sobota, 22 sierpnia 2015

The Truth Is Painful Cz.33



Luke: Mam pukać? Jest po 24 :/
Ja: Daj znać jak będziesz…
Luke: No to daje znać xD


Przeczytałam esa i pobiegłam na dół. Szybko odkluczyłam drzwi i je otworzyłam. Moim oczom ukazał się blondyn w podartych rurkach czarnego koloru i bluzie tego samego koloru.. Od razu się do niego przytuliłam.
-Cal ci coś zrobił? Kurwa, Angel! Ostrzegałem! - był na mnie zły choć nie ma pojęcia o co chodzi.
Odkleiłam się od niego i złapałam za rękę. Zaprowadziłam do swojego pokoju.
-Wow… - powiedział wchodząc do środka mojej sypialni. Rozglądał się po całym pomieszczeniu.  Zatrzymaliśmy się przy łóżku - Angel? - Spytał niepewnie. Nie odwróciłam się do niego.
-Możesz dziś zostać u mnie na noc?
-Ty coś piłaś? - zaśmiał się, co zadziałało na mnie jak płachta na byka.
-Po prostu chce z tobą być. Nie chce się bzykać tylko spać obok ciebie dzisiejszej nocy! Nie chce być sama… - dotknął moich ramion i zjeżdżał coraz niżej. Po chwili objął mnie w pasie.
-Skoro chcesz… - wyszeptał.
Weszłam pod kołdrę. On położył się na niej. Wiedziałam, że i tak nie zasnę. 
-Luke? – zaczęłam.
-Hm? – wychrypiał. Chyba już był na połowie w śpiku. 
-Jestem zmęczona.
-To śpij. Nie dotknę cię, po za tym w tym domu jest ktoś kto by mnie za to wykastrował – uśmiał się. 
-Nie w tym sensie – otworzył oczy i się patrzył w moje.
-To o co chodzi? – przewrócił się na swój prawy bok by na mnie patrzeć.
-To boli, Luke – głos mi się łamał. Poczułam na swoim prawym policzku jego dłoń. 
-Ale co? Ktoś ci coś zrobił? – po jego tonie stwierdzam, że się martwi.
-Jestem zmęczona fałszywą przyjaźnią.
-Ha?
-Nie zrozumiesz, Luke – jednak zrezygnowałam z dalszej rozmowy  po prostu się wtuliłam w blondyna. 
-Kurwa, Angel! Wyżal się mi, a nie jemu! Ja chce być tym co cie wspiera… - czekał na moją reakcję. Odchyliłam głowę do tyłu i popatrzyłam w jego oczy. Poczułam jego ciepły oddech o zapachu mięty. Lol? Prychnęłam, a on uniósł brew.
-Co się brechtasz? – jego kącik ust poszybował do góry.
-Miałeś ciężki dzień, nie?
-Eh – westchnął i położył się z powrotem na plecach kładąc rękę pod swoją głowę – Ashton tak tylko powiedział byś to z nim pogadała.
-Widzę, że kłamiesz! – wbiłam mu palec w tors przez co się zwinął.
-Niby jak?!
-Bo gdy kłamiesz nie patrzysz ludziom w oczy.
-Aż tak mnie znasz?
-Nie ukrywam…
-Aniołku? – zaczął bawić się kosmykiem moich włosów.
-Hm?
-Opowiedz mi o swoim problemie. Od kiedy wpadłaś pod ten samochód zamiast mnie to ja chce być tym co teraz wpadnie pod niego zamiast ciebie. Proszę, powiedz mi co się dzieje?
-Wiesz… - jego słowa były słodkie, ale z drugiej strony szukałam drugiego znaczenia – Myślę, że to Calumem powinieneś się martwić.
-Bo?
-Bo po pijanemu wiele z siebie wylewał. Myślę, że ma poważny problem – w prawdzie skłamałam, bo Cal praktycznie nie chciał gadać, ale oni są przyjaciółmi, a ja widzę, że coś jest z nim nie tak.
Nagle Luke wszedł pod kołdrę i mnie do siebie przysunął. Swoją rękę zarzucił przez mój brzuch.
-Ale teraz jestem u ciebie z twojej prośby więc chce wiedzieć co się dzieje tobie, a Cal’em zajmę się jutro – wymruczał mi do ucha.
-Luke?
-Mhm? – nadal mruczał na co ja głośno wypuściłam powietrze. Chłopak słysząc to zaśmiał mi się do ucha i mocniej objął. 
-K… Kocham cię i chciałabym wierzyć, że ty się mną nie bawisz – oj bardzo szybko pożałowałam ostatnich kilku słów. Odsunął się ode mnie i podparł na łokciu.
-Że co? Jak możesz twierdzić, że się bawię?! Ja myślę o tobie absolutnie na poważnie! – dotknęłam jego policzka.
-Nie chodzi tylko o ciebie. Ja… Myślę, że już nie jestem w stanie nikomu zaufać – pominę fakt, że Josh’owi ufam bezgranicznie. Mógłby się wściec i już nigdy się do mnie nie odezwać. Dotknął mojej ręki swoją.
-Dlaczego?
-Bo znów jestem zdana tylko na waszą siódemkę. 
-Siódemkę? Ale nas jest czterech… - zmarszczył brwi.
-Ty, Joshu, Ashu, Cal, Mycz, Will i Alice – westchnął, gdy wymieniłam Josh’a.
-Ty w ogóle go znasz? – spytał.
-Hm… To ciężkie. Znam go od paru dni, ale jest moim najlepszym przyjacielem. Czuje, że nadajemy na tych samych falach.
-Aha, a ze mną nie? – pchnęłam go i usiadłam na nim okrakiem. Zrobił duże oczy i był zdziwiony moim zachowaniem.
-Przeciwieństwa się przyciągają, Lukey – położyłam podbródek na jego torsie. Widziałam jak się uśmiecha.
-Aaa czyli ja jestem twoim przeciwieństwem i dlatego cię „pociągam”? – no musiał, zbok jeden!
-No chyba tak. 
-A pozostałej szóstce też tak nie ufasz? – i jak mam go nie okłamać?
-No. Ciągle się boje, że pewnego dnia wszyscy się odwrócicie. Josh wie o mnie wszystko i jakby to wykorzystał przeciwko mnie byłoby źle.
-Chwila, chwila. Jak wie wszystko?!
-No… Mówiłam, że on i ja…
-Odciągasz mnie od prawdy! Czuje to, Angel! Nie kłam! Zniosę najgorszą prawdę, ale nigdy kłamstwa! – podniósł się na łokciach przez co ja musiałam siedzieć.
-Dobra… Josh to inna bajka. Traktuje go inaczej. I prawda jest taka, że waszej szóstce nie ufam a jemu bezgranicznie. Wiem co myślisz – chciał się odezwać, ale muszę kontynuować bo odejdzie… - On… Czuje, że nie chce mnie wykorzystać do zemsty na tobie. Lubi ci docinać i na pewno się dowiesz, że to on uczy mnie gry na gitarze, co swoją drogą wychodzi mu zajebiście, ale mniejsza z tym… Teraz zrobisz się zazdrosny, że czemu nie poprosiłam ciebie… Wtedy byliśmy pokłóceni, pamiętasz? – nie czekałam na odpowiedź tylko dalej nawijałam – No to wtedy się go spytałam czy mnie nauczy bo od zawsze o tym marzyłam. Widziałam, że go tym zaskoczyłam, ale się zgodził. On nawet wtedy nie wiedział, że ty i ja mieliśmy coś wspólnego. Mam wrażenie, że on przeszedł przez coś podobnego co ja. Dlatego mam do niego takie zaufanie. Rozumiem jeżeli teraz powiesz jaka jestem podła albo po prostu wyjdziesz i już się do mnie nigdy nie odezwiesz, ale chciałeś bym była szczera. Po za tym… Już nic – spuściłam głowę i czekałam, aż wyjdzie albo mnie skarci. Tak się jednak nie stało.
Przytulił mnie do siebie. Byłam zdziwiona i nie wiedziałam co zrobić.
-Jesteś głupia? Wiem, że byliśmy pokłóceni i nic mi do tego z kim ty się przyjaźnisz, ale skarbie – odsunął mnie od siebie i ujął moją twarz w obie dłonie – Jestem zwyczajnie zazdrosny i na dodatek ten gość chce mojego nieszczęścia… No i trochę wkurwia mnie fakt, że jemu się żalisz i w ogóle. Mam wtedy wrażenie, że coś zjebałem i to o mnie z nim gadasz. To strasznie boli bo nie wiem co robię źle, Angel. A chciałbym jak najlepiej bo mi na tobie zależy do cholery! Nawet nie wiem czy mogę siebie nazywać twoim chłopakiem bo… sam nie wiem.
-Luke? – spytałam.
-No? – czekał.
-Wiesz czemu cie tu zawołałam? – zdziwiło go to pytanie. Zmarszczył brwi i badał mnie wzrokiem.
-Niezbyt…
-Bo nie chciałam być sama. Dzwonienie po Josh’a byłoby kłopotliwe i dziwne by ze mną spał – zacisnął szczękę. Pewnie wkurzył się, że w ogóle coś takiego mi do głowy przyszło jak dzwonienie po niego.
-Fajnie wiedzieć, że byłem na drugim miejscu… - zabolało go to.
-Weź nie o to mi chodziło! Przestań być zazdrosny! - cmoknęłam go w usta i zeszłam z niego by pójść spać. Dalsza konwersacja grozi kłótnią. 
Usłyszałam jak się zaśmiał i szybko odwrócił mnie do siebie przodem.
-Jeżeli myślisz, że ci odpuszczę to się grupo pomyliłaś. Mów co się dzieje. Nie chce widzieć tego co widziałem tamtego dnia w szpitalu... No właśnie - chwycił moje nadgarstki i na nie popatrzył - Masz szczęście! 
-Pamiętasz Alex, Chrissi i Emila? - bawiłam się jego ręką.
-No... To ci co się z nimi kumplowałaś?
-Tak to ci. Już się z nimi nie zadaje. 
-Czemu? - był naprawdę ciekaw. Słuchał mnie.
-To była fałszywa przyjaźń, a ja nie miałam zamiaru grać głupiej. Nie chciałam tego wam mówić bo nie chciałam być żałowana. 
-Skarbie - uniósł mój podbródek - Najwidoczniej tobie jest pisane życie z gwiazdami.
Wybuchnęłam śmiechem. Chociaż jakby się tak nad tym zastanowić to coś w tym jest. Najpierw 5sos potem False. Swoją drogą ciekawe czemu tak się nazywają? Muszę spytać Josh'a.
Gdy już prawie oboje zasypialiśmy coś mi się przypomniało...
-Luke? Śpisz?
-Jeszcze nie... - kłamie. Rozpoznaje, że znów zasypiał a ja go bezczelnie obudziłam.
-Możesz nazywać siebie moim chłopakiem... Jeżeli chcesz oczywiście - no i od razu się przebudził. Posłał mi swój słodki uśmieszek i mocniej do siebie przytulił. 
-Mój Aniołek - wyszeptał w moje włosy.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Z dupy rozdział wgl mi się nie podoba i najchętniej bym usunęła, ale nie mam innego pomysłu *^*



~LilaSam~


1 komentarz: