czwartek, 5 marca 2015

Demon Lasu cz.1

Rozdział 1: Wycieczka


Mamy piękny słoneczny poniedziałek. Godzina 13:12.

Trwa właśnie godzina wychowawcza, na której omawiane są sprawy wycieczki, która ma się odbyć już jutro. W ostatnie ławce przy oknie siedzi sama Clarissa (Claire) Lorens.
Jest odmieńcem klasy. Cicha, nie szukająca problemów, nieposiadająca przyjaciół. Zazwyczaj problemy same przychodzą do niej. Jej świat to Internet. Tam ma wielu znajomych, a nawet "chłopaka"
Tylko czy tak można nazwać tę znajomość? Chłopak nigdy nie proponował spotkania, tak samo jak dziewczyna. Twierdzi ona bowiem, iż spotkanie może zepsuć wszystko. Tylko co to za związek przez sieć? Żadne z nich nie wie jak wygląda drugie. 
Obecnie siedzi oparta o oparcie krzesła, a w uszach ma słuchawki. Mocny makijaż podkreśla jej błękitne oczy, długa bluzka odsłaniająca prawe ramię. Spodnie podarte, gdzie nie gdzie, pasek skórzany z metalowymi elementami. Na nogach trampki koloru czerwonego. Paznokcie pomalowane, na lewym nadgarstku przewiązana chusta, na drugim kilka bransoletek. Nie jest lubiana przez swoja cichą naturę. Nie odzywa się do nikogo, nawet gdy zostanie spytana. Jej rodzice zapomnieli już jak brzmi głos ich córki. Jednak inteligencja dziewczyny wykracza poza normy. Każdy sprawdzian zdaje na maksymalną ocenę, choć nie uczy się do nich. Nie opuszcza dni szkolnych, unika kontaktów z ludźmi. Od pięciu lat nie jeździła na żadne wycieczki, jednak postanowiła zmienić to i sprawdzić, jak to jest. 
"Dlaczego? Nie bądź głupia! Zabaw się, ale nie zapomnij o mnie! Zresztą, raz nie zaszkodzi pojechać. Jak się nie spodoba, nigdy więcej nie pojedziesz, proste?" 
Tak bowiem powiedział jej chłopak. Dziewczyna ufa mu bezgranicznie.
Ah... Jestem zmęczona. Niech się skończy ten dzień. Wrócę do domu i znów z nim pogadam. Tęsknie. Po za tym wkurwia mnie te ciągłe obgadywanie. One są głupie, czy co? Myślą, że jak mam te słuchawki, to nie słyszę co one mówią? Od dziecka mam wyostrzony słuch i nawet podgłoszenie muzyki na full nic nie daje. Słyszę otaczające mnie środowisko. Głupota.
- Hej! Serio Ruda jedzie?
- Haha to nie rudy tylko wściekły czerwony! Uważaj bo cię pogryzie, Nicola!
- Masz racje. Jej włosy mają taki kolor że nie można go określić...
Śmichy, chichy... Kurwa dość! Sama jesteś nieoznakowana, idiotko! Od dziecka mają jakieś sapy do mojego koloru włosów. "Najważniejsze to podobać się sobie, wiesz?" To właśnie powtarzał mój zmarły dziadek. Od tamtej pory mam głęboko, co o mnie mówią. Wole to, niż błyszczące pluszaki przy telefonach. Dzizas, gorzej niż dzieci!
- Dobrze słuchajcie! Razem z panią Irys postanowiłyśmy, że
autokar odjeżdża spod szkoły o godzinie ósmej trzydzieści, więc na miejscu powinniśmy być koło godziny piętnastej. Oczywiście będziemy robili małe postoje. 
- No musimy, bo Dorian się zleje! - krzyknęła najpopularniejsza dziewczyna w klasie. Elvira.
- Nie bądź niemiła! - powiedziała wychowawczyni Laura.
- Jestem dumna, że jedziecie całą klasą! To świetna wycieczka na koniec roku! Przypominam, że mamy tam spędzić aż siedem dni! Weźcie ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy. Laptopy mają zostać w domu. 
- Słyszałaś Sler? Nie ma czatowania na necie.
- Spokojnie możecie wziąć tablety, telefony, kamery i aparaty.
Się dojebała jak klei do krzesła. 
Dziewczyna patrzyła cały czas na Elvirę. Nienawidziły się. Często zamiast mówić Claire mówią do niej Sler.
Gdy zadzwonił dzwonek, dziewczyna wyprysła z klasy jak najszybciej.
- Patrzcie, do sieci się spieszy - powiedziała Elvira.
- Uważaj, bo pająki bywają jadowite - zażartowała Angela.
- Haha! - śmiały się.
W ich klasie jest "gang" piękniś. Do niego należy Elvira, Angela, Camila i Diana. Ta ostatnia niezbyt się cieszyła gdy przyjaciółki obrażały kogoś, ale robiła tak zwaną dobrą minę do złej gry. W ich klasie nie były tylko ładne dziewczyny, był także śliczny chłopak imieniem Conrad, któremu od jakiegoś czasu podoba się Claire. Tylko, jak ma do niej zagadać skoro ta nigdy nic nie mówi?

Dziewczyna jak zwykle rzuciła swoją torbę przy drzwiach i pobiegła na górę. Zaraz za nią weszła siostra.
- Nie poczekała? - spytała matka.
- Mamo przywyknij wreszcie. Ona nigdy nie zaczeka.
- Takie same a jednak inne - taki sam wygląd inny charakter.
- Wiem mamo.
Claire i jej siostra Elizabeth są bliźniaczkami. Ta druga jest starsza.
Nie chodzą do tej samej klasy. Claire jest w A, a ta druga w B.
- Dziwie się że ona jedzie na wycieczkę. Dobrze się czuje? - spytała sarkastycznie starsza z córek.
- Ciii! Może ten chłopak ma na nią taki wpływ - powiedziała cicho matka.
- No mam nadzieje, że nie spotkają się nigdzie po drodze.
- Boże nie strasz! - przeraziła się.
- Gomene, mamuś!
- Ty mi tu japońskim nie wylatuj. - El zaczęła się śmiać.
- Idę do siebie.

Claire siedziała do późna pisząc ze znajomymi. Nie miała jednak problemu by wstać na ósmą. Uszykowała się i wyszła z domu zanim mama zdążyła ją pożegnać. 
Bagaż dziewczyny nie był duży. To ta sama torba na ramię, co nosi do szkoły, jednak wewnątrz znajdował się tablet, telefon i aparat. Oprócz tego kilka ubrań, bielizna na zmianę i picie. Jedzenie planowała dopiero kupić w drodze do szkoły. Podeszła do pierwszego lepszego sklepiku i je zakupiła. Wychodząc poprawiła czapkę i włożyła słuchawki. Jeżeli chodzi o cieplejsze ubrania to na sobie miała luźną bluzkę a przez pas przewiązaną bluzę z kapturem koloru czarnego.
Gdy dotarła na boisko szkolne, wszyscy się na nią patrzeli.
No co znowu? 
- Pfff, jak ona wygląda?! Tak chce jechać? - zadrwiła Angela.
- Hej, hej, patrzcie ona ma tę samą torbę, co do szkoły. Jak myślicie, ma książki? - zauważyła Elvira.
- Kujonka - zaśmiała się Camila.
Zabrałam scyzoryk? Chyba tak.
- Dobrze wchodźcie do autokaru, bo liczebnie się zgadza, ale będę sprawdzała z listą.
Trochę potrwało zanim wszyscy wsiedli. Claire wsiadła już jako czwarta. Zajęła miejsce przy oknie po lewej. Ich klasa liczyła trzydziestu sześciu uczniów, a autobus był w stanie pomieścić czterdzieści osób, więc mogła spokojnie siedzieć sama. 
Zapowiada się długa podróż. Nie usiadłam daleko, więc szybko wyjdę.
- Ktoś ma chorobę lokomocyjną? - spytała wychowawczyni.
- Nie - odpowiedział każdy.
- No proszę, jaka mi się klasa trafiła. Dobrze jedziemy za pięć minut!
Przy autobusie stali rodzice, by pożegnać swoje dzieci. Wśród nich nie zabrakło matki i siostry Claire.
- Hej, Sler! Patrz i pomachaj! - odezwała się Elvira. Nagle Claire pokazała do niej środkowy palec.
Spierdalaj mała. Pomyślała Claire.
- Tyle ci wchodzi - odszczeknęła Camila.
Tobie w ogóle nie wchodzi. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. Może nie będzie tak źle.
Całe zdarzenie zauważyła matka bliźniaczek.
- Spójrz, uśmiecha się! - powiedziała do córki.
- Yhym, to super.
- DOBRA DZIECIAKI, RUSZAMY! - krzyknęła wychowawczyni.
Ten dzień miał być nowym początkiem końca. Dwie godziny później zatrzymali się na postój. Dziewczyna weszła do sklepiku, by ewentualnie coś sobie dokupić. Wzięła sporo pieniędzy na drogę. Nagle zobaczyła jak dziewczyna z jej klasy mieszkająca raptem dom od niej, wypisuje kartkę.
- Jezu nie strasz, Claire. Wysyłam legitkę mojej sis bo przez przypadek jej wzięłam.
Jakby wiedziała, że chodzi mi to po głowie. No nic idę się rozejrzeć - pomyślała Clarissa.
Olała mnie? - pomyślała Lea.
Dziewczyna dokupiła sobie paluszki i wróciła do autokaru.
Po trzydziestu minutach jazdy większość postanowiła się zdrzemnąć. Buntowniczce jednak się nie chciało. 
Serio nawet wychowawczyni? Ach. Wow, ale przepaść! Wjechali na drogę, na której po lewej była góra, a po prawej las na bardzo niskim poziomie. Spadnięcie tam groziło śmiercią.
Nagle autobus przytarł o barierkę. Część uczniów się lekko przebudziła, ale stwierdzili, że to kamień i zasnęli na nowo.
Co to kurwa było?! Kierowca wygląda jak przyćpany. Tylko Claire wiedziała co się stało, że to nie był żaden kamień.
Spoko, on po prostu się zagapił. Oddychaj! Coś podkusiło dziewczynę, by wyjąć telefon i napisać do siostry. 
Co to za chujowy zasięg?! No bez jaj! Dobra, napiszę gdzie jesteśmy, w razie gdyby coś się stało... Dziewczyna napisała sms'a do siostry i schowała telefon z powrotem do kieszonki torby. 
Od razu jestem spokojniejsza. Czemu ta droga przez przepaść jest tak długa? Chwila! Czemu on nie skręca?! Przecież jest ostry skręt i nie wyrobi w ostatniej chwili przy tej prędkości! Zakręt był coraz bliżej a kierowca nie miał zamiaru skręcać. Nim dziewczyna zdążyła odpiąć pas i podbiec do nauczycielki autokar uderzył w barierkę, wyłamując ją. Dziewczyna natychmiast wróciła na miejsce a autobus zaczął spadać w dół. Wszyscy się przebudzili i zaczęli krzyczeć. Przypięła się nerwowo. Autobus uderzył o górkę, co spowodowało jego koziołkowanie...

Ciąg dalszy nastąpi...



  

*Chcę powiedzieć, iż dziewczyna jest bardzo małomówna, więc będę pisała większość tego co myśli (pismo pochyłe) potem możliwe, że to się zmieni ;)
**UWAGA! Wszystkie imiona i nazwiska są PRZYPADKOWE!! Nie nawiązują one do postaci realnych/rzeczywistych.



~LilaSam~

2 komentarze:

  1. Czemu skończyłaś w takim momencie? Opowiadanie świetne (zresztą jak zawsze ^^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. By zachęcić do następnego rozdziału xD Dziękuję *O*

      Usuń