sobota, 2 maja 2015

You, Me and Bed! cz.7




*Oczami Lisy*

Nie wierze, że on coś może do mnie czuć! Podparłam się o szafkę nocną bo bym chyba zemdlała. Do pokoju wszedł Liam. 
-O czym gadaliście? - był zły, czułam to na kilometr. 
-Mówiłam, że on taki nie jest...
-Jesteś głupia i naiwna, ale dobra. Co chciałaś ode mnie? - eh, nie lubię, gdy taki jest! W sumie to nie wiem od jak dawna, ale naprawdę go polubiłam. 
-Bo powiedział coś co nie daje mi spokoju...
-Pocieszałem cię. Nie słuchaj tego idioty, nie moja wina że sobie coś ubzdurał. Traktuje cię jak sis i nic nadto - uwierzyłam mu. Ale skąd wiedział, że o to chciałam spytać? Posłałam mu uśmiech i się do niego przytuliłam. Przy nim czułam się jakbym miała jednak prawdziwą rodzinę, nie tą co mnie adoptowała, ale tą prawdziwą. Gdy chciałam się od niego odkleić, on mnie przydusił. Nie mówcie mi, że on... płacze?
-Zostań tak przez chwilę... - gładził mnie po głowie jak małą dziewczynkę. Dziwnie się poczułam. Ten dotyk był mi znajomy - Jeżeli cię skrzywdzi, powiesz mi? - wypalił nagle.
-Co? Yy... tak.
-Nie kłam... Ja nie Paul. Ja jestem... - przerwał i uciekł. Zostawił mnie w ciężkim szoku. Pobiegłam za nim, ale zdążył odjechać z piskiem opon. O co mu chodziło? 

Wróciłam do pokoju i się przebrałam. Nie planowałam nigdzie wychodzić więc piżama powinna być ok. Nagle telefon rozbrzmiał. Sms? Podbiegłam do niego. 

Nicola ;*:
Kocie, co robisz dziś wieczorem?
Ja:
A co mam robić? Kisze się w domu XD
Nicola ;*:
Aham... A co z Conorem ;D
Ja:
Nie wiem...
Nicola ;*:
Ejjjjjjjjj!!!
Ja:
Pieprz się ;P
Nicola ;*:
Ty mi tu propozycji nie składaj tylko odpowiadaj XD
Ja:
Zboczeniec xD
Nicola ;*:
:*

Byłam taka szczęśliwa, że wreszcie wszystko idzie tak jakbym sobie tego życzyła. Położyłam się i zaczęłam odpływać. W końcu jest dość późno. 



Dwa dni później...

Mamy piękną niedzielę. A ja sobie spokojnie czytam gazetkę w salonie, gdy ktoś mi przerywa. Z Conorem mało się widziałam, bo gadał z Chrisem i rzekomo między nimi zgoda. Liam milczy. To chyba najgorsze. Drugi brat mnie olał...

Kotek^^
Co zrobiłaś Liamowi O.o
Ja:
Ha?!
Kotek^^
Co mojemu bratu zrobiłaś? Brzmi lepiej? -,-
Ja:
CONOR?!
Kotek^^
:* Co masz na sobie?????
Ja:
-,-
Kotek^^
No co?! Sama tego chciałaś, musisz mnie podniecić...
Ja:
Zapomnij, zboku.
Kotek^^
Kozak w necie pizda w świecie :P 
Oj zrobiłbym tym języczkiem *^*
Ja:
O_O 
Jesteś gorszy kiedy piszesz XD
Kotek^^
Podniecona? Rumieńce? Mam przyjechać?
Ja:
NIE! Won! Po za tym "Kotek", serio?!
Kotek^^
No a nie? Czyli mnie nie kochasz?

Nie odpisałam. Jakoś wolałam to mówić niż pisać. Jeszcze by mu coś odbiło i pokazywałby to na prawo i lewo.

Kotek^^
Żartuje XD Ale gdy piszesz, nie jesteś taka fajna *^*
Ja:
Nie moja wina, że ty jesteś napaleńcem xD 
Kotek^^
Ja?! Wiesz, obrażasz mnie ;-;
Ja:
I tak cię lubię :*
Kotek^^
Wolałbym "Kocham" ale ok. Przeżyje ;-;
Ja:
Pff XD
O co chodzi z Liamem? 
Kotek^^
Meh, liczyłem że zajmiesz się mną, a nie nim ;-;
Przyjechał od ciebie i zamknął się w pokoju trzaskając drzwiami. 
Od tamtej pory go nie widziałem, myślisz że umarł? ;D
Ja:
O_O
Nic mu nie zrobiłam, ale fakt że szybko wybiegł wtedy=/
Kotek^^
Ale, nie dotykał cię, nie?
Ja:
Zazdrosny? :P
Kotek^^
Jak diabli... Nic na to nie poradzę ;-;
Ja:
*cmok w policzek* 
Kotek^^
*pocałunek z języczkiem :P*
Ja:
*odwzajemnienie*
Kotek^^
*moja ręka odpina twoje spodnie*
Ja:
Jeśli myślisz, że będę grała w tą zboczoną grę, to jesteś w błędzie -,-
Kotek^^
Żałuj, potem jest najlepsze *^*
Ja:
Musze iść, paa :*
Kotek^^
Czekaj! 
Ja:
???
Kotek^^
Idziemy dziś do klubu ;D
Ja:
Gdzie znak zapytania?
Kotek^^
A po co? To nie było pytanie, tylko stwierdzenie, skarbie ;*
Przyjadę po ciebie o 22
Będą chłopaki i nie martw się, Chris nie będzie obrażony...

Przeraziłam się. Nie wiem czy to dobry pomysł. Ale w sumie, spędzenie czasu z Conorem sprawia, że mam motyle w brzuchu. W dodatku tu pisał jakbyśmy byli parą. Chyba wolę z nim pisać.
Godzina... COOOOO? 20:32? To kiepski żart, panie Kotek! Ruszyłam biegiem do szafy w swoim pokoju i wybrałam coś skromnego. Skoro zdobyłam Conora to nie muszę ubierać się wyzywająco. Wzięłam bluzkę ledwo zakrywającą mój tyłek. Ale się chłopak zdziwi, że pod spodem będę miała krótkie spodenki! Na nogi planowałam ubrać trampki za kostkę koloru takiego samego co bluzka - czerwonego. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Wysuszyłam włosy i upięłam je w koński ogon. Zrobiłam lekki makijaż po czym wróciłam do pokoju. Zaczęłam ubierać ciuchy. Spojrzałam na zegarek i dochodziła 22. Dziwne, że jeszcze go nie ma. Odwróciłam się i już chciałam zejść do salonu kiedy w drzwiach od pokoju zobaczyłam Conora. Szczerzył się jak głupi.
-Czego? - trochę oschłości nie zaszkodzi. 
-Twego... - nie musiał kończyć, wiedziałam co chce powiedzieć. Znów się zaśmiał i podszedł do mnie - Gotowa?
-Yep, nie widać?
-Powinnaś ubrać dłuższą kieckę - HA! nabrał się na to. Zajebiście! Pojeździłam palcem po jego torsie.
-A po co? Idziemy? - wyminęłam go i ruszyłam w kierunku schodów. Złapał mnie za nadgarstek i odwrócił. Po chwili popchnął na ścianę i przywarł do mnie swoim ciałem. 
-Chcesz, żebym nie wytrzymał z podniecenia w tym klubie i przeleciał cię na stole? - mruczał mi do ucha. Przeszedł mnie dreszcz podniecenia. 
-To nie mój problem, że nie panujesz nad swoim przyjacielem - o tak! Będę grała tak jak on. Spojrzał mi w oczy i pociągnął na dół. 
-Tylko potem nie sycz, że nie chcesz! - o mój drogi, na pewno nie będę! 

Wsiedliśmy do auta i jechaliśmy z 10 minut. Zdziwiłam się, że jest BMV, a nie porsche. Całą drogę gadaliśmy i śmialiśmy się. Przestaliśmy gadać zboczone rzeczy, a wręcz przeciwnie! Opowiadał mi trochę o sobie, a ja słuchałam z zaciekawieniem. Czasem się śmialiśmy bo opowiedział coś bekowego. Coraz bardziej go lubiłam. Można jeszcze bardziej?
Zatrzymał się pod nieznajomym mi klubem. Splótł nasze palce i weszliśmy do środka. Całkiem sporo ludzi jak przy niedzieli. 
-Nie oddalaj się ode mnie, ok? - szepnął mi do ucha i przygryzł płatek przez co westchnęłam, ale nie ze znudzenia, a z przyjemności jaką mi dawał. 
-Postaram się... - pocałowałam go w policzek, ale liczył na coś innego. O nie, nie dam się łatwo.
Poszliśmy w kierunku siedzących chłopaków. 
-Josh?! - krzyknął przerażonym tonem Conor.
-Co jest?! Co się stało?! Auto mi skasowali?! GDZIE?! - jesu, jak on się przejął. Przecież to tylko auto... A nie, czekaj... Dla chłopaka to druga połówka.
-Nie - zmienił ton na obojętny - Ty jeszcze nie na parkiecie? - wskazał palcem na osoby tańczące. Uśmiałam się pod nosem.
-Zakurwić ci, cwelu?!  - Chris przewrócił oczami i modlił się nad piwem. 
Razem z Conorem usiedliśmy na przeciwko chłopaków. Christian uśmiechnął się do mnie dzięki czemu rozluźniłam się. Nagle Josh rozłożył się na całym stoliku i podparł się łokciem o stolik a pięścią  o twarz. Patrzył się na mnie badawczo.
-Josh... - chyba zirytował tym Conora bo ścisnął moją rękę. 
-Powiedz, mała. Jak ty mi go uwiodłaś, hm? - Christian buchnął śmiechem, a Conor lekko zachichotał. 
-Za słabo go pilnowałeś - udawałam nie wzruszoną. W końcu kto jak kto, ale ja w zakładaniu masek jestem mistrzem! 
Po pięciu minutach gadania, Conor szepnął mi na ucho, że idzie mi coś wziąć i czego sobie życzę. 
-Piwo smakowe? - zrobiłam słodką minkę.
-Ty i piwo? - zdziwił się.
-Myślisz, że nie umiem się bawić? Pff - udałam obrażoną i splotłam ręce na piersiach. 
-Dobra, dobra, idę skarbie - przeszedł obok mnie i ruszył po moje zamówienie. 
-Jesus Mahrio! - nagle Josh się odezwał - Anioła ujrzołym! - próbował zaakcentować, nie wyszło mu - Państwo wybaczą, ale obowiązek - pokazał na krocze kiedy wstał - wzywa! 
Chris zaśmiał się. No i zostaliśmy sami. Taaa.
-Nie musisz się mną przejmować - zaczął przez co się na niego spojrzałam.
-Co?
-Nie mam ci za złe, że nie odwzajemniasz moich uczuć. Cieszę się, że zmieniasz Conora. Jeszcze tylko trzeba znaleźć kogoś dla Josha. Mam dość tego jego "obowiązku" - prychnęłam. 
-Musi dorosnąć - sama się zdziwiłam, że to powiedziałam.
-A Conor dorósł? - wiedziałam, że spyta.
-Może. Ja w każdym bądź razie jeszcze nie - zbiłam go tym z pantałyku. 
-Jak to?
-Ah, zła przeszłość i mam wrażenie, że robię pętlę. Ale nie martw się, nie bawię się uczuciami Conora - tego jestem pewna w stu procentach. Kocham tego gnojka. 
W oczach Chrisa nadal były pytajniki, ale ja nie chciałam gadać na temat swojej brutalnej przeszłość dlatego skończyłam temat. Po chwili podszedł do mnie Conor z piwem. Chris powiedział, że idzie do toalety. Conor objął mnie ramieniem i zaczął pieścić po lewym policzku. Po chwili zaczął mruczeć mi do ucha. Oczy same mi się zamykały i zaczęło się odzywać pożądanie tego gnojka.
Musiałam szybko coś wymyślić. Nie mogłam stracić panowania nad sobą przed Chrisem. Jest zdecydowanie za wcześnie na okazywanie czułości z Conorem przed nim. 
-Zatańczymy? - spytałam. To dobry pretekst. 
Moje ciacho chyba też odpływało bo miał małe oczka kiedy mu przerwałam. 
-Czemu nie...
I ruszyliśmy w stronę parkietu. Chwycił mnie w biodrach a ja zarzuciłam ręce na jego szyję. Piosenka była wolna więc ten taniec jak najbardziej mi odpowiadał. Patrzyliśmy sobie w oczy i on zaczynał coraz szerzej się śmiać. 
-No co? - spytałam.
-Oszukałaś mnie - zdziwiłam się. Jego rękę powędrowała na mój pośladek. Schylił się i szepnął mi do ucha - Masz pod spodem spodenki, a tak się napaliłem.
Haha! Wiedziałam! Czy on myśli, że ubiorę taką krótką sukienkę? Po moim trupie! Po za tym, to jest bluzka. Zaczęłam bawić się jego włosami. 
-Jeżeli za nie pociągniesz, przysięgam że zaciągnę cię do łazienki - wiedziałam, że buzuje w nim podniecenie. A skąd? Bo chociażby cały czas był schylony i mruczał mi do ucha. Ręką jeździł to w górę to w dół. Co ja z nim robię?
Po około 20 minutach, wróciliśmy do chłopaków. Tak "chłopaków" bo wrócił Josh.
-Co, podryw się nie udał? - zakpił Conor.
-Spierdalaj! - oho, czułam złość.
-Co jest? Nie chciała ci dać? - miałam chęć pizgnąć go w łeb. 
-Gorzej! Bawiła się mną! Ale ja jej jeszcze pokaże! - żalił się i zapowiadał "zemstę". Zachichotałam. 
Po chwili spojrzałam na bar, a za nim stał... Matt?! Niemożliwe! Co on by tu robił?! Przecież pracuje jako mechanik w LA?! Zaśmiał się do jakiegoś klienta. Teraz już wiedziałam, że to on. Poderwałam się z siedzenia i ruszyłam do baru z bananem na twarzy. Usłyszałam jak woła mnie Conor, ale olałam to. 
Podeszłam i...
-Elo Mateo! - klasnęłam mu przed twarzą. Chłopak zaśmiał się widząc mnie.
-Lisia?! Matko! Kopę lat! - oparł się o blat i w oczach zalśniły mu ogniki ekscytacji. 
-Co tu robisz? Powinieneś być w LA! 
-Wiem. Nicola - nie musiał więcej mówić. Pewnie ktoś przystawiał się do niej, a braciszek dawał kopniaka w dupę. 
-Rozumiem. A gdzie ona? - skoro jest tu Matt, to jego siostra też musi być. 
Nic nie mówił a ja poczułam na sobie olbrzymi ciężar uderzenia! Ktoś walnął we mnie całym cielskiem, obejmując mnie.
-LISIA!!! 
-Nicola?! - padłyśmy sobie w objęcia. W końcu tyle czasu się nie widziałyśmy! 
-Co tu robisz, kocie?! - była tak samo szczęśliwa jak ja. 
-Przyszłam na imprezę z...
-CONOREM?! - bosz, zamknij się! 
-Taaa... 
Zaczęła krzyczeć jak opętana jakaś.
-Mów jaki jest w łóżku! 
-Ej laski?! Ja tu jestem i słyszę! - odezwał się Matt, ale natychmiast został uderzony przez Nicole. 
-Zamknij się i nie wtrącaj się gdy poruszane są poważne tematy! - warknęła na niego. Zawsze się na niego darła. 



*Oczami Conora*


Nagle wstała i poszła sobie. Byłem w potężnym szoku. Zawołałem ją, ale mnie olała. Josh się uśmiał.
-Z czego rżysz, koniu?! - wkurwiłem się.
-Laska cię wystawiła. Nie poruchasz! - kopnąłem go z całych sił w piszczel. Zgiął się i zapomniał, że jest stolik. Przyjebał szczęką w stolik, a Chris popłakał się ze śmiechu. 
-Jak dzieci! - odezwał się spod napadu śmiechu. 
Spojrzałem na bar przy którym stała moja piękność. Gadała z barmanem co rozpaliło we mnie wściekłość. Moja noga sama chodziła, ale postanowiłem, że nie pójdę do niej. Sama niech wróci. Wziąłem duży łyk piwa i patrzyłem dalej. Nagle na nią skoczyła jakaś brązowo włosa. Nie powiem, ładna. Przymknąłem oczy i wziąłem kolejny łyk piwa z butelki. 
-Kurwa mać! Co ta bruneta robi przy naszej lali?! - oburzył się Josh.
-Nie "naszej" tylko mojej - upomniałem go - Chcesz mi powiedzieć, że ta laska gadająca z Lisą to ta którą chciałeś wyrwać? Wiesz, że Larissa ci jaja urwie? - od razu poprawił mi się humor. Za to mojemu przyjacielowi zagościł niepokój na twarzy. Nie zdążyłem się zorientować, a dziewczyny stały przy naszym stoliku. 
-Ekhem - nieznajoma szturchnęła Lisę.
-Taaa, to moja przyjaciółka z gimnazjum, Nicola. 
-Mrrr - zamruczał Josh kładąc się na stoliku. 
-To jest Conor - zaczęła pokazywać - Chris no i Josh.
-Jak mogłaś wymienić mnie ostatniego i powiedzieć "no i". Przestajesz mi się podobać - spochmurniał.
-Ja tam się ciesze - zadrwiłem z przyjaciela.
-Pewnie, dążysz do tego, nie? Kutas - myślał że mnie tym sprowokuje.
-Leszcz - wiedział o co mi chodzi. "Laski wyrwać nie umiesz"
-Cwel! - chciał się odgryźć.
-Ciota! - kolejny przytyk do tego, że mu odmówiła.
-DZIECI! - wtrącił się w nasz spór, Chris.
Obie dziewczyna zaczęły się śmiać. 
-Ci dwaj wyglądają na przystojnych, ale ten - popatrzyła na Josha z pogardą - niekoniecznie. 



*Oczami Lisy*


Gdy ich sobie przedstawiłam usiadłam obok Conora. 
-Kto ten za barem? - szepnął mi słodko do ucha. 
-Zazdrosny? - droczyłam się z nim. Nic nie poradzę, że uwielbiam to.
-Jak diabli - i liznął mi ucho. Czułam, że zaraz się zaczerwienie. A wiecie co jest najlepsze? Że on jest szczery i naprawdę zazdrosny! 
-To Matt, brat Nicoli - oznajmiłam.
-Ciągle poznaje jakiś facetów z czasów twojej gimbazy. Opowiesz mi coś o tamtych czasach? - wzdrygnęłam się. Nie chciałem wspominać, chciałam zapomnieć! Conor zauważył, że coś jest nie tak i wyciągnął mnie na parkiet pod pretekstem tańca.
Znów padło na wolny kawałek przez co nie miałam wyjścia i musiałam patrzyć na niego. Czułam jak skanuje mnie wzrokiem próbując wyłapać, czemu się wzdrygnęłam. Po chwili schylił się.
-Na dziś starczy, ok? Wracamy - osłupiałam. Nie wierze, że usłyszałam to od imprezowicza! 
-To żart?!
-Nie - jego twarz nie wykazywała żadnych uczuć. Miałam chęć mu przyłożyć! 
-Przestań, przecież jest fajnie. Spójrz... - zamurowało mnie. Gdy spojrzałam na nasz stolik zobaczyłam jak Chris z Mikiem śmieją się, a Josh zarywa do Nicoli. Zaśmiałam się. Ale co tu robi Mike?
-Nie, nie jest - znów na niego spojrzałam. Miał twarz mordercy. 
-O co ci chodzi? Nie lubisz Nic?
-Nie chodzi o twoją przyjaciółkę - już zrozumiałam. Chodzi mu o moją przeszłość. Jest cholernie dociekliwy! 
-Ja nigdzie nie idę. Skoro chcesz to sobie wracaj! - już chciałam wracać do stolika kiedy szarpnął mnie za nadgarstek niby chcąc mnie obrócić. Po chwili przycisnął do siebie.
-Moje plany były inne. Nie miałem zamiaru cię dziś odwozić do domu, tylko iść do mojego - poczułam dreszcze i uderzyła o mnie fala ciepła. Czy on... nie możliwe - Sam nie wracam... - znów zaczął mi mruczeć do ucha. Pieprzony uwodziciel! 
-Zabije cię ty... Eh! - zarzuciłam ręce na jego szyję mocno go przytulając. Znajdowałam się na wysokości z której mogłam szepnąć - Ale i ta cię kocham...
Poczułam jak przeszył go dreszcz. 

Posłuchał mnie i nie wyszliśmy jeszcze z godzinę. Chris z Mikiem się zaprzyjaźnili, Josh z Nic się nawet polubili, a ja i Conor... no cóż. Napięta atmosfera. Mimo, że mi uległ to był zły. Wyszliśmy z klubu całą paczką. Cieszyłam się, że moi starzy znajomi dobrze dogadują się z nowymi. Dzięki temu nie byłam w niezręcznej sytuacji "kogo wole". Nie zwróciłam uwagi jak całą czwórką szliśmy przodem, a z tyłu szedł Mike z Conorem. Może się polubią...



*Oczami Conora*


Wyszedłem jako pierwszy, ale ten cały Mike mnie zatrzymał. Chciał pogadać. Gdy znajdowaliśmy się na dość bezpiecznej odległości zadał mi dziwne pytanie. 
-Opowiedziała ci o swojej przeszłości? - to właśnie próbowałem z niej dziś wyciągnąć. 
-Niespecjalnie - zapaliłem papierosa. Byłem zły, a jedynym ukojeniem była dla mnie nikotyna. 
-Nie naciskaj na nią. Gdy uzna, że jest dobry moment to ci powie - uprzedził mnie. Chłopczyk dobra rada się kurwa znalazł! 
-Czemu zerwaliście? - prosto z mostu i tak mam wyjebane na typa.
Spojrzał się na mnie jakbym poruszył temat tabu. 
-To wiąże się z jej przeszłością. Nie mam zamiaru mówić ci czegoś co wyryło w jej sercu ogromną bliznę. 
-O czym ty pierdolisz?! Ona mi nie powie, jeżeli to jest AŻ - podkreśliłem - tak ważne. 
-W sumie...

Ta cała Nicola krzyknęła, że idą na basen. Nie wiem co ona zrobiła Lisie, ale ona również chciała tam pójść. Gdy wszyscy korzystali, nielegalnie z basenu, ja z Mikiem siedliśmy na jednej z ławek.
-Chris mi powiedział, że tobie na niej zależy - zaczął. Chris ma za długi język! 
-No i? - wkurwiłem się. Nikotyna mi nie pomogła. 
-Ciesze się. Wiesz, myślałem że już nigdy nie zobaczę starej dobrej Lisicy - spojrzałem na niego zdziwiony - spójrz na nią. Śmieje się od ucha do ucha. Nicola mi pisała, że Lisa często jej o tobie mówiła - wzdrygnąłem się. Czyli opowiadała o mnie swojej psiapsiułce? Mimowolnie prawy kącik moich ust poszybował do góry. 
-No coś mi się o uszy obiło - gówno prawda.
-Nie zrań jej - poklepał mnie po ramieniu - Wierz mi, że przeszła piekło. Dlatego musieliśmy zerwać...
Urwał w połowie. Kurwa mać, skoro zaczął niech skończy! 
-No mów! I tak już zacząłeś. Wole wiedzieć na czym stoję - na to ostatnie zdanie chyba przyznał mi racje. 
-Bała się mojego dotyku... - zrobiłem duże oczy i spojrzałem na niego - Bała się dotyku każdego mężczyzny. Została napadnięta przez jakiegoś pedofila. Na szczęście nie zrobił jej nic, ale jego dotyk przyprawiał ją o mdłości. Ile kroć próbowałem ją przytulić to się wzdrygała i bała. Nie chciałem sprawiać jej bólu dlatego postanowiłem odejść. Obiecaliśmy sobie, że i tak zostaniemy przyjaciółmi i zawsze może na mnie liczyć - uśmiechał się blado.
-Nadal coś do niej czujesz? W końcu nie zerwaliście...
-Niee. Wyluzuj! Jest cała twoja. Dla mnie jest tylko przyjaciółką, krejzolką z przeszłości! Ale wiesz... To nie wszystko... - czyli jest coś gorszego od napadu?!
-To znaczy? - musiałem wiedzieć. Ona nie powiedziałaby mi za szybko, a ja mogłem czasem zrobić coś nie tak. 
-... - po minutowej ciszy zdecydował się odezwać - Dobra, powiem ci.
-Chwała ci za to - prychnął. Patrzyłem na tych świrów bawiących się w basenie. Chris kucał nad basenem a pozostali bawili się na całego. 
-Została adoptowana, ale to chyba wiesz? - wypalił nagle. W sumie to nie wiedziałem, ale musiałem udawać, że choć trochę mi o sobie powiedziała.
-No, ale nie wspominała o tym za wiele - dobra moja! Grać tak dalej.
-W wieku 13 lat została oddzielona od brata - to ona ma jeszcze jednego brata?! - Zapomniała o jego istnieniu, totalnie.
Popatrzyłem się na niego zdziwiony. 
-Jak to zapomniała, o tym że ma brata?! - wydawało mi się to śmieszne i nie realne.
-Normalnie. Zgaduje, że dziadki zrobili jej pranie mózgu, a potem ten napad... To wszystko pewnie miało wpływ. Chciała zapomnieć o tym mężczyźnie i przy okazji zapomniała o własnym bracie. Właśnie mając 13 lat straciła rodziców. Zginęli w wypadku. Dziwnie, bardzo dziwnie to przyjęła. 
-To znaczy? - zakaszlałem. Chyba ma mi się na chorobę. 
-Bardzo spokojnie. Nie wiedzieliśmy co jest z nią. W dodatku jej brat był z innego ojca i dlatego dziadki go nie chcieli. Wiesz, to byli rodzice ojca Lisy - to wiele wyjaśnia, ale chwila...
-Jak to "byli"?
-Jej dziadek spadł z drabiny i... no cóż, śmierć na miejscu. Jej babcia nie była w stanie jej wychowywać. Zabrano jej prawa do opieki nad nią i samą Lisę umieszczono w domu dziecka. 
Co on mówi? To wszystko przeżyła jedna mała dziewczynka?! A myślałem, że to ja miałem ciężki los. 
-Nie była tam długo bo raptem miesiąc. Obecna rodzina ją przygarnęła. Wiedzieli o tym całym napadzie, dlatego Paul jest taki jaki jest. Błagała ich by pozwolili jej ukończyć gimnazjum, a potem mogą ją zabrać gdzie chcą. Paul ich ostatecznie do tego przekonał i zaopiekował się nią. Nie lubił mnie typ - zaśmiał się. 
-Nadal jest przewrażliwiony - znów zakaszlałem. Nosz kurwa! Co jest?! - A jaki był ten jej braciszek?
-No prawdziwy narcyz! - spojrzałem się na niego. Czy on chce mi powiedzieć, że balował?! - Żartuje! - szturchnął mnie.
-Zajebisty żart! Szacun... 
Śmiał się jak debil. Lisa się na nas spojrzała i uśmiechnęła szeroko. 
-A tak na serio to czasami miałem wrażenie, że traktuje ją jak dziewczynę a nie siostrę - wzdrygnąłem się co zauważył - No bo kleił się do niej. Pieścił dziwnie, dotykał... To dziwne z lekka. Sam mam młodszą siostrę, ale nie traktuje jej w ten sposób.
To mi coś przypominało. Pieścił, dziwnie dotykał... Zabrzmiało cholernie znajomo. Ale co ma z tym wspólnego Liam? To pewnie zbieg okoliczności. 

Zabraliśmy dziewczyny z basenu i tego debila Josha. Rozstaliśmy się przy swoich autach. Josh był najebany w trzy dupy więc Chris go odwiózł i przy okazji Nicole. Przyjechała ze swoim bratem, ale on jeszcze pracuje. Mike nie pił więc też mógł wrócić do domu swoim autem. Zostałem sam na sam z Lisą. Stała z rękami w kurtce przed moim autem. Podszedłem do niej i złapałem ją w biodrach. 
-Co mnie tak obmacujesz dziś, hm? - uśmiechała się, ale widziałem że jest zmęczona i mokra. 
-A tak jakoś.
-Polubiłeś Mika?
-Trochę, może - udawałem znudzonego i nieskorego do rozmowy. 
-Ej! - dźgnęła mnie palcem w brzuch. 
-No co? Nie moja wina, że wolałbym rozmawiać innym językiem - niezrozumiała o co mi chodzi. 
Popchnąłem ją lekko na maskę mojego samochodu. 
-Uważaj bo ci zarysuje twoją dziewczynę! - prychnąłem.
-Jesteś głupiutka... - pokręciłem głową.
-No Liama byś zabił za to... - przyłożyłem jej palec do ust.
-Po pierwsze, jeśli jeszcze usłyszę dziś coś o Liamie to się wkurwię. Po drugie, nie mogę mieć trzech dziewczyn - zrobiłem załamaną minę, a ona zaczęła liczyć w głowie. 
-Jak trzy? Myślałam, że masz tylko dwa auta? - ona serio jest głupiutka.
Pocałowałem ją, a ona odwzajemniła. Gdy się od niej odsunąłem, widać było że zrozumiała.
-Teraz wiesz kto jest trzecią? 
-Nie - droczy się? O nie na mojej zmianie! 
Osłoniłem jej kurtkę tak, że mogłem spokojnie dotrzeć ustami do prawej strony jej szyi. Schyliłem się zacząłem ją całować. Ona wplotła palce w moje włosy i znów szarpnęła. Żeby ukryć jęk, ugryzłem ją, na co ona westchnęła głośno. Rano będzie ślad jak nic, ale to nie moja wina. 

Ciąg dalszy nastąpi...




<---Poprzedni

~LilaSam~


3 komentarze:

  1. O tak kolejny rozdział!!! Nawet nie wiesz ile na niego czekałam. Od rana co kilka minut sprawdzałam czy co się pojawiło i bum jest. Rozdzial jak zwykle zajebisty po prostu nic dostać nic ująć. Szkoda tylko ze koniec zbilża się wielkimi krokami. Pozdrawiam i życzę weny na kolejne zajebiste opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!! Nie mogę się doczekać co będzie się dalej dziać :) Szkoda że koniec się zbliża :( życzę weny ^^ justa

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze to wolałam krótsze rozdziały ;___; Ale ogółem jest oki (y) :D

    OdpowiedzUsuń