Po kilku godzinach zaczynam się nudzić. Nie przewidywałam, że tak będzie. W domu jak mnie zamykano jakoś nie narzekałam na to. A może to ich wina? Dopóki wiem, że oni są dwa piętra nade mną, ciągle mnie korci by do nich iść. To głupie. Nigdy nie miałam przyjaciół i ich nie potrzebuję! Zerkam na zegarek już po raz kolejny. Czternasta. Umieram. Gdy tak przewracam się na łóżku znów słyszę płacz. Przykładam ucho do ściany i nasłuchuję. Dziewczynka. Czy... Czy to moja wyobraźnia? Czy za ścianą na serio jest dziecko? Wychodzę ze swojego pokoju i znów staje przed drzwiami sąsiadki. Pukam trzy razy. Płacz cichnie. Liczę na otwarcie się drzwi, ale nic się nie dzieję. Tak, to zdecydowanie moja wyobraźnia. Odchodzę i kieruję się w stronę schodów, gdy słyszę skrzypienie drzwi. Odwracam się powoli i widzę, że to te drzwi. Popycham je by zobaczyć więcej. Zapalam latarkę i widzę taki sam pokój jak mój.
Wchodzę niepewnie. Rozglądam się ale po dziecku ani śladu. Co jest? Na ścianie widnieje napis.
"Zerknij tu"
Strzałka kieruje mnie w dół. Na szafkę? Gdy podchodzę widzę kartkę brudną od... Krwi?
"Siedem nocy, siedem serc, siedem zwłok.
By móc wyjść dwa muszą być zatrzymane by pięć mogło ruszyć.
Wśród siódemki kryje się dziewiątka.
Wśród tej ósemki, trójka jest fałszywa.
Znika jedynka.
Wokół dwójki kręci się trójka by dostać się do jedynki.
Powstaje bliźniaczka siódemki.
By móc wyjść jedynka musi odejść.
Z tej siódemki musi trójka się usunąć w cień.
Zahacza o czwórkę.
Znikąd pojawia się bliźniaczka czwórka.
Jedynka upada na zero.
Czwórka kłóci się z dwójką, a na ich drodze staje niewinna trójka.
Gdy ma być dobrze, burzy się schemat i rodzi się na nowo dwójka.
Czy znasz już wynik?"
By móc wyjść dwa muszą być zatrzymane by pięć mogło ruszyć.
Wśród siódemki kryje się dziewiątka.
Wśród tej ósemki, trójka jest fałszywa.
Znika jedynka.
Wokół dwójki kręci się trójka by dostać się do jedynki.
Powstaje bliźniaczka siódemki.
By móc wyjść jedynka musi odejść.
Z tej siódemki musi trójka się usunąć w cień.
Zahacza o czwórkę.
Znikąd pojawia się bliźniaczka czwórka.
Jedynka upada na zero.
Czwórka kłóci się z dwójką, a na ich drodze staje niewinna trójka.
Gdy ma być dobrze, burzy się schemat i rodzi się na nowo dwójka.
Czy znasz już wynik?"
Co to za pojebana łamigłówka?! Nic z tego nie rozumiem. Nawet jak podstawie... Chwila! Co ja mam właściwie podstawić?! O co chodzi?!? Rozejrzałam się ostatni raz po pokoju i wróciłam do siebie. Mam złe przeczucia. Nie wierze w przypadki. Ktoś, albo coś, chciało bym tylko ja przeczytała tą notkę. Ale czemu? I tak nic z niej nie rozumiem. Jest cholernie skomplikowana!
Usiadłam na zimnej posadce opierając się o łóżko. Zamknęłam przed tym drzwi. Przydałoby się znaleźć klucz. Zajmę się tym jutro bo na dziś to ja mam dość wrażeń. Wyjęłam z torby jakieś jedzenie i picie. Po skończonym posiłku, spojrzałam na zegarek. Dwudziesta. Chwila! Która?! Aż tyle główkowałam nad tym w tamtym pokoju?! Nie wierze! W każdym bądź razie i tak nie mam co robić więc idę spać.
***
Budzę się w środku nocy. Słyszę coraz to głośniejsze kroki. Chwytam mój łom i czekam na nieproszonego gościa. Ktoś... Dziwne. Tak jakby głos dochodził z prawej strony, a przecież tam jest tylko korytarz i pokoje. To po lewej są schody na górę. Co Jest? Ktoś idzie... Mija mój pokój i upada. Łapie powoli za klamkę i otwieram szybko drzwi wycofując się. Widzę tylko czyjeś nogi. Wychodzę zza rogu i natrafiam na krzyk Ariel. O mało jej nie uderzyłam.
-Po pierwsze; skąd to masz, a po drugie kto to do cholery?!
Oo dobra moja! Czyli to nie moja wyobraźnia i on serio tu leży. Ale... Zerkam i to zdecydowanie chłopak. Tylko żaden z naszych.
-Leć po chłopaków. Sama mu nie pomogę.
Kiwnęła tylko głową i ruszyła na górę. Ja się schylam i sprawdzam czy mężczyzna ma puls. O dziwo ma. Szturcham go z nadzieją, że się ocknie. Nic z tego. Po chwili na dół zbiega Mike i Harry. Jakoś mnie to nie dziwi.
-Kto to?! - zdziwił się brunet.
-Nie wiem. Usłyszałam łomot więc wyszłam sprawdzić. Tak go tu znalazłam i Ariel wrzeszczącą.
-Dobra. Michael pomóż mi z nim.
Zabrali go do ich pokoju co według mnie jest totalną głupotą. Nawet nie wiemy kim on jest. A co jak to jakiś większy psychopata od nas? Położyli go na łóżku i zaczęli rozmyślać.
-Kto to? - pyta opanowany Thom. Teraz dopiero zwróciłam uwagę, że wśród nas nie ma Charliego.
-Nie w...
-Gdzie twój kumpel, Mike? - przerwałam Harremu. Wszyscy się zdziwili i spojrzeli po sobie.
-W sumie jakby tak się zastanowić to nie ma go od kilku godzin. Miał iść na dół na chwilę, ale do tej pory nie wrócił - odpowiedział Thom.
-Ej myślicie, że ten koleś coś mu... - zaczęła panikować Eva. Blondyna typowa.
-Kto wie... Musimy go dziś pilnować. Issi, zostajesz z nami?
-A co, strach was obleciał i potrzebujecie obrońcy? - zaśmiałam się.
-Nie? Co ty byś mogła nam zapewnić?! - oburzyła się Eva. Ariel szturchnęła ją w ramię kiwając na mnie - Skąd... Skąd to masz?! CO ZROBIŁAŚ CHARLIEMU?!?!
teraz dopiero mi się przypomniało, że w ręce trzymam łom.
-Popierdoliło?! Trzymam go od pory kiedy zaniepokoiły mnie odgłosy dochodzące z korytarza!
-To co z niego ścieka?!
Zerknęłam na moje narzędzie obrony. Dotknęłam dziwnej mazi. Powąchałam i po chwili poświęciłam latarką.
-Krew... - szepnęłam.
-Ja pierdole...
-Issi? - przeraziła się Ariel.
-Nikomu nic nie zrobi...
Olśniło mnie. A co jeśli wczorajszej nocy to też ja wstałam i wcale nikt do mnie nie przyszedł?! Co jeśli tym razem też lunatykowałam i zabiłam... Potrząsnęłam głową by wybić te myśli.
-Niemożliwe. Nie zabiłabym. Nie wiem dlaczego to ma na sobie krew, ale nic nie zrobiłam!!
-Dobra, uspokój się. Jak zwykle to nas nigdzie nie doprowadzi. Przemyślmy wszystko na spokojnie - Harry jak zwykle opanowany.
-Może... Gdybym to była ja - odezwałam się po długich naradach przy łóżku z obcym facetem - to znaczy, że lunatykuje.
-Lunatykujesz? Zdarzało ci się już to kiedyś? - spytał Thom.
-Nie. Z tego co wiem to nie.
-A dlaczego ci to teraz do głowy przyszło? - docieka Mike.
-Bo pierwszej nocy tutaj ktoś był w moim pokoju. Przyszłam tu dowiedzieć się kto był na warcie...
-Ja i Harry - odzywa się Ariel - Ale my byliśmy cały czas w pokoju.
-No właśnie. Więc albo to nowy - kiwam na głową - albo ja. Strzelam, że ja bo ustawiłam pułapki i to dziwne, że mnie nie obudziły gdy ktoś wszedł do środka.
-Pu... Pułapki?! - przeraziła się Eva.
-Co się tak dziwisz? Mówiłam, że nikomu z was nie ufam. To było coś w stylu alarmu - przewróciłam oczami.
-Zostajesz z nami? - czemu mam wrażenie, że on ze mną flirtuje?
-Nie. Nie wiem... Na dole znacznie więcej się dzieje.
-Dziewczyny kładą się spać i Mike. A my z Thomasem pilnujemy - zarządził Harry.
-Ok...
Dziewczyny nie protestowały.
-Ja poleżę. Muszę coś przemyśleć.
Położyłam się na zimnej posadzce i znów zaczęłam rozmyślać o zagadce oraz tym całym lunatykowaniu. W sumie to możliwe. Ale zagadka... Liczby. Czy znam rozwiązanie? Nie. Wszystkie liczby odejmuję, dodaję i wszystko co możliwe... Ciągle nic. Kurwa! Jakie to irytujące! Podpieram się na łokciach i zauważam, że nasi stróże śpią w najlepsze. Super. Drzwi od naszego pokoju są otwarte. Widzę przez nie przebiegające i śmiejące się dziecko. Zrywam się na równe nogi. Znów przebiega. Kto to? To ta dziewczynka co płakała? Teraz podskakuje krzycząc:
-By móc wyjść dwa muszą być zatrzymane by pięć mogło ruszyć. Hihi.
-Dwa by pięć... CZEKAJ! - wybiegłam za nią, ale mi uciekła. Ta zagadka. Nie rozumiem. Ona chce mi pomóc w zgadnięciu, ale ja nadal nie rozumiem!! Chodzi o zegar? Nie no niby jak?! Może jakieś trybiki? Czy w tym szpitalu są jakieś maszyny?
-Czemu krzyknęłaś? - za mną na korytarz wybiegł Mike. Zapomniałam.
-Nic. To chyba tylko sen.
Minęłam go i usiadłam na ziemi przyciągając nogi. Czy ja wariuję? Mam już dość tej nocy. Chcę nowy dzień. Nagle naprzeciwko mnie siada Mike.
-Czego? - szepcze. Zerka na mnie kontem oka. Wzrusza ramionami i nadal milczy - Nie martwisz się o kumpla?
-Powiedzmy, że nie wierzę, że gdzieś się zawieruszył. Pewnie niwy go zajebał z zimną krwią - patrzy się na łóżko z nieznajomym.
-Skoro tak.
Posiedzieliśmy tak do dziewiątej. Ja już nie wytrzymałam i poszłam do siebie. Wzięłam torbę, ale zwróciłam uwagę, że ktoś znów tu był. Skoro ja dziś nie zmrużyłam oka to znaczy, że nie lunatykuje. Jest tu ktoś jeszcze czy to Charlie bawi się w straszydło? Dobra, trzeba z tym coś zrobić bo zwariuję!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Drugi rozdział i zagadko-łamigłówka... Ktoś potrafi rozszyfrować czy wolicie poczekać, aż fabularnie się wyjaśni? :D
Jestem z niej dumna bo samodzielnie ją stworzyłam i powiem wam, że 40% tej zagadki jest przypadkiem xDDD Reszta (60%) musiała już współgrać by na końcu miało to sens...
Wiec pytanie... Znacie wynik?
~LilaSam~
Hmm, dziwna jakaś ta łamigłówka *_* .... ja chcę nexta!!
OdpowiedzUsuń