niedziela, 5 kwietnia 2015

Bolesne Zauroczenie cz.4

Rozdział 4Koncert



Wyżywała się na poduszce. Była na niego wściekła. Do jej pokoju weszła ciotka i Lisa. Patrzyły na nią w duuużym szoku.

-Ano... Co ty wyprawiasz? - spytała przyjaciółkę.
Rose zdrętwiała. Odwróciła się. 
-Zabijałam pająka. 
-Poduszką?! - zdziwiła się ciotka.
-Tak jakby...
-To ja już lepiej pójdę - zamknęła drzwi.
-Ja w ogóle nie wnioskuje, ale to sprawka Zack'a? - spytała Lisa.
-Ahhh tak! Nie trawię typa - usiadła na łóżku.
-Wiesz... Kto się czubi ten się lubi! - zaśmiała się.
-Nawet tak nie żartuj! 
-Dobra, dobra. Co ubierasz do klubu?
-Klubu? - zwątpiła.
-No tak! Ethan zaprosił cię na koncert! Zapominalska! - pociągnęła przyjaciółkę za rękę i podeszła do jej szafy.
-Chyba nie mam nic odpowiedniego. Nie planowałam imprezować... - powiedziała smutno.
-No nie! - spojrzała na swój zegarek na ręce - dobra mamy jeszcze sporo czasu. Idziemy na zakupy!

Chodziły od sklepu do sklepu. Dla Rose było wszystko jedno jaką kieckę kupi, ale najwidoczniej nie dla Lisy. Ostatecznie dziewczyna się zdenerwowała i chwyciła co wpadło jej w ręce. Zamiast kupować sukienkę kupiła krótkie spodenki jeansowe i do tego bluzka na ramiączkach z cekinami. Kolejnym sklepem jaki odwiedziły był sklep z butami. Tu również Lisa nie mogła się zdecydować, dlatego Rose postąpiła tak samo jak w przypadku ciuchów. Przymierzyła trampki za kostkę koloru czerwonego. Nawet się jej podobały, postanowiła że do szkoły również będzie w nich chodziła. Te zakupy nie trwały chwilę jak wydawało się Lisie. Wychodząc ze sklepu zobaczyły że zaczyna robić się ciemno.
-Cholera spóźnimy się! - krzyknęła.
-Spoko została godzina do 20 - powiedziała Rose spoglądając w telefon.
-No do koncertu tak, ale jeszcze miałam ich wystylizować! - powiedziała i pociągnęła przyjaciółkę na postój taksówek.
-Jak to? - zdziwiła się.
-No bo jestem stylistą zespołu Lajtos.

W brew pozorom do klubu był całkiem spory kawałek. Po około 7 minutach byli już na miejscu. Weszły do środka tylnym wejściem dzięki przepustce Lisy. Skoro jest stylistą to nie było problemu. Tłumy przed głównym wejściem do klubu były gigantyczne. Dziewczyny szybko odnalazły chłopaków. Jake był bez koszulki, niby widziała go kilka godzin temu, ale jakoś teraz robił większe wrażenie. 
-Gdzie ty do cholery byłaś! - krzyknął oburzony Matt.
-Zamknij się młody, miałam robotę - pocałowała Dylana i zabrała się do pracy. W pomieszczeniu były 3 lustra a przy dwóch z nich krzesła. Na jednym siedział Zack, za nim stał Jake do którego dobierał się Peter. Dziewczyna uśmiała się.
-Bierz te łapy! - dotykał jego torsu.
-Nie moja wina że jesteś...
-Nawet nie kończ! - skarcił go.
-Może pozwolisz mi zrobić jedno zdjątko? - spytał.
-Nie denerwuj mnie Pet!
-Droczę się tylko słodziaku - poklepał go po policzku.
Lisa zaczęła rzucać ubraniami na chłopaków. Rose postanowiła wyjść i poczekać na widowni. 
Po 5 minutach zostali zapowiedzeni. Widownia zaczęła gwizdać i piszczeć na ich widok. Gdy Rose spojrzała na scenę zobaczyła CIACHA NIE Z TEJ ZIEMI! Już zrozumiała co oznacza tytuł wyższej ligi/sexiaków szkolnych. Opadła jej szczena na ich widok. Każdy zajął swoje miejsce na scenie. Głównym wokalistą był Ethan. Zaraz obok Zack z gitarą. Po drugiej stronie Ethan'a był Dylan. Po środku reszta załogi a na ich czele Jake. Ta rozpięta niebieska koszula powiewała a pod nią biały podkoszulek. Lisa znała się na rzeczy! Jake, Peter i Matt mieli mikrofony zaczepione o ucho, czyżby tańczyli? Gdy przywitali się z fanami zaczęli grać.
Na pierwszy ogień rozbrzmiał piękny dźwięk skrzypiec. Na nich grał Dylan. Był ubrany inaczej niż reszta, bardziej dorośle. Miał zamknięte oczy, chyba całą swoją uwagę skupiał na grze. Nie wyglądał na zestresowanego, wręcz przeciwnie! Wszyscy byli bardzo cicho, jakby byli poruszeni? Dziewczyna nie wiedziała co ma o tym myśleć. W końcu ich muzyka nie jest taka "spokojna". 
Do skrzypiec dołączył śpiew Ethana, reszta nadal stała bez ruchu. Jego głos był taki czysty, że w Rose coś drgnęło.
Stał ze swoją czerwoną gitarą basową. Nie wiedziałam ze potrafi na niej grać! Ubrany był w białą koszulkę do tego czerwone spodnie i skórzane, czarne trampki. Wyglądał mega na topie. Po pierwszej minucie zaczął grac na gitarze i śpiewać. Czuła że tempo gry zaczyna rosnąć. 
Nastała cisza i ciemność. Lecz już chwile potem rozbłysły światła i dźwięk dwóch gitar. Dylan również zmienił styl swojej gry na bardziej dynamiczny pasujący do rytmu. Rose zauważyła że Zack mocno się wczuwał w grę i w ogóle nie patrzy na publiczność, tak jakby bał się kompromitacji? To było niesamowite! Pozostała trójka tańczyła z tyłu. 
Dziewczyna była pod wrażeniem ich tańca. Ten układ był z pewnością trudny. Gdy Ethan przestał śpiewać odsunął się z gitara w tył, a do przodu przeszli Jake, Peteer, Matt. 
Nagle ten pierwszy zaczął śpiewać, a pozostała dwójka nadal tańczyła. Zaraz po Jaku odezwał się Peter. Przeszedł płynnie przed Jaka robiąc obrót o 360 stopni. Wszystko działo się bardzo szybko. Dziewczyna zauważyła że Zack od czasu do czasu na nią zerka. Poczuła się niepewnie. Czy on boi się że nagle wyjdę z tłumu i krzyknę EJ OFERMO CZEMU NIE ŚPIEWASZ? Pomyślała.


Gdy zaczął śpiewać Matt, zasłonił Zack'a. Dziewczyna skupiła się na jego ubiorze. Był ubrany na czarno-biało. Bluzka czarna jakimś upiornym wzorem. Spodnie białe do których poprzyczepiane łańcuchy, lekko też obdarte. Buty czarne. Do tego sporo bransoletek i wisiorków. Czy tak go właśnie Lisa sobie wyobraża? Wbrew pozorom wyglądał bardzo pociągająco. To wyjaśniło jeszcze większe krzyki fanek, gdy on wyszedł na przód. Rose odniosła wrażenie że Jake w jakiś sposób rywalizuje z Matt'em. Gdy skończyli piosenkę wszyscy prosili o bis. Rose uśmiechnęła się i zaczęła klaskać w rytm publiczności. Chłopacy spojrzeli się na siebie po czym na scenę wszedł prowadzący. Spytał się Ethan'a o coś po czym podszedł do mikrofonu i powiedział.

-Dajmy naszym chłopcom wybrać piosenkę i zmienić wizerunek... Obiecuje że jeszcze dziś zaśpiewają! - na te słowa publiczność krzyknęła z radości głośniej niż jak usłyszała głos Matt'a.
Zack schodząc ze sceny kiwnął głową by Rose przyszła do garderoby. Przepchnęła się jakoś przez tłum i zapukała do drzwi. Otworzył jej Jake jak zwykle bez koszulki.
-Ros'uś (czyt. Rołsuś) wchodź! - wpuścił ją do środka gdzie każdy był uśmiechnięty od ucha do ucha.
Dziewczyna spojrzała się na siedzącego Zack'a. Nagle jej telefon zadzwonił. Dostała sms'a właśnie od niego.
"Nie zapomniałaś o umowie, nie?"
Spojrzała się na niego znudzona.
-No ja nie wiem w co was ubrać! Nie byłam przygotowana na dwa występy! - krzyczała oburzona Lisa, przeszukująca wieszaki.
-No to co z ciebie za stylista - podszedł do niej zły Matt.
Uderzyła go w ramię.
-AŁA! Zołza! - krzyknął i wytknął język.
-Ja ci dam! W gaciach samych wyjdziesz!
-JA! JA CHCE! - Zgłosił się Jake.
-Skoro on to ja też - przyłączył się Peter.
-Czemu mnie to nie dziwi - załamała się Lisa - Zaraz coś znajdę. Rose!
-Ja? - spytała.
-Nom, choć pomożesz mi! - uśmiechnęła się uroczo, wiedziała ze ten uśmiech przekona przyjaciółkę do wszystkiego.
-No ok... - podeszła niechętnie.
-Ubiorę wszystko co wybierzesz - puścił do niej oczko.
Nie wiedziała co powinna wybierać, w końcu nie jest stylistą, ani się na tym specjalnie nie zna. Ale wiedziała że nie mają dużo czasu więc jak to było w sklepie brała co popadło i podawała chłopakom. Każdy miał własną mini szafę z ubraniami. Każdy z nich był w szoku że nie patrzy co im daje tylko rzuca do nich.
-Yyyy bez urazy, ale... LISA czy ty wiesz chociaż co ona nam wybrała?! - przestraszył się Matt.
-Spokojnie, sama się w to ubrała - pokazała na strój Rose - bo ja jakoś nie mogłam nic sensownego wybrać. No i wygląda świetnie więc zaufajcie jej.
-Jeśli będzie lepszą stylistką od ciebie to ją zatrudnimy a ciebie zwolnimy - powiedział żartobliwie Ethan ubierając już koszulkę którą to podała mu Rose.
Po moim trupie! Pomyślała Rose. Postanowiła wyjść i znów poczekać na nich na widowni. Nie trwało to długo, bowiem po 4 minutach znów wchodzili na scenę. Była zdziwiona jak oni są ubrani... tak... normalnie?! Miała chęć zapaść się pod ziemię. 

Teraz jednak do mikrofonu podszedł Peter. Ubrany był w szarą bluzkę, a na to narzuconą bluzę czarną z dodatkami czerwieni. Do tego na lewej ręce rękaw do łokcia fioletowy w paski. Rose czuła się coraz gorzej gdy się mu przyglądała. Do spodni miał doczepioną czapkę z daszkiem. Zastanawiała się po co mu ona? Nie przypomina się jej by dawała mu coś takiego. Ta piosenka była dość spokojna, lekka i przyjemna. Nie sądziła że taką muzykę też potrafią robić. Dopiero po minucie skapnęła się że żaden z pozostałych chłopaków nie gra na instrumencie! Wszyscy tańczyli, nawet Zack. Gdy był refren sam Peter zaczął i założył czapkę. Bawił się nią co jakiś czas. 
Był jedynym który śpiewał. W tej piosence zdecydowanie więcej było tańca niż śpiewania chłopaków. Kończąc ukłonili się i zeszli ze sceny. Ich występ na prawdę zrobił wrażenie na dziewczynie. Poszła do nich.

Wszyscy siedzieli i dyszeli jakby przebiegli maraton.
-Byliście super! - powiedziała.
-Dzięki - uśmiechnął się do niej Ethan.
-No pewnie! Układ sam wymyślałem! - wtrącił się Jake.
-Wiesz jej chodziło o bijący ze mnie seksapil podczas tańca i śpiewu - zadrwił Peter.
-A ja tam mówię że spodobały się jej ciuchy, które wybrała - powiedziała Lisa.
Rose przypomniało się jak ich wyszykowała. Czekała na skarcenie, ale...
-No muszę przyznać że tak jeszcze nigdy się nie ubrałem - stwierdził Ethan.
-Nie było źle. Wychodzi na to że jesteś lepsza niż moja sis. Całkiem wygodnie się tyniało w tym - zrobił obrót.
-Nom, trochę się bałem tych jeansowych spodni, że nie pozwolą mi wstać z podłogi, ale nie było źle - powiedział Jake.
-Podlizują się - uśmiał się Dylan przytulając Lisę.
Rose odetchnęła z ulgą na te słowa.
-Nigdy więcej nie każ mi wybierać ciuchów! - skarciła przyjaciółkę.
-Gomene... Już nie będę... - zrobiła smutną minkę.

Wychodziła już z kluby gdy dogonił ją Jake.
-Odprowadzić cię nie mogę, ale... - zaczął.
-O co chodzi?
Zagrodził jej drogę.
-Masz tydzień by się ze mną umówić. Potem wezmę bez pytania.
-O czym ty mówisz? - przestraszyła się.
-O randce.
-Mowy nie ma - przeszła obok niego.
-Pamiętaj, że masz tydzień! - krzyknął za nią.

Przez całą drogę do domu marudziła w myślach na tego zboka. Będęc pod domem zobaczyła jak Zack rozmawia przez telefon siedząc na motorze. Po  chwili zaskoczyła że on jest na MOTORZE! Skąd on go ma?!
Podeszła bliżej i usłyszała coś czego nie powinna.
-Mówiłem że potrzebuję trochę więcej czasu... Tak obiecuję że... Na razie...
Wygląda na przygnębionego. Z kim rozmawiał?
Chłopak nie zauważył dziewczyny. Poszedł do domu. To chyba nie jest jego szczęśliwy dzień. Sama również weszła do swojego. Cotka ochrzaniła ją za późny powrót. Dziewczyna spojrzała na zegar. 
-Ale dopiero 22 - powiedziała zdejmując buty.
-D-dopiero?! - zdenerwowała tym kobietę.
-Wybacz ciociu, ale byłam z Lisą na występie Lajtos'ów - powiedziała.
Ich rozmowę przerwała Cleo, która również dopiero co wróciła.
-A ty?! Gdzie ty się szlajałaś moja panno?!
-Na występie byłam... - powiedziała.
-Ty też?! Mam w to uwierzyć?
Rose zrobiło się żal kuzynki. Jej ciotka odpuściła, a własnej córce za pewne nie odpuści.
-Byłyśmy we trzy - wtrąciła się. Cleo zdziwiła się.
-Co?
-No ja Lisa i Cleo byłyśmy razem. Przepraszam - skłoniła się.
-Cleo to prawda? - spytała ciotka. Dziewczyna spojrzała na oczy kuzynki, ta pokazywała jej że ma potwierdzić.
Kiwnęła głową.
-Ah, niech wam będzie. Idźcie już - nie miała już siły.
Poszły na górę. Cleo dogoniła kuzynkę na górze.
-Czemu to zrobiłaś? - spytała.
-Po prostu chciałam pomóc. To wszystko. A teraz sorry, ale jestem padnięta - powiedziała otwierając drzwi do pokoju.
-No ok. Branoc.
Czy mu się zdawało czy ona przed... A nie ważne. Teraz tylko ciepła kąpiel i spać. To jedyne czego mi trzeba...

Gdy leżała już w łóżku ktoś zapukał do pokoju. Musiała wstać, co zrobiła z niechęcią, i otworzyć drzwi. Za nimi stała ciotka.
-Coś się stało? - spytała zaniepokojona.
-Nie, przepraszam że cię budzę, ale jutro musisz wstać o 7 rano.
-Co?! Czemu?
-Musisz coś zrobić...
-Ciocia plis konkrety! - powiedziała senna.
-No dobrze. Jedziemy po pierwsze do schroniska po kotka, a potem musisz zająć się Sarą - powiedziała z mieszaną miną.
Przez chwilę Rose stała i tylko mrugała.
-Co? A po co ja przy braniu kota? Ma być czarny, więc...
-Nie o to chodzi. Po prostu my jedziemy, a ty zajmujesz się Sarą. Wybacz jeśli źle powiedziałam wtedy.
-Ale to dziecko! Przecież o 7 rano w niedziele będzie spała.
-Sara jest na nogach już od 5. Czasem nawet jeszcze wcześniej - uśmiechnęła się poddenerwowana. 
-Ale... A co z Cleo?
-Ona jedzie do babci, i odebrać zastrzyk. Nie będzie jej co najmniej do 12.
-Ahhhh nie mam wyjścia. Dobra zajmę się nią, a teraz mogę iść w kimę? - spytała.
-TAK! Dobranoc skarbie! - poszła zadowolona.
M-a-m  d-o-ś-ć!!! Idę spać!

Ciąg dalszy nastąpi...

*Było tyle zdjęć że na koniec nie dam xD Za literówki przepraszam, ale to co ostatnie pisałam czyli że Rose jest padnięta... Ja też jestem xD Wczułam się za bardzo w rolę i teraz... SPAĆ!
A przy okazji na normalne życzonka już za późno, ale... OBFITEGO DYNGUSA WAM ŻYCZĘ! 
Wiem że baaaardzo późno, ale nie chciałam dawać posta osobnego ;) Jak przeżyje ten blog przez rok to damy sobie w przyszłym roku jakieś oneshoty świąteczne :D (i nie koniecznie na Wielkanoc, może to być Boże Narodzenie itp.)
A i jak coś korektę zrobię rano ;)


<---Poprzedni


~LilaSam~

3 komentarze:

  1. Wow, wreszcie kolejny rozdział :D Co kilka godzin patrzyłam czy napisałas i tak się ucieszyłam! :3 Wspaniały jak zawsze! Mam nadzieję, że będą się często pojawiać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się jak mogę by pojawiał się jeden dziennie :D

      Usuń
  2. Jak zawsze świetny rozdział. Przyznam się ze nie mogłam się doczekać nowego rozdzialu ale gdy tylko zobaczylam ze juz go dodalas od razu zabralam się za czytanie go. I jeszcze wesołych świąt i mokrego poniedziałku.

    OdpowiedzUsuń