poniedziałek, 25 października 2021

Love Cz.1-36


[Prolog]

    Nawet jeśli je tu sprowadza, to niczego nie zmienia.

    On nadal będzie ze mną mieszkał i będzie moim przyjacielem, a ja dalej będę go potajemnie kochać.

    A może to już nie jest normalne?



[Rozdział 1]

    To dziwne, że znów wszystko ci opisuje. Zakopałam cię głęboko w kartonach, a teraz czuje, że muszę to z siebie wyrzucić.

    Zakochałam się w moim najlepszym przyjacielu – Ashtonie.



[Rozdział 2]

    To jest chore, moje fantazje na przykład. Przyprowadza lalunie, a ja sobie wyobrażam, jakby to było, gdybym była na jej miejscu. To chore, prawda?

    Przyjaciele nie powinni mieć takich myśli.

    On ze mną pewnie takich nie ma.



[Rozdział 3]

    Wstając dziś i wchodząc do kuchni, przeżyłam szok. Irwin zrobił nam śniadanie! Nikt o zdrowym rozsądku nie dopuściłby go do kuchenki po pożarze w domu rodzinnym! Mógł nas zabić!

    Co jednak nie zmienia faktu, że to miło zjeść wspólnie śniadanie przygotowane przez niego.



[Rozdział 4]

    Wiedziałam! Pod tym miłym gestem z wczoraj, kryła się przykrywka! Dziś chamsko spytał, czy nie mogłabym przenocować u którejś z dziewczyn.

    Domyślam się dlaczego mnie o to poprosił.



[Rozdział 5]

    Dziś postanowił mi to zrekompensować i zabrał mnie do maca. Obżarłam się czując, że za kilka dni będzie to widoczne tu i ówdzie. Ale kogo to obchodzi w takiej chwili?



[Rozdział 6]

    Wieczorem przyjechała do naszego miasta moja stara znajoma, która muszę przyznać, nadal mi się podoba. Ugh, gdyby tylko Ash bardziej zwracał uwagę, nie gapiłabym się na dziewczyny!



[Rozdział 7]

    Doszłam do wniosku, że to, co pisałam wczorajszej nocy, było nieprzemyślane. Już wcześniej pisałam ci o moich upodobaniach, ale gdyby jednak przez przypadek ten dziennik wpadł w ręce kogoś nieodpowiedniego, byłoby źle. Nie dla mnie, dla tej osoby. Znasz mnie.



[Rozdział 8]

    Zaprosiłam go dzisiaj do klubu, bo czemu nie? Nie odmówił, nawet się ucieszył. Zazwyczaj przeszkadzało mu, że za dużo pije, ale chyba wrócił stary Ash, który lubi dobrą zabawę.



[Rozdział 9]

    Chyba nawaliłam bardziej, niż powinnam, ale... od imprezy minęły dwa dni, a ja dopiero dziś mam odwagę coś tu zapisać. Wiesz... chyba za bardzo zabłądziłam w fantazjowaniu, zdecydowanie za bardzo.



[Rozdział 10]

    Wyszedł. Wyszedł spod prysznica, a ja umarłam. Tylko obwiązany ręcznik w pasie i nadal ściekające kropelki wody po jego nagim torsie. On to robi specjalnie?!

    W końcu kiedyś nie wytrzymam i się na niego rzucę, słowo daje.



[Rozdział 11]

    Dziś poszłam do tej uporczywej pracy, uporczywej szefowej, uporczywych klientów. Nie wiem czemu, ale jak lubiłam myśl o pracy w restauracji, a raczej knajpce, tak teraz tego cholernie nienawidzę. Może to wina starej jędzy, a może miejsca, nie wiem. 



[Rozdział 12]

    Jak zwykle chciałam przyjąć zamówienie, gdy usłyszałam dzwoneczek, ale głos, który doskonale znałam, odezwał się pierwszy. Uniosłam głowę zdziwiona. A jednak nasze drogi się skrzyżowały, szlag by to.



[Rozdział 13]

    Tego samego dnia wracając po pracy do domu, dużo myślałam. Rozmowa z moją przyjaciółką z dawnych lat, przywróciła miłe wspomnienia. Umówiłyśmy się na jutro i myślę, że ona nie miała na myśli przyjacielskiego wyjścia, raczej coś na wzór randki. Czuje się z tym źle, przecież ja coś czuje do Asha, ale z drugiej strony... Mam czekać, aż zobaczy we mnie kobietę, a nie młodszą siostrę?



[Rozdział 14]

    Jednak odmówiłam spotkania, to nie byłoby fair z moim sumieniem i miłością zakopaną w moim sercu. Czy to miłość? Chyba za dużo powiedziane, raczej coś... coś... mniejszego.

    Dlaczego tak trudno mi to opisać?



[Rozdział 15]

    Zdenerwowałam się! Dziś na mieście po spotkaniu się z jego koleżkami wytknął mi MOJE PRZYPADKOWE spotkanie z Emi. O co mu kurwa chodzi?! To przecież nie powinno go interesować, poza tym przyszła do mojej pracy jako klientka, co miałam zrobić? Wyrzuć ją?

    Odjebało mu od tego ruchania co popadnie.



[Rozdział 16]

    Ok, jeszcze tego samego dnia, wieczorem dał się we znaki. Musiałam włożyć słuchawki w uszy i pogłośnić muzykę na full, by zagłuszyć te pierdolone jęki! Tak, piszę to, gdy za ścianą osoba, którą kocham, pieprzy jakąś ździrę z ulicy!



[Rozdział 17]

    Rano panowała napięta atmosfera. Ja byłam zła na niego za kolejną lafiryndę, a on na mnie za co? Chyba pominęłam jeden ważny punkt wczorajszego dnia.



[Rozdział 18]

    Znów poszłam do pracy, w której odwiedziła mnie Emi. Jej uśmiech poprawiał moje samopoczucie tego dnia. Znów chciała się umówić, ale musiałam to wyjaśnić, więc powiedziałam prosto z mostu:

    - Wybacz, Emi. Mam kogoś na kim mi zależy i nawet jeśli on nie wie o moich uczuciach, to staram się, by wreszcie mnie jakoś dostrzegł. Źle bym się czuła z romansowaniem z kimś na boku, rozumiesz?

    Nie była zła, wręcz przeciwnie. Jednak jej odpowiedź bardziej zwaliła mnie z nóg niż sama myśl, że miałam racje:

    - Rozumiem. Gdybyś zmieniła zdanie, to zadzwoń.

    Po prostu wyszła, zostawiając mnie z rozdziawionymi ustami.



[Rozdział 19]

    Długi dzień jakich mało, ale niestety na noc Ash postanowił nie wracać. Jest coraz gorzej, a miało być lepiej. Miał zauważyć, a on zaczyna mnie odtrącać. Czuje się jak idiotka, czekając na coś niemożliwego.



[Rozdział 20]

    A dziś postanowiłam pójść się odprężyć. Zgarnęłam dziewczyny i poszłyśmy na plaże.



[Rozdział 21]

    Ashton wreszcie zaczął ze mną normalnie rozmawiać. Wyjaśnił, że ostatnie dwie nocki był u rodziny. Kogo próbuje oszukać?



[Rozdział 22]

    Ugh, wiem, że to nie ładnie cieszyć się z cudzego nieszczęścia, ale... Ashton odmówił lafiryndzie seksu! Byłam tego świadkiem! Oszalałam z radości, bo musiałam ją w sobie tłumić, aż do momentu kiedy będę sama.



[Rozdział 23]

    Nie uwierzysz, co się stało zeszłej nocy w klubie... Coś... złego. Odmówił jej wczoraj, ponieważ zaprosił mnie i naszych znajomych na imprezę urodzinową Cortney. Chciał ją bzyknąć – to pewne. Może nawet to zrobił, nie wiem. Uciekłam stamtąd po tym, co zaszło między nami.

    My... całowaliśmy się.



[Rozdział 24]

    Heh, tak jak przypuszczałam, nie pamięta tego. Wcale nie boli, ani trochę...

    Boli jak cholera, zwłaszcza że jednak po tym się z kimś przespał.

    Zajebiście.



[Rozdział 25]

    Tak sobie myślę, że mam dość czekania i łudzenia się. Calum dziś mierzył mnie podejrzliwym spojrzeniem, jakby starał się wyczytać mój problem, a Luke mrużył oczy, jakby wiedział o zajściu na imprezie.

    A może... wiedział?



[Rozdział 26]

    Dziś wszyscy się na mnie uwzięli! Luke podszedł do mnie i spytał, dlaczego ja tak w sumie mieszkam z Irwinem? Dobre pytanie, brak odpowiedzi dla niewtajemniczonych.

    Potem Calum dociekał, czemu jestem taka wściekła.

    Na dojebkę, Ashton powiedział, że musi się wyprowadzić do chorej matki.

    Po prostu to najgorszy dzień, jaki przytrafił się w moim życiu.



[Rozdział 27]

    Ashton dziś cały dzień gadał przez telefon. Nie, że z jedną osobą. Ciągle ktoś do niego wydzwaniał. A ja? A ja boje się dnia, w którym spakuje walizki i następnego, w którym odejdzie.

    Dlaczego miłość tak boli?



[Rozdział 28]

    Ugh, czemu ja ciągle robię coś nie tak?! Ludzie mają racje, powinnam czasem znać umiar, ale wczoraj tak bardzo potrzebowałam oderwać się od myśli... No i się oderwałam... z Emi. Co było w tym złego? A no moment, w którym Calum zobaczył nas całujące się.

    Zapal mi świeczkę, proszę?



[Rozdział 29]

    Zeszłam rano do Asha, który zdziwił się na mój widok. Musiałam to powiedzieć, musiałam z tym skończyć.

    - Sprzedajmy mieszkanie, też się wynoszę.

    Mój głos nawet nie zadrżał, choć w środku drżałam.

    - Dlaczego?

    - Nie chcę mieszkać w nim sama. Przeniosę się do babci.

    - Och, jasne.

    Nie wiem dlaczego, ale po tych słowach jakby... jakby stracił nadzieję, jakby liczył na inną wypowiedź z mojej strony.

    Na jaką, Irwin?



[Rozdział 30]

    Słuchałam muzyki, gdy do mojego pokoju wparował wściekły Hemmings. Oho, czuje kłopoty.

    - Jesteście jak duże dzieci! Pomijam fakt, że przerywacie mi w grze na konsoli – wywrócił oczami.

    - Mów wprost i wracaj do randkowania z tą swoją.

    - Och zamknij się, Clifford! Lepiej byś się ogarnęła z Irwinem!

    Moje serce na chwilę stanęło. Czy on zdaje sobie sprawę z moich uczuć?

    - Co masz na myśli, mówiąc „ogarnęła"?

    - Pojutrze wyjeżdża, zatrzymaj go, jak ci zależy, bo on właśnie na to czeka, Ashley.



[Rozdział 31]

    Po tym jak wyszedł, długo myślałam. Nie wiem, czy on domyśla się mojej ukrytej miłości do Irwina, czy po prostu chodziło mu o pomoc w zatrzymaniu przyjaciela w mieście. Cokolwiek jednak chciał, nie mogę mu pomóc. Nie zatrzymam go siłą, a jak nie siłą to niby jak?



[Rozdział 32]

    Następnego dnia oczywiście, Luke przyszedł na przeszpiegi razem z Cal'em i Mike'm. Uwzięli się, jak bum cyk cyk. Hemmo był potwornie zły, nawet sam chyba próbował namówić przyjaciela do zostania w domu, bo poszedł na górę do niego.



[Rozdział 33]

    Wstałam i skierowałam się do łazienki. Zachciało mi się siku, to wina tych piw. W każdym razie Luke nie wychodził od Asha już dłuższą chwilę. Ciekawe czy uda mu się go zatrzymać? Choć z drugiej strony, Ash chce jechać do schorowanej matki, więc nie ma takiej siły, by go zatrzymać.

    Po wszystkim wróciłam do ciepłego łóżka spać.



[Rozdział 34]

    Chciałam wziąć mój dziennik z szafki, ale zniknął. Zaczęłam przewalać cały pokój, powoli panikując. Miałam napisać dziś notkę, jak się czuje... co ja pierdolę w ogóle?! Dziennik zniknął, w którym były moje wyznania, a ja się martwię, że nie mam gdzie zapisać notki?!

    Wybiegłam z pokoju i zbiegłam na dół. Walizki stały pod drzwiami gotowe do wynoszenia. Ale gdzie Irwin?

    - Ash?!

    Usłyszałam jak zbiega z góry, a jego uśmiech był tak wielki, że spokojnie pasuje... dlaczego on się cieszy?

    - Tak, skarbie?

    - Am... zgubiłam swój dziennik, widziałeś może? – Podrapałam się we włosach.

    - Widziałem – włożył ręce do kieszeni spodni.

    - Gdzie jest? – Powoli panikowałam. Nie przeczytałby, nie ma szans...

    - Leży na mojej szafce nocnej, miła była lektura na noc.

    Lekarza! Wezwijcie lekarza, bo chyba stanęło mi serce.



[Epilog]

    
    Tsa... wróciłam ze szpitala po trzydniowej obserwacji. Zemdlałam... Nie wiem, czy to wina Asha, czy faktycznie alkoholu, w każdym bądź razie badania nic nie wykryły i wróciłam do pustego domu. Tak, pustego. Wszystkie moje rzeczy były popakowane w kartonach i czekały na wyniesienie do auta. Poczułam ukłucie w sercu na samą myśl, ile w tym domu przeżyłam, ale... wiele było złych wspomnień. Teraz w nowym miejscu mogę zacząć wszystko od nowa, od nowa razem z nim. Objął mnie od tyłu, szepcząc pytanie: Gotowa?

    Jak nigdy dotąd. Przeczytał cię, ale nie wyśmiał mnie, wręcz przeciwnie, był szczęśliwy. Tak to przynajmniej ujął w szpitalu. Zaczął coś do mnie czuć, sam nie wie kiedy. Domyślił się tego kiedy zobaczył mnie z dawną znajomą. Wiedział o mojej orientacji, dlatego trochę się zaniepokoił jej pojawieniem. Był za-zdro-sny! O MNIE! Rozumiesz to?!

    Tak czy inaczej, teraz siedzę w aucie, obok niego i piszę ostatnią notkę. Od jutra znów zakopuje cię głęboko w kartonach po przeprowadzce i nie wyjmę, dopóki znów coś się nie wydarzy. Oby nigdy.

    Nasza przyjaźń przetrwała, a miłość wygrała.






~awenaqueen~



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz