czwartek, 26 lutego 2015

Nieznana Osobowość cz. 5

Rozdział 5: Szkoła


W klasie od języka polskiego trwa lekcja na której uczestniczą Lila i Niel. Dziewczyna zaczęła rozmyślać. Szkoła zawsze była miejscem gdzie mogła na spokojnie przemyśleć wszystko. Tak było i tym razem.  
To strasznie dziwne uczucie iść z nimi do szkoły. Czułam się jakby szli ze mną ochroniarze. A teraz na dodatek czuje Jego wzrok na sobie. Tym razem nie zapomniałam o jego istnieniu w tej klasie. W sumie to oni wszyscy są dziwni. Nic jest tajemniczy i przystojny, Lucas zraniony, samotny, nierozumiany i strasznie pociągający. Louise jest młodszy ale wydaje się jakby przeżył piekło i teraz chciał ukarać za to świat. Jest zagubiony, nie wiem dlaczego ale nie boję się go. Nawet po tym jak obciął mi włosy myślę ze chciał mnie zrazić do siebie bym stamtąd uciekła. Ale nie mogę zrobić tego mamie. Z kolei Niel... cóż ciężko go określić. Niby jest miły, ale coś ukrywa. Czuje się jakby w tym domu każdy miał ukryte swoje prawdziwe Ja, drugą osobowość?? 
Nadal nie mogę pojąć ich toku myślenia. Lucas tak potraktował Nic'a że się przeraziłam. A z drugiej strony gdy wrócił zachowywał się jakby nic nie powiedział zresztą Nicolas też się tak zachowywał. To znaczy że oni tak zawsze? Słowa "przywyknij" krążą mi po głowie. To straszne że tak się do siebie odnoszą. Musze to rozgryźć, ich prawdziwe oblicza,  sprawić żeby... co ja wyprawiam? O czym ja myślę? Jak mam to zrobić skoro Louise nie chce bym się zbliżała, a o reszcie wiem tyle że aż nic. Okłamuje samą siebie. Boję się ich w pewnym stopniu, ale wolę udawać że jest ok. Jedno jest pewne nie dam się stamtąd wykurzyć! Będę grała w ich głupią grę. Udawała że się nic nie dzieje. W końcu im się znudzi i przywykną do mnie. Tak!  This is it. 
Jak zawsze Lila nie słuchała w ogóle nauczycielki. Gdy zadzwonił dzwonek chciała już wychodzić, gdy ktoś ja szarpnął za kaptur. 
-Gdy tak się spieszysz? - spytał Niel. 
-Nigdzie - odpowiedziała zmieszana. 
-Choć, pójdziemy razem. Umiesz coś na jutrzejszy sprawdzian? 
-Ha???? Jaki... Z czego?? 
-Z polaka, dziwaczko - szedł przed nią. 
-Dlaczego tak mnie nazywasz? - spytała podirytowana.
-Bo nigdy jej nie słuchasz tylko bujasz w obłokach. Po za tym jeszcze nie zwiałaś po molestowaniu i groźbach. Musisz nie mieć równo pod kopułą - stwierdził oschle.
-A powinnam zwiać? - spytała podejrzliwie.
-Nic nie mówię, dziwaczko - chłopak zaakcentował ostatnie słowo co doprowadza nastolatkę do szału.
-Ygh przestań!
-Yhym... - odpowiedział obojętnie.
Podłe! Nienawidzę tego wampira! pomyślała.

Lekcje dobiegły końca. Przynajmniej te na których była Lila i Niel. Wyszli już z budynku i dziewczyna chciała iść do domu.
-A dokąd ty idziesz? - zdziwił się chłopak.
-Y do domu?
-Ahh... Nikt ci nie powiedział, że wracamy razem? A w ogóle sama powinnaś się skapnąć. Mało tego że dziwna to jeszcze nie kumata. Z kim ja mieszkam? - powiedział znudzony chłopak.
-OJ! Ja to słyszę! - krzyknęła.
-Głupia czy co? Nie wie że nie ładnie to podsłuchiwać... - wzdychnął. 
-Idiota - powiedziała pod nosem.
-Słyszałem to! - odpowiedział.
-Jakbym planowała by nie słyszał.
-Pff - odwrócił się do niej plecami.

-O której kończą? - chłopak nie zareagował - HEY!
-Do mnie mówisz? Wybacz myślałem, że znów sama do siebie, dziwaaaaaczko. - na tę ostatnie słowo w dziewczynie się zagotowało - Z tego co wiem to...
-KWIATUSZKU!!! Wróciłem cieszysz się? Tęskniłaś? JA TEŻ!!! - krzyczał w oddali niebieskooki.
-No właśnie, Lucas już powinien skończyć - nagle Lucas przytulił się do Lily - Całe życie z debilami.
-NIEMIŁY! - powiedział z miną zbitego psa. 
-Ah, a co z resztą? - spytała.
-Jak to? Ja ci nie wystarczę? - zasmucił się Lucas.
-Chce już iść do domu - odpowiedziała znudzona.
-PÓJDĘ Z TOBĄ! Nie musimy za nimi czekać. Mrr - mruczał jej do ucha.
-Niee trzeba! Poczekam - odskoczyła od niego.
-Pf haha - Niel parsknął śmiechem.
-To nie było śmieszne - stwierdził.
-Oczywiście że, tak. 
-Krwiopijco - zażartował podrywacz.
-Sss, spadaj.
-DOWIEM SIĘ?! - krzyknęła zdenerwowana Lila.
-Czego? - odpowiedział z nerwami złotowłosy.
-O której oni kończą?!
-Aleś ty zrzędliwa. Za Nicolasem musimy poczekać parę minut.
-Dlaczego? - zdziwiła się.
-Odpowiedź jest oczywista. Zawsze ma karę po lekcjach - odpowiedział natychmiastowo Lucas.
-Ha?
-Nie słuchaj go. Jest przewodniczącym klasy. Musi zostawać - poprawił go brat.
-Aaa.
-Popsułeś wszystko - obraził się.
-A za Louisem no to poczekamy z godzinkę lekko.
-COOOO?!
-On zawsze zostaje po lekcjach więc módl się by nie nabroił. Gdy będziesz chciała wracać, powiedz mi, ja cię odprowadzę, panienko - znów wtrącił się niebieskooki.
-Chyba dziwaaaaczko - poprawił brata raz jeszcze.
-Tsk! Przestańcie obaj! - wkurzyła się.
-Właśnie. Ludzie patrzą, kleisz się jak g*wno - odezwał się Nic, który jak zwykle ziewał.
-WREDNY ŻEŚ!
-Szybko ci poszło dziś - zdziwił się Niel.
-Tia powiedziałam że mi się spieszy - powiedział sarkastycznie.
-Ale wiesz że musimy...
-Wiem, wiem.
-Aaa ja chyba też już wiem co kryło się pod spieszeniem się - wampir wreszcie zrozumiał o co chodzi bratu.
-To dobrze.
-Nie ufasz mi, co? - spytał Niel.
-Nie skąd. Aż za bardzo.

Poszli usiąść na murek, który ogradzał boisko szkolne i czekali za ostatnim z braci. W cale im się to nie dłużyło. Lila, Lucas i Niel stali podczas gdy najstarszy leżał na murku. Chłopacy gadali ze sobą, a właściwie to jak zwykle się ze sobą droczyli. Dziewczyna przyglądała się temu. W końcu nie wytrzymała i powiedziała:
-Dziwni jesteście - to co do tej pory trzymała w głowie tylko dla siebie, wreszcie wyszło na zewnątrz. Sama się zdziwiła, ale nie dała tego po sobie poznać. Rudzielec otworzył oczy które do tej pory były zamknięte, a pozostali spojrzeli się na nią.
-Dlaczego tak myślisz piękna? - spytał Lucas.
-Rano to co powiedziałeś do Nic'a zabrzmiało tak jakbyś nie chciał mieć z nim nic wspólnego, a potem wróciłeś w takim samym stanie jakim byłeś wczoraj i zachowywałeś się tak jakby się nic nie stało. Zresztą ty również - wskazała głową na leżącego. 
Chłopak nagle podniósł się i siedział teraz krzyżując nogi. Nie patrzył się na dziewczynę.
-Mówiłem byś przywykła. Jemu się znudzi wcześniej czy później - powiedział dokładnie to samo co rano. Kompletnie nie zwracał uwagi na to że osoba, o której mówi jest tuż obok niego. 
-Obgadywałeś mnie? - spytał podejrzliwie Lucas.
-Ja tylko powiedział prawdę - szubko odpowiedział.
-Nie wątpię i nie znudzi mi się.
-Obaj wiemy że tak - chłopacy patrzyli sobie w oczy aż chwilami można było zobaczyć iskry.
-Co ty możesz wiedzieć. 6 lat to za mało by mówić że wiesz o mnie wszystko.
-Nic takiego nie powiedziałem.
-Nie mów nigdy że jesteśmy dziwni przy młodym. Rozumiesz dlaczego? - naglę odezwał się Niel do dziewczyny.
-Tak - odpowiedziała zdezorientowana.
-Kto by się kurduplem przejmował! Nie kwiatuszku? - powiedział Lucas.
-Ahh - zmęczyła się słuchaniem go.
-AŁA! CO TY WYPRAWIASZ?! - krzyknął Lucas.
Zza niego wyłonił się ostatni brat. 
-Obgadujesz mnie. Słysze to.
-Ale żeby dźgać mnie od razu... CYRKLEM?! - przeraził się.
-Jesteś za głośno - stwierdził młody.
-Znów masz sińce. Z kim się tłukłeś? - spytał Niel.
-Kogo to obchodzi.
-Dobra wracajmy. Zmęczony jestem. Musze się zdrzemnąć - wstał z murku kiedy to mówił.
-Przecież ty nic innego nie robisz! - odezwał się niebieskooki.
-Zamknij się.
I tak minął nam pierwszy spólny dzień w szkole. Czuję że powolutku się do nich zbliżam. Chcę bardziej. Chcę ich poznać. Pomóc jakoś... Czuję w kościach że coś się dziś wydarzy. Co to może być?

Ciąg dalszy nastąpi...




<---Poprzedni


~LilaSam~


wtorek, 24 lutego 2015

Nieznana Osobowość cz. 4

Rozdział 4: Ranek


Wszyscy stali zszokowani słowami Nick'a, podczas gdy on zachowywał się jakby go to nie ruszało. 
-O...o czym ty...
-Nie słuchaj go tato. Wstał dziś lewą nogą - powiedział Lucas.
-Nie, coś musiało się stać. Dlaczego miałby wymyślać coś takiego?! - Richard zaczął się denerwować.
-Ah no dopszeeee jusz! Kwiatuszek poprosił mnie bym pilnował ją w nocy przed braciszkami!
-Ha? - skrzywiła głowę.
-To prawda Lily? - spytał ojczym? Tak chyba można go nazywać.
Co mam zrobić?! Czyje się niezręcznie! Z jednej strony Nicolas który nie wiem dlaczego mnie broni, albo przynajmniej tak mi się wydaje. Z drugiej strony jest Lucas, który... jest samotny. Co powinnam odpowiedzieć?! Dziewczyna spuściła głowę i jej grzywka zakryła oczy.
-Tat... - chciał się odezwać niebieskooki.
-Wierze Nicolasowi. Lucas... musimy poważnie porozmawiać. Wiedziałem że nie bez powodu się nią tak zainteresowałeś! - krzyknął wściekły ojciec i zacisnął pięści. Jego małżonka złapała go za lewą rękę by nie zrobił głupstwa.
-A dobra skończ - odpowiedział wkurzony siedemnastolatek. Jego grzywka nie zakrywała już tylko prawego oka, ale oba. Odwrócił się i wyszedł z kuchni.
-Gdzie idziesz?! - krzyknął za nim ojciec.
-W pizdu. Wolisz wierzyć TEMU PRZYBŁĘDZIE NIŻ MI!!! - wydarł się na cały dom.
-C...co ty powiedziałeś? - jego ojciec chyba nigdy nie słyszał by ten tak mówił o swoich przybranych braciach.
-Gówno. Nie czekajcie, nie szukajcie. Wrócę jak mi się zachcę. Narka. - mówił już to z salonu. Za nim szybko wybiegła Lila. Gdy zobaczyła, że chłopak jest przy drzwiach chciała podbiec, ale zatrzymała ją czyjaś ręka. Tuż obok stał Nic.
-Nie przejmuj się nim - powiedział opanowanym tonem.
-Ha...? - zdziwiła się.
-Znam go i od tej strony - położył swoją rękę na czubku głowy dziewczyny, zginając przy tym łokieć bo była znacznie od niego niższa. Stali obok siebie jednak ona była skierowana w stronę drzwi frontowych, on w stronę drzwi od kuchni. Nie widzieli swoich twarzy. Nie mogła nawet na niego spojrzeć, gdyż blokowała ją ręka chłopaka, którą miała na głowie -  Przywyknij. Kiedyś tobie też tak powie. W końcu znudzi się mu zabawa w podrywacza, ale w tedy... - przerwał.
-W tedy co? - spytała cicho.
-Zapomnij... - zabrał rękę i włożył obie do kieszeni spodni - Szykuj się o 9:40 widzę cię na dworze - mówiąc to odszedł od dziewczyny.
-Aa, okey - powiedziała z dziwnym głosem. Na jej twarzy widniał lekki rumieniec. Dlaczego?

Nagle do salonu przyszedł Louise. Dziewczyna spojrzała na niego. Był ubrany tak samo jak wczoraj, a może w sumie nie. To przez to że jego motywem przewodnim jest czerń pomyślała.
-Na co się gapisz? Chcesz gonga? - spytał patrząc na nią.
-Ni...NIE! Ja tylko tak... - odwróciła wzrok. 
-Odezwałaś się do mnie - gdy dziewczyna wróciła wzrokiem na chłopaka on stał tuż przy niej - to niedopuszczalne, wiesz?
-E... AŁ! - poczuła ból prawej ręki.
-CO tu się do cholery wyrabia?! - ojciec wszedł do salonu gdy tylko usłyszał Lily - Louise odsuń się natychmiast! - rozkazał stanowczym tonem.
-Gomene! - natychmiast ją puścił - Za mocno ścisnąłem twoją dłoń! - odchodząc dziewczyna usłyszała jeszcze słowa: to dopiero początek, sis...
-Meh. Pokaż - podszedł zaniepokojony ojczym.
-Nie nic się nie stało! - wyszarpnęła swoją dłoń od Richarda - Ja miałam ją skaleczoną i dlatego tak zareagowałam - skłamała.
-Na pewno? - spytał.
-Tak.
-Rozumiem. A już myślałem że... a nie ważne zresztą - uśmiechnął się pogodnie.

Godzinę później dziewczyna siedziała w salonie czekając, aż przyjdzie czas pójścia do szkoły. W między czasie czytała książkę by odciąć się choć na chwilę od rozmyślania na temat rodziny. Nagle na przeciw niej usiadł najmłodszy z braci. W rękach miał ostre nożyczki. A przynajmniej takie miała wrażenie Lily. 
-Znów się gapisz? - spytał nawet nie spoglądając na dziewczynę.
Szybko wróciła wzrokiem do książki, niestety, chłopak natychmiastowo znalazł się obok niej i obciął jej kosmyk włosów.
-Co...ty...robisz?! - przeraziła się. Bała się ruszyć.
-Mówisz?
-Co z tobą! - nie wiedziała o co mu chodzi.
-Utnę ci język - spojrzał na nią wzrokiem napaleńca.
-A ja ci obetnę ręce, jeśli tkniesz moją panią - nagle ktoś objął dziewczynę siedzącą, od tyłu. Ten głos i sposób w jaki mówił... Lucas.
-Haaaaa? Nie lubię cię już - wskazał na brata nożyczkami.
-Mi wystarczy że ona mnie lubi, prawda siostrzyczko? Lubisz mnie? - jego wzrok był chłodny, nie ten sam co wczoraj. Patrząc mu w oczy wyczuła smutek, samotność, obojętność.
-Hai - odpowiedziała nie zastanawiając się.
-Jestem spełniony!!! - Nagle znów mocno ją przytulił i zgrywał debila jak to było w jego nawyku.
-Co się tak drzesz znów? W całym domu cie słychać - do pomieszczenia wszedł Nicolas. Dziewczyna zmieszała się i znów na jej twarzy przemknął lekki rumieniec. Cholera! Uspokój się pomyślała. 
-Nic na to nie poradzę. Panienka powiedziała że mnie lubi! - odpowiedział jak gdyby nigdy nic niebieskooki.
-Taa, interesujące tak bardzo, że aż wcale - zignorował go rudowłosy w między czasie ziewając. Znów spał? Czy on robi coś po za tym?
-I jak cię tu lubić? - spytał sarkastycznie Lucas.
-Bez łaski - odpowiedział wzruszając ramionami.
-RANISZ!

W holu gdzie już szykowali się do wyjścia, nagle od tyłu zaszedł Lily, Lucas.
-Nie zapominajcie o mnie! Jacy nie mili! - powiedział.
-Kto by się tobą przejmował? Po co w ogóle idziesz z nami? - odezwał się Nicolas podnosząc swoją torbę na ramię.
-Mam zostawić siostrzyczkę w twoich brudnych łapskach? Po moim trupie!
-Byłoby tak fajnie... - szepnął pod nosem.
-Wies... - zaczął brat.
-Doprowadzicie tego małolata do szkoły? - zza pleców Lucasa wyłonił się ojciec z Louisem.
-Ha? To on w ogóle tam chodzi? - spytał żartobliwie niebieskooki.
-Obciąć ci grzywę, kobyło? - spojrzał na brata spod byka mrużąc przy tym oczy. 
-Ty, ty pstryku nie podskakuj gdy starszy mówi! - poprawił swoją bluzę.
-Jesteś raptem rok starszy. Nie rozśmieszaj mnie - powiedział obojętnym tonem młodszy.
-W KAŻDYM bądź razie, - wtrącił się ojciec - doprowadzisz, Nic?
-Zawsze ja... - syknął pod nosem.
-Mówiłeś coś braciszku? - oczywiście stojący obok Lucas usłyszał.
-Nic...
Nagle po schodach zaczął schodzić ostatni z braci.
-AAAAAAAA NIEL ty też idziesz z nami?! - spytał zdziwiony Lucas.
-O co tyle krzyku. - stanął obok Nick'a - Przecież jestem z dziwaczką w klasie - wskazał kciukiem Lilę.
-COOOOOO?! - krzyknął Louise i Lucas jednocześnie. Oczywiście ten drugi głośniej.
-Oj, oj  ty tak serio jesteś z tym krwiopijcą w klasie? - spytał rudowłosy.
Sama nie wiedziałam! Ale gdyby się tak nad tym zastanowić... Siedzi za mną, zawsze cichy i nigdy nie brany do odpowiedzi. I nie dlatego że nic nie umie czy ma znajomości, ale dlatego że jest GENIUSZEM! Nigdy z nim nie rozmawiałam no i ta jego nikła obecność, kompletnie o nim zapomniałam. 
-Chyba dawno po mordzie nie dostałeś.
-Hahah - parsknął śmiechem Lucas.
-ZAMKNIJ SIĘ! Boże ty widzisz i nie grzmisz - powiedział Niel.
-Dla wampirów bogiem jest krew, więc jak może krew grzmieć? - zdziwił się Nic.
-Prosisz się o guza - stwierdził blondyn.
-Może on wyznaje wodę święconą i się kaleczy? Cieszę się że jest moim bratem w takim razie - uśmiechnął się szatańsko Louise.
-Obaj prosicie się o niego! - poprawił się Niel.
-Idziemy? - powiedziała dziewczyna co sprawiło że wszyscy się na nią spojrzeli - No co?
-KWIATUSZKU! Odezwałaś się! - przytulił się do niej niebieskooki.
-O czym ty... - naglę rudowłosy odciągnął brata od Lily.
-Wytłumaczę potem, idź pierwsza - powiedział Nicolas.
-PODŁY! - krzyknął trzymany przez brata Lucas.
-Nie drzyj się bo ci język utnę - uprzedził młodszy.
-NIEMIŁY!
-Przypomnijcie mi żebym kupił zatyczki - powiedział spokojnie Niel.
-WREDNY!
-A mi że on nie istnieje - puścił go mówiąc to.
-Czuję że niknę - zasmucił się Lucas.
-Uważajcie na siebie! - ojciec uśmiechnął się i pomachał dzieciom.

-Czy tylko ja mam wrażenie, że przed chwilą była prawdziwa rodzinna atmosfera? - przytuliła się Gabriela.
-Tak, sam jestem w szoku. Ale kto wie. Może pogodzili się z faktem.
-Oby.

Ciąg dalszy nastąpi...




<---Poprzedni


~LilaSam~


Nieznana Osobowość cz. 3

Rozdział 3: Pierwsza noc


Prawdę mówiąc to się zaczynam o Lilę bać, ale... Błagam zaopiekuj się nią synu, nie chcę powtórki sprzed 2 lat... Dlaczego Lucas nagle zrobił się miły, nie po nim się tego spodziewałam. Nie wierzę też w jego nagłą zmianę osobowości. Choć to mój rodzony syn i powinienem, ale...

-O! Bagaże! - odsunęła się Gabriela.
-Faktycznie. Kompletnie o nich zapomniałem, wybacz. - ruszył w kierunku drzwi frontowych.
Gdy zaczął wnosić bagaże, Gabriela nie wiedziała co robić. Zauważył to i powiedział:
-Możesz rozejrzeć się po domu! Bo to od dziś nasz dom kochanie - pocałował ją w czoło.
-Poradzisz sobie? - spytała
-Tak, tak. 
Zaczął chodzić w tę i z powrotem z bagażami. Nie wiedział które są Lily, więc zostawił wszystkie w holu. Gdy już wniósł wszystkie znów zaczął rozmyślać nad dziwnym zachowaniem pasierba.

W tym samym czasie Lila zwiedza zakamarki domu. Nie wie jak ma się zachować w Jego obecności.
-Tu masz swój pokój - wskazał głową drzwi na piętrze i odwrócił się do niej przodem.
-Em, dzięki - odpowiedziała
-Hm? Za co? - zdziwił się
-Za oprowadzenie i pokazanie pokoju.
-Ale ci go jeszcze nie pokazałem. Dopiero to zrobię! - Nagle w jego oczach przez chwile było widać coś dziwnego.
Otworzył drzwi. Gestem ręki pokazał by dziewczyna weszła pierwsza. Gdy znalazła się już w środku usłyszała zamykające się za nią drzwi. Gwałtownie się odwróciła. Za nią stał Lucas. Nie mogła dostrzec jego wyrazu twarzy ponieważ chłopak stał do niej bokiem z zasłoniętym okiem. Czuła gdzieś w głębi niepokój. Serce zaczęło jej bić szybciej, sama nie wiedziała dlaczego. 
-Wiesz... - cisze przerwał jego głos. Był oziębły.
-Co mam wiedzieć? - odezwała się pewna siebie, co zdziwiło chłopaka. Nie spodziewał się takiej reakcji?
-Hm? - spojrzał się w jej kierunku. Na jego twarzy można było dostrzec zmieszanie.
-No co? - spytała
-Ile ty masz lat? - podszedł do niej.
-17 bo co? - odpowiedziała zirytowana.
-Ja też! Ale się złożyło! Mamy w domu trzech 17-latków, sugoi! - nagle się rozpromienił i śmiał od ucha do ucha. 
-Ha?! - zdziwiła się jego nagłą zmianą tonu.
-Nom. Jest jeszcze Niel, on też ma 17 na karku. - powiedział żartobliwie.
-Aha. A reszta?
-Hm? Ciekawa? - pochylił się na tyle by ich twarze były na równi. Był zdecydowanie za blisko jej twarzy. 
-Co w tym dziwnego? - dziewczyna wyczuła to i odwróciła się bokiem do niebieskookiego - Od dziś jesteśmy rodziną i zmuszeni na życie pod jednym dachem - splotła ręce na piersi.
-Eee... Taa... - zaskoczyło go zachowanie Lily.
Więc jest opryskliwa, co? Hm. Musze przyznać że zaczyna mi się podobać pomyślał.
-Nicolas ma 19 lat, a Louise 16. Wiesz... - przerwał i usiadł na łóżku - nie jesteśmy braćmi.
-Co?
-To znaczy ja i Louise jesteśmy rodzonymi synami, ale tamci dwaj nie. 
-Adoptowani?
-Yep. Ale przyzwyczailiśmy się już. Traktujemy ich jak braci, a nie przybłędy ze schroniska. 
-To chyba dobrze.
-Myślisz? - spytał sarkastycznie.
-Ja nigdy nie mogłam mieć rodzeństwa. A sądząc po was, nadal go nie będę miała.
-Jak to? Kwiatuszku masz mnie! - wstał i objął ją ramieniem - ja jestem jedyny i nie powtarzalny.
-Eh... - to dlaczego wyczuwam od ciebie podstęp? pomyślała. 
Nagle zaczął ją delikatnie całować po szyi. Dziewczyna poczuła ciepły oddech i natychmiast odskoczyła od Lucas'a.
-C...co ty robisz?! - trzymała się za szyję.
-Hm? O co ci chodzi? - spytał zaskoczony.
-O to co przed chwilą mi robiłeś!
-Aaa to. Przecież tylko wąchałem twoją szyję. Ładne perfumy mnie przyciągnęły jak pszczołę do miodu.
Co on chrzani?! Przecież czułam jak musnął swoimi wargami moją szyję! pomyślała wściekła. 
-Idę po walizki. Chodź pokażesz mi które są twoje.
-Ok

Gdy zeszli na dół, widzieli starszych stojących przy walizkach.
-O skarbie, obejrzałaś dom? - odezwała się matka. 
-Tak - odpowiedziała zamyślona 
-Lucas... - zaczął ojciec. Wyczuł że coś się wydarzyło na górze.
-Hai, hai. Zaniosę jej bagaże na górę - chwycił torbę którą wskazała Lila. 
-Będę chciał potem z tobą porozmawiać - powiedział stanowczym tonem Richard. 
-Nie ma potrzeby - odpowiedział mu i ruszył w kierunku schodów - no co? - tuż przed nim stanął Nick. 
Ale rudzielec wzruszył tylko ramionami. Lila poszła zaraz za niebieskookim. Gdy ten wyszedł z jej pokoju,  ta dopiero weszła. Za nią stał Nicolas. 
-No powiedz bo się zakrztusisz - odezwał się Lucas.
-Nic nie muszę mówić. Sam się domyśl - odpowiedział cicho.
-Podoba mi się siostra. Pozwól że teraz to ja pogram tego dobrego - mijając brata,  złapał go za lewe ramię.
-Nie umiesz go grać - odpowiedział szybko rudzielec.
-Ty też. Ale się nią nie podzielę.
-Co ty knujesz? - odwrócił się w stronę brata, który był już przy schodach.
-Ja ne! - pomachał mu tylko schodząc.

Przez resztę dnia Lila nie wychodziła z pokoju.  Zastanawiała się co powinna zrobić. Spróbować dogadać się z nimi czy też lepiej ich unikać. Ale co da unikanie skoro są już rodziną? Nim się zorientowała zasnęła w ubraniu na łóżku. 
Matka widząc iż córka śpi postanowiła jej nie budzić. Sporo się działo jak na jeden dzień, więc chciała dać jej już spokój. 
Nastolatka przebudziła się około godziny 3 nad ranem. Obudziła ją bowiem czyjaś ręka. Ta właśnie ręka była lodowata i oziębiła lewy policzek dziewczyny. Ktoś ewidentnie leżał obok niej i ją przytulał. Nie wiedziała co ma zrobić, czy się zerwać i sprawdzić kto to, czy udawać że nic nie czuje. Serce podchodziło jej do gardła. Bała się zasnąć. 
Nie spała do piątej, potem odpłynęła. Gdy wstała nikogo obok niej już nie było. Czy mi się to śniło? pomyślała. Jednak gdy ustała na równe nogi zauważyła że ktoś siedzi na fotelu przy biurku, opierający się o nie. To był Lucas. 
-Co tu robisz?! - spytała przerażona.
-Patrzyłem jak śpisz. Tak słodko - jego zachowanie w jej oczach było jak psychopaty. 
-Ha?! 
-Nie wygoniłaś mnie z łóżka. Hm.  Daje do myślenia - wstał i podszedł do niej. 
-Nie wiem o czym mówisz, ale już wyjdź - spuściła głowę i wskazała ręką na drzwi. 
-Raz jesteś oschła, a raz się boisz. Ciekawe - dotknął jej policzka. 
-Wynocha!! - natychmiast odtrąciła jego rękę i krzyknęła.
-Okey, ciau! Piękna
Co... Co się właśnie stało?! Czyli to on spał obok?! Cholera! Co on sobie myśli? 
Dobra Lila uspokój się, ubierz się i idź do szkoły - mówiła do siebie w myślach.
Gdy ochłonęła i się uszykowała była już 6:48. Zeszła na dół i poszła prosto do kuchni. Tam zastała matkę.
-Cześć kochanie. Jak się spało? - na tę słowa Lila się mimowolnie wzdrygnęła - Wszystko gra? - matka zaniepokojona spojrzała na córkę.
-Ta było ok - nagle do kuchni wszedł Richard
-Dzień dobry Lilo. 
-Dobry - w drzwiach stanął Lucas. 
Czyżby się bal że coś powiem?! 
-Na która masz? - spytała Gabriela dziewczynę.
-Na 10
-Ja też! Pójdziemy razem! - zadowolony chłopak podszedł do niej i objął ramieniem. 
-Rzygam - zza pleców niebieskookiego wyłonił się Nicolas. Strącił rękę brata z nastolatki, co ją zdziwiło.
-Coś ty taki drażliwy...
-Ja idę z wami - odpowiedział natychmiast.
-Coo??  Czemu braciszku??  Nie ufasz mi?! - zgrywał głupiego.
-Po wczorajszym i dzisiejszym niezbyt - wziął butelkę ze sokiem i zaczął pić.
-Ranisz!!! - krzyknął Lucas. 
-Chwila! Co się wydarzyło? - spytał przerażony i zakłopotany Richard. 
-Spał z nią - niemal natychmiast mu odpowiedział rudzielec. 
Po tych słowach Nick brał kolejnego łyka soku, podczas gdy wszyscy zaniemówili...

Ciąg dalszy nastąpi...


~LilaSama~


poniedziałek, 23 lutego 2015

Nieznana Osobowość cz. 2

Rozdział 2: Bracia


Stała oszołomiona. Matka krzyknęła do niej by podeszła do drzwi, a bagażami zajmą się potem. Dopiero otrzeźwiała. Pobiegła w kierunku matki, której już otworzono drzwi. W drzwiach ukazał się przystojny mężczyzna. Czyżby to był jej nowy mąż? pomyślała. 
-Oo to twoja córka? Proszę wejdźcie. Chłopcy, chodźcie się przywitać! - krzyknął w kierunku schodów, które znajdowały się na przeciw drzwi. Kogo on woła? Nie mówcie mi, że on... 
Nagle jej oczom ukazał się chłopak schodzący po schodach. Jego uroda była nieziemska! Ubiór, kolor włosów, a te oczy... przeszył ją dreszcz, gdy w nie spojrzała. Ten błękit ją oczarował. Podszedł do niej i skłonił się w pas.
-Witaj panienko - gdy się wyprostował jego włosy koloru granatowego, zakryły prawe oko. Narzucił na połowę głowy kaptur i włożył ręce do kieszeni bluzy. 
Stał tuż przed dziewczyną i uśmiechał się do niej cały czas patrząc jej w oczy. Starała się unikać kontaktu wzrokowego. Teraz dopiero zauważyła, że w jego wardze jest kolczyk.
Po chwili usłyszała ziew zza jego pleców. Pojawił się kolejny przystojny chłopak, a nawet dwóch! Jeden rudowłosy i ciut wyższy od dwójki obecnych. Trzymał się za usta prawą ręką. Czyżby go ktoś obudził? pomyślała. Na niej widniały dwa pierścienie. Jeden na palcu wskazującym, a drugi na palcu środkowym. Spojrzał się na dziewczynę od niechcenia. Zdrętwiała. Czemu poczułam od niego chłód? 
Jego oczy koloru złotego były przymrużone, co dawało efekt gościa do którego lepiej się nie zbliżać. Miał na sobie bluzkę na krótki rękaw.
Drugi który stał tuż przy rudzielcu miał ręce w kieszeniach spodni. Rękawy podciągnięte do łokci przez co w oczy rzuciły się liczne bransoletki. Na bluzce koloru białego błyszczał pierścień, który był powieszony na rzemyku. Spojrzała na dłoń złotookiego i porównała jego pierścień z tym na szyi blondyna. Identyczne pomyślała. Spojrzała w oczy blondynowi. Poczuła ciepłe ale jednocześnie nienawistne spojrzenie. Ten odcień czerwień, że źrenicą czarną jak atrament dawał efekt oczu wampira. 
-A gdzie jest... o idziesz wreszcie! - krzyknął chyba ich ojciec.
Gdy wróciła wzrokiem ze starszego na chłopaków przeraziła się. Tuż przed nią stał czarnowłosy młodzieniec jej wzrostu. Jego oczy zupełnie czarne patrzyły się na nią karcąco. Chłopak się przybliżył. Teraz dzieliły ich twarze od siebie raptem 4 centymetry! 
-Oj oj, bo przerazisz naszą siostrzyczkę. - odezwał się niebieskooki i złapał brata za prawe ramię. 
Dzięki temu chłopak odsunął się. Teraz dziewczyna zobaczyła że nie tylko oczy i włosy są czarne, ale i całe jego ubranie! Przez kurtkę która była narzucona, przebłyskiwała biała bluzka. Na jego szyi widniała... obroża? 
Do spodni miał poprzyczepiane łańcuchy. Przerażał wyglądem z bliska, a z daleko odstraszał na kilometr. Dziewczyna odruchowo zrobiła krok w tył. Zobaczyła bijący od nich mrok i aurę nienawiści. 
-Nie taka była umowa chłopcy! - starszy wszedł pomiędzy dziewczynę a synów - Mieliście przywitać ją z szacunkiem! Wybacz - odwrócił się do mnie - oni zawsze się tak zachowują. Ale poznaj, ten dziwnie uprzejmy to Lucas...
-Tato! Ranisz...
-...zaraz za nim ten ciągle zmęczony to Nicolas. Ten blondyn to Niel. A czarnowłosy to Louise. Od dziś są twoimi braćmi.
-Przedstawisz nam się piękna? - spytał niebieskooki.
-Lila... - powiedziała to niemal nie otwierając ust.
-Taa... To skoro jesteś tak miły dziś to pokaż jej dom.
-No problem. Choć kwiatuszku! - kiwnął ręką by poszła za nim.
-Hai - odpowiedziała i ruszyła.

-A wy już... - przerwał gdy się odwrócił - tak myślałem, że znikli, meh. - westchnął.
-Chyba się nie polubili, co? - odezwała się Gabriela.
-Nie martw się. Z nich czterech to inny powinien być miły. Ale może jak się bliżej poznają to się wszystko ułoży.
-Mam nadzieję... - Richard przytulił ją do siebie. 
Prawdę mówiąc to się zaczynam o Lilę bać, ale... Błagam zaopiekuj się nią synu, nie chcę powtórki sprzed 2 lat... pomyślał.

Ciąg dalszy nastąpi...



  

Nieznana Osobowość cz. 1

Rozdział 1: Przeprowadzka


W klasie od języka polskiego siedzi Lila. Siedemnastolatka z błękitnymi oczkami jak niebo, brązowymi włosami i cichym charakterem. Nie ma za wielu przyjaciół. Nie kąpie się też w sławie. Stara się nie wchodzić w drogę tym lepszym i groźniejszym, bo sama jest drobna i mało by zdziałała. Nie potrafi znaleźć prawdziwej przyjaźni. Przez obecną "przyjaciółkę" czuje się wykorzystywana, ale wie że bez niej będzie sama jak palec. 

Gdy po lekcjach wróciła do domu w korytarzu zobaczyła spakowane walizki. 
-Yyy, mamo? - spytała zdziwiona.
-O wróciłaś! To dobrze idź szybko spakuj się. - Gabriela wyszła szubko z kuchni naciągając na siebie sweter.
-Co?! - zrzuciła nerwowo torbę z ramienia na podłogę. Jej matka nie jest zła. Wręcz przeciwnie kocha ją. Nie jest też stara ma dopiero 37 lat, ciemny blond włosy i oczy koloru jasnej zieleni.
-No spakuj się, szybko bo mamy tylko godzinę!
-Godzinę na co?!
-Na wyprowadzkę skarbię. - podeszła do córki i pocałowała ją w głowę - No już, leć.
-Wy... - przerwała - Ale dokąd? Daleko? -spytała z nadzieją.
-Nie skarbie, zostajemy w mieście to tylko na drugim końcu miasta.
-Tylko, ha? - matka spojrzała na nią zdenerwowana - Dobra! Już idę.
Dziewczyna miała nadzieję na daleką wyprowadzkę. Chciała zmienić szkołę, mieć przyjaciół i... chłopaka. Póki co, nie zanosiło się na to by szybko spełnić te marzenia. Spakowała się i zeszła na dół. Zanim jednak to zrobiła zauważyła przez okno że stoi już samochód do przeprowadzek. Czyli mama nie żartowała, co? - pomyślała. 
-To już wszystkie twoje rzeczy? - Spytała matka zdziwiona, tak małą ilością walizek.
-Tia... - odpowiedziała obojętnie
-Posłuchaj wiem że to dla ciebie szok bo ci o niczym nie mówiłam. - matka podeszła do córki - Nie chciałam byś zamartwiała się o mnie, ale po odejściu twojego ojca znalazłam sobie kogoś.
-Co... - spytała zmieszana, ale matka jej przerwała,
-I on wczoraj zaproponował mi przeprowadzkę do niego. Wiesz mi że to super facet. - uśmiechnęła się.
-Co to... - złapała matkę za dłoń, na której była obrączka - jest?!
-A to... - zabrała dłoń - Nie chciałam byś się w ten sposób o tym dowiedziała, ale... - starała się unikać patrzenia na córkę.
-Nie wyrzuciłaś jej? - spytała. 
-Nie to nie tak. To jest nowa... Wzięłam z nim ślub 4 dni temu. Pamiętasz mówiłam ci że jadę do cioci na 2 dni.
-O czym ty... - zdziwiła się - ŻARTUJESZ?! - krzyknęła.
-Nie... Przepraszam. - złapała córkę za ramiona.
-Dlaczego? Dlaczego mi nie powiedziałaś?! -wyszarpnęła się - Myślałam że mi ufasz... - spochmurniała.
-Wiem, ale...
-Dobra chodźmy. - minęła matkę i poszła w kierunku drzwi z pierwszymi walizkami - Nie mam czasu na to. - stanęła.
-Ale...
-Jestem umówiona, więc im szybciej to załatwimy tym lepiej. - powiedziała to i ruszyła w kierunku samochodu. To było kłamstwem. Po prostu nie chciała się kłócić z matką. Zabolało ją tą że jej nie ufa.
Gdy zapakowały już wszystkie bagaże, wsiadły do samochodu matki i pojechały do nowego domu. Dla Lily wszystko działa się za szybko, chyba nadal do niej nie dociera co się dzieje i co już się wydarzyło. Przez całą drogę milczały. Żadna nie chciała zaczynać rozmowy. 

Na miejscu stał ogromny biały dom. Był podobny do małej posiadłości. To... tu mam od dziś mieszkać?! OGROMNY! pomyślała wysiadając z samochodu. Jeszcze nie wiedziała ze to nie koniec wrażeń, bowiem w środku czekało na nią powitanie.

Ciąg dalszy nastąpi...









~LilaSam~

niedziela, 22 lutego 2015

Aktualka 22.02!

Hej! Dziś chce wam dać znać iż już mam w planach napisanie jednego opowiadania. Nie wiem kiedy zacznę je pisać, albo inaczej, kiedy opublikuje 1 rozdział :D
Możliwe że to będzie na dniach. Zależy ile będę dziennie pisała.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

STRESZCZENIE

Będzie to historia pewnej dziewczyny, której matka żeni się z nowo poznanym mężczyznom. Dziewczyna nie wie nic o nim. To czego się dowiaduje po przeprowadzce, wprowadza dziewczynę w zakłopotanie. Może grozić jej niebezpieczeństwo? Dowiesz się czytając!

Gatunek: Dramat, shoujo, szkolne życie (minimalnie), romans.
Chciałabym wcisnąć też komedię, ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie więc.. no XD
Ps. Możecie spodziewać się zwrotów japońskich w tych opowiadaniach :D

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zapraszam was również do dwóch innych moich blogów! Poświęcone są odrębnym historiom i tylko je tam pisze :)
Linki do nich znajdziecie po prawej stronie! Dwa pierwsze są moje, te dalej są moich znajomych ^^

To na tyle. Papa


~LilaSam~