środa, 22 kwietnia 2015

Odwieczny Lęk cz.1

Rozdział 1Początek Nieznanego



Na świecie istnieje wiele ras dziwolągów. Jednym się wydaje, że jak zobaczą zjawę to jest dla nich koniec z równowagą psychiczną. A co się stanie gdy zobaczą Upadłego? Albo Ducha? Ah, mój błąd, spotkać Upadłego to rzadkość. Tymi podstawowymi rasami są: Ludzie, Anioły, Demony i Duchy. O tych rasach wiedzą wszyscy na co dzień. Czym więc jestem ja? Wygląd człowieka, moce Aniołów... Czym dla ludzi jestem ja? Nagle leżący na dachu chłopak zmienił pozycję na siedzącą. Patrzy się w miasto i uśmiecha. Ja jestem Duchem. Wysłannikiem Diabła i Boga-mówią. Haha, bez jaj. Nawet jeśli istnieją to mają głęboko to co się dzieje na ziemi i świecie. Po to stworzyli nas Duchy? Byśmy pilnowali porządku zamiast nich? Mam wrażenie, że nikt o to nie dba. Wstał i wiaterek sprawił, że jego włosy powiewały. Zamknął oczy i włożył ręce do kieszeni bluzy. Kim jestem spytacie? Nazywam się Hikaru Kaneko, a to świat w którym przyszło mi żyć. Po chwili otworzył oczy, a jedno z nich zmieniło kolor na czerwony i miało się wrażenie, że z źrenicy wydobywa się ciągnąca nitka światła o tym samym czerwonym kolorze. Po chwili chłopak przyłożył prawą rękę do ucha.

-Mhm... Będę za 2 minuty...
Kończąc rozmowę skoczył na dół, gdzie obecnie nie było żywej duszy. 
Pewnie zastanawiacie się czemu tu tak pusto? Jest godzina policyjna. Po 22 nie ma prawa nikt chodzić po ulicach miasta. Gdy jednak znajdzie się śmiałek i złamie zasadę szybko zostaje złapany. Ja mam przepustkę. I nie, nie jest ona sfałszowana! Sam prezydent mi ją dał. Nie wielu z ludzi wie kim są Duchy i że ja należę do ich grona. Cały czas biegł z prędkością światła.
Niecały rok temu wybuchła wojna. Duchy postanowiły zjednoczyć siły i zniszczyć kreatury ludzkie. Nie wiem co się wtedy dokładnie stało, ponieważ zapadłem w śpiączkę. Wiem tyle, że straciłem w tej wojnie i matkę i ojca. Mama była Aniołem podporządkowanym mojemu ojcu, który był Duchem ze sporą ilością Chowańców. Z tego co się orientuję miał klasę AAA, a liga to nic innego jak "Pierwsza". Był cholernie dobrym Duchem, więc czemu umarł jak śmieć? Nas nie jest tak łatwo zabić. Od zwykłych wypadków po jakich umierają ludzie, my wstajemy i chodzimy dalej. Jedyne co nas może pokonać jest inny Duch. 
Budząc się ze śpiączki, jakieś półtora miesiąca temu, straciłem większość wspomnień. Dlatego nie wiem jak doszło do wojny i co sprawiło, że zasnąłem. Powiedziano mi tuż po obudzeniu, że jestem bezpieczny. Nie wierzyłem w te bzdury. Ale dziś... Stał pod sporym biurowcem. Przejechał kartą przez czytnik i wszedł do środka. Wszyscy kiwali mu na dzień dobry, choć było już po 22. 
...Ale dziś pracuje dla ludzi ratując Dusze, by nie wpadły w niepowołane ręce. Ponoć Ludzie podpisali pokój z Upadłymi, ci mogą żyć wśród ludzi, pod warunkiem, że nie będą używać swoich mocy. Nie wszyscy się cieszyli z takiego obrotu spraw. Ale ludzie zrobili ukłon w stronę Duchów i pozwolili używać mocy w ostateczności i tylko po 22. Właśnie po to jest ta godzina policyjna. Ale ostatnio zaczęło się wszystko psuć. Na ziemie zaczęły schodzić Duchy, piekielnie silne, mogące w 3 sekundy zdmuchnąć domy i budynki z promienia 16 kilometrów. Ja zacząłem pracować dla firmy RDL. To skrót od "Ratunek Dusz Ludzkich". Wiem chujowo to brzmi w pełnej wersji. Dlatego nikt jej nie używa. Szczerze? Pracuje tu bo nieźle płacą. Nic po za tym. 
Jedzie windą na niższe piętra. 
Ludzie przyjęli, że te Dusze które Duchy zbierają, są niczym innym jak Duszami Ludzkimi. Nikt na całym wszechświecie, nie wie czym one tak na prawdę są. Jest wiele teorii, ale nie wiadomo która jest prawdziwa. 
Drzwi od windy, otworzyły się. Chłopak szedł pewnym krokiem, gdy nagle ktoś zaatakował go od lewej strony. Ten uchyliła się w tył. Jeżeli chodzi o Hikaru jest bardzo spostrzegawczym chłopakiem. Patrzył w tym momencie w miejsce gdzie uderzył piorun. 
-Cholera! Zawsze tak się to kończy. Piorunochron masz czy co?! - za nim było słychać głos młodego chłopaka. 
Podszedł do niego i przywitał się z nim. 
-To po prostu lata praktyki synek - poklepał go po policzku zamiast podać mu rękę na przywitanie. Ten drugi zrobił znudzoną minę. 
Ten koleś, który to przed chwilą mnie zaatakował, to mój przyjaciel z filmy, Satoru. Nazwisko nie jest wam potrzebne. W sumie to chyba nawet go nie ma. Mi je nadano, gdy postanowiłem chodzić do szkoły. Tak, tak udaje normalnego człowieka i powiem wam, że takie życie jest na prawdę spoko. 
Chłopak po chwili znalazł się przy drzwiach gdzie znów musiał użyć karty. Gdy się otworzyły, wszedł do środka. Wnętrze było dość jasne. Dominowały tu kolory bieli i szarości. Usiadł na przeciwko biurka za którym siedział szef. Nim zdążył się odwrócić na krześle, Hikaru  zakrył usta arafatką, którą miał na sobie. Patrzył swym jakże chłodnym wzrokiem na pana Nemoto. Patrzyli się na siebie przez dłuższą chwilę.
-To ja idę - zakomunikował wstając już z fotela.
-Ah przestań się wygłupiać! Ta szkoła cię zmienia na gówniarza.
-Słucham? - uderzył o biurko obiema rękoma przy okazji opierając się i patrząc na szefa. Po chwili do biura wkroczyli dwaj ochroniarze. Chłopak wzdychnął i usiadł popierając się łokciem.
Mężczyzna odesłał ochroniarzy gestem ręki. 
-Dobrze do konkretów - wstał - Na ulicach zaczęło się przewijać sporo zbłąkanych Dusz. 
-Ja tam nic nie widziałem - ziewał. 
A on wie to tylko dlatego, że Satoru mu mówi.
Mężczyzna spojrzał na niego karcąco, co nie zrobiło wrażenia na Hikaru.
-Ponadto, dziś rano odnotowaliśmy dość duży skok energii na wsi. Przypuszczamy, że lada dzień pojawi się tam Duch - spojrzał się ukradkiem na chłopaka. Ten bawił się wahadełkiem. Pan Nemoto zrobił załamaną minę zakrywając sobie twarz ręką.
-Ekhem, a więc co z tym zrobisz? - spytał.
-Hm? - oprzytomniał i się spojrzał - A co mam zrobić?
-Czy ty w ogóle słuchałeś?! Z kim ja pracuje! - usiadł nerwowo. 
-Hai, hai. Już wiele razy narzekałeś na mnie. Ale w ostateczności mnie lubisz.
-Nie kpij sobie ze mnie! Jesteś moim pracownikiem i twoim obowiązkiem jest...
-Wiem co nim jest, a to co przed chwilą mówiłeś... Nie należy do niego - wstał i już miał wychodzić.
-Masz rację, ale gdy ten duch się pojawi... - zaczął zmieniając ton.
-Nie rozumiesz? Ja jestem człowiekiem za dnia. Sam dałeś mi życie. Nie zmarnuje sobie tego co do tej pory zbudowałem przez jakiegoś Duszka. Więc to ty nie kpij sobie ze mnie - wyszedł.
Mężczyzna uderzył pięścią w biurko z nerwów.
-Cholera jasna! Twój syn jest taki sam jak ty... Taki sam gnojek. Ale jeszcze do mnie wrócisz, smarkaczu!

-Ah, czy ja zawsze muszę się denerwować po spotkaniu z nim? - wziął do buzi lizaka. 
Teraz wychodząc z budynku wziął głęboki wdech i ruszył spokojnym krokiem w kierunku domu. Gdyby ktoś go teraz przypadkowo zobaczył miałby spore problemy następnego dnia w szkole. Bo przecież ludzie mają okna, prawda?
Po około 20 minutach dotarł na miejsce. Mieszka sam. Sporo dostaje wypłaty, za te pieniądze mógłby we willi mieszkać, ale woli nie wyróżniać się z tłumu. 
Nic nie jadł poszedł prosto do pokoju walnąć się na łóżko. 
Ah, ciężki dzień! Gdy już zamykał oczy, tak on w ogóle się nie rozbierał, zadzwonił fon. Spojrzał kto to i odebrał z uśmiechem na ustach.
-Halu, halu? - zaakcentował z bananem na twarzy.
-Haha, a tobie nawet o tej godzinie humor dopisuje? - kobiecy głos.
-Ja zawsze mam taki humor. Jak minął dzień? Nie odzywałaś się.
-Wiem, przepraszam. Minął całkiem spoko, ale czemu nie było cię w szkole? Jesteś chory?
-Nic mi nie jest. Miałem coś do załatwienia. Juri? - zaczął.
-Hm?
-Kocham cię...
-G-Głupek! Takich rzeczy nie mówi się przez telefon! Rozłączam się! Dobranoc...
Chłopak uśmiał się pod nosem, wiedział jak zawstydzić swoją dziewczynę.
Tak, tak, mam dziewczynę. Nazywa się Juri Sakai. Chodzimy do tej samej klasy. W szkole mam grupę przyjaciół i kochającą dziewczynę. Czy mam poczucie, że kiedyś mogę to stracić? Oczywiście, że nie! 

Budząc się skoro świt przeciągnął się i wstając przewrócił się o kota. Usłyszał miauknięcie. Spojrzał się wkurzony nadal leżąc. Kot był czerwony i lizał sobie łapkę.
-AYAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! - krzyknął tak, że miało się wrażenie jakby cały dom zaczął się trząść.
Kotek miauknął, ale gdy tylko zobaczył wstającego Hikaru natychmiast rozmył się w powietrzu.
-Cholerny kocur!
Zaczął zbierać swoje rzeczy i w mgnieniu oka się przebrał. 
Spytacie co to za kot? Ano to mój Chowaniec, którego zdolnością jest jeden z czterech żywiołów. Ogień. Jest cholernie upierdliwa! Chowańce mogą się pojawiać w formie ludzkiej lub zwierzęcej przy swoim panie. To jest raczej normalne, ale nie ma to wpływu na jakim szczeblu umiejętności jest dany Chowaniec. Droga do szkoły dłużyła mu się strasznie. Przy jego nodze szła Aya, oczywiście w postaci kota. Wchodząc na teren szkoły wszystkie dziewczyny nagle zaczęły się z nim witać. Może to dlatego, że jest bardzo przystojny? Kota nie widziały, co było przydatne. 
Na każdej lekcji Aya wylegiwała się na ławce chłopaka. Co oczywiście go strasznie drażniło. Ale postanowił udawać, że jej tam nie ma. Często z tego powodu sprawiał, iż kocur spadał z ławki. Był bardzo wzorowym uczniem. 
Co jest? Powinna już tu być... Siedział już w ławce i niecierpliwie czekał na Juri. Za 10 minut miała zacząć się lekcja, ale...
W całej szkole rozbrzmiała syrena! "Uwaga, Uwaga! Ogłaszamy alarm! Proszę udać się do schronu i nie wychodzić..."
Oznaczała wyładowanie energii przez zejście potężnego ducha.
Komunikat informował o zejściu do schronu, który znajdował się w szkole. Hikaru był przerażony myślą, że do szkoły idzie Juri, a niedaleko jest wyładowanie energii Ducha! Nie miał najmniejszej ochoty udać się do schronienia, gdy jego dziewczynie groziło niebezpieczeństwo. Jednak szkoła nie mogła sobie pozwolić, by uczniom coś się stało. Dlatego dwóch strażników zabrało siłą chłopaka. Ogłuszyli go...

Gdy po dwóch godzinach się ocknął, był w gabinecie pielęgniarki. Poderwał się, ale po chwili chwycił się za głowę z bólu. Na jego nagach pojawiła się Aya. Chłopak patrzył na nią jednym okiem.
-Co...Co jest? - szepnął.
-Hkaru! Zostałeś ogłuszony! 
-Co z Juri?! - krzyknął.
-Nie wiem. Nie było jej w schronieniu. Ale...
-ALE?!
-Są ponoć ofiary przez zejście Ducha - spuściła kocią główkę.
-Nawet nie myśl o tym KOCURZE! -zacisnął zęby z żalu.
Po chwili podeszła do niego znana mu pielęgniarka.
-O-ha-yo! - machała ręką.
-Ha?! Co ty...?
-Cii kotełki! RDL mnie przysłało po ciebie! - była uśmiechnięta od ucha do ucha.
Chłopak wstał na równe nogi i ruszył do biura. Gdy czekał na przejściu dla pieszych na zielone światło, zobaczył w ekranie na budynku miejsce zejścia Ducha. Przeraził się gdy zobaczył na jaką skale były zniszczenia. 
-Co to? - powiedział cicho. Na jego ramię wskoczyła Aya.
-Ponoć Duch władający... Klasy Wyższej, Liga SS
-CO?! - wszyscy wokół się na niego spojrzeli. Przecież żaden śmiertelnik nie może zobaczyć Duszy, gdy ta na to nie zezwala. 
Nagle przypomniało mu się o słuchawce. Włożył ją do ucha i połączył się z Juri. Ta jednak nie obierała.
-Cholera!

Będą już w biurze jak strzała wleciał do szefa.
-Co się stało?! - mówił zdyszany, co nie zdarza się u niego często.
Kot skoczył na biurko i położył się.
Nemoto siedział spokojnie podbierając podbródek. Po chwili jednak wstał i podszedł do ogromnego akwarium, znajdującego się tuż za jego krzesłem.
-NO MÓW DO CHOLERY! - był wściekły tą ciszą.
-Ostrzegałem cię. Mówiłem byś zajął się tym Duchem, ale mnie nie słuchałeś. Myślę, że to odpowiednia kara dla ciebie.
-Co ty pierdolisz? Jaka kara? - był zdezorientowany.
-To ty nie wiesz? - podszedł do biurka i rzucił aktówką.
Chłopak wziął ją i przejrzał. Dane były z dzisiejszego ranka. Spojrzał na kartę ofiar. Wśród nich było imię...
-Juri... Heh, niezły żart - rzucił aktówką.
-To nie żart. Zginęła od promieniowania. Przykro mi. 
-Nie... nie wierzę... Kłamiesz...! - złapał za frak szefa.
Do pomieszczenia wbiegł jego przyjaciel Satoru. Odciągnął go od szefa.
-Uspokój się. Słyszałem, to przykre, ale Pan Nemoto nie kłamię - stwierdził.
Chłopak patrzył rozżalony i wściekły zarazem. Przełknął ślinę.
-Co to był za CHUJ?! 
-Ha? - zdziwił się przyjaciel.
-Co za zdzira zeszła na ziemie?! - nie patrzył się na nikogo, wpatrywał się w punkt na podłodze.
-Nie znamy dokładnych danych. Wiemy tylko że władała ona sporą ilością Chowańców. 
-Ona? - spojrzał się na szefa.
-Tak. To była kobieta. Póki co mamy jedynie jej niewyraźne zdjęcie.
-Moce? - spytał już lekko uspokojony. Czy fakt, że jego przeciwnikiem jest kobieta, zmienił nastawienie chłopaka?
-Tak jak mówiłem włada kilkoma Chowańcami. Jedyne co udało nam się zobaczyć to...ciernie - dokończył po chwili wahania.
-Ciernie? - powtórzył chłopak.
-Tak. Wybacz, ale nie pokaże ci tego zdjęcia - dlaczego szef drążył temat zdjęcia?
-Czemu?
-Nie widzisz w jakim stanie się znajdujesz? Lepiej nie - upomniał go Satoru.
Hikaru zdenerwowany wyszedł. Przed biurowcem kucnął i zakrył sobie twarz rękoma. Nagle jego żucie runęło, jak domek z kart. Nagle ktoś wymówił jego imię w oddali. Chłopak otrząsnął się i spojrzał kto go woła. 
-Hikaru! Co tu robisz o tej porze, stary? - to był jego ludzki, najlepszy przyjaciel, Robert.
-Ja? A ty? - nerwowo sprawdzał, która godzina.
-Spoko ziom, dopiero 19 - posłał mu uśmiech.
-To czemu tak ciemno? - zdziwił się.
-Pewnie po tym wyładowaniu. Wiesz pogoda świruje. Więc co tu robisz? - ponowił pytanie.
Chłopak się zamyślił. Robert jest obcokrajowcem, ale wie że może mu zaufać. Tylko czy na tyle by mówić kim jest? Hikaru wyprostował się. Podszedł do przyjaciela.
-Nawet gdybym chciał, powiedzieć ci, nie mogę - poklepał go po ramieniu, po czym szedł do domu. 
Robert odwrócił się i spojrzał na oddalającego się Hikaru. 

W domu od razu poszedł spać. Był przytłoczony... Zdołowany... Zagubiony.... 
Lądując na łóżku popatrzył na sufit. 
-Czy facet, czy baba, to nie ma znaczenia... i tak cię pomszczę! - zacisnął w pięści medalik po czym zasnął. 




...DWA  LATA  PÓŹNIEJ...



Widzimy jak ktoś mknie przez miasto na czarnym motorze. To był oczywiście Hikaru. Zmieniło się u niego w ciągu tych dwóch lat. Ma problemy z prawem. Został zwolniony z RDL z powodu nieposłuszeństwa. Zamiast ratować Duchy i Dusze on je po prostu zabijał. Oczywiście wiedział, iż nie każdy Duch jest zły. Tych nie zabijał. Szukał tylko tego jednego, jedynego, który to zabił mu dziewczynę. Był pochłonięty zemstą i dlatego zszedł na taką drogę, a nie inną. Ale to nie tylko u niego były zmiany. Na ziemię zaczęły schodzić coraz groźniejsze Duchy, zaczynały łamać zasady "pokoju". Zresztą ludzie również przestali przestrzegać zasad. Coraz częściej widziało się ich po 22. Na walkę ze złymi Duchami, powstał specjalny odział. Oczywiście on sam nigdy nie zabił Ducha... Pomagał je bić, a wykańczali je ci specjalni "żołnierze". Zwani byli "Siódmym Dziecięciem". Przeważnie używano skrótu SD. Na początku mieli samego Hikaru za wroga, ale byli w posiadaniu jakiś radarów, które pokazywały im czy dana osoba ma specjalne zdolności. Widząc, że on "pomaga" im w atakowaniu wroga, po jakimś czasie go zaakceptowali jako Swojego. 
Jego życie było dość niezobowiązujące. Szkoła, w której dwa lata temu był najlepszy, teraz jest na czarnej liście. Wagaruje, śpi na lekcjach, wszczyna bójki... Można tak wymieniać w nieskończoność. Przyjaciele się od niego odwrócili, został tylko Robert, co było dziwne. Ale tylko na początku... Robert jak się okazało, jest świetnym informatykiem. W tym momencie ma małą spółkę, na czarno, z Hikaru. Informował go o najbliższym skoku energii. Cały czas chłopak polował na Ducha... Zemsta zasłoniła mu zdrowy rozsądek. Ale jakby tego było mało! Stał się kobieciarzem, ale tylko na jedną noc. Niezobowiązujące związki, tym teraz żył, oczywiście nie licząc zemsty. 
Firma RDL powoli upadała. 
Chłopak nagle dostał wiadomość, od przyjaciela.
-STAAAAAAARY! - krzyknął mu do słuchawki.
-Kurwa nie drzyj się - skarcił go - Co jest?
-Widzę, że jesteś w trasie, to dobrze. Na polanie, jakieś 2 km przed tobą coś dosłownie jebnęło w ziemie... Yyy... znaczy się jebnie.
-Wróżbitą jesteś? - jego ton był nijaki. Nie można było stwierdzić czy się cieszy, smuci czy coś jeszcze innego...
Nagle chłopak zahamował i spojrzał na niebo przed sobą. Widać było jakby kometa zmierzała w stronę ziemi. Strasznie jasna gwiazda. Tak przynajmniej odebrał to Hikaru. Po chwili przyspieszyła i już po 20 sekundach uderzyła z hukiem w ziemie. Poczuć szło trzęsienie. Chłopak z piskiem opon ruszył w miejsce uderzenia. Już po chwili był na miejscu. Im bliżej tym większe zniszczenia. Zatrzymał się hamując dość ostro. Zdjął kas i patrzył przed siebie. Było sporo dymo-kurzu. Tuż za nim pojawiła się Aya w postaci człowieka. Wyglądała jak dziecko. 
-Wyczuwam... to nie DUCH! - krzyknęła.
-Więc co? - zdziwił się.
-Niemożliwe.... - zatkało ją, było widać. 
Nagle gdy gęsta chmura opadła ich oczom ukazał się błękitny miecz wbity w ziemię. Hikaru szczena opadła mimowolnie. 
-Dusza... - powiedział cicho.
-Serio?! Stary! - podekscytował się Robert. Nigdy nie widział czegoś takiego na oczy!
Hikaru wstał i ruszył w kierunku miecza. 
Był piękny... Poświata bijąca od niego niczym srogi mróz. Sam cały był wykonany z kryształów lodu. Wyglądał jak świeżo wyciągnięty z zamrażalki. Na około miejsca, w które to się wbił, wszystko zamarzło.
-To zdecydowanie Dusza Mrozu! - podekscytował się jeszcze bardziej Robert.
Sam Hikaru podchodził ostrożnie. Zazwyczaj Dusze spadające z nieba, nie zwiastują nic dobrego. Wiedział jednak, że jeżeli ten przyszły Chowaniec wpadnie w niepowołane ręce, będą kłopoty. Podszedł bliżej... Nagle jego oczom ukazała się istota. Odskoczył sprawnie do tyłu, gdyż ta wymierzyła cios. Była w posiadaniu Chowańca - Magia Gwiazdozbiorów.
Nie zwlekając, Duch przyzwał do siebie Chowańca od razu każąc zmienić się mu w trzeci szczebel - Broń. Jej była różdżka. 
No super, nie będzie łatwo obronić Dusze. Chłopak oceniał sytuację i powoli zaczął wybierać, która z możliwych dróg będzie odpowiednia. Był dobrym strategiem.
Wyprostował się i uśmiechał złowieszczo.
-Co? - zarumieniła się dziewczyna.
-Jesteś pchłą, a już myślałem, że kimś kogo szukam. Nie chcę mi się z tobą walczyć w takim razie - odpowiedział zamykając oczy i wkładając ręce do kieszeni. 
-Ty... - zaczęło się w niej gotować - Gnojku ty! - strzeliła kolejnym promieniem światła gwiazd. 
Chłopak nawet tego nie chciał uniknąć. Stał jak wryty i dziewczyna miała nadzieję na trafienie go. Jednak, jak się okazało po chwili, Aya odbiła cały atak. Jak się okazuje moce samego Hikaru, wzrosły. Aya w tym momencie mogła być również na trzecim szczeblu. Stała obok swojego pana jako ognista kobieta z ręką wyciągniętą przed siebie w celu przecięcia ataku na dwa i zmienienie ich kierunku. Chłopak otworzył oczy i patrzył dwoma różnokolorowymi tęczówkami. Z jednego wyciekała czerwona nić mocy. Przeciwniczka lekko się przeraziła siłą chłopaka. Nie poddała się jednak i zaczęła atakować raz, za razem. Walczyli na równi... Tak się przynajmniej wydawało. Miażdżącą przewagę, jednak miał Hikaru. On tylko patrzył jak jego Chowaniec walczy. Nie był on jedyną osobą patrzącą na to wszystko z boku. Z miecza wyłonił się chłopak i stał obok. Był przeźroczysty więc za pewne nikt go nie widział.
Aya uderzyła dziewczyną z taką siłą, że uderzyła o jakiś opuszczony budynek. Odbiła się od niego i padła na ziemię. Hikaru widząc, że Aya traci kontrolę postanowił to przerwać. Jedna podszedł za blisko i laska dziewczyny zadała mu cios. Zraniła go tym w lewą rękę. Krew lała się strumieniami. W Ayi włączył się pstryczek "demon". Zaczęła atakować przeciwniczkę jak by była jej zwierzyną, a ona drapieżcą. 
Hikaru przeraził się tym widokiem i chcąc znów wstać na równe nogi, zachwiał się pod wpływem przebłysku wspomnień...

Widział bowiem jak jakiś potwór rozszarpuje jego matkę, która uśmiecha się do syna... po raz ostatni... Po policzku kobiety spłynęła łza po czym umarła. Potwór nadal rozszarpywał kobiecie tors. Było pełno krwi... A w tle coś płonęło...

Chłopak upadł na kolana i na cały głos wykrzyczał:
-AYA PRZESTAŃ!!!
W tym momencie w Chowańcu coś drgnęło. Odwróciła się za siebie, aby po chwili znów zaatakować ofiarę. Hikaru wstał i szybko doprysł do niej mówiąc coś w zakazanym języku. 
Aya mimowolnie się wzdrygnęła i wiedziała co ją czeka. Przestała atakować, ale to nic nie dało. 
W ręce chłopaka pojawił się bicz...
-Wybacz... Nie dam ci zabijać... - widać było, że nie chcę tego robić, ale nie ma wyjścia.
Po czym zamachnął się i uderzył z całych sił Aye. Rozmyła się w powietrzu. Dziewczyna leżąca we krwi uśmiechnęła się.
-Masz w sobie siłę... - kaszlała - ale nad Chowańcami nie panujesz. Grasz kozaka, ale w rzeczywistości nie masz pojęcia jak je kontrolować. Widzę w tobie siłę - znów kaszlnęła - Gdy tylko na ciebie spojrzałam z tym okiem... Widziałam jak wiele sił masz w sobie... Pewnie masz wiele Chowańców, ale to dziwne że ich nie wyczuwam... Dziwne... - po czym kobieta zniknęła. 
Wiele Chowańców? Pomyślał.
Odwrócił się za siebie i spojrzał na miecz. Ruszył w jego kierunku i postanowił go wyjąć.
-Zwariowałeś, co nie? - wreszcie odezwał się zszokowany, całym zdarzeniem, Robert.
Chłopak jednak nie odpowiedział i chwycił rękojeść. Chwilę potem miecz znajdował się już w jego dłoni, a nie w ziemi. Miecz zmienił się w przystojnego chłopaka, który stanął 2 metry od Hikaru. 
-Chryste, długo kazałeś mi czekać - strzepywał swoje ubranie. Na szyi miał rzemyk, a na nim... krzyż?
Włosy biało-srebrne. W świetle księżyca, tak właśnie się mieniły. Spojrzał na Hikaru.
-Oj? Coś... nie tak? - zdziwił się postawą chłopaka. Podszedł bliżej i złapał za ramię. Spowodował tym kolejny przebłysk wspomnień chłopaka.

Tym razem widział chłopca, około 13 lat, którego porasta kryształ. Uśmiechał się, ale gdy tylko Hikaru wystawił rękę w jego kierunku... Kryształ pękł. Rozprysnął się na milion kawałeczków. Chłopczyk zniknął... Na zawsze. Tak przynajmniej odczuwał Hikaru. Wiedział, ze tym wystawiającym rękę, był on sam.

Tuż po skończeniu przebłysku, powrócił po części do rzeczywistości. Jednak momentalnie upadł na kolana i stracił przytomność... Co się z nim stało? Gdzie podziała się Aya? I kim jest ta Dusza?

Ciąg dalszy nastąpi...





Następny--->

POLECAM ZAJRZEĆ DO Słownika--->

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A więc oto pierwszy rozdział :D Ale nie napisałam dalszego ciągu, postaram się dziś sprężyć dupsko i pisać ^^
W końcu i tak nigdzie wychodzić nie mogę więc czymś trza się zająć xD Powiem wam szczerze, że nie wiem nic konkretnego na temat fabuły XD Tylko to co napisałam wam w Aktualce nowej :) Miejmy nadzieje, że jakoś mnie natchnie ktoś/coś podczas pisania ^^ A tym czasem za wszelkie błędy przepraszam, jeśli takowe wystąpiły. Robiłam korektę i być nie powinno, ale mogłam pominąć. A i napiszcie proszę czy odpowiada wam taka długość rozdziału czy jednak wolicie, krótsze?



~LilaSam~

6 komentarzy:

  1. Za-je-bis-te-to-jest~! JA KCE JESZCZEE~! *^* Tak szczerze się przyznam, że z tymi kontraktami co opisywałaś, skojarzyło mi się z Pandora Hearts XD Dziwna ja >-<
    Co do rozdzialiku... Dużo tajemnic ^-^ I like it! Tak troszku mrrrocznawo się zrobiło XD A jeszcze do tego słuchałam sobie tej playlisty co na blogu jest i tak zajebiście mi się słuchało~ *-*
    Dobra, lepiej już skończę ględzić bo bzdury gadam XD
    Pozdrawiam ^w^ I weny tradycyjnie ^^ I żebyś szybciutko wyzdrowiała oczywiście! Bo smutno jak ktoś chory jest ._.' Zdlowiej! ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łał jaki mega komć <3 Ale powiem ci że na przyszłym rozdziale się kończy xD To nie będzie opowiadanie tylko oneshot podzielony na dwie części z powodu długości. Już skończyłam go pisać i jutro korekta i wstawiam :) Chyba, że jakiś jeszcze pomysł mi przez noc wpadnie to wtedy dodatkowy rozdzialik, a jeśli nie no to na 2 kończymy :)
      Dziękuję za życzonka pomału zdrowieje *mam nadzieje*

      Usuń
    2. Szkoda że tylko te 2 rozdzialiki ;-; Tak już się troszku przyzwyczaiłam do dłuższych tekstów XD (to źle?)
      I mam prośbę/pytanie (sama nie wiem co XD) : chodzi mianowicie o godziny w komentarzach XD Bo koło 23 pisałam koma, a pokazuje, że o 13:59 ;-; Umiałabyś to naprawić? No bo to czasem troszku wkurzające x-x

      Usuń
    3. "Przyzwyczaiłaś się do dłuższych tekstów" jak to? Kiedy? Gdzie? XD Ja takie pisałam xD Dłuższe rozdziały to tak, ale nie wiem czy o tym samym myślimy XD
      Naprawiłam xD *ciemna ja* XD Ale to dziwne, że na blogspocie miałam ustawioną strefę czasową Pacyfiku O.o

      Usuń
  2. Zacznę od początku, czyli wyglądu. Jak dla mnie jest świetny! Bardzo fajny nagłówek, wszystko tak starannie zrobione, oby tak dalej. Spodobała mi się również muzyka u ciebie, jest bardzo fajna. Opowiadanie zapowiada się bardzo ciekawie. W niektórych momentach to mnie normalnie ciarki przechodził! Uuuu bardzo tajemnicza atmosfera^^ Jedyne co bym poprawiła na twoim miejscu to wyjustowanie tekstu i te zdjęcia obok niego. Wygodniej by było, jeśli znalazłyby się pod spodem.
    Pozdrowionka :* { http://marzentysiace.blogspot.com }

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow dzięki za taki pozytywny komentarzyk *O* O tym wyjustowanym tekście przyznam się szczerze że nie myślałam xD Co do zdjęć to chciałam żeby były pod ręką ;) Nie zawsze je wstawiam w ten sposób zazwyczaj przy romansach wstawiam jakąś foć na zakończenie ;) Dziękuję za porady ^^

      Usuń