o tym powiedzieć chłopakom więc padło na ciebie - uśmiechnął się i oparł o ścianę.
-No ok. A ty ile lekcji?
-Ja idę do domu. Nie mam siły siedzieć w budzie, ale przyjdę po ciebie jak skończysz.
-W sumie nie mam żadnych ważnych lekcji, mogę się zmyć - czuła że to poważna sprawa skoro Ethan idzie z lekcji.
-Haha, nie kłopocz się ja poczekam.
Złapała go za rękaw.
-To gdzie idziemy? - spytała.
-Heh, znam jedno fajne miejsce. Ale wrócisz na ostatnią lekcje...
Szli w kierunku schodów na dół. Zauważył ich Zack i Lisa.
-A oni gdzie? - spytała.
Chłopak wzruszył ramionami. Wydawałoby się że jest jeszcze bardziej zły niż kilka minut temu.
Ethan zabrał dziewczynę na polanę. Położył się, a ona usiadła obok. Świeciło słońce choć ranek wcale nie zapowiadał się ciekawie.
-To co się stało? - spytała.
Otworzył oczy i patrzył w niebo.
-Widziałaś jak kłóciłem się z Zack'iem?
-Nie dało się nie.
-Zaproponowano nam kontrakt. Nic specjalnego.
-Jak to nic?! Czy to nie świetna wiadomość? - zdziwiła się.
-Niby tak ale to tylko na singla. Po za tym... Powiedziałem o tym tylko Zack'owi.
-Dlaczego?
-Ponieważ powiedział mi wczoraj że... chce odejść z zespołu...
-Żartujesz?!
-Nie. Dlatego chciałem mu pierwszemu powiedzieć o tej ofercie. Po twoim wyjściu dostałem telefon z ofertą kontraktu. Ponoć widzieli nasz występ wtedy w klubie. Ale jak mamy się zgodzić bez Zack'a? On był jednym z trzech założycieli. Jeżeli odejdzie nie powiem im o kontrakcie i go odrzucę.
-Nie możesz decydować za wszystkich... - powiedziała.
-Nie rozumiesz, jeżeli on odejdzie za nim pójdzie Jake. Posypie się jak domino - był zawiedziony i pewien tego co mówi.
-Skąd ta pewność? Przecież skaczą sobie do gardeł non stop.
-Oni znają się od małego. Jake zawsze będzie po stronie Zack'a choć nie powie tego wprost. Jest pomiędzy nimi więź niczym pomiędzy braćmi. Mam wrażenie, że Jake zna mroczną stronę życia Zack'a i dlatego idzie za nim za każdym razem...
To nie pasowało dziewczynie. Wczoraj zachowywali się jak wrogowie.
-Najgorsze jest to że nie znam powodu jego odejścia. Jak spytam Jake to ten zrobi aferę i jeszcze bardziej wkurzy tym Zack'a.
-Hm, nieciekawie - zauważyła.
-Myślę że... A już nic - speszył się.
-Mam do ciebie pytanie... - zaczęła.
-Słucham.
-Co byś zrobił gdybyś... Walczyłbyś o miłość? - prosto z mostu.
-Co to za pytanie? - znów się uśmiał.
-No wiesz, nie wiedziałeś, że ci się podoba, ale z czasem sobie to uświadomiłeś i przez przypadek robisz wszystko by zranić tą osobę przez co z kolei zamiast się do siebie zbliżać, on się oddala. Ale to czysto hipotetycznie. Walczyłbyś?
-Hm, walczyłbym do samego końca. Choć co ja mogę wiedzieć? Pozwalam odejść dziewczynie, którą lubię, do innego. Więc złej osobie zadałaś to pytanie - zamknął oczy.
-Dlaczego nie walczysz? - spytała.
-Bo to nie ma sensu. Ona kocha innego. Przy mnie byłaby nieszczęśliwa.
-Rozumiem... Więc nadal nie wiem czy powinien zrobić ten ktoś - nadal mówiła o sobie, myśląc ze Ethan nie domyśli się.
-Ten ktoś powinien walczyć. Bez walki nie ma wygranej. Po za tym jeśli ma czystą drogę do miłości bez jakiś osób trzecich... To musi walczyć - stwierdził.
-Masz rację! Muszę spróbować zawalczyć... - zapomniała się.
-Czysto hipotetycznie, powiadasz? - zaśmiał się.
-NO TAK - uderzyła go lekko - Jeżeli chcesz mogę pogadać z Zack'iem.
-Ja wiem, że ty wiesz, że on mówi - patrzył na nią leżąc.
-Co? - zdziwiła się nagłą zmianą tematu.
-Spoko - usiadł - ja i Jake wiemy o tym, że on mówi. Ale trzymamy to w sekrecie. Jak się o tym dowiedziałaś? - spytał.
-W sumie to przez przypadek. Mieszkam obok niego i pewnego razu usłyszałam jak śpiewa - nie było sensu ukrywać sekretu skoro i tak go znał.
-Heh, no nieźle. Nie wiedziałem że jesteście tak blisko siebie - myślał o czymś i lekko posmutniał.
Rozmawiali jeszcze przez godzinę. Zbliżyli się do siebie, ale Ethan doskonale wiedział, że nie ma u dziewczyny szans. Gdy wrócili do szkoły na korytarzu Jake żarł się z Zack'iem. Nikogo nie było w pobliżu dlatego Zack również darł się na kumpla. Ethan ich rozdzielił.
-Przestańcie! Co się między wami dzieje do jasnej cholery?! - oburzył się.
-Książę się ciska, nic nowego - odpowiedział Zack.
-Weź se obciągnij, a nie wyżywasz się na mnie! - krzyknął.
Po części chłopak miał rację. Zack wyżywał się na nim bo był wściekły, że Rose jest z Ethan'em. Ale gdy uświadomił sobie kto ich tak właściwie rozdzielił, otrzeźwiał. Spojrzał za Ethan'a i zobaczył stojącą tam Rose. Od razu się ogarnął i poszedł do klasy.
-Tss! I głupi myśli że nie widzę. Ale czekaj ty niemowo pierdolona, jeszcze ci pokaże twoje uczucia! - mówił Jake do siebie.
-O czym ty bredzisz? - spytał przyjaciela.
-O niczym. Idę się przejść - przeszedł obok dziewczyny.
Zostało około 15 minut do rozpoczęcia się ostatniej lekcji. Lisa miała jeszcze jedną lekcje. Gdy Rose chciała zejść na parter zatrzymał ją Jake.
-Co? - spytała.
-I co z naszą umową?
-Jaką umową? - zdziwiła się.
-To ze nam wczoraj Zack przeszkodził nie oznacza, że ci odpuszczam - uśmiechnął się szatańsko.
-Daruj sobie. Nie mam zamiaru płacić ci za milczenie - chciała go wyminąć ten jednak chwycił ją za rękę i pociągnął w kierunku schodów do piwnicy. Całe to zamieszanie zauważył Matt. Pobiegł szybko do góry gdzie zobaczył Peter'a, Zack'a i Dylan'a. Podbiegł do nich zduszany.
-Co jest młodzik? - spytał Pet.
-Na... na dole... - dyszał i ledwo co mógł mówić.
-No na dole, ale co? - poganiał go Dylan.
-Jake.... - na to słowo Zack się wzdrygnął - Jake zabrał Rose... piwnicy....
Zack'a zamurowało, domyślał się co chce zrobić, zwłaszcza że chodziła pogłoska, że przeleciał tam jakąś dziewczynę.
Nie chciał słuchać dalszego ciągu i jak błyskawica przeszedł przez przyjaciół. Zdziwiło ich jego zachowanie.
-Nawet... nie dokończyłem... - mówił Matt schylając się.
Zleciał jak oparzony po schodach. Gdy dotarł na miejsce nie wiedział gdzie mogą być. Cała piwnica była długim korytarzem z kilkoma pomieszczeniami. Zaczął przeszukiwać każde.
-Puszczaj mnie! - leżała na sofie a nad nią był Jake, który włożył rękę pod jej bluzkę. Już była w podobnej sytuacji i wiedziała, że jak ją zobaczy teraz Zack to nie wybaczy jej tego, że nie walczy o własne ciało. Próbowała się wyszarpnąć z uścisku chłopaka. Krzyknęła dość głośno - NIE DOTYKAJ MNIE!!!
To usłyszał Zack. Po chwili otworzył drzwi od Palarni. Rzadko kto tam zagląda, dlatego Jake miał pole do popisu.
Gdy usłyszał, że drzwi się otworzyły, spojrzał ukradkiem kto w nich stoi. Uśmiechnął się pod nosem gdy zobaczył przyjaciela. Zack szybkim rucham zrzucił go z dziewczyny na ziemie. To musiało boleć bo Jake złapał się za lewy bok. Rose usiadła przerażona po pierwsze tym co chciał zrobić Jake, a po drugie tym że Zack znów widział ją w niekorzystnej sytuacji.
Kipiała z niego złość. Złapał blondyna i podniósł z ziemi tylko po to by go uderzyć i żeby znów na nią trafił.
-Ty kurwo! - miał zaciśnięte zęby ze złości.
Jake jednak nie chciał zostać dłużny i sam oddał przyjacielowi. Po chwili do pomieszczenia wleciał Ethan, kilka sekund po nim reszta chłopaków. Jak to było poprzednim razem tak i teraz ich rozdzielił .
-Pojebało was?! Co wy wyprawiacie?! Rose? - spojrzał na zapłakaną dziewczyną. Zdał sobie sprawę co chciał zrobić Jake, ale chciał utrzymać nerwy na wodzy.
Zack patrzył się ja blondyna i ten na niego. Oboje teraz kipieli złością.
-Zack uspokój się. Najlepiej wyjdź i ochłoń, a Lisa zajmie się Rose - powiedział opanowany Dylan. On również zdał sobie sprawę z zaistniałej sytuacji, zresztą jak każdy oprócz Matt'a.
-Taaaa, wyjdę i nie wrócę - odezwał się Zack, co wszystkich wbiło w szok.
-Co ty wyprawiasz?! - oburzył się Ethan.
-Gówno i bierz te rękę! - strzepnął rękę przyjaciela, która hamowała go przed atakiem na blondyna - odchodzę i wyjeżdżam więc wszyscy się odpierdolcie!
Wyszedł z pomieszczenia nerwowym krokiem. Wszyscy nadal nie mogli uwierzyć, że on się odezwał, zarówno ci którzy wiedzieli że potrafi jak i ci drudzy.
Dylan zabrał Rose do Lisy by pogadały. Sam poszedł do chłopaków. Przyjaciółka została poproszona przez ciotkę by spytała się czy Rose nie chce pracować w jej sklepie od czasu do czasu.
-Ah pójdę do dyrektora i zwolnię się. Poczekaj... - jednak złapała przyjaciółkę za rękaw.
-Nie trzeba, przywykłam - wstała i wyglądała tak jakby nic się nie stało.
-Ale na pewno? - martwiła się.
-Tak, a o co chodzi z twoją ciocią? - spytała.
-A chciała byś pracowała u niej czasem. Ale darujmy sobie to dziś.
-Nie czemu? Mogę iść. W domu i tak bym myślała o... Zranionym chłopaku więc czemu nie - uśmiechnęła się blado.
-No dobra... Ja mam jeszcze dwie lekcje, dasz radę? - spytała.
-Tak! Trzymaj się! - pożegnały się i Rose poszła na ostatnią lekcję.
Starała się nie myśleć o tym jak bardzo zraniony jest Zack i o tym jak mierne szanse z każdym dniem ma u niego. O dziwo na tej lekcji nie czuła na sobie wzroku. Obejrzała się za siebie, ale Michael'a nie było.
Po lekcji poszła prosto do sklepu ciotki Lisy. Nim tam doszła minęło trochę czasu. Na miejscu była o 16:30 a pracować miała do 19. Tym razem jednak chciała skorzystać z propozycji i pojechać autem. Kobieta stała na kasie, a Rose doradzała klientom. Wszyscy byli zadowoleni z jej pracy. Gdy skończyła dostała wynagrodzenie od kobiety. Nie chciała by ta ją odwoziła pod same drzwi, dlatego wysiadła dwa domy dalej.
Idąc do domu zauważyła Zack'a jak jest oparty o motocykl. Wyglądał na przygnębionego, ale gdy chciała się odezwać zobaczyła, że chłopak z kimś rozmawia przez telefon. Podeszła bliżej.
-Tak ojcze, odszedłem z zespołu i będę w Barcelonie za dwa dni. A ty? Tak. On potrzebuje dawki już jutro, przelej kasę. Taaa. Dobranoc.
Skończył i wyglądał na jeszcze bardziej smutnego. Podeszła do niego.
-Czego? Podsłuchiwałaś?! - oburzył się.
-Nie... Ja wróciłam dopiero... - był taki zimny dla niej.
-Nie obchodzi mnie to - wziął swoją kurtkę z motocykla.
-Dlaczego odszedłeś? - odważyła się spytać.
-Bo tak chce. Nie wytrzymam z tym debilem dłużej po za tym mam ofertę kontraktu w Barcy i jest ciekawszy - mijał ją.
-Ale czekaj! - odwróciła się.
-Czego?
-Ja się broniłam... Nie chciałam....
-Yhym, skończyłaś? - już go to chyba nie obchodzi.
Dziewczyna poczuła jakby jej serce rozpadało się na kawałki. Ma wyjechać, a na dodatek jest obojętny co się z nią stanie. Po chwili zobaczyła, iż chłopak już wszedł do swojego domu. Sama również to zrobiła.
Ciąg dalszy nastąpi...
<---Poprzedni
~LilaSam~
I znowu zżera mnie ciekawosć! Czekam z niecierpliwoscią na kolejny rozdział! :3
OdpowiedzUsuńJak zawsze nie mogę sie doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuń