wtorek, 3 marca 2015

Nieznana Osobowość cz. 8 KONIEC

Rozdział 8: "...bo JA ich ujarzmię..."



Następnego dnia rano...


Do pokoju dziewczyny wpadały promienie słońca. Leżała na swoim łóżku w ubraniach.
Nie zmrużyłam oka przez całą noc. Tyle się działo. Louise chcący mnie chyba zabić, Nic który wpadł w szał i Lucas który leży teraz w szpitalu i nie wiem co z nim. Richard i mama zabrali go od razu do szpitala i kazali nam wracać. Ale jakby tych zmartwień było mało to Nicolas gdzieś zwiał od razu gdy starsi odjechali spod domu. Boże, dlaczego? Czy moja mama nie ma prawa być szczęśliwa?!
Dziewczyna skuliła się i zaczęła płakać. Do jej pokoju po cichu wszedł Niel zostawiając lekko uchylone drzwi.
-Hej… - podszedł do niej, gdy zobaczył że dziewczyna płace kucnął przy łóżku patrząc na nią. Głaskał ją po prawym ramieniu - Nie martw się Lucasowi nic nie jest. Ojciec dzwonił i powiedział że wracają już. Ma wstrząśnienie mózgu do tego połamane żebra i coś z nadgarstkiem, ale będzie żył.
-Ale… Kiedy go wypuszczą? - dziewczyna nie patrzyła na chłopaka.
-Raczej w tym tygodniu to znaczy jak obudzi się ze śpiączki.
-Jest w śpiączce?! - oparła się na lewym łokciu.
-Taa… - Niel usiadł na podłodze - Lekarze są dobrej myśli, zresztą jest tam jakiś znajomy twojej matki więc wątpię by ich okłamywali.
-Rozumiem.
-Ej, będzie dobrze.
-Jeden problem mniej - powiedziała smutna.
-Co masz na myśli? Aaa chodzi ci o Nica. Wróci. Jak sobie wszystko poukłada. Cokolwiek postanowi on czy ojczym ja stanę po jego stronie. Gdy go wyrzuci to ja odejdę z nim, rozumiesz?
-Tak, myślę że po tym co mi wczoraj opowiedziałeś, rozumiem - usiadła krzyżując nogi.
-Cieszę się. Choć wolałbym tu zostać, w końcu minęło już 6 lat.
-Przez to że się pojawiłam wszystko runęło jak domek z kart - uśmiechnęła się smutno.
-Nie mów tak! To nie twoja wina ani twojej matki. I nie płacz. A tak na marginesie co ci Louise zrobił? - zmienił temat, bał się bowiem że nie będzie potrafił jej pocieszyć.
-Nic takiego - odpowiedziała ciągnąc rękawy bluzki.
-Ej powiedz. Wolałbym wiedzieć - naciskał.
-Może innym razem.
-Jak chcesz. W razie wu jestem w pokoju u siebie - wstał i powoli ruszył w kierunku drzwi.
-Jak trafię to przyjdę - przypomniała.
-Haha faktycznie - brat się uśmiał -Pierwsze drzwi od schodów po prawej.
-Ok.
-Trzymaj się.
Gdy chłopak wyszedł dziewczyna położyła się z powrotem. Mimo wszystko nadal czuła ciężar odpowiedzialności na sercu.
Słysząc samochód szybko zeszła na dół. Do domu weszli rodzice.
-O cześć kochanie. Jak się czujesz? - spytała zmęczona matka.
-Dobrze… - przerwała by dodać po chwili - w miarę. A co u Lucasa?
-Stan jest stabilny ma być coraz lepiej i za 2-3 dni się powinien obudzić - powieszał kurtkę mówiąc to - Reszta była spokojna? NICOLAS! - krzyknął.
-Nie ma go - stwierdziła.
-A gdzie jest? - spytał zdziwiony.
-Nikt nie wie.
-Jak to? - przestraszył się.
-Uciekł zaraz po waszym odjeździe.
-Rozumiem. Idę zrobić sobie kawy wam też zrobię i usiądziemy razem, opowiesz co się wczoraj stało.
-Nie. To znaczy jeszcze nie dziś - powiedziała złamanym głosem.
-Dlaczego? - spytał Richard.
-Właśnie? - odezwała się zmartwiona matka.
-Poczekajmy za Nicolasem. I porozmawiajmy wszyscy razem w tedy - powiedziała ze spuszczoną głową.
-Dobrze jak wolisz – wziął głęboki wdech i wydech.

Ojczym był zmęczony. Zresztą jak wszyscy. Kto wie kiedy chłopak wróci?



Trzy dni później...

Do domu wrócił Nicolas. Pierwszy zauważył to Niel.
-Braszka?! Wróciłeś!
Zaraz po nim do holu przyszli po kolei ojczym, Gabriela, Louise i na samym końcu z góry zeszła Lila. Na jej widok chłopak zmiękł.
-Ja… ja tylko przyszedłem po swoje rzeczy - powiedział.
-Co?! Dlaczego?! - oburzył się Niel.
-Właśnie? - zdziwił się ojczym.
-Przecież to że mnie wyrzucasz jest pewne po tym co zrobiłem, na dodatek złamałem obietnicę daną mojemu młodszemu bratu, pocałowałem Lilę, pobiłem Lucasa prawie na śmierć i gdyby nie krzyk Lily pewnie pobiłbym też Louise. Mało argumentów? – chłopak zakrył sobie twarz lewą ręką. 
Płaczę? pomyślała dziewczyna.
-Chwila CO?! - krzyknął zdziwiony Richard.
-Brat ty nie złamałeś danego mi słowa - zrobił dwa kroki w stronę brata.
-Ha?
-Lucas sam się oto prosił. Mówiłem mu by zamknął się, widział zresztą że jesteś na skraju przepaści. To jego wina. Ja jestem po twojej stronie i powtórzę ci to co mówiłem do sis, jeżeli ty odchodzisz ja idę z tobą. Masz tylko mnie Nic. Obiecałem że cię nie zostawię...
-Nic… Póki co nikt cię nie wyrzuca - stwierdził ze spokojem ojczym - Usiądźmy porozmawiajmy szczerzę o tym co się działo gdy ja czy Gabriela nie patrzeliśmy. Lilo obiecałaś nam to, Nic wrócił więc, możemy?
-Tak - odpowiedziała.
Przeszli do salonu. Długo rozmawiali. Dziewczyna starała się być szczera, ale nie do końca jej to wychodziło.
-WIĘC jeśli dobrze rozumiem: Nicolas ty pocałowałeś Lilę… - podsumowywał ojciec
-Tak.
-Lucas ją molestował?!
-Tak
-Louise jej groził?
-Tak
-Nie przypominam se jakoś - odpowiedział znudzony i mrużąc oczy.
-L… - zaczął Niel.
-A dobra coś tam mi świta - poprawił się młody.
-Niel? - spytał zaniepokojony ojciec.
-Co ja? - spytał zdziwiony.
-Co ty zrobiłeś? 
-NO JA AKURAT NIC PRZEPRASZAM BARDZO - oburzył się złotowłosy.
-Tak Niel nic mi nie robił - stanęła w obronie brata.
-Uff - odetchnął z ulgą.
-Rozumiem. Więc to mój błąd - stwierdził ponuro ojczym.
-Co? - zdziwił się Nicolas.
-Wszystko zrzuciłem na barki Nica ponieważ jest najstarszy myślałem, że ma z wami kontakt najlepszy i umie nad wami zapanować.
-Tato… - zawahał się. Nie często mówił do niego tato - To już dawno przestało być twoim zleceniem.
-Słucham? - zdziwił się.
-Chroniłem ją bo sam chciałem.
-A…aha - nie wiedział co odpowiedzieć.
-Pokaż nadgarstki - odezwał się Nic do Lily.
-Co?! - spytała zdezorientowana.
-Pokaż - powtórzył.
Dziewczyna odsłoniła zranione miejsce.
-Boże! - krzyknęła matka.
-Kto.. to? - spytał Richard.
-Lucas, gdy nie chciała mu się oddać więc wziął siłą - powiedział Nicolas ze wymuszanym spokojem.
-CO TO ZNACZY?! - wstał zdenerwowany ojczym.
-Mylisz się Nic. On cię tylko prowokował, pomiędzy nim a mną niczego nie było. W tedy w łazience mnie zdusił, ale to wszystko. Poradziłam sobie sama - zaprotestowała.
-Serio? - spytała Nicolas z niedowierzaniem.
-Tak…
-Więc wychodzi na to że tylko ty kiss kiss - Louise zrobił usta jakby chciał całować.
-A zamknij się. – chłopak zarumienił się.
-Richard, możemy porozmawiać w cztery oczy? - zawołała go Gabriela.
-Oczywiście - zaniepokojony poszedł za żoną.
-Idziemy o zakład? - szepnął Nicolas do Niela.
-Jaki?
-Że poszła pogadać o odejściu od niego.
-Co mówisz? - spytał Niel.
-Że odejdzie oczywiście.
-Dobra, przetnij… - chciał powiedzieć by zrobiła to dziewczyna gdy obok nich znalazł młody
-JA! JA PRZETNĘ! - krzyknął zadowolony. W rękach trzymał nożyczki.
-KURWA WEŹ ZRÓB TO RĘKĄ NIE NOŻYCZKAMI BARANIE! - upomniał go starszy brat.
-Dobra, ale nuda.
-Tss serio się o to zakładacie? - spytała Lila.
-Siostrunia wreszcie wylatunia z chatunia - powiedział Louise.
-Ależ ty poetyczny - zadrwił Niel.
-Wiem.

Gdy chłopacy gadali dziewczyna wstała podsłuchać rozmowę starszych. Bracia się nie mylili. Matka oznajmiała Richardowi że odchodzi bo nie da krzywdzić Lily. On błagał ją by tego nie robiła a on w zamian wprowadzi dyscyplinę. Nie zgodziła się.
Dziewczyna w pośpiechu wyszła z domu łapiąc tylko kurtkę. Nicolas to zauważył, ale nie ruszył za nią. Czuł że ona chce teraz być sama.

Zdenerwowana przyszła do szpitala. Na korytarzu spytała lekarza gdzie leży jej przybrany brat. Miała szczęście że trafiła na znajomego matki inaczej by nie weszła no i szczęście bo ten chciał dzwonić do jej matki iż chłopak się obudził i reaguje jakby po prostu spał a nie był w śpiączce.
Ucieszyła się bo chciała mu coś powiedzieć.

-Kwiatuszku, pachniesz a ledwo weszłaś. Przyszłaś płakać nade mną? – jak zwykle miał swoje tekściki.
-Nie.
-Oschle. To po co? – spoważniał.
-Co ja ci takiego zrobiłam, co?
-O czym ty…
-Czy moja mama i twój ojciec nie mają prawa być szczęśliwi?! Dlaczego? Ja dla matki się poświęcam, żyję z wami, nie skarżę na was, gdy pytają mówię że jesteście spoko, więc CO ROBIĘ ŹLE?! - zaczęła płakać.
-Nic.
-Twój ojciec nie ma prawa być szczęśliwym? Jesteś podły!!! – wybiegła z sali.
Po policzku chłopaka spłynęła łza.

Dziewczyna otwierając drzwi zobaczyła matkę zaniepokojoną.
-Gdzieś ty była? Wiesz jak się martwiłam! - podeszła do córki.
-W szpitalu. Byliście tak zajęci gadaniem że nie zauważyliście telefonu od doktora - skłamała.
-Co chciał? - zza pleców Gabrieli odezwał się Richard.
-Lucas się obudził.
-Rozumiem, dzięki bogu.
-Ta idę się położyć - powiedziała.
-Ale… - zaczęła matka.
-Nie dziś mamo - dziewczyna szła po schodach.
-Ja z nią pogadam - zaproponował Nicolas.
-Ej, ej tylko bez jakiś… - ostrzegł go ojczym.
-Wiem. Cieszę się że mi nie ufasz. Lucas też się ucieszy.
-Ah..
Chłopak gdy wszedł do jej pokoju było ciemno, a ona leżała na łóżku.
-Pogadamy? -spytał.
-Nie.
-Nalegam.
-Spadaj.
-Co ci zrobi… No dobra zrobiłem, ale nie chciałem - podszedł do jej łózka.
-To źle - powiedziała cicho.
-Cooo? - usłyszał to.
-Moje życie jest do bani - niby zmieniła temat, ale nadal ciągnęła poprzedni.
-Czemu tak uważasz? Bo zamieszkałaś ze świrami? - usiadł na jej łóżku.
-Nie. Bo zamieszkałam w domu wariatów…
-To to samo - stwierdził.
-NIE TO SAMO! Dzizas. Chce by mama była szczęśliwa - usiadła.
-Ja chce tego samego.
-Byłam u Lucasa by go o coś spytać.
-I co?
-I nić. Poczekamy z wyprowadzką do jego powrotu. Z jednej strony to się cieszę że mama zrywa - stwierdziła lekko uśmiechając się.
-Przeczysz sama sobie. Przed chwilą mówiłaś że chcesz by była szczęśliwa, a ona zrywa ze względu na ciebie.
-Wiem, ale…
-Ale?
-Przepraszam Nic.
-Za co?
-Bo cię w tedy nie odepchnęłam…
-No właśnie, czemu?! Ułatwiłabyś sprawę. A tak myślałem cały czas że czekałaś na to – dziewczyna zamilkła – Chciałaś?!
-NIC NIE MÓWIĘ PRZECIEŻ! - szybka zakryła się kołdrą.
-TE TWOJE NIEMÓWIENIE JEST MI ZNANE! Milczysz jak nie wiesz co odpowiedzieć. Czy skłamać czy prawdę powiedzieć!
-Pff…
-Więc pytam, chciałaś bym cię pocałował? Odpowiedz, ale nie kłamstwem.
-T…Tak - powiedziała cicho choć chłopak i tak to słyszał.
Czy ona myśli że jestem głuchy?
-Wow. Heh. Zdziwiony jestem.
-Wyjdź i nie wracaj!
-EJ! Uważaj bo teraz wyjdę, yhym jasne! Wyłaź spod tej pierzyny!
-MOWY NIE MA!
-Dlaczego? Wstydzisz się tego co powiedziałaś? Hm. Skoro i tak masz się stąd wynieść…
-Co ty insynuujesz?! – dziewczyna wychyliła głowę co chłopakowi nie umknęło. Trzymał pierzynę.
-Podobam ci się? - spytał patrząc jej głęboko w oczy. Mimo że w pokoju było ciemno byli na tyle blisko siebie że mógł to zrobić.
-Pff nie! To była chwila słabości!
-Od kiedy chwila słabości nazywana inaczej zauroczeniem trwa tak długo?
-Czy wiesz że twoje zdanie sensu nie ma? - zauważyła znudzona.
-Ah… Gdybym ja coś zrobił to poniósł bym za to karę. Ale nigdy nie wiadomo co by się stało gdyby ktoś zrobił coś mi. Na pewno bym nie doniósł. No nie ważne idę spać. Branoc - wstał z łóżka.
-Przecież jest 19?! - zdziwiła się.
-Kogo to obchodzi.
Co on miał na myśli? Ah nie ważne!

Dwa dni później Lucas mógł wrócić do domu, gdyż szybko wrócił do zdrowia. Nadal musi odpoczywać, ale może to już robić w domu. Starszy po niego pojechał, gdy wrócił z synem czekało na niego powitanie.
-Oj co was tu tylu? - spytał.
-Skarbie nie wiem dlaczego chciałaś czekać do dziś, ale skoro wrócił czy możemy już iść? - pospieszyła córkę.
-Mamo – przytuliła się do niej – nie możemy.
-Co? - odezwała się matka.
-Nie poświęcaj się dla mnie bo to co zrobili mi ci idioci było daremne.
-Nie rozumiem?!
-Wytrzymałam, wybaczyłam, polubiłam. Tak długo z nimi jestem… Czuję że rozumiem ich bardziej niż sami o tym myślą. Wiem, że za parę dni, tygodni się do mnie przyzwyczają. Do nowego członka rodziny.
-Ty co ona gada? - szepnął Louise do Niela.
-Cii…
-Wiem że wytrzymam! Bo tylko ja ich mogę ujarzmić!
-U zabrzmiało erotycznie! - zauważył niebieskooki.
-LUCAS! - szturchnął go ojciec.
-No co?
-Niel i Nicolas mi nic nie zrobią ponieważ mam z nimi kontakt. Wiem ze przy dłuższym przebywaniu z pozostałymi, też będzie dobrze, więc mamo daj mi i im szansę!
-Nie dam im cię krzywdzić! Zwariowałaś?
-Ale…
-Ja będę jej strzegł - odezwał się Nic.
-Ja również. Bo jakbym nie przywykł - przyłączył się Niel.
-Mamo! WIEM JAK CIERPIAŁAŚ PO ODEJŚCIU OJCA! I widzę jaka jesteś szczęśliwa z Richardem. Więc…
-Dobra zgadzam się… - wtrącił się Lucas.
-Co? - zdziwiła się Lila.
-Odpuszczę. Niech będzie że cię akceptuje panienko.
-Lucas… - zdziwił się ojciec.
-Przemyślałem to co mi powiedziałaś i… stary wiele razy nadstawiał za mnie i brasze karku. Więc, ok. Ja odpuszczam tak ciut ciut. Bo nie zmienię zdania że jesteś pociągająca.
-LUCAS! - znów szturchnął go ojciec.
-No co?! Nie będę jej tam zmuszał do pójścia do łóżka jak jej się zachce sama przyjdzie.
-Więc jaka różnica pomiędzy starym Tobą a nowym? - spytał Nicolas.
-Ogromna braciszku, powiedziałem że nie będę jej zmuszał. Więc nie skrzywdzę siostrzyczki.
-Mamo widzisz! - wykorzystała okazję i odezwała się do matki. 
Jednak coś do niego dotarło, co? pomyślała.
Nagle Louise wyciągnął szpilkę ze swojej łacianej chusty która służyła mu jako frotka na nadgarstku. Podszedł do Lucasa i dźgnął chłopaka w ramię.
-AŁA NO CO TY ROBISZ DEBILU! JA JUŻ JESTEM POKALECZONY! - oburzył się.
Następnie podszedł do Nicolasa i Niela, robiąc im to samo co bratu wcześniej.
-NO SERIO? ZERO BÓLU? - krzyknął oburzony.
Na końcu podszedł do Lily. Wbił sobie szpilkę w opuszek palca i włożył ją do połowy.
-JAKIM CUDEM ON NIC NIE CZUJE!?
Następnie wyciągnął rękę do siostry by ta mu odsłoniła ramie.
-Mamo daj spokój - chciała ją odciągnąć od niego, jednak Lila się nie bała.
Dziewczyna poczuła lekkie ukłucie.
-TA TEŻ NIC NIE CZUJE! - spochmurniał.
-Powiedzmy że podpisałaś pakt z braćmi - powiedział Louise.
-Ja co? - spytała Lila.
-Powiedzmy ze będziesz od dziś troszku akceptowana przeze mnie.
-Serio? - zaskoczył ją.
-Nie. Idę coś zjeść - wyminął ją.
Wszyscy stali jak wryci. Nagle dziewczyna odwróciła się do matki.
-Mamo?
-Gabrielo, proszę daj im ostatnią szansę - prosił Richard.
-Mowy nie ma! Już podjęłam decyzje!
-Mamo choć na chwilę - pokierowała mamą do jadalni - wiem czemu tak się zachowuje, ale ją przekonam...
-Lila ja... - zaczął ojczym.
-Dam radę! - sztuczny uśmiech...
Powędrowała za matką i zamknęła drzwi. Długo nie wychodziły. Lucas chciał podsłuchać, ale ojciec zatrzymał go ręką.
Wyszły po 10 minutach. Po Gabrieli było widać że płakała co zdziwiło Richarda. Za to Lila miała twarz nie zdradzającą żadnych uczuć. 
-Gabrielo,
-Ah, dobrze, zgadzam się na ostatnią szansę. Ale będę miała was n oku, nie ufam wam i przy najmniejszym zadrapaniu odchodzę...
-Słyszeliście? - zwrócił się do synów.
-Tak - odpowiedział Nic.
-Yep - odpowiedział Lucas.
-Nie dało się nie. Lucas? - spytał Niel.
-Co ja? O Louisa się martw nie o mnie - obrażony stwierdził.
-Wal się trąbą - skreślił go krzyczący brat z kuchni.
-Pfff
-Ja wiedziałem że to drapieżna dziwaaaczka, ale nie sądziłem że taka dobra w negocjacjach - powiedział cicho do Nicolasa, lecz  słowo dziwaczka wypowiedział znacznie głośniej.
-Tsk! LOUISE? - w dziewczynie się zagotowało.
-Czego? – chłopak wyłonił się z kuchni z kawałkiem szynki zwisającej mu z ust.
-Masz szpilkę? - spytała ze sztucznym uśmieszkiem.
-Mam - odpowiedział.
-O kur… - Niel uciekł na górę.
-Cykor. Haha! - uśmiał się Lucas.
Reszta dnia minęła wszystkim w spokoju. Wieczorem wszyscy usiedli w salonie i ze sobą rozmawiali... Gabriela mimo wszystko była podejrzliwa i nie spuszczałaby najchętniej córki z oczu, a spać poszłaby z nią. Oczywiście dziewczyna nie zgodziła się na to ostatnie.


KONIEC!
Ale czy aby na pewno?



 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spytacie co zrobiła Louisowi że ten ją zaakceptował? Dlaczego matka Lily tak zareagowała? To rozwiąże się w dodatkowych historiach do tego opowiadania! Mam nadzieje że się podobało, zapraszam do komentowania i obserwowania bloga! Zapraszam również do dodatkowej historii (wątku pobocznego), którą będę w przyszłości pisała! Za wszelkie błędy językowe, ortograficzne czy wulgaryzmy przepraszam.
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję że wytrwaliście do końca!

Oneshot ---> Tutaj!



~LilaSam~

5 komentarzy:

  1. Takiego zakończenia się nie spodziewałam. Aż kilka łez polecialo jak czytalam ze Lucas trafił do szpitala ze śpiączka, jak mama Lily chce zerwać z Richardem i jak Louis powiedzial ze podpusala z nimi pakt. To bylo takie slodkie.Jak Jestem zachwycona ze planujesz kolejna zapwene super historę. Czytam każdy towoj blog i każdy mi się podoba. Będę czekała na następne historię i kolejne one-shoty.Powodzenia w dalszym pisaniu. Trzymam kciuki!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG dzięki za tak miłe słowa ^^ Myślałam że zakończenie jest do d*py ale widzę że chyba jednak nie *O*
      Zaczynam powoli pierwszy oneshot do tej historii, może jutro najpóźniej po jutrze powinien się pojawić bo strasznie naspidowałaś mnie weną ^^

      Usuń
  2. To ja dziękuje bo kiedy czytam twoje historie od razu mi się humor poprawia. Motywujesz mnie do pracy na moim blogu. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejne świetne opowiadanko!
    Podobne troszku do brother conflikt, czy jako tak, ale w porównaniu do twojego opka to po prostu chłam XD Ogólnie nie lubię Brother Conflikt (nie wiem, jak to się pisze nie chce misie sprawdzać ;-;)
    Mam nadzieję, na kontynuacje, a tymczasem idę czytać inne twoje póki :DO
    Trochę ich jeszcze jest :P

    OdpowiedzUsuń