piątek, 1 maja 2015

You, Me and Bed! cz.6




*Oczami Lisy*

       Tak... po prostu sobie poszedł... Poczułam jak po moim policzku spływają łzy. Wiedziałam, że nic z tego nie będzie, ale mimo wszystko... boli! Boli jak cholera! Nagle dostałam esa. Z niechęcią sięgnęłam po telefon.

Chris:
Możemy się spotkać? Nalegam...
Ja:
Innym razem, Chris. Nie mam na nic ochoty, sr =/
Chris:
Ja nie proszę, ja NALEGAM!
Ja:
Chris...
Chris:
Lisa...
Ja:
Ok... Gdzie?
Chris:
W parku za 20 minut?
Ja:
Niech będzie...
Chris:
Dzięki, to dla mnie ważne ;D

Nie rozumiem o co mu może chodzić? Do parku nie mam daleko, ale mam tylko 20 minut na ogarnięcie się jakoś. Mało. Wytarłam łzy i ubrałam bluzkę. Głupi Conor! Poszłam do łazienki i jak zobaczyłam swoje odbicie w lustrze... Muszę umyć twarz! Tusz się rozmazał przez co wyglądałam strasznie! Po przemyciu twarzy, poszłam do pokoju. Wzięłam swoją koszulę w kratę i założyłam na siebie. Zerknęłam przez okno - już nie pada. Lepiej dla mnie. Zbiegłam na dół i już miałam przekręcić gałkę kiedy drzwi się otworzyły, a ja odbiłam się jak piłka pingpongowa! Podłam na tyłek i aż zapiekło mnie czoło. Nos pewnie złamany! Zajebiście! 
-Jesu! Lisa, sorry! - to był ten głupek, Liam. Pomógł mi wstać i widziałam w jego oczach troskę.
-Nic mi nie jest! Powiedz tylko...
-Tak? - jego mina bezcenna. Bał się tego co powiem!
-Jest gdzieś tu - zrobiłam okrąg pokazując na twarz - krew?
Zaśmiał się szeroko i miałam wrażenie, że zsika się zaraz. Przewróciłam oczami i westchnęłam.
-Nic nie ma! Ale zgaduje, że jutro będzie siniak i guz! - z czego ta kobyła się tak śmieje?! Jestem kobietą! Na mojej twarzy takie rzeczy to zgroza!
Wyminęłam go i ubrałam buty. Po chwili przestał się śmiać i patrzył się na mnie, stojąc przede mną z rękoma w kieszeniach spodni. 
-Gdzie idziesz? Zaraz może znowu się rozpadać... - chyba znów zaczynał mu się włączać tryb: nadopiekuńczy (nie)braciszek.
-Do parku. Umówiona jestem z Christianem. Zabronisz mi? - wstałam i patrzyłam mu głęboko w oczy. 
-Nie. Powiedziałem, że rób sobie co chcesz - wzruszył ramionami i poszedł w kierunku salonu. Zdziwił mnie tym.
-Yyyyy... Co ty robisz? - musiałam go spytać. On już siadł wygodnie na kanapie i zaczął oglądać gazetę o motoryzacji. Mój brat dostawał tą gazetę co miesiąc.
-Czytam?
Dobra, olałam go i wyszłam. Przez całą drogę do parku, rozmyślałam o Conorze. Nie wierze, że chciał się tylko zabawić! Zrobiłby to już tyle razy... Po za tym jego pocałunki były zbyt namiętne bym połknęła tą wymówkę. Wiem, jestem głupia i naiwna, ale ja go kocham. Od pierwszej klasy obserwowałam go jak się śmieje i bije... No i jak wyrywa panny. Teraz pewnie myślicie, że jestem nienormalna? Pewnie tak i pewnie macie racje. Tyle że obserwowałam go z nadzieją, że kiedyś do mnie zagada. Nie zachowywałam się jak prześladowca. To źle, że wzdychałam do najładniejszego chłopaka? To były tylko marzenia... Tak jak gwiazdy na niebie. Każdy z nas marzy by jednej dotknąć, ale to niemożliwe. Conor jest taką gwiazdą, niemożliwą do zdobycia. Ale będę o niego walczyła! Jeżeli myśli, że go tak po prostu oleje, to jest w grubym błędzie! Nie zna mnie jeszcze od drugiej strony, ale pozna, oj pozna!
Na miejsce dotarłam z dość dużym spóźnieniem. Siedział na oparciu ławki. Gdyby był to Conor, pomyślałabym że mój sen się spełnia. Zauważył mnie i wyszedł do mnie.
-Hej! - był taki uśmiechnięty. Daj mi połowę swego szczęścia.
-No cześć... O co chodzi? - chciałam dowiedzieć się jak najszybciej i zmyć się do domu. Może wyciągnęłabym Mika albo Liama na imprezę? Tak, czuję że włącza się tryb pod tytułem "Imprezowiczka!"
-Nie jesteś na mnie zła? - co to za pytanie? Zdziwiłam się.
-Niby czemu?
-No bo chyba miałaś coś do roboty, a ja cię wyciągnąłem z domu - coś mi tu śmierdzi. I nie, to nie zapach deszczu! 
-E tam - machnęłam ręką - I tak pewnie balowałabym z Liamem pół wieczora. Wiesz wolna chata i te sprawy - zabrzmiało to źle, bardzo źle! Spojrzał się na mnie i otworzył szeroko oczy. 
-Co... łączy cię z bratem Conora? - na jego twarzy malował się smutek, zmieszanie i... ból?
-Co ma mnie łączyć? To mój brat - wzruszyłam ramionami. No przecież Liam to drugi Paul. 
-Brat? No, ale...
-Wiem jak to zabrzmiało! Ale nic z tych rzeczy! Po prostu, uczcilibyśmy wolną chatę. W sumie to nie wiem czemu... - zmieszałam się. Dlaczego powiedziałam, że zabalowałabym z Liamem? Przecież go nienawidzę?
Chłopak podrapał się po skroni.
-Czyli nie chodzisz z Liamem? - szczery jesteś. Zmrużyłam oczy by po chwili udawać, że mnie mdli. Chłopak się roześmiał.
-Wolnego kolego! Ja i Liam?! Bosz ty widzisz i nie grzmisz! - wywołałam wilka z lasu. Właśnie zagrzmiało. Oboje spojrzeliśmy się na siebie i zaśmialiśmy.
-Widzę, że masz dobre relacje z Bogiem! - głupek z niego, ale poprawił mi humor. 
-No to po co mnie wyciągałeś z domu? - zapomniałam po co tu przyszłam.
-W sumie to... chciałem cię zabrać w jedno miejsce. Pogoda temu sprzyja - zabrzmiało groźnie. Serio, przeraziłam się. Zauważył to i zachichotał pod nosem. Albo mi się wydaje, albo on coś powiedział po cichu.
-Ale gdzie? - dociekałam. A co jak chciał mnie utopić w jakieś super, hiper, ultra - kałuży?!
-Chodź - wystawił swoją prawą rękę bym go chwyciła. Z niechęcią to zrobiłam, czułam że chyba robię mu na coś nadzieje. 
Zabrał mnie za park, w miejsce o którym istnieniu nie miałam zielonego pojęcia. Przedzieraliśmy się przez jakieś krzaki. Zaczynałam panikować! Niby wydawał się z całej trójki najrozsądniejszy, ale mimo to przeszył mnie nie miły dreszcz.
Po chwili zobaczyłam cud. Rzeka? Przez nią przechodził mostek na drugą stronę. Wokoło była trawa i kwiaty... Jak tu pięknie. 
Spojrzałam na chłopaka. Patrzył się na ten most i stał pewnie przede mną.
-Dlaczego akurat TA pogoda? - no bo w sumie nie wiem. Chyba przy słońcu byłoby tu ładniej. 
-Wiem co myślisz - wzdrygnęłam się. Nie wiem czy z zimna czy z faktu, iż on wie co ja myślę! - w słońcu jest tu równie pięknie. O ile nie ładniej. Ale... - spojrzał się na mnie - Chodź.
Poszłam posłusznie za nim. Ciekawiło mnie strasznie! Po chwili zaczął tłumaczyć dlaczego teraz tu przyszliśmy. Opowiedział mi o tym miejscu historię. Była nieprawdopodobna! To właśnie w tym miejscu, na tym mostku jego ojciec oświadczył się jego matce. Z tego mostku wpadł do wody. Wpadł do niej, ponieważ poślizgnął się na poręczy. Rozbawiło mnie to, nie powiem. Ale musiałam ukrywać rozbawienie. No i jako ostatni cud, poznał tu chłopaków. To mnie pieruńsko zdziwiło! A wiecie co jest najlepsze? Że te wszystkie zdarzenia miały miejsce, gdy padał deszcz i było pochmurnie! 
-To było przypadkowe! Conor akurat przebiegał tędy. Za nim Josh, zasapany bo nie nauczony biegać. Co prawda poznaliśmy się w szkole, ale od tego miejsca się zaczęło. Kiedyś byłem małym chuliganem... - widać było, że wstydzi się swojej przeszłości. Opowiadał, a ja słuchałam bardziej skupiona niż na jakiejkolwiek lekcji! Zeszło nam z dwie godziny. Odwiózł mnie do domu. Gdyby nie fakt, że Conor mnie olał, to ten dzień byłby super! Weszłam do domu, a tam na kanapie leżał rozwalony, Liam. 
Zdjęłam buty i poszłam do kuchni po szklankę wody. Po cichu zakradłam się do Liama, który leżał ze słuchawkami w uszach. Już chciałam wylewać kiedy uniósł swoją rękę i zamiast to on być mokry, ja byłam! Jasna cholera!
Zaczął się śmiać. Ja, wściekła odłożyłam szklankę na stoliku i zaczęłam chlapać na niego. Był zły. Wstał momentalnie. Ja odbiegłam od niego kawałek. Wytknęłam mu język. Spojrzał się na szklankę po czym wyciągnął słuchawki i odłożył sprzęt na stolik. O cholera! Jest źle! To właśnie mówiła mi podświadomość. Nim się zorientowałam doprysnął do mnie i zaczął łaskotać. Cholernik, wiedział że je mam! Zwijałam się, a on w ogóle nie przestawał. Śmiał się tylko szatańsko. Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi frontowe. 
-Lia... LIAM NO KURWA KTOŚ PRZYSZEDŁ! - no i dopiero mnie puścił. Spojrzeliśmy się oboje na drzwi. W nich stał Mike. 
-Nie przeszkadzajcie sobie! Ja poczekam - wiedziałam, że go to bawi. 
Wstałam na równie nogi i rzuciłam gniewne spojrzenie Liamowi. Sam wytknął na mnie język po czym wrócił i położył się na kanapie. 
-Co tu robisz? - podeszłam do Mika i go przytuliłam. 
-No nie miałem twojego numeru, a adres było łatwiej zdobyć. Po za tym jesteś cała mokra... - zaśmiał się.
-No faktycznie! Zapomniał sorka! 
-Zdarza się - uśmiech zawsze u niego gości. W sumie to chciałam się dziś zabawić... Zaczęłam znacząco ruszać brwiami do przyjaciela.
On uniósł swoją i chyba wiedział o co mi chodzi. Pobiegłam szybko na górę, a on za mną. Wiedziałam co sobie pomyślał Liam. Ale dobrze mu tak! Mike zaczął grzebać w mojej szafie z ciuchami. Wyciągnął dość wyzywającą kieckę. Uderzyłam go w tył głowy, a on buchnął śmiechem.
-No weź! Masz się czym pochwalić! A... - przerwał w połowie mierząc mnie wzrokiem.
-No co?! - warknęłam.
-Nie zmieścisz się w nią - w drzwiach usłyszałam chichot. Oboje z Mikiem spojrzeliśmy się. To był Liam. Wiedziałam, że nas skontroluje. 
-Ty wiesz, że masz rację. Z miesiąca na miesiąc robi się coraz szersza - stwierdził Liam, a Mike się uśmiał i zgiął w pół ze śmiechu. 
-Ja was obu ZABIJE! Wcale nie tyje! - no bo mam rację! Chciałam wiele razy przytyć i nic! - Bez łaski! Sama znajdę sobie kieckę! 
-A wybierasz się gdzieś moja panno? - spytał niby rodzicielską gatkom.
-Na imprezę z Mikiem - przeszukiwałam szafę - Ta się nada! 
Wyciągnęłam czarną sukienkę. Nie miała dużego dekoltu, ani nie była super krótka. Sięgała mi do kolan. 
-Ładna. Na pewno się w nią zmieścisz - zakpił Mike. Posłałam mu gniewnie spojrzenie i poszłam do łazienki się przebrać. 
Gdy wróciłam, czułam że odbyła się poważna rozmowa. Mike siedział na pół smutny na łóżku, a Liam opierał się o biurko. To dziwne, bo Mike zawsze się uśmiecha, a ten obecny uśmiech jest sztuczny.
-I jak wyglądam? - okręciłam się przed nimi. Chciałam rozładować napięcie.
-Super! - Mike, do cholery! Ściągnij ten sztuczny uśmieszek!
-Ślicznie, ale mam nadzieje że idziesz tylko potańczyć... - wiedziałam do czego zmierza.
-Wiesz, że Josh nie ma dziś imprezy... - zmrużyłam oczy z znudzenia. Czy on myśli, że w tym mieście to tylko Josh robi imprezy?!

Na imprezie bawiliśmy się świetnie! Jak się okazało, Em również na nią poszła. Dawno nie czułam się tak wspaniale! A to wszystko za sprawką Mika! Przetańczyliśmy połowę imprezy, a drugą połowę przegadaliśmy pijąc drinki. Do domu planowaliśmy wrócić taxi. Pierwszy raz od bardzo dawna, nie myślałam o Conorze, Christianie i wszystkich inny co mnie męczyli. Teraz był tylko Mike i świetna zabawa. Dobrze, że wrócił. 



Dwa tygodnie później...

Nic się nie zmieniło. No prawie nic. Conor w szkole mnie unikał. Projekt zrobiłam i go pod nim podpisałam. Wtedy dopiero na mnie spojrzał zaskoczony. Chyba wątpił, że go podpisze. Mimo, że co drugi wieczór balowałam, miałam czas na wszystko. Matka totalnie mnie olała. Ojciec wracał kiedy chciał. No zajebiście! Liam bardzo często bywał w moim domu. Już zaczęłam myśleć, że ze mną mieszka. W sumie, mógłby. Może nie płakałabym wtedy po nocach. I nie, nie płakałam z powodu Conora... Tylko z samotności. Matka została u ciotki do końca miesiąca, czyli do domu nie wróci jeszcze przez dwa tygodnie. Ojciec przychodził do domu tylko wziąć czyste rzeczy i jakieś dokumenty. Nocuje w swoim biurze. Nikt nie widział jak cierpię. Przed Mikiem robiłam dobrą minę do złej gry. Przed Liamem udawałam niezależną. A przed samą sobą? Była prawdziwa. Paul dzwonił coraz rzadziej. Aż po tygodniu, przestał. Teraz od siedmiu dni milczy. 
Jestem już zmęczona tym udawaniem. Mam tak wiele masek... "Liczysz ile ich masz?" Przypomniały mi się słowa Conora. Tylko on widział jak często zmieniam maskę. Z uśmiechniętej na poważną. Z przerażonej na zimną sukę. Przerażałam samą siebie. Tylko Conor mógł mnie zrozumieć. Brakuje mi jego ust. Jego bliskości. Po tych dwóch tygodnia, przeleciał pewnie kilkanaście dziewczyn. Ale jakoś nie wzruszało mnie to. Nadal ślepo go kochałam. Na szkolnych korytarzach często widziałam go jak z jakąś lalą się obściskuje. Z tego co wiem to zrezygnował z Alex.
Co do Chrisa to... Wyciągał mnie na miasto, dla mnie były to randki, a właściwie tak to wyglądało. Musze mu w końcu powiedzieć, że nic z tego nie będzie. 

Dziś jest impreza u Josha na którą się wybieram. Byłam z Em na zakupach. Liam uparł się by ze mną iść, no niech mu będzie. Postanowiłam, że drinków pana domu nie tknę! Wciąż nie daje mi spokoju to, kto mnie tamtego wieczoru dotykał i musnął moją szyję? Skrycie liczyłam, że to był Conor. 
Szykuje się właśnie na tą imprezę. Mike nie byłby sobą jakby tez na nią nie poszedł. Skoro ja byłam w "parzę" z Liamem to on zaprosił Em. Ucieszyła się. 
Będąc już gotowa, zeszłam na dół. Na mój widok Liam zaniemówił. Spojrzałam się na siebie. Byłam w czarnych szpilkach, a na sobie miałam dość krótką, czarną sukienkę opierającą się na moich piersiach. Chciałam wzbudzić pożądanie u Conora. To był mój plan. Liam kłócił się ze mną, że takiej mnie nie zabierze na imprezę. Udało mi się go przekrzyczeć po dziesięciu minutach. Pojechaliśmy i znów stanęłam przed olbrzymim domem. Weszłam do środka, a za mną Liam. 
-Masz się ode mnie nie odsuwać na długo, rozumiesz? - znów czujnik przeskoczył na "nadopiekuńczy (nie)brat". Powoli mnie to irytowało. Przypominał mnie zakładającą maski. Powiem wam, że ja i Liam zbliżyliśmy się do siebie. Nie wiem czemu, ale zaczynał mnie traktować jak prawdziwą siostrę. Gdybym wtedy wiedziała, dlaczego tak jest...

Liama bardzo szybko zgubiłam i BUM! Trafiłam na Chrisa.
-Hej! Nie wiedziałem, że cię tu zobaczę! - był szczęśliwy. Ja niekoniecznie. 
-No cześć - maska "zimna suka" ON.
-Z kim przyjechałaś? - szczerzył się jak głupi do sera. 
-Z Liamem - krótko, zwięźle i na temat.
-Aha. Zatańczysz ze mną? - już nie wytrzymam tego jego podrywu! 
-Musimy pogadać, Chris - szarpnęłam go za rękę i pociągnęłam w stronę drzwi frontowych. 
-O co chodzi? - spytał zmieszany Chris.
Ubrany był dość luźno. Rażąca żółta bluzka i spodnie koloru kremowy. No cóż, dziś nie wykazał się stylem.
-Bo ja widzę o co ci chodzi. Wiem do czego zmierzasz, a ja nie mogę na to patrzeć - patrzył się na mnie pytająco - Może się mylę, jeżeli tak to strzel mnie z liścia.
-Co ty pleciesz?! - był oburzony. No tak, nie wyobrażał sobie uderzenia kobiety, już kiedyś mi o tym wspominał.
-No wiesz, uderzysz mnie że myślałam w ten sposób. Ale do rzeczy. Jeżeli do mnie zarywasz to... Przepraszam cię ale nic z tego nie będzie - przełknął ślinę. Czyli zgadłam? Zza jego pleców wyhaczyłam Liama kłócącego się z Joshem. 
-Już zdążyłem się skapnąć, że nie do mnie pałasz uczuciem - jego słowa po długim opóźnieniu dopiero do mnie trafiły.
-Co?
-Nic - uśmiechnął się - Baw się dobrze. Ale to że nie możemy być razem chyba nie przekreśla przyjaźni? - spytał z wątpliwością.
Jako przyjaciel jest na prawdę spoko, ale TYLKO przyjaciel. Niestety nie darzę go uczuciem tak silnym jak Conora. 
-Tak! Jesteś świetnym chłopakiem! Chciałabym dalej się z tobą przyjaźnić - odetchnął z ulgą. 
-Cieszę się. Chodź, wracajmy! 
Gdy wróciliśmy, Josh z Liamem rozeszli się w swoje strony. 

Po dwóch godzinach, przypadkowo trafiłam na Conora. Skubaniec unikał mnie przez cały czas. Stanęłam w progu i nie mogłam się ruszyć. Zobaczyłam jak Conor obmacuję jakąś rudą wywłokę. Całuje jej szyję, a ręka wylądowała pod jej bluzką. Przypomniał mi się jego dotyk na moim ciele. Tyle razy widziałam jak liże się z jakąś laską, ale tym razem... zabolało. Poczułam ukłucie w sercu i wiedziałam, że jeżeli zostanę to polecą łzy. Ruszyłam w kierunku wyjścia. Czułam jak Chris patrzy się na mnie i chyba nawet mnie woła, ale ja miałam to gdzieś! Chce do domu, chce pod kołdrę, chcę... płakać! Już na chodniku wyleciał ze mnie potok łez. Po chwilowym opóźnieniu wyleciał za mną Liam. Nie pytał co się stało tylko otworzył auto i kazał mi wsiąść. 




*Oczami Conora*

Od TAMTEGO czasu, unikałem brunetki. Przez pierwsze dni było to ciężkie. Chciałem do niej podejść, zagadać... pocałować. Ale z każdym dniem coraz mniej mnie obchodziła. A może tak sobie tylko wmawiam? Liam rzadko bywa w domu, więc zgaduje że przesiaduje u niej. Robiłem się już kilka razy o to zazdrosny. Chris kilka razy się z nią umówił i opowiadał nam o tym. A mnie coś trafiało jak tego słuchałem. Nie wiem czemu, ale odkąd się z nią rozstałem, Christian patrzył się na mnie dziwnie. Nie ze złością, ale czymś podobnym. Czasami miałem wrażenie, że on wie co chciałem z nią zrobić. Nocami często o niej myślałem, a zwłaszcza co by było gdybym nie przerwał. Pewnie byłbym w siódmym niebie. Nawet panienki przestały mnie zadowalać! Do czego to doszło!!!

Co do projektu to mnie zaskoczyła. Oddała go i podpisała, że RAZEM nad nim pracowaliśmy. Miałem wyrzuty sumienia, że sama musiała to zrobić i na dodatek podpisała pod tym mnie, a przecież nic nie zrobiłem!
W każdym bądź razie dziś jest impreza u Josha i zamierzam dobrze się bawić. Liczę że Larissa przyjdzie, ale z drugiej strony... Dobrze by było, gdy jej nie było. Zaparkowałem swój samochód w garażu dla VIP'ów. Bo jak będzie ostry melanż to auto mogą mi podjumać z podjazdu. Jest piątek, mam ochotę się zabawić! 
Wszedłem do domu jak zwykle bez pukania. 
-Umiesz pukać, cwelu? - przywitał mnie. 
-Naucz mnie skarbie - zrobiłem dzióbek. Drażnić się z nim umiem. Po chwili doszedł do nas Christian. Przywitał się ze mną i cholera! Czuje, że coś między nami jest nie tak! 

Po godzinie zaczęło być sporo ludzi. Krążyłem po domu szukając Josha. Zamiast niego zobaczyłem jak brunetka ciągnie Chrisa i wychodzi z nim z domu. Jak ja się wkurwiłem! Miałem chęć coś rozjebać. Drzwi frontowe były otwarte więc chciałem sprawdzić gdzie go wlecze. No i zobaczyłem. Stoją na chodniku, a ona mu coś mówi. Mój wzrok powędrował na jej zgrabne, długie nogi! Ta sukienka zakrywała jej ledwo tyłek! O cyckach nie wspomnę. Czy ona chciała mnie do szaleństwa doprowadzić?! Będę musiał się ostro hamować by nie dotknąć jej tyłka czy nie patrzeć w piersi! Już odchodziłem i byłem w połowie drogi do salonu kiedy usłyszałem jak Josh kłóci się z Liamem. Co ten tu robi? A no tak. Nie zostawiłby pięknej bez obstawy! Chociaż teraz mu za to dziękuję.
Gdy impreza się rozkręciła poderwałem jakąś rudą. Zabrałem ją do salonu no i zacząłem się bawić. Nie protestowała, pewnie dlatego że miała już w sobie procenty. Próbowałem wyobrazić sobie, że ona to Larissa. Myślicie, że się udało?! Chuja! Podleciał do mnie Liam i strzelił mnie w pysk. Niby za co?! Że chciałem się zabawić?! Nie rozumiem typa! 
Popchnął mnie z całych sił i cisnął z powrotem na sofę. Patrzyłem się na niego wściekle i pytająco. On jednak szybko wybiegł. Nie musiałem długo czekać bo po chwili pojawił się Chris. Zmierzył wzrokiem rudą i mnie. Przełknął ślinę i pomachał głową jakby czemuś zaprzeczał. Wkurwiłem się i to ostro. Podszedłem do niego i zacząłem:
-Co wy się kurwa do mnie dziś wszyscy sracie?! - byłem wściekły i nie wiem czemu, ale zacząłem wyładowywać się na przyjacielu. Ułatwił mi to fakt, że kręci z Larissą. 
Nic mi nie odpowiedział, a jego wzrok był pusty. Co znowu zrobiłem źle?! Podleciał do mnie Josh.
-Stary! Co się stało?! - był podekscytowany chuj wie czym.
-Skąd mam wiedzieć?! - warknąłem.
-Oho, okres ci się chyba zbliża! - no żartuj dalej, a zaliczysz gonga. 
-Liam zabrał Lisę z imprezy. Nie wiem co się stało, ale ryczała - i teraz do mnie dotarło. Musiała widzieć mnie jak obściskuje się z rudą. Próbowałem ukryć moje załamanie. Najchętniej wybiegłbym teraz i poleciał za nią... ale nie mogę. Nie rozumiem jedynie reakcji Chrisa. To jest dla mnie zagadką. 
Nagle ktoś zawołał Josha, że któryś z gości obrzygał mu pościel. Poleciał wściekły. Zostałem sam na sam z Chrisem. 
-Wybacz, ale co to ma wspólnego ze mną? - udawałem debila. Doskonale wiedziałem, jedyne czego mi brakowało to to dlaczego on ma taką pustą twarz?
-Załamujesz mnie, stary... Mówiłem wam, dopóki laski tego same chcą, nie mam nic przeciwko wam. Zraniłeś Lisę. Jak możesz być tak podły? - no i pojawiła się iskierka wściekłości w jego oczach, ale tylko na ułamek sekundy. 
-O czym ty mówisz? To twoja dziewczyna a nie moja! - no w sumie coś w tym prawdy jest.
-Moja?
-Tak.
-Nie moja. Odrzuciła mnie już dawno temu, a dzisiaj powiedziała to na głos.
-Co...? - byłem w szoku. Wyznał jej uczucia, a ona go odrzuciła? Dlatego był zły na mnie? Ale moment, nadal nie wiem co ja mam z tym wspólnego!
-No to, że ona woli ciebie... Wiedziałem o tym, gdy zobaczyłem was razem u niej - otworzyłem szeroko oczy. Czyli jednak wie co zamierzałem z nią zrobić. To wyjaśnia jego zachowanie. 
-Chris... - pokazał mi ręką, że nie chce słuchać.
-Ja wiem. Odrzuciłeś ją dla mnie. Czemu nie powiedziałeś, że ci też na niej zależy? - i nagle ścisło mi żołądek. Mi i "zależeć"? Bzdura! Mnie związki na stałe nie kręcą. 
-Zwariowałeś? - uśmiałem się.
-Oszukujesz sam siebie, debilu! Podoba ci się jak cholera! Myślisz, że jestem ślepy?! - wkurwił się. Iskra sprzed minuty znów zagościła w jego oczach, tym razem na stałe - Że nie widzę jak na nią patrzysz?! Sam sobie wmawiasz, że to nic poważnego i że kręcą cię u niej tylko cycki i dupa! Ale to gówno prawda... - odszedł. Poszedł w pizdu. A ja stałem jak słup soli i nie mogłem zrozumieć jego słów. Od jak dawna mnie obserwował, że doszedł do takich wniosków?
Nagle poczułem przypływ adrenaliny i nie wiem kiedy, ale znalazłem się w aucie. Jestem po jednym drinku, w chuj mocnym, ale przywykłem do nich. Ledwo odczuwałem alkohol. Odpaliłem silnik i ruszyłem do jej domu, sam nie wiem po co? Przecież mi nie zależy...



*Oczami Lisy*

Przez całą drogę milczeliśmy. Liam o nic nie pytał. Ledwo zaparkował, a ja wyskoczyłam i ruszyłam w stronę domu. Otworzyłam kluczem zamek i poszłam prosto do pokoju trzaskając przy tym drzwiami od niego. Zdjęłam buty przy łóżku i wylądowałam pod kołdrą. Zaczęłam ryczeć w poduszkę. Po chwili poczułam czyjś dotyk. Wzdrygnęłam się.
-Cii, to ja - to był Liam. Położył się przy mnie i przytulił - ostrzegałem cię...
-Przestań... - nie chce słuchać "a nie mówiłem?"
-Przepraszam... - pocałował mnie w skroń, a ja się w niego wtuliłam. 
On leżał na wierzchu kołdry, a ja pod nią. Obejmował mnie ramieniem a ja dalej płakałam. Tak bardzo zabolało... Widok jak dotyka inną w ten sposób... Boże! Dlaczego?! Przecież wiedziałam, że on wyrywa laski, ale czemu ten widok tak zabolał?!
Nagle zaczęła ogarniać mnie ciemność... Odpłynęłam do krainy snów. 



*Oczami Conora*

Zaparkowałem i posiedziałem parę minut. Po ich upłynięciu, wleciałem do jej domu. Nie pukałem, na chuj?! Wiedziałem doskonale gdzie jest jej pokój. Wiedziałem też, że przy niej jest Liam. Ale gówno mnie to teraz obchodzi. Poszedłem na górę i... szok. Liam pieścił ją po policzku, a ustami całował jej czoło. Zwariuje! Co on jej robi?! Ja miałem się trzymać od niej z daleka, kiedy najlepszy kumpel Paula mizdrzy się do niej! 
-Co ty robisz? - najwidoczniej się mnie nie spodziewał bo szybko oderwał się od niej. 
-Jak długo tu jesteś?! - był zdezorientowany i... przestraszony? No jak chciał się do niej dobrać, to dziwne by nie był! 
-Co ty JEJ - powiedziałem przez zaciśnięte zęby - robisz?! 
-Na pewno nie to co ty robiłeś rudej! - ooooohooooo! Chodzisz po cienkiej nitce! - w ogóle co tu robisz?! 
-A nie widać?! Stoję! - chyba za bardzo się uniosłem bo Lisa mruknęła coś pod nosem. 
Liam wstał szybko i wypchnął mnie z pokoju.
-Nie dotykaj mnie! - fuknąłem. Ale kipie złością! 
-Posłuchaj mnie uważnie. Odwal się od niej bo nie ręczę za siebie... - i on myślał że ja się przestraszę czy co?! 
Uśmiałem się.
-Po moim trupie! Nie będziesz wybierał mi znajomych! 
-Znajomych? ZNAJOMYCH?! Tobie zależy na..
-Nawet nie kończ! - byłem niebezpiecznie blisko niego. Jedno jego słowo, a się nie powstrzymam. 
-Bo?!
-Bo to JA nie ręczę za siebie! - nienawidzę go z całego serca! Zajebie gościa żywcem! 



*Oczami Lisy*


Obudziły mnie czyjeś krzyki. Nie pospałam raczej długo. Pod drzwiami od mojego pokoju ktoś się kłócił. Podeszłam i usłyszałam znajome głosy. Nie wierzę, że Conor tu jest! Przez moje plecy przeszedł ciepły dreszcz. Podparłam się o ścianę i słuchałam. Z każdym zdaniem byli coraz bliżej bójki. Musiałam otworzyć drzwi i ich rozdzielić. I to szybko! 
Nacisnęłam klamkę i udałam zaspaną. Popatrzyłam na nich a oni na mnie. 
-Nie chcieliśmy cię obudzić - powiedział Liam.
-Ale obudziliście. Nie dacie pospać! - warknęłam na nich. Gdy spojrzałam na Conora wyglądał jakby miał się zaraz rozryczeć. Wpatrywał się we mnie, a ja pojęcia nie mam co on tu robi?! Może Liam go ściągnął by mu wygarnąć? Wyminęłam ich i poszłam do kuchni. Obaj pomaszerowali za mną. Będąc przy lodówce odwróciłam się na pięcie. Byli za cicho! Patrzyli się na mnie zdziwieni.
-No co?! - teraz się spostrzegłam, że założyłam kolejną maskę. Coś w środku krzyczało i wyło ze samotności. Mam dość! 
-Wszystko w porządku? - spytał troskliwie Liam. 
-No a czemu miałoby nie być? - udawałam idiotkę. 
-No bo płakałaś... - ah, nie mów tego przy nim. Mimo wszystko nadal go kocham. 
-Często płacze. Z różnych powodów. Przywyknij tak jak ja - i wzięłam łyk soku. Sama nie rozumiem dlaczego powiedziałam to na głos. Chyba miałam dość maskowania emocji.
-Jak to często?! - przeraził się i spojrzał się na Conora.
-Nie wkurwiaj mnie, koleś! - warknął na niego wściekle. Chciałam ich rozdzielić, a przypadkowo jeszcze bardziej zbliżyłam do bójki.
-DAJCIE SPOKÓJ! - krzyknęłam. Podziałało bo spojrzeli się na mnie.
Podeszłam do nich.
-Ty - wskazałam palcem na Liama - wracasz do domu. Ty - wskazałam na Conora i się lekko zawahałam - wracasz na imprezę.
Świetnie! Głos mi nie zadrżał! Połowa sukcesu.
-Nigdzie nie idę! - odparł zdenerwowany Liam.
-My musimy pogadać w cztery oczy - boże jak mi się gorąco zrobiło! 
-Uważaj, bo na to pozwolę! - znów odniósł się do brata groźnie. 
Westchnęłam i przewróciłam oczami.
-Wyluzuj na litość boską! Skoro chcesz zostać to se usiądź na kanapie, a ty... - spojrzał na mnie z miną zbitego psa - Jak chcesz pogadać to chodź.
I ruszyłam na górę. Czułam wściekłość Liama, ale mało mnie to obchodziło skoro Conor był tu dla mnie. Weszłam do pokoju i położyłam szklankę ze sokiem na szafkę nocną. Odwróciłam się do Conora, który zamykał drzwi na klucz. Schował go do kieszeni spodni. Przestraszyłam się, nie powiem. Podszedł do mnie.
-O-o czym chciałeś g-gadać? - kiedy zrzuciłam wszystkie maski?! 
Parsknął śmiechem.
-O proszę, twoja pierwsza maska! - tęskniłam za tym jego uśmieszkiem. Nie patrzyłam na niego - Wystarczyło zamknąć nas na klucz byś znów zrobiła się nieśmiała...
Podszedł i dotknął mego policzka. Przeszył mnie gorący dreszcz. Jego dotyk... znów go czuje... Chwyciłam tą rękę za nadgarstek i spojrzałam w jego piękne błękitne oczka. Nadal trzymał dłoń na policzku. 
-Co tu robisz? - chciałam wiedzieć. Zawahał się. Zrobił krok w przód i znalazł się BARDZO blisko mnie. Był ode mnie wyższy dlatego teraz wpatrywałam się w jego klatę. Dotknął ustami czubka mojej głowy. Przełknęłam ślinę.
-Odrzuciłaś Chrisa... - zaczął - Widziałaś prawda?
-Ni-niby co? - serce mi waliło jak oszalałe.
-Jak dotykam rudą. Dlatego wyszłaś z imprezy. Dlaczego dopiero teraz zareagowałaś? Na korytarzu często lizałem - wzdrygnęłam się na to słowo, a on to wyczuł - Jesteś najgłupszą dziewczyną jaką było dane mi poznać...
-Wiem...
-Wytłumaczysz mi dlaczego dopiero dziś? - nie chce odpowiadać na to pytanie. Nie chce by wyszedł...
-Wiem jaki jesteś. Wiem, że lubisz wyrywać panienki. Na pierwszym roku często cię widziałam z jakąś. Dzięki temu przywykłam do tego widoku. Ale zawsze widziałam jak się z którąś całujesz, nigdy nie...
-Ciii... - przejechał mi palcem po wargach. Czułam, że przez ten dotyk odpływam.
-Chciałeś wiedzieć... - mój oddech był nie równy.
-Chciałem... usłyszeć to - zdziwiłam się.
-Niby co? - spojrzałam się w górę i zobaczyłam, że otwiera swoje oczy tak jakby narkotyzował się zapachem moich włosów. 
-Wolisz mnie niż Chrisa... - na mojej twarzy zagościł rumieniec! Chciałam szybko schować twarz, ale on chwycił mnie za podbródek i zmusił do patrzenia w oczy - Nie wiem co do ciebie czuje... ale byłem cholernie wściekły kiedy Chris opowiadał o swoich randkach z tobą. Dziś otworzył mi oczy... Nigdy nie interesowały mnie związki na stałe... Nie wiem kiedy się w tobie tak zadłużyłem, ale gdy zerwałem z tobą kontakt, nie mogłem przestać o tobie myśleć. Na początku myślałem, że chce cię w łóżku i nic po za tym... Teraz to sam nie wiem, czego chce... Sam fakt, że stoję teraz przed tobą, a nie leżę na rudej, już mnie przeraża! Usłyszałem, że wybiegłaś z płaczem z imprezy, miałem taką cholerną ochotę polecieć za tobą, ale Chris... Byłaś jego...
-N... - przerwał mi.
-Nie wiem co w sobie masz, ale to cholernie mnie przyciąga! Ty jesteś jak jakiś narkotyk, którego chce z dnia na dzień coraz bardziej spróbować! Nie wyobrażam sobie by jakiś inny facet niż ja, mógł dotykać twojego ciała... Jeszcze jak zobaczyłem dziś Liama leżącego przy tobie i pieszczącego cię...
-Czekaj, co?! - co on właśnie powiedział?! 
Zdziwił się i skrzywił na samą myśl.
-Pieścił twój policzek i całował w czoło... Myślałem, że jaja mu urwie! - to znaczy, że Conor był zazdrosny? 
Uśmiechnęłam się do niego by po chwili stanąć na palcach i go pocałować. Zdziwił się, ale po chwili oddał pocałunek.



*Oczami Conora*


Jej usta! Brakowało mi ich... Nadal mam w głowie obraz Liama leżącego przy niej... 
Ten pocałunek był za krótki, ale wiedziałem że musiał taki być. Odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
-Kocham cię... - powiedziała niepewnie. Bała się mojej reakcji, jak nic. Co miałem jej odpowiedzieć? "Ja ciebie też"? Sam nie wiem co do niej czuje. Chciałem coś powiedzieć, ale przyłożyła mi wskazujący palec do ust.
-Nic nie mów - znów ta maska ze sztucznym uśmiechem. Odepchnąłem jej rękę co ją przestraszyło.
-Masz być przy mnie prawdziwa! Nie zakładaj tej jebanej maski! - podniosłem głos - Podobasz mi się i jako zła dziewczynka i jako nieśmiała! Nie powiem, że cię kocham bo nie wiem czy tak jest. Wiem jedno, podobasz mi się i pociągasz mnie jak cholera! Jedyny sposób by się pokonać czy czuje do ciebie coś więcej to-łóżko. 
Popatrzyła na mnie ni to zdziwiona ni to przerażona. 
-Wiem, że nie teraz, ale jeżeli się z tobą prześpię i będę chciał nadal twojej bliskości to... Będzie oznaczało, że coś do ciebie czuje - przełknąłem ślinę. Nie mam pojęcia jak na to zareaguje. Czułem, że pod drzwiami podsłuchuje Liam, ale gówno mnie to! Teraz ja z nią rozmawiam i to moja chwila.
-Chyba masz racje... - spojrzałem się na nią zszokowany - Nie teraz.
Ale mnie zakuło w sercu. Odmówiła mi seksu?! Chwila moment, co ja pierdole?! Ona się tylko zgodziła na moją propozycję. Sam powiedziałem, że nie zrobimy tego teraz, zaraz, natychmiast! Czuje, że przez nią głupieje. Uśmiałem się pod nosem.
-Co cię rozbawiło? - spytała.
-Nic - schyliłem się i musnąłem jej usta. 
-Lepiej żebyś sobie poszedł - wyprostowałem się i spojrzałem na nią. Czyżbym coś zjebał? Cofnąłem się dwa kroki. Spojrzałem w te czekoladowe tęczówki, a ona się uśmiała. Przewróciłem oczami - Teraz muszę wyspowiadać Liama.
-O nie... - podszedłem do niej i znów dotknąłem jej policzka - Nie zostawię cię samej z tym...
-Przestań. On jest dla mnie jak brat - puściła mi lodowate spojrzenie. 
-Ale ty dla niego nie jesteś jak siostra. Wiem co widziałem...
Milczała. Kurwa! Wiedziałem, że nie wygram z nią. 
-Dobra, ale musisz dać mi swój telefon - spojrzała się na mnie zdziwiona, ale po chwili mi go podała. 
Zapisałem jej swój numer telefonu pod nazwą "Kotek^^" W duchu ryłem się niesamowicie z tego. Czekaj niech tylko napiszę do ciebie! 
Oddałem jej telefon i pocałowałem w skroń. Nie chciałem się z nią kłócić więc otworzyłem drzwi i poszedłem. O dziwo za drzwiami nie było "braciszka". Siedział w salonie i bawił się telefonem.
-Teraz twoja kolej na spowiedź - posłałem mu lekceważący uśmieszek i wyszedłem. 


Ciąg dalszy nastąpi...


~LilaSam~


4 komentarze:

  1. Po prostu wspaniałe. Masz prawdziwy talent do pisania. Uwielbiam twój styl pisania. Każdy rozdział ma cos takiego co wciąga i zachęca do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniały wspaniały po prostu brak mi słów ^^
    z każdym rozdziałem się więcej dzieje i to rzeczy jakich się nie spodziewasz :)
    z niecierpliwością czekam na dalsze ^^ justa

    OdpowiedzUsuń