poniedziałek, 29 czerwca 2015

Friends Only In Messages cz.12




*Luke*

Wchodzę do domu. Nie mogę dziś zabalować bo wyjeżdżam ze starszym, jak zwykle. Zdejmuję buty i od razu słyszę śmiech Caluma. Idę do salonu, zdejmując po drodze kurtkę.

-Z czego ryjesz? - spytałem z uśmiechem.
-A nic. Oglądam filmiki na Yt. Gdzie się szwendałeś? - spytał odrywając się od tableta.
-To tu, to tam. To co? Jedziecie z nami? - jeżdżą za mną już od roku. Trochę mi ich żal, ale pokazują jacy z nich prawdziwi przyjaciele. Kocham ich. Oczywiście, nie tak bardzo jak Angel, ale jednak. 
-Może. Ashtona spytaj.
-A gdzie on jest? Miał siedzieć na chacie - przejechałem językiem po zębach.
-W pokoju u siebie z nosem w telefonie. Jeszcze chwila i pomyślę, że coś przede mną ukrywacie.
-Co? On też? Mam nadzieję, że nie z moim Aniołkiem - zaczął mnie czochrać. 

-OOO Ashton! - krzyknął gdy wgniatał mnie w podłogę.

Ten milczał. A to do niego niepodobne. Calum zszedł ze mnie, a ja od razu strzepywałem z siebie niewidzialny kurz. 
-Co ci? - spytał Calum.
-Nic, a co ma być? - powiedział nieznanym mi dotąd tonem.
-Nam nie powiesz? - zaśmiałem się i do niego podbiegłem. 
-Nie mogę. A tak przy okazji... Jak zdobyłeś numer Angel? - zbił mnie tym pytaniem. Nie mogę powiedzieć przy Calumie bo mnie zabije. 
-Znalazłem przez przypadek - oparłem się łokciami o blat.
-Znam te oczy. Kłamiesz. Skąd masz numer?
-A co ci tak na tym zależy?
-Po prostu wiem, że chcesz się nią zabawić, Luke - z jego twarzy nie szło nic wyczytać. Masakra!
-Ej, ej, wyluzujcie! To nasz ostatni wieczór, więc spędźmy go w miłej atmosferze, co?! - oburzył się Calum.
-Ja podziękuję. Idę poklikać.
Wyminął mnie i usłyszałem trzaskające drzwi od jego pokoju. O co mu chodzi?



*Angel*

Nie wiem czemu tak się otworzyłam przed Ashton'em. On też może się ze mnie naśmiewać, a ja nawet o tym nie wiem. Boże, ja już wariuje.  


Ashton: Jestem. Sorry, musiałem to przetrawić. No nie masz lekko, laska ;/

Ja: Laska? Gdzie? 
Ashton: Śmieszne ">"
Ja: Co wy wszyscy macie z tym, że ja ładna jestem choć nigdy mnie na oczy nie wiedzieliście?
Ashton: Wyluzuj :(
Ashton: To daj zdjęcie... Plis *_*
Ja: No nie wiem...
Ashton: Pliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiis *_*
Ja: Ashton...
Ashton: Angel...
Ja: Chuj z tym i tak nie mam już nic do stracenia. W razie co jebnę i się zabije. Masz
Ja: *załącznik*
Ja: Zdjęcie sprzed miesiąca 
Ashton: To nie ty *_*
Ja: -,-
Ashton: No z twoich opowiadań wynika, że masz zmary i ważysz dwie tony :3 To nie ty :3
Ja: Ash XD Ogarnij XD
Ashton: Ja szczery chłopak jestem
Ashton: Tylimy? <*^*>
Ja: Tulimy XD 
Ja: *przytulas*  <*v*>
Ashton: *tuli, tuli*
Ashton: A tak btw to Luke interesował się fotografią
Ashton: Znaleźlibyście wspólne tematy gdyby nie fakt, że jest zbokiem ;P
Ja: To aparat mojego ojca XD 
Ja: Kiedyś był fotografem, ale zrezygnował z tej pracy
Ashton: Czemu?
Ja: A nie wiem, nigdy nie mówił
Ashton: Kumam szamana :3
Ashton: Ale wiesz...
Ja: ??
Ashton: W pokoju dziewczyn zawsze są czystości *^*
Ja: A pizgnął cię ktoś?
Ashton: Nie! :'(
Ja: Zgłaszam się na ochotnika!
Ashton: Nie bij C:
Ja: Nie będę ;*
Ashton: <3 

Luke: Hej :D

Luke: Jutro wylot ;-;
Ja: Spoko
Luke: Jesteś zła?
Luke: Zmówiliście się?
Ja: ??
Luke: Ashton też się obraził nie wiem o co O_O
Ja: Ajć! Zostałeś sam B)
Luke: Mam ciebie ;*
Ja: Spadam odrobić lekcje, bay!
Luke: O co kurwa chodzi?!
Luke: Gadałaś z nim, nie?
Ja: Ogarnij się
Luke: Wiem, że tak -__-

Ja: S.O.S

Ashton: Co?
Ashton: Lol, to nasza nazwa XDD
Ja: Luke, wie że gadamy -,-
Ashton: Nic mu nie mówiłem...
Ashton: Dobra, pytałem go o twój numer :'(
Ja: Se moment znalazłeś ;(
Ashton: Sr...





<---Poprzedni

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A tak wygląda nasza Angel :D Mam problem bo nw kogo wcielić w jej rolę dlatego wybrałam takie zdjęcie gdzie nie widać twarzy =/



~LilaSam~


sobota, 27 czerwca 2015

F.O.S.T. Cz.12 KONIEC



Dwie godziny później...

Siedzimy wszyscy w gabinecie Octora razem z Miką. Opiera się o ramę okna i patrzy przez nie. Myślimy nad tym co się stało. Dobrze by było gdyby Mika był po naszej stronie, nawet jeśli to wampir. Wie o nich naprawdę dużo i wygląda na to, że zna Yato. Nie jestem głupi... Pomoc wampira dobrze nam zrobi zwłaszcza, że nie jest byle jakim wampirem. 
-Po co im Yato skoro nie mają Mikaela? - kapral spytał raczej sam siebie.
-Kaito powiedział coś o jakiejś zamianie ról. O co mogło mu chodzić? - zabrałem głos. Siedziałem we fotelu kiedy Erika i Ryu na sofie. 
-Jest coraz gorzej. Coraz więcej pytań i coraz mniej odpowiedzi - posmutniał.
-Chodziło mu o to, że ja jestem z wami a Yato z wampirami - wreszcie po dwóch godzinach Mika zabrał głos. Spojrzeliśmy się na niego.
-Przemienią go... - przeraziłem się na słowa kaprala, ale on ma racje. Mój brat stanie się jeszcze większym potworem niż był... Ja pierdole! Straciłem Larę, a teraz Yato.
-Jakieś pomysły, co dalej? - wiedziałem, że Octor nie ma pojęcia jakie podjąć kroki.
-Proponuje zabić Wiktora - wtrącił się blondyn.
-Kto to jest w ogóle? Mówiłeś dziś o nim już dwukrotnie - dociekał. Też chciałem to wiedzieć. Człowiek szkolący wampiry... śmiechu warte. 
Mika popatrzył na nas i zatrzymał swój wzrok na mnie.
-Nie wiem kto to. Sam się zdziwiłem jak Michio powiedział, że Wiktor wyszkolił dziesiątkę wampirów i wysłał ich w bój. Bliźniaków też wyszkolił i ponoć cały czas szkoli. 
-No właśnie... Yato chyba ich znał... - rozmyślałem.
-Nie wiem skąd. Ja sam ich ledwo znam. 
-Był u was w niewoli... Musiałeś widzieć! - krzyknąłem.
-Był? No tak... Michio mówił, że mój braciszek zwiał po raz kolejny - przeniósł się do innego świata, świata rozmyśleń.
-Brata, co? - sam też tam trafiłem.
-Powiedz, czego oni tak naprawdę chcą? - zadał pytanie Ryu.
-Prawdopodobnie posadzić mnie i Yato na tronach i w ostateczności wzywać do walki. Ja z mocą wampira i częścią człowieczeństwa jestem nie do zabicia przez demoniczne bronie. Sam nie wiem jak można mnie zabić, a tak wiele razy próbowałem. W końcu pogodziłem się z losem. Skoro jestem wampirem to będę po ich stronie. No bo co by mi dało wyjście na zewnątrz do ludzi, którzy by się mnie bali? Może wyszedł bym wcześniej, ale nie wiedziałem, że Yato żyje. Myślałem, że tamtego dnia zginął razem ze mną... Może dlatego ten gołąb tak długo się szwendał... Bo go szukał kiedy ja nie potrafiłem wyczuć, że mój przyjaciel... nie... mój brat, żyje. 
-Brat?! - oburzyłem się. Co jak co, ale wiedziałbym o istnieniu jeszcze jednego.
-Nie jesteśmy rodzonymi braćmi. Poznaliśmy się przypadkiem, ale od razu wiedziałem, że potrzebuje pomocy... Tak jak ja. Wtedy dowiedziałem się, że jego ojciec jest mi doskonale znany - rozszerzyłem oczy z nie do wierzenia. Mika zna mojego ojca? - Pamiętam nasz ostatni wspólnie spędzony dzień... - uśmiechnął się blado.
-Opowiedz. On nie wspominał nam o tobie - drążyła Erika. Podparła sobie podbródek. Wszyscy chcieli posłuchać. Aż tak bardzo im zależy na Yato? On nie chce mieć przyjaciół, a ma ich na pęczki. Teraz to ja się uśmiałem.
-Bawiłem się wtedy z dzieciakami z sierocińca. Sam stamtąd pochodziłem. Do czasu, aż nie adoptował mnie świr - patrzył ślepo w punkt za oknem - Kazał mi wiele rzeczy. Bałem się, że pewnego dnia będzie kazał mi zabić Yato, a ja to będę musiał zrobić. Na szczęście nie wiedział o jego istnieniu, a przynajmniej o tym, że się z nim przyjaźnię. No, ale wracając, bawiłem się z dziećmi, kiedy usłyszałem krzyk Yato. Puściłem momentalnie skakankę na której robiłem już 56 skok i od razu pobiegłem w jego stronę. Był roztrzęsiony i płakał jak bóbr. To rzadkość widzieć go w takim stanie, bo ojciec wychowywał go twardą ręką - o czym on mówi? - Padł na mnie i nie wiedziałem co zrobić. Zaczął mi opowiadać, że musiał wszystkich zabić bo tak kazał mu mistrz. 
-A no tak! Nawet gołębia! - krzyknęła Erika.
-Ta... Ale nie zabił go. On żyje do dnia dzisiejszego. Riko był akurat u mnie. Zamknąłem go bo w nocy była burza i nie chciałem by coś mu się stało. Nawet bawiąc się wtedy na placu zabaw zapomniałem, że w moim pokoju zamknąłem gołębia. Nawet gdy mi powiedział, że go zabił, ja byłem przekonany, że to zrobił. Dopiero po powrocie do domu zobaczyłem, jak Riko niecierpliwi się w klatce. Chciałem pobiec i mu to wszystko powiedzieć, ale... nieszczęśliwie trafiłem tego dnia na wampirzycę, która dała mi swojej krwi, jakby wiedziała że lada moment umrę. Potem pobiegłem tunelem i tam trafiłem na Michio, który mnie zabił... Gdy zobaczyłem, że Yato widzi mnie chciałem by uciekał... Wiedziałem, że ten wampir nadal jest głodny bo nie skosztował mojej krwi. Byłem święcie przekonany, że umarł tamtego dnia bo głupek nie uciekł... Ale jednak przeżył. 
-O co chodzi z tym mistrzem? Mówił, że nauczył go wielu rzeczy - spytała Erika.
-Nie tylko go. Ja tez byłem przez niego szkolony. Swoją drogą ten sukinsyn nadal żyje i teraz jest przy nim Yato. Jeżeli zacznie go szkolić tak jak wampiry nie będzie dobrze - zacisnął ręce w pięści.
-Jak to?! - zdziwił się kapral.
-Wiktor to nasz mistrz z dzieciństwa- wszystkim nam kopara opadła.
-CZEMU NIE MÓWIŁEŚ WCZEŚNIEJ?! - krzyknąłem na niego.
-Dopiero teraz sobie przypomniałem i powiązałem fakty. Wtedy co byliście na tym placu powiedział coś co mnie zdziwiło. Powiedział coś w stylu, że nie spodziewał się zobaczyć tego gówniarza na takim wysokim stanowisku u nas. Jak Kaito powiedział, że Wiktor ma dla nich propozycje, to już od razu wiedziałem, że to on. 
-Musimy mu jakoś pomóc! - nagle wstała Erika.
-Ale jak? Mamy tak sobie wejść do posiadłości? - skarcił ją Ryu.
-Ryu ma racje. Nie możemy tak po prostu wejść, a wysłanie Miki jest ryzykowane. 
Nagle Mika otwiera okno i do pomieszczenia wlatuje gołąb... jak się okazało to gołąb mojego brata. Wampir przygryza sobie opuszek palca i wyciera krew o gołębia. 
-Leć, mały - uniósł lekko rękę, a ptak odleciał.
-Po co to? - spytałem.
-Dla zabawy. 


Jakiś czas później...

Minęło pół roku. Wampiry nie atakują, ani nawet się nie pokazują. To jasne że szykują się do masowego ataku. Mikaela ciągle gdzieś znika i nawet podejrzewałem go o zdradę, ale już wiem gdzie się udaje. Siedzi przeważnie na samym szczycie budynku. 
Zero wieści od Yato... Pewnie jest już jednym z nich. Czuję się jakby umarł. To straszne. Na dodatek jest z tym swoim "mistrzem". Ciekawe kto to jest, że uczy go mordowania własnej rodziny?! Z chęcią zabiję gnoja własnymi rękoma. Mika już nigdy o nim nie chciał opowiadać. Jakby nam nie ufał. Dziwny z niego wampir. Wszyscy w akademiku się przyzwyczaili już do tego, że jest po naszej stronie. Nawet chodzi normalnie na lekcje. Widać jednak, że czegoś mu brakuje... albo raczej kogoś. Był aż tak zżyty z moim bratem?
Moje rozmyślanie przerwał wybuch. Z racji tego, że stałem w oknie od razu skierowałem się w stronę wybuchy. Był on w opuszczonej dzielnicy. Wampiry? Niemożliwe. Nagle zobaczyłem czarny płaszcz spadający z "nieba".
-Mika? Co jest? - ten wampir nosi nasz strój. Nikt nie chciał brać go za wampira dlatego Octor wraz z resztą swojej ekipy postanowił przydzielić go do mojej. Chłopak mi nie odpowiedział. Nagle pobiegł szybko w przód i zatrzymał się przy kimś. Wyprostowałem się na widok osoby przed nim. Jeden z bliźniaków?!
Zbiegłem na dół i stanąłem przy Mikaelu. Bliźniak był cały zakrwawiony.
-Mi...kuś! - splunął.
-Czego chcesz? - spytał z pogardą. Cały czas przystawiał chłopakowi ostrze do krtani. 
-Ya...tuś jest niemiły! - kaszle. Chwila!
-Yato?! - krzyknąłem.
-Yhy...
-Odłóż broń Mikuś! - nagle za nim pojawił się drugi brat bliźniak. Nie pamiętam jak mieli na imię.
-Jestem Mitsu, a to Mito - wskazał na klękającego brata. Czyta mi w myślach? - Pomóż mu Mika bo chcemy być po twoje stronie. No i Yato. Mój brat tak wygląda bo stanął w jego obronie... Yato to twój braszka więc pomóż mojemu skory my pomogliśmy twojemu! - gdzie się podział ten idiota z tamtej nocy?
Mika westchnął ciężko, ale po chwili schował miecz i rozciął sobie nadgarstek. Co on robi? Podaję rękę Mito, a ten z niechęcią wbija kły w miejsce rany. O co kurwa chodzi?!
-Nie tłumaczyłeś mu? - zdziwił się Mitsu. Tak, on czyta mi w myślach, to pewne - Mika ma specyficzną krew. Potrafi leczyć inne wampiry z ran zadanych przez demony. Yato ma taką samą zdolność. Potrzebni byli oboje.
-Potrzebni? Do czego? - spytałem. Czułem na sobie wzrok gapiów z okien budynku. To nie najlepsze miejsce do rozmów. 
-Zgadzam się! - poparł mnie bliźniak.

Gdy Mito napił się tyle ile potrzebował, jego rany się zasklepiały. Wszyscy ruszyliśmy do gabinetu Octar'a. Strój bliźniaków przykuwał wzrok wszystkich. Weszliśmy bez pukania. Bliźniaki od razu rozwaliły się na sofie, a Octor mimowolnie otworzył usta.
-Co oni tu... - zaczął, ale mu przerwałem.
-To samo chce wiedzieć, ale rozmowa z nimi na zewnątrz była ryzykowana. 
-Mika? - spojrzał się na chłopaka.
-Na mnie nie patrz, ja nie spraszałem! 
-Niemiły!
-Wredny Mikuś! - obaj zrobili minę zbitego szczeniaka. 
-Po za tym powinieneś nam dziękować - powiedział Mito.
-Niby za co?
Nagle z kieszeni Mitsu zaczęły wylatywać próbówki z czerwoną cieczą. Mika, od razu zrobił duże oczy. 
-Skąd ją macie?!
-Ta jędza...
-Codziennie szykowała flakoniki...
-Dla ciebie...
-I Yato! - wkurzające jest to ich dokończanie po sobie.
-Dla każdego...
-Po jednym!
-Mówiłeś coś o tym, że potrzebują Miki i Yato, ale do czego? - spytałem opierając się o biurko.
-Jak widziałeś, krew Miki leczy nas. 
-Krew Yato działa tak samo.
-Potrzebują ich obu do stworzenia flakoników z krwią. Wtedy ludzie będą przegrani nawet z demonami.
-Ale Yato rozkurwił system!
-Dokładnie!
-Uciekał!
-Ale... udało mu się?! Nic mu nie jest? - pytał Octor.
-Pewnie! 
-Rany na Yato leczą się tak szybko...
-Że słów brak.
-No i te jego oczy! 
-Masakra!
-Wikuś się go bał.

-Zamiast na odwrót. 
-Wikuś był pewien, że gdy wróci Yato.
-Będzie na jego rozkazy.
-Bardzo się pomylił. 
-No i to jak zakurwił z liścia LANE!
-NOOO! Poleciała na drugi koniec!
-To było piękne! 
-No może prócz tych eksperymentów na nim.
-No, to było nie fajne.
-Wikuś był uparty.
-Co poradzisz?
-No, ale Yatuś był mało rozgadany, nie?
-No! Jak był ten Hopuś jakoś bardziej miał gadane.
-MOŻECIE SKOŃCZYĆ! - wkurwił się Mika.
-Eh - westchnąłem.
-Sorry,
-Ty? - szepnął do brata - ale on się nerwowy zrobił...
-Nie karmią go
-Co poradzisz?
-Chcesz krewki? - uniósł próbówkę z cieczą. Mika wychylił rękę, a bliźniak -już nie ogarniam który to który- podał mu ją. 
Od razu przechylił i wypił. Żyje na krwi wampira? 

Bliźniacy opowiedzieli nam ze szczegółami co robiono Yato i jak bardzo się zmienił. Z tego co mówili wynika, że jest zamknięty w sobie i chce za wszelką cenę chronić wszystkich. Od czasu do czasu zerkałem na Mikę, który zaciskał ręce w pięści. Bliźniacy wyjaśnili też, że ten naznaczony krwią gołąb zawsze trafiał do nich. Dzięki temu Mika wiedział czy Yato nic nie jest. Sprytny. Skoro Yato jest teraz gdzieś na zewnątrz, może wróci do akademii? 


Dwa dni później...

Z tajnych źródeł dostaliśmy cynk, że wampiry szykują się do starcia z nami. Wiemy też, że ma to mieć miejsce dzisiejszego dnia. Yato cały czas milczy. Nie wiem czy żyję i czy jest cały. Mikaela jest strasznie spokojny. Gołąb wypuszczony dwa dni temu nadal nie wraca, czemu? 
Mamy plan na wampiry. Potrzebna jest do tego moc moja, bliźniaków i Miki. Przydałaby się też siła Yato. Swoją drogą, Mika dowiedział się kim jestem. Strasznie się ucieszył jakbyśmy się znali od dzieciństwa. Poleciał gdzieś godzinę temu i nadal nie wrócił, a za chwile mamy starcie. W nasz plan są wtajemniczeni wszyscy bliscy. Szanse, że bliźniacy przeżyją są znikome... Trochę mi ich żal. Fajni chłopacy i nawet jeden zdążył się zadłużyć... Ale ten świat nie może być dzielony na ludzi i wampiry. Ten świat jest tylko dla ludzi. Smutne, ale prawdziwe. 
Czekamy już na placu by wykonać rytuał, ale po Mikaeli zero śladu. Nagle pojawia się przy nas przez co Erika się wzdrygnęła. 
-Wyluzuj to tylko ja - oświadczył uśmiechając się. Jak dobrze pójdzie to Mika również umrze. 
Przywołaliśmy swoje demony i zaczęliśmy powoli je pieczętować. Nie wiemy jak to działa bo pierwszy raz w historii jest to używane. Sami to wymyśliliśmy, ale ma to sens. Musimy tylko zmusić demony do posłuszeństwa by potem zamknąć je "szczelnie". Ta siła będzie tak duża, że poważnie bym się zdziwił gdyby Mika nie umarł. Tak bardzo mu na tym zależy. Widać, że brzydzi się bycia tym czym jest. Cholera, szkoda że Yato się nie odezwał ani słowem.
Wszyscy zaczęliśmy się źle czuć, ale nie Mika. Jego demon był mu kompletnie oddany i nie stawiał oporu. To my mamy problem ze swoimi. Stawiają opór i to nie mały. 
Po około 15 minutach się udało. Poczułem się dziwnie...



*Oczami Ryu*


Badaliśmy ich wzrokiem. Widać było, że Mika radzi sobie z tym lepiej niż pozostali. Polubiłem tych bliźniaków. Spoko typki. Szkoda, że muszą umrzeć. Po piętnastu minutach było widać efekt. Nagle poczułem jakby jakaś fala o mnie uderzyła. Zaraz po niej kolejna, i kolejna, i kolejna. Cztery silne fale. Z każdą jedną coraz mocniejsze. Nagle gdy wiatr się uspokoił spojrzałem na chłopaków. Zobaczyłem, że został tylko Mika... A gdzie Ter?! Nie mógł przecież... On był człowiekiem...
-Gdzie Terenzo?! - spytała przerażona Erika.
-Ja... żyje? - no tak... chłopak chciał umrzeć, a jako jedyny stoi - No tak... Moja śmierć jest niemożliwa.
Był smutny i zrozpaczony. Ta siła była tak mocna, że z pewnością rozwaliła 3/4 wampirów. Resztą mieli zająć się łowcy. Pewnie już wparowali do posiadłości. Nagle przez krótkofalówkę usłyszałem:
-Szefie! Oznajmiam iż wszystkie wampiry zostały unicestwione. Fala uderzeniowa zmiotła nawet szlachty. Co robić?
-Przeczeszcie teren co do milimetra. Musimy mieć pewność - odpowiedział szybko kapral.
-Nawet szlachty? A ja stoję? Heh - kurwa, jest coraz gorzej.
-Przykro mi Mikael - zaczął kapral. Wszystkim nam było go żal. Jedyny wampir, który nie chciał żyć i nie mógł umrzeć. Straszne. 
-Mika? - ten głos... przekierowałem głowę na lewo i zobaczyłem Yato - Co się stało? Dotarł do mnie gołąb... Jak Enzo to Terenzo? O czym ty mówiłeś?
-Ya...to? Yato! - szybko znalazł się przy nim i przytulił. Yato stał chwile w bezruchu, ale po dłuższym namyśle sam go przytulił.



*Oczami Miki*


-Chciałem ci powiedzieć szybciej, ale cie nigdzie nie było - odsunąłem się od niego - Riko też żyje. Cały czas go miałem przy sobie. Wtedy to musiał być obcy ptak. Enzo też przeżył i jak się okazuje... stał się wampirem.
-Co..? Gdzie on jest? - nie mogę spojrzeć mu w oczy. Chciałem mu powiedzieć, że wszyscy żyjemy. Ja, Enzo, Riko... ale jak mam mu powiedzieć, skoro jego brat nie żyje? Tym razem tak na serio... - Gdzie on jest, MIKA?! 
-Ja... My... mieliśmy plan. On zabił wszystkie wampiry... Wszystkie oprócz mnie... Yato - uniosłem głowę. Nie wiedziałem, że w moich oczach są łzy. 
Yato zrobił coś czego się nie spodziewałem. Uchwycił moją twarz w obie dłonie i złączył nasze czoła. Ten sam trik, którego używaliśmy za młodu. Już nie hamowałem łez.
-Ja... przepraszam! Nie wiedziałem, że jest wampirem! Po za tym myślałem... że ja też... ale nie...
-Cśiii - uspokajał mnie. A to zawsze ja się tym zajmowałem.
-Chce być człowiekiem, a nie mogę. Chce umrzeć, a nie mogę... Yato, pomóż mi! 
-Mogę cię zabić... - wyszeptał. Otworzyłem szeroko oczy.
-C-co? Jak?

Nie powiedział mi jak. Powiedział, że zrobi to ale tylko wtedy jak z nim pogadam. Chciał wiedzieć co się wtedy wydarzyło. To oczywiste, że mu opowiedziałem. Spędziliśmy razem cały dzień na wygłupach jak za dawnych lat. Fakt, że mamy już oboje po 17 lat w ogóle nam w tym nie przeszkadzał (Mam nadzieje, że tyle mają O.o Wy czytacie więc mam nadzieje, że mi napiszecie w komach czy się pomyliłam o rok bo nie wiem czy oni nie mają przypadkiem już po 18 xD).
Na koniec dnia powiedział, że pomoże mi zaznać spokoju. Tak długo na to czekałem, ale nie ułatwiał mi to dzień spędzony z moim bratem. Teraz zapragnąłem z nim być, ale... Wiem, że już za późno by się wycofać. Mogę mieć jedynie nadzieje, że może pójdzie coś nie tak. 
Poszliśmy przed akademię. Czułem, że kapral obserwuje nas ze swojego okna. Stanęliśmy na przeciw siebie i nawet nie wiedziałem co mnie czeka. Yato wbił mi sztylet w serce... Sztylet z demona. Nie zrobiło to na mnie większego wrażenia, oczywiście, że zabolało i splunąłem krwią... Ale i tak wiedziałem, że to mnie nie zabije. Jednak to co zrobił potem...
-To zaboli Mika - nie patrzył na mnie. 
-Czyli masz coś w zanadrzu? - wyszeptałem. 
-Myślałeś, że jestem głupi? To cię nie zabije. Kaito... 
-Kai...! - zatkało mnie... poczułem jak coś rozszarpuje moje serce. Co to za uczucie?!



*Oczami Yato*

Nie zwróciłem uwagi kiedy mój najlepszy przyjaciel dotknął mego policzka ze łzami w oczach. Przeraziłem się. Doszło do mnie, że go zabija... Że Kaito go zabija.
-Dzię-kuje! Yato... - zamknął swoje oczy i wybuchnął. 
Krew opryskała mnie od góry do dołu. Stałem w bezruchu. Pozbyłem się demonicznej części mnie i dodatkowo dałem bratu odkupienie. Tylko... Dlaczego to tak boli?! 

Postanowiłem, że nagram coś dla Miki. Wiem, że tego nie obejrzy, ale czułem taką potrzebę... Nagranie wyrzuciłem do rzeki, a sam... Nie mogłem znieść myśli, że znów jestem sam. Nie obchodzi mnie Ryu czy Erika... Straciłem brata... Prawdziwego, z którym byłem tak blisko i nawet o tym nie wiedziałem. Drugiego brata, któremu musiałem pomóc w odejściu. Gołąb prawdopodobnie zdechł... Jestem sam. Tylko ja i moje myśli. Jeżeli nie skończę z tym to powstanie nowy demon. Nie mogę do tego dopuścić! 


Trzy dni później...


*Oczami Octor'a*

To straszne. Straciłem tych dzieciaków... Yato chyba nie mógł znieść tego co zrobił bo... A zresztą. 
-Dlaczego? - łkała. Ryu ja przytulał i sam cierpiał, ale krył to w sobie. 
Stoimy nad grobem. Właśnie odbył się pogrzeb. Nie wierzę, że poznałem tych łobuzów i teraz wszyscy nie żyją. Dziękuję bogu za nadal żyjących Ryu i Erikę. Ale karce go też za zabranie Lary, Mito, Mitsu, Ter'a, Miki i Yato. To było straszne. Znaleźliśmy jego zwłoki, które były już zimne. Myślałem, że Erika zejdzie na zawał. Nie musiał tego robić... Pomoglibyśmy mu, ale on wolał umrzeć. Czasu nie cofnę i go nie uratuje. 
Oprócz tej przykrej sprawy wszystko inne powoli wraca do normy. Świat został oczyszczony z wampirów. Ludzie zaczęli odbudowywać miasta, cegła po cegle. Mam nadzieję, że te bestie zniknęły na dobre... Szkoda tylko, że kosztem tych dzieciaków. Nasze demoniczne bronie poukrywaliśmy w bezpiecznym miejscu, tak by nikt ich nie znalazł. Wszystko co nadprzyrodzone zniknęło z tej ziemi w dniu zniknięcia wampirów. Niech tak wszyscy myślą. Dzięki temu będą bezpieczni. 

Koniec?











~awenaqueen~


czwartek, 25 czerwca 2015

Friends Only In Messages cz.11



Luke: Hej Aniołku :3

Ja: Wiesz która godzina?
Luke: Dochodzi 5 rano :D
Ja: No właśnie! Luke, ja chce spać! Pobudkę mam dopiero o 7!
Luke: ;-;
Luke: Ale mi nudno ;-;
Ja: To się rozbierz i lumpów pilnuj -,-
Luke: Niemiła *^*
Ja: Idę spać. Branoc
Luke: No dobra... 
Luke: Dam ci spokój jak napiszesz mi, że mnie kochasz :D
Ja: Luke...
Luke: Nom?
Ja: Nienawidzę cię
Luke: Dzięki <3

Nie odpisałam tylko poszłam spać. W sumie dziwie się, że nie pyta mnie o to z Ashtonem. Muszę się spytać Asha czy coś wie na ten temat. 


***


Dzisiejszy dzień w szkole to koszmar! Nie wiem skąd te cioty dowiedziały się o Luku?! Bosz! Mam przesrane! A co jeżeli on się nabija i jest kimś z mojej budy?! Zabije go!


Ja: LUKE!!!

Ashton: Numery pomyliłaś XD 
Ja: Ups! Sorrka :'(
Ashton: Spoko
Ashton: Czemu smutna?
Ashton: Popisz ze mną bo on gdzieś wyszedł z Jen
Ja: Ok. Albo nie. Ja muszę mu wygarnąć. Po za tym ty też możesz się tylko nabijać -,-
Ashton: Co?
Ashton: O co chodzi?
Ja: O to, że pół szkoły wie o tym, że piszę z Lukiem! Niby skąd?!
Ashton: Może przyjaciółka palnęła? Wiesz, takie rzeczy się zdarzają, nie dramatyzuj ;/
Ja: Nie Ash, nie w moim przypadku
Ashton: A to niby dlaczego?
Ashton: Ja ani Luke nic nie zrobiliśmy
Ashton: On nawet mało nam na twój temat mówi
Ashton: Jedyne co wiemy, to to jak masz na imię
Ashton: Nic po za tym ;/ 
Ashton: Więc przestań histeryzować, ok?
Ja: Ashton...
Ashton: Ja?
Ja: ... To skąd oni wiedzą...
Ashton: Mówiłem... Przyjaciółka
Ja: Wykluczam tą opcje
Ashton: Czemu?
Ja: Bo nie mam -,-
Ashton: Ołłłł...
Ashton: Żart?
Ashton: Powinienem się śmiać czy grać poważnego?
Ja: Ash, ja nie żartuje... Luke o tym wie... Albo i nie.
Ashton: O.O
Ashton: Ale tak wgl nie masz?
Ja: Wgl
Ashton: O.O
Ashton: Wygadaj się... Nie powiem mu :)
Ja: Yhym, jasne
Ashton: Poważnie. Przecież pracuje dla ciebie jako tajny agent ^.^
Ja: Eh... No dobra... 
Ashton: Zamieniam się w słuch ^^
Ja: Jestem prześladowana w szkole... Dlatego nie mam przyjaciół. Na dodatek największy chuligan z całej szkoły się na mnie uwziął ze swoją miss piękności. Dzisiaj się nabijali, że wypisuje do obcych ludzi z nadzieją, że ktoś się zlituje i ze mną zaprzyjaźni. Wiesz jakie to straszne uczucie? Nie wiesz... Na dodatek poszłam z Ronem do klubu ale on szybko znalazł sobie laskę do towarzystwa, a ja siedziałam jak zjeb przy barze. W końcu ktoś do mnie podszedł i po chwili zrozumiałam jakie ma intencje. Uciekłam stamtąd i zadzwoniłam do Luka sama nie wiem po co. To było wtedy kiedy "rzekomo" głodował. Bo się pokłóciliśmy i szantażował mnie, że nic nie zje dopóki mu nie odpisze. Znaliśmy się wtedy kilka dni, a on strzelał focha, że nie czuję do niego nic po za kumpelskimi uczuciami. No to logiczne, że znów wzięłam go za zwyczajnego zboka albo kogoś z mojej szkoły. No i teraz te naśmiewanie się z tego... Mogę się mylić, oczywiście, ale ja już dawno straciłam zaufanie do ludzi... 

Nawet nie wiem kiedy się rozryczałam. Wysłałam wiadomość i poinformowano mnie, że ta treść zajmuje aż 3 sms's. No ok. Rozryczałam się na dobre.




<---Poprzedni

~~~~~~~~~~
Znów smutaśny rozdzialik :'( 



~LilaSam~



środa, 24 czerwca 2015

Friends Only In Messages cz.10



Luke: Aniołku?

Ja: Nom?
Luke: Co robisz? :3
Ja: Nudzę się, a ty?
Luke: Tesz ;-; Pomusz mji!
Ja: Nje :)
Luke: To ja pomogę ci :P
Ja: Niby jak?
Luke: No nw
Luke: Liczę, że wystarczy ci sama rozmowa ze mną XD
Ja: *przewraca oczami*
Luke: No właśnie!!!
Ja: Co?
Luke: Daj mi swę zdjęcię <3
Ja: Naucz się ortografii :*
Luke: Jak dasz mi swoje zdj <3
Ja: To nie najlepszy pomysł
Luke: Bo?
Luke: Wyglądasz śliczne <3
Ja: Nie wiem gdzie -,-
Luke: W moich snach ;>
Ja: Dzięki
Luke: Zawsze do usług <3
Ja: Nie spam sercami, ja mam chłopaka, Luke
Luke: Lubie kiedy piszesz moje imię *^*
Luke: Ale już niekoniecznie jak piszesz o swoim chłopaku
Ja: Bywa.
Luke: Nie pisz . irytujące ;-;
Ja: Bywa.
Luke: NIE OBRASZAJ SJE!
Ja: Nie obrażam xD 
Ja: Nie mogłabym <3
Luke: Wiedziałem ;*

Dwie godziny później...

Ja: Luke?

Ja: Ej?
Ja: Olał mnie :(
Ja: Zapamiętam to sobie!

-Annabel? - do pokoju wszedł Ron.

-No?
-Idziesz ze mną na imprezę?
-Nie dzięki - mowy nie ma bym przeżywała to piekło jeszcze raz.
-Na pewno?
-Na pewno.
-Ok.
-Ok.
-Dobra.
-Dobra.
-No to idę.
-No to idź.
-Część.
-Cześć - popatrzył na mnie i wyszedł. Wiedziałam, że czeka aż powiem CZEKAJ, JEDNAK IDĘ! Ale mowy nie ma.

Siedzę przed TV i dochodzi już 22. Jutro szkoła... Nieeee... Litości! Oparłam głowę na zagłówek i oglądałam jakiś film. Nawet nie wiem jaki tytuł, ale pilot leży za daleko by sprawdzić.

"Bzt, bzt"
Luke? No nareszcie! Sięgnęłam telefon z brzucha i zobaczyłam co napisał.

Luke: Hej!

Ja: Olałeś mnie -,-
Luke: Sorry C: Byłem zajęty
Ja: Spoko
Luke: Nie ciekawi cię czym?
Ja: Będziesz chciał sam napiszesz :P Twoje wyrośnięte ego napisze :P
Luke: Ałć!
Luke: No dobra, powiem ci! 
Luke: Grałem sobie :3
Luke: Chcesz sweet foć?
Ja: Jak chcesz...
Luke: No to łap!
Luke: *załącznik*
Ja: *O*
Ja: Jakaś próba?
Luke: He! Tajniacka foć
Ja: Najlepsze = spontan :3
Luke: Już cię lubię <3 
Ja: A ja ciebie nie bo cię nie znam, tajemniczy kumplu Luka :)
Luke: Skąd wiesz O_O
Ja: Proste
Ja: Luke zawsze pisze coś sprośnego :)
Ja: No i napisałeś "już cię lubię", a on lubi od dawna :P
Luke: Kurna! 
Luke: A tak na marginesie jestę Ash :P
Ja: Angel :)
Luke: Aaaaa to wyjaśnia dlaczego zapisał ciebie "Mój Aniołek"
Ja: Serio tak ma mnie zapisaną?!
Luke: Yep
Ja: Masakra...
Ja: Ashu?
Luke: Ja?
Ja: Zrobisz coś dla mnie?
Luke: Pewnie! Już cię polubiłem, więc wal śmiało :D
Ja: Po pierwsze, zapisz sobie mój numer bo nie napiszę tego do Luka xD
Luke: Aaaaa! No racja! Już pisze, zw

Czekałam, aż napisze. W między czasie gapiłam się na zdjęcie Luka. Wygląda jakby zatracał się w tym co robi. Znam to uczucie bo sama zatracam się w muzyce i książkach. 


Nieznany: To sem ja :3
Ja: Hey XD
Nieznany: Hehehehe (✿◠‿◠)
Ja: Czekaj, zapisze cie 
Nieznany: Oks <*O*>
Ja: Już :3 Co ty za minki wymyślasz XD
Ashton: Jestę oryginalny ^>^
Ja: Widzę właśnie xD
Ashton: No to co chciałaś ode mnie? =>
Ja: Możesz wyciągnąć od Luka skąd ma mój numer?
Ashton: Nie mówił ci?
Ja: Mówił, ale... Po prostu wole mieć pewność. Pomożesz mi?
Ashton: Hm, nie powinienem robić rzeczy za plecami kumpla, ale... Ok wiem jaki jest Luke, dlatego zrobię to *_*






<---Poprzedni

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy kolejne zdjęcie naszego "boga sexu" - pozdrowienia Menszu xD Tzn. Mam nadzieję, że to on xDDD
Ok... jest ładny... Ale... Dopiero zaczęłam się interesować jego osobą XD Dajcie czasu xD
#szczerość xDDD
W każdym bądź razie... 5sos w tym opku nie jest popularne. Że tak powiem, nie są super sławni bo tylko raz występowali przed większą publicznością. 



~LilaSam~


wtorek, 23 czerwca 2015

F.O.S.T. Cz.11




*Oczami Ter'a*

Widać było, że ten książulek się wkurzył bo dostał więcej mocy, bóg wie skąd. Cisnął Yato tak mocno, że aż zrobił dziurę w ścianie zrujnowanego domu. Cholera! Jak mam mu pomóc? Ok, jestem silny, ale on zdecydowanie mnie przewyższa. Książę nie tracił czasu i od razu wleciał w tą dziurę. Wyleciał stamtąd tak szybko jak wleciał. Zahamował, trąc nogami i ręką o ziemię. Zwinny, bystry, silny. To opis szlachcica. Sam nie wiem kiedy Lara poleciała na niego. Z początku był zdziwiony, ale po chwili nie musiał się nią już przejmować...
-L...LARA!!! - krzyknąłem gdy zobaczyłem pedantycznego szlachcica przebijającego jej klatkę piersiową na wylot. Bydlak!
Sam ruszyłem na niego, ale poczułem jak coś mnie odpycha... Odleciałem kawałek i gdy wróciłem wzrokiem na księcia zobaczyłem absolutnie wkurwionego Yato. Teraz mogę powiedzieć, że daje z siebie sto procent. Jego strój znów stał się inny. Długi szal, bluza koloru czarnego z kapturem na głowie i podarte czarne rurki. Jest śmiertelnie napalony na tego wampira. Widzę jak szybko zadaje ciosy... Chce pomścić Larę? Głupek! 
Podbiegłem do niej i wziąłem na ręce. Położyłem przy kapralu.
-Lara?! - był przerażony.
-Go..mene. Chciałam.... mu... tylko po-móc - splunęła krwią.
-Wiedziałaś, że jesteśmy od niego gorsi! Jak mogłaś tak ryzykować! To jego walka, a nie nasza! My możemy mu tylko kibicować! - nie wierzę, że to mówię. Kapral badał mnie wzrokiem.
-Ja...
-Nic nie mów! - spojrzałem jak sprawy się mają z Yato.
-On się zatraca, Ter - powiedział Octor.
-Co?
-Demon przejmuję nad nim kontrolę. Widziałem w życiu wiele takich przypadków... On nie jest już sobą. Daje z siebie dwieście procent, jak nie więcej. 
-Czyli co?!
-To, że jeżeli wygramy będziemy musieli z nim walczyć. 
Nie... Nie możemy... On nie może - znów spojrzałem w jego stronę. Naprawdę się zatracił. Jego oko świeci na czerwono jak w dniu naszego spotkania. Daje z siebie maksimum?!
-Oi, cukiereczki, to do niczego dobrego nie doprowadzi - zaczął szlachcic. Ta szumowina...
Nim zdażyłem źle o nim pomyśleć. Yato zamiast walczyć z księciem, rzucił się na szlachcica. Widać było, że książę był w szoku. 
-MIKUŚ! Bo zabiją nam pana! - krzyknął jeden bliźniak siedzący na dachu i machający nogami.
Mikuś? Kto to? Ten książę?
Nagle zamiast szlachcica, stanęła jakaś dziewczyna. To pułapka... To oczywi...
-YATOOOO!!! - krzyknąłem, ale było za późno. 
Książę przebił go na wylot swoim czerwonym ostrzem miecza.
-Nie, nie, nie, nie!!! - nie mogę w to uwierzyć... Dlaczego stracił gardę?!
Z ręki księcia wyleciał miecz i uderzył o ziemie z charakterystycznym dźwiękiem. Nie chciał tego zrobić?
-Oj? To nie tak miało wyglądać! 
-Mitsu! Wlej baciszkowi krew! Witamy w rodzinie, cukiereczku! Moje gratulacje, Mikaela!
-Ja... ja... go... - zaczął się jąkać.
-Wiem, wiem, ale nie martw się! Obudzi się jako twój brat! Wiktor, czyż to nie wspaniałe?! - był cały w skowronkach. 
Ja wraz z kapralem wstaliśmy i nie możemy dopuścić do jego przemiany! To mój brat do cholery! Nawet jeśli go nienawidzę za wybicie nas! Już biegliśmy w stronę ciała Yato kiedy pomiędzy nami przeleciała strzała. Trafiła ona w ramię, Miki. Zachwiał się, ale nie miał zamiaru się opierać. Spojrzałem się za siebie i zobaczyłem Erikę i Ryu. 
-Przyjaciele... 
-Yato... NIE CHCIAŁEM! - od razu wróciłem wzrokiem na księcia. Padł na kolana i zaczął przytulać się do pleców mojego brata. Co jest grane? Znają się? Mój brat zna wszystkie szychy, czy co?! - Wybacz mi! Nie wiedziałem, że to ty!
-Smutne - powiedział Michio.
Chwila! Dostał z demonicznej broni! Powinien już leżeć!



*Oczami księcia*

Ja... zabiłem mojego brata...? Nie... ja nie mogłem... Yato... Ty żyłeś? Dlaczego nie wiedziałem, że to ty?! Powinienem wyczuć cię!
Nagle Mitsu podchodził do niego z próbówką krwi Lane. O nie! Nie dam ci go! Wstałem szybko uderzając bliźniaka kopniakiem w brzuch. Poleciał do tyłu, a fiolka się zbiła.
-Mika? Zmieniasz fronty? - jego ton był nie do odgadnięcia. 
Rozciąłem sobie nadgarstek i przyzwałem demona. Choć miałbym z nimi wszystkimi walczyć, nie oddam Yaty! Mowy nie ma!
-Nie dam wam go przemienić... 
-Haha! Cukiereczku! Nikt nie pyta o pozwolenie! - uśmiał się.
-Tsk! - nie mogę od niego odejść.
-Ya...to? - usłyszałem głos za sobą.
Odwróciłem się i zobaczyłem, że on wstaje.
-A to co znowu? - zdziwił się Michio.
-Kaito... - w jego dłoni pojawił się miecz. To oczywiste, że mnie zaatakuje. Ale... Dlaczego powiedział Kaito
Gdy był już wyprostowany i spojrzał mi w oczy... Jego same miały kolor czerwieni. A przed chwilą było tylko jedno oko... Demon go opętał? 
-Yato? - odezwałem się i nie pamiętam co działo się dalej.
Umarłem? Czy on mnie... zabił? Udało mu się? Dał mi odkupienie?



*Oczami Ter'a*


Obudziłem się w sali szpitalnej. Momentalnie się poderwałem, ale pożałowałem szybko tej decyzji. Myślałem, że łeb mi rozsadzi. Rozejrzałem się po sali. Było pełno łóżek. Szukałem wzrokowo Yato, Eriki, Ryu, kaprala i Lary. Ciężko było dostrzec bo obraz był zamazany. Co się wydarzyło? Nagle poczułem uginający się materac. Spojrzałem lekko na prawo i zobaczyłem...
-Yato? - wyglądał jak demon... nie... on jest demonem.
-Nope. Zgaduj dalej - siedział na moim łóżku jakby był moim  przyjacielem. Co to za potwór.
-Co zrobiłeś z Yato?! - trzymałem się za głowę. Ból się nasilał.
-Ja? Nic. Powinieneś spytać co Yato zrobił sam ze sobą. 
-Co?
-No właśnie! Odtrącić tak pół swojego życia! A to ja jestem demonem! Śmiechu warte! - żalił się. Z tego co mówi wynika, że rozmawiam teraz z demonem, a nie samym Yato. To... gdzie on jest?
Chyba zasnąłem bo nie pamiętam co działo się potem. Po ocknięciu czułem się lepiej. Nad moim łóżkiem stoi pielęgniarka. Podparłem się na łokciu i rozejrzałem po sali.
-Już nie śpisz? - spytała.
-Nie. Co się stało?
-Nie wiem. Kapral ci opowie.
-Nic mu nie jest?! A co z resztą mojej ekipy?! - tyle pytań.
-Wszystko w porządku. O! Już przyszedł kapral. Proszę nie męczyć pacjenta - puściła mu oczko.
-Tak! - odpowiedział i podszedł do mnie - Jak się masz Terenzo?
-Dobrze... Co z resztą? Co z Yato?! - on był najważniejszy.
-Yato... - odchrząknął - W sumie dobrze.
-W sumie? A nie w sumie?
-Oj czepiasz się! Co do Eriki i Ryu to obudzili się wczoraj i są cali i zdrowi. 
-Jak długo spałem?
-Jakieś cztery dni. 
-Rozumiem. A co z Larą?! - przypomniało mi się.
-Larą... - posmutniał - Niestety, nie żyje. 
Wypuścił powietrze. Czyli się nie udało. Straciłem członka mojej grupy... nie... straciłem przyjaciela.
-A co z wampirami? W ogóle co się wtedy wydarzyło?
-Ah. W sumie to pamiętam tyle co i ty. Ostatnie wspomnienie to jak Yato wstaje i zamachuje się na Mike. A potem pustka. 
-A gdzie jest Yato?
-W piwnicy.
-Co?! Czemu?
-To skomplikowane - podrapał się nerwowo po karku.
-Wcale nie! Zaprowadź mnie do niego! 
-Aleś cie się wszyscy uparli! Dobrze zabiorę was!

Trochę zakręciło mi się w głowie kiedy wstałem, ale postanowiłem nie dać tego po sobie poznać. Na korytarzu pod gabinetem kaprala, czekali Erika i Ryu. Byli zdenerwowani i zdeterminowani. Czyli to oni chcą też zobaczyć się z Yato. Erika od razu mnie przytuliła widząc. Octor poprowadził nas do piwnic. Tu jeszcze nigdy nie byłem. Coś jakby więzienie albo izolatka, chore. Zaprowadził nas pod pewne drzwi. Obok nich znajdowało się okno. Odsłonił roletę i naszym oczom ukazał się Yato.
-Yato!! - krzyknęła zadowolona Erika.
-Czemu go tu trzymacie? - spytałem. 
-On... Nie jest sobą. Opętał go demon. Mówiłem, że wtedy zbyt wiele z siebie dał. 
-To nie powód by go więzić! To nasz kumpel! - oburzył się Ryu.
-Wejście do niego grozi śmiercią! Mam wypuścić go do ponad 500 cywilów?! 
-Octor ma rację.
-Co?! Wiem, że nie trawisz Yato, ale...
-To nie ma nic wspólnego... Po prostu...
Nie zdążyłem dokończyć bo Yato otworzył swoje świecące, czerwone oczy. 
-mamy jeszcze jednego więźnia... - zaczął Octor.
-Co? - powiedzieliśmy wszyscy trzej równocześnie.



*Oczami Miki*


Siedzę tu już chyba z dwie doby. Normalny wampir pewnie już by usychał z głodu, ale nie ja. Moje człowieczeństwo w tym momencie jest widoczne. Przywiązali mnie do krzesła i od jakiegoś czasu mam halucynacje. Widzę Yato...
-Ups! - znów on. Zerknąłem ukradkiem w kont. 
-Ups? - spytałem.
-Eh! Nudzi mi się! Yato nic innego nie robi tylko śpi! Denerwujące! A na domiar złego trzymają nas w zamknięciu - kucnął.
-Nas? Yato też? - zaciekawił mnie.
-Taa. Twierdzą, że go opętałem.
-Więc rozmawiam z demonem, co? - powiedziałem to raczej sam do siebie.
-Tak!
-Dlaczego przyjmujesz jego wygląd?
-Bo jestem nim. Jego mroczną stroną życia. Demon, którego stworzyło dla niego brutalne przeznaczenie. Ciągle śmierci, upadki, brak miłości... ah, ciągle coś.
-O czym ty...
-Jestem wszystkim tym, co złego go spotkało. Wszystkie emocje: zemsta, ból, gniew, złość... i wiele innych. Ja i Yato to jedność. Niedawno postanowił, że nada mi swoje drugie imię... Kaito. Może być.
-Znałem jednego Kaito. Ale to nie ważne - spuściłem wzrok.
Więc Yato jest przetrzymywany przez swoich przyjaciół. Co za tupet!
Dziwnie się poczułem. Ktoś mnie obserwuje?
-Powinieneś raczej pogadać o tym z nim, ale... Z racji tego, że on to ja a ja to on... Co się z tobą działo przez te dziewięć lat? - spytał mnie. Od razu na niego spojrzałem.
-Ja... - zacząłem ale mi przerwał.
-Urwałem ci łeb... Powinieneś być martwy - jego ton był chłodny. No tak, to przecież demon. 
-Pewnie się obwiniałeś... Nie potrzebnie. Utrudniłeś im dzięki temu moją przemianę - odchyliłem głowę do tyłu.
-Co masz na myśli?
-Nim mnie zabito... Kilka godzin wcześniej dostałem krew Lane. Wampirzycy z wyższych sfer. Oczywiście, wtedy nie wiedziałem czym jest. Wydawała się miła i była tylko kilka centymetrów ode mnie wyższa. Była sympatyczna i w ogóle inna. 
-Zabujałeś się? - nie musiałem patrzeć, żeby znać jego uśmiech w tym momencie. 
-To nie to. Mówiła jak opętana. Chciała mieć mnie w swojej rodzinie. Wyśmiałem ją. Moją jedyną rodziną byłeś ty i dzieciaki z sierocińca - uśmiałem się smutno.
-No tak... - westchnął - Trza wyjść stąd.
Obserwowałem co robi. Skrada się na kucaka do okna. 
-BUM! - wyskoczył i chyba wiedział, że ktoś stoi po drugiej stronie okna. Lekko się uśmiałem. To zupełnie nie podobne do Yato, którego pamiętam. Ale minęło prawie dziesięć lat, zmienił się. No i druga strona - to demon, a nie Yato.
-Mika? - spytał, a mnie ścisnęło w żołądku. Dawna nie słyszałem jak on tak do mnie mówi. Spojrzałem na niego spod blond grzywki - Uciekniemy?
-Co? O czym ty mówisz? - ja jestem wampirem, a on najwidoczniej łowcą, co mnie cieszy. Nie chciałbym go widzieć po mojej stronie medalu. Powinien mnie zabić, a nie proponować ucieczkę... 
-No wiesz... Yato nie wypuszczą.
-Niby dlaczego?!
-Bo on jest sobą, a oni myślą, że JA -wskazał na siebie - go opętałem. A to nie prawda skoro tu z tobą rozmawiam.
-Więc czemu tak myślą? Muszą mieć jakieś powody? - jasne, że byłem zły! Trzymają swojego, choć jest tak cholernie silny. Mógłby zabić nie jedną szlachtę. Ale muszą mieć powód... Na pewno. 
-Ah - westchnął - To wina tych oczu.
-Oczu? W sensie... Są nadal koloru czerwonego?! - niemożliwe.
-Yep. 
-Ale dlaczego?!
-Można powiedzieć, że... sam nie wiem.
-Ha?! Jesteś demonem, przez którego ma ten kolor! - musze się uspokoić... Musze się wyciszyć...
-Bo... Im bardziej dawał mi samowolkę tym bardziej jego ciało przypominało moje... Demoniczne. Widzisz, że ja też mam czerwone - otworzył szeroko oczy, że przez tą czerwień, przeszedł mnie dreszcz. Tak działają demony na wampiry. My się ich boimy. 
-Miałeś je cały czas zamknięte? - wspominałem, że w pokoju jest tak ciemno, że ledwo widzę jego postać?
-Ja nie muszę ich otwierać by widzieć... - nagle drzwi od mojej celi się otwierają.
Zapalają światło, a mnie przez to oślepia. Lekko otwieram powieki i spoglądam kto mnie odwiedza.
-Yato? - zdziwił się jeden.
-Nope. Mówią na mnie Kaito. A ty nadal śmierdzisz. Mówiłem o tym Yato, ale on się uparł na tą Larę. Nie przetłumaczysz. 
-Ty mnie... co?! - obrzydził się.
-U Miki to w ogóle nie czuje wampiryzmu. A u ciebie coś mi prześwituje. 
-Nie czujesz u niego? Jak to możliwe? Jesteś demonem? - zdziwił się, chyba ich szef.
-W normalnych okolicznościach byłby już martwy nawet jeśli Yato jest zamknięty trzy ściany dalej.
-Ty... wyszedłeś z jego ciała?! - znów szef.
-My jesteśmy dwoma różnymi ciałami. To że służę mu jako demon nie oznacza, że nie mogę robić tego czego chce. Do niego bardziej pasuje imię Kaito niż do mnie. Ja zatrzymałem się na tym jak trafił do sierocińca - więc też trafił do sierocińca? 
-To skoro ty jesteś tu, a on nadal tam ma czerwone oczy... o co tu chodzi? - spytała dziewczyna. 
-Nie wiem... Może naprawdę teraz jesteśmy obaj demonami?
-Gołąb... - usłyszałem trzepot skrzydeł. Co on tu robi?!
-Co? - spytali wszyscy.
-Nic.
-Ale wiecie, że on gdyby chciał to by stąd wyszedł, nie? - zakpił.
-Niemożliwe - odparł pogodnie szef.
-KAPRALU!!! - ktoś krzyczał z końca korytarza.
Więc to jakiś kapral? Nieźle. Wybiegł i przy drzwiach zderzył się z niską dziewczyną.
-Co znowu Triks?
-Jakaś wampirzyca wdarła się do akademii!! 
-JAKA?! - krzyknąłem. Nie mamy już wyszkolonych wampirzyc, chyba że... Wiktor!
-Nie wiem... - zwątpiła, gdy zobaczyła kto zadał jej pytanie. 
-Wiktor znów kogoś wyszkolił. Zamiast martwić się wampirami powinniście zabić tego człowieka - oznajmiłem opanowany i już rozwiązywałem sznury. Nie oszukujmy się, wystarczy kropla moje krwi by mój demon wyszedł. Oczywiście, im więcej tym lepiej działa. 
-Wiktor? Człowiek? To są zdrajcy?! 
-Ty też jesteś - upomniał go Kaito, choć nie wiem o co chodzi.
Spojrzał na niego zdziwiony. 
-Czuję krew. Wampir już zabija - oznajmiłem czując woń świeżej krwi. 
-Cholera!
Nagle wstałem z krzesła i przyzwałem miecz. Zagrodził mi drogę ten chłopak i też przyzwał swojego demona.
-Przepuść mnie.
-Myślisz, że wypuszczę takiego szlachcica, co po trafieniu demoniczną strzałą nadal miał siłę stać na nogach? Po moim trupie.
-To wypuść Yato. Bez różnicy. 
Usłyszałem gruchanie. Nadal nie rozumiem co tu robi Riko. Ten dupek w ogóle się nie przesuwał, ani nie miał zamiaru wypuszczać Yato. 
-Czyli nie? - spytałem już podirytowany,.
-Nie.
Nim zdążył mrugnąć, ja go szybko wyminąłem. Szybkość mam chyba najlepszą z wszystkich wampirów jakie poznałem. Wybiegłem na górę i widziałem jak ludzie chowają się po kontach. To straszne. Ten widok... Nigdy nie widziałem dorosłych cywilów. Zwykłych ludzi, którzy nie walczą z wampirami. No i wolne dzieciaki... Dlatego tak bardzo nienawidzę być po tej stronie po której jestem! Jedno dziecko widząc czym jestem zaczęło krzyczeć. Prawdopodobnie do straży. Znów umknąłem szybko. Jeżeli chcą mnie trzymać w niewoli to proszę bardzo, ale nie pozwolę wampirom zabrać Yato! 



*Oczami Ter'a*

Uciekł mi i nawet nie zauważyłem kiedy. Jest szybszy niż wampiry, które spotkałem do tej pory. Szybko wybiegłem na korytarz, ale tak jak myślałem go tam nie było. 
-Cholera! - krzyknął kapral.
-Mówiłem, że gdyby chciał to by dawno nawiał - ten demon... stoi koło mnie i patrzy na wyjście z piwnic. 
-To twoja sprawka? - spytałem sam nie wiem o co konkretnie.
-Ależ ską...
-Szybko znaleźć intruza i zatrzymać tego... jak mu było? - kapral rozkazał.
-Mika - odezwał się... Kaito?
Wszyscy ruszyliśmy na górne piętra. Widziałem jak wielu ludzi patrzących przez okna. Olewałem to. Po chwili już nie wytrzymałem i sam zerknąłem by sprawdzić co tam jest tak ciekawego. To co zobaczyłem niemal zwaliło mnie z nóg. To ten cały Mika walczy z wampirem. Co chcesz przez to osiągnąć? Otworzyłem okno i wyskoczyłem przez nie. Nie jest wysoko bo jesteśmy na parterze. Zauważyłem, że z budynku wyleciała Erika i przyzwała swój łuk. Celowała i po chwili wypuściła strzałę. Mika uchylił się przez co strzała wbiła się w prawy bark wampirzycy. Chwyciła się za ranę i wyjęła strzałę. Widać było, że tym razem strzał zrobił wrażenie na wampirze. Chwiała się, a Mika to wykorzystał. Wbił miecz w serce wampirzycy, gdy ta upadła na kolana. Można było stwierdzić, że czas spowolnił i krew która wydostała się z rany unosiła się wokół nich i kołysała w powietrzu. Czym on jest? Po chwili czas wrócił do normy, a krew zniknęła. Niesamowite. Nawet nie wiem kiedy Ryu i Octor się zjawili. Mika zerknął na nas przez ramię. Planuję ucieczkę? Nagle podleciał do niego gołąb i usiadł na ręce, którą wystawił. Jak się szybko okazało, ptak miał coś przyczepionego. Chłopak odpiął to i zwróciłem uwagę, że to buteleczka z czerwoną cieczą. Niby nam pomaga, ale jemu też oni pomagają... O co chodzi?! 
-Mikaela - to głos Y... Kaito. Wszyscy odwróciliśmy się i zobaczyliśm, że pomiędzy mną, a moimi przyjaciółmi stoi nie kto inny jak demon. Wampir odwrócił się powoli. 
-Zamiana ról? - uśmiał się demon.
-O czym ty mówisz? - chwila ciszy.
-Muszę lecieć. Ciau! Wiktor ponoć ma do nas propozycję... - zmienił się w kruka i poleciał. 
Jaki Wiktor? Już obiło mi się to imię o uszy, ale wcześniej średnio zwróciłem na to uwagę. 
-Ya...Yato! - Mika krzyknął, a ja wiedziałem o co mu chodzi. 
Pobiegłem szybko do piwnic, ale tam zastałem tylko otwarte drzwi od jego pokoju. Porwali go?! 

Ciąg dalszy nastąpi...










~awenaqueen~


poniedziałek, 22 czerwca 2015

Trailer Beginning of the End



Zapraszam na trailer drugiego sezonu F.O.S.T.





~LilaSam~


Friends Only In Messages cz.9



Luke: Aniołku?

Luke: Wiem, że czytasz
Luke: Mam ci konto doładować?
Luke: Dobra!
Ja: Luke, nie waż się!!!
Luke: Ooo jesteś ;P
Ja: -,-
Luke: Przestań -__-
Ja: Czemu nie dasz mi spokoju?
Luke: Bo tego nie chcesz :)))
Ja: Chce
Luke: Dobra...
Luke: Pod warunkami
Ja: Jakimi?
Luke: Odpowiesz na 10 moich pytań bez marudzenia
Luke: Idziesz na to?

Zawahałam się.


Ja: Dobra

Luke: Jeżeli zaczniesz narzekać to nie przestanę pisać ^_^
Luke: Ps. liczę na to ^_^
Ja: Dawaj pytania
Luke: Ok...
Luke: Gdzie mieszkasz?
Ja: Belgia
Luke: O____O
Luke: Co tam robisz?
Ja: Mieszkam
Luke: -______-
Ja: No co? To odpowiedź na twoje głupie pytanie 
Luke: Ulubiony kwiat?
Ja: Yyy, róża, chyba.
Luke: Dlaczego chyba? 
LukeNie często je dostajesz?
Ja: Tak i tak.
Luke: No weź ;-; 
Luke: Ja też będę odpowiadał na 10 twoich :(((
Ja: Serio?
Luke: SERIO, SERIO :D
Luke: No dobra, następne...
Luke: Masz rodzeństwo?
Ja: Nope
Luke: Od jak dawna chodzisz z tym "Ronem"?
Ja: Jakiś czas
Luke: Co robisz w wolnych chwilach?
Ja: Słucham muzy
Luke: Ulubiony zespół? :D
Ja: Hmmm, chyba 1D
Luke: :O
Ja: No co?
Luke: Nic :)))
Luke: I ostatnie...
Luke: Wyślesz mi swoje zdjęcie? :]
Ja: Nie
Luke: Dlaczego? ;-;
Ja: Koniec pytań. 
Luke: -___-
Ja: Bywa...
Luke: Dajesz swoje! ;D
Ja: Ok...
Ja: Gdzie mieszkasz?
Luke: Hue hue, skąd wiedziałem, że spytasz? xD 
Luke: LA - obecnie. Za dwa dni NY :)))
Ja: A no tak... Często się przeprowadzasz
Luke: Pamiętasz! Jak miło <3
Ja: Masz rodzeństwo?
Luke: Tak! Siorkę i brata. On starszy, ona młodsza :D (Tu odchodzę od prawdy, jakby co)
Ja: Czym się interesujesz?
Luke: Hm
Luke: Wszystkim xD
Luke: Ale tak konkretnie tooooo
Luke: Imprezowaniem! <3
Ja: Co robisz w wolnych chwilach, oprócz imprez?
Luke: Gadam z kumplami
Luke: Gram na gitarze
Luke: Śpiewam
Luke: ...
Luke: No i od jakiegoś czasu piszę z dziewczyną :3
Ja: Dlaczego z nią w ogóle piszesz?
Luke: Bo jest spoko
Ja: Ale wiesz, że w jej oczach jesteś tylko chłopakiem co chce się zabawić?
Luke: Wiem... Ale i tak mam to gdzieś bo właśnie walczę o nią

Zakuło mnie w sercu.


Ja: Dlaczego zacząłeś do niej pisać? Nie wciskaj bajeru...

Luke: Pewnie będę tego żałował...
Luke: Ale...
Luke: Zacząłem do niej pisać bo mi się nudziło
Luke: Poprzekręcałem numer i trafiłem na nią
Luke: Chciałem pożartować, ale okazała się naprawdę fajną dziewczyną. Szkoda, że czasem moje żarty biorą górę i paplam co popadnie... I teraz stoję na granicy znajomości z nią
Ja: Myślisz, że można to uratować?
LukeNie wiem, ale chciałbym
Luke: Liczę, że napisze czego chce i ja to zrobię
Luke: Może wtedy mi zaufa :)))
Ja: Hm
Luke: ?
Ja: Jakby kazała ci przyjechać, zrobiłbyś to?
Luke: Oczywiście!
Luke: Byłoby to trudne, ale dla niej zrobiłbym to bez marudzenia!
Ja: Dasz swoje zdjęcie? :3
Luke: Hm
Luke: Jak bardzo panienka chce?
Ja: Bardzo *^*
Luke: Hah, czekaj muszę zrobić zdj xD
Ja: Ok

INFORMACJA OD AUTORKI:

Nie biorę całego życia Luka Hemmingsa (nie wiem jak to odmienić, sorry xD). A jeżeli przez przypadek gdzieś, coś będzie podobne czy takie samo no to czysty przypadek. SERIO. Ja nic nie wiem na jego temat konkretnego XD
Dopiero się dowiaduje, więc w następnych rozdziałach może być wiele podobieństw ;)
Każdy załącznik będzie na koniec rozdziału ;)
Koniec xD

Luke: *załącznik*

Ja: O.o
Ja: To nie ty :3
Luke: Haha! Czemu tak myślisz?
Ja: Za ładny :3
Luke: No dzięki ;-;






<---Poprzedni

~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZECZYTAJ!!!
Kolejny rozdzialik za nami i już wiecie jak wygląda nasz romeo xD
No i tak jak w życiu realnym tak i w tym opku Luke nosi nazwisko Hemmings ;) Bo wiem, że w pierwszym rozdziale napisałam, że Angel adminuje na str o Luku Wood'zie więc trzeba to wyprostować ;) To po prostu amatorski gitarzysta wrzucający swoje filmiki na YT. Dlatego nie ma w dalszych rozdziałach o nim wzmianki. To było tylko jako dodatkowa informacja o bohaterce, nic po za tym :)
Wgl jak się w przyszłych opkach moich pojawi nazwisko Wood to oznaka, że to moje uzależnienie od tego nazwiska xD Proste, ładne i pasuje mi do chłopaka XD 
PS!!! Na blogu pojawił się Chat po prawej stronie więc możecie pisać i on nie wymaga logowania :3
Do następnego!


~LilaSam~