czwartek, 2 kwietnia 2015

Prince of Blood cz.5

Rozdział 5: Nienawiść



Dziewczyna zesztywniała. Nie spodziewała się tego. Noctis przyłożył lewą rękę do jej policzka. Po chwili odsunął się powoli od Kate. Spojrzał na nią u uśmiał się. Dziewczyna syknęła pod nosem ze złości i zdezorientowania. Wybiegła z kuchni zabrała swoją kurtkę z wieszaka i poszła w stronę miasta.

W tym czasie chłopak zastanawiał się czy powinien ją zawieść do tej "znajomej", ale zrezygnował z tego.
W drodze do Chrisa dziewczyna o mało nie wpadła pod samochód i nie potknęła się o krawężnik. Była zamroczona pocałunkiem Noctis'a. Przy drzwiach do domu Sonyi otrząsnęła się i skupiła na zadaniu. Zapukała po chwili kobieta otworzyła drzwi.
-Kate! Wchodź.
Dziewczyna weszła i zdjęła kurtkę.
-O co chodzi tym razem?
-Wiesz od tygodnia już się dziwnie zachowuje. Mam wrażenie że z każdym niem staje się coraz bardziej wulgarny.
-To znaczy? - spytała.
-No zaczyna być nieposłuszny jakby przechodził bunt nastolatka, ale on już go 3 razy przechodził - zmartwiła się.
-Dobra pogadam z nim. Gdzie on jest?
-W pracy - wymówiła to lekceważąco.
-Czemu tak powiedziałaś?
-Bo on jej nie traktuje poważnie. Nie wiem nawet po co on tam jest.
-Może potrzebuje kasy? - zasugerowała.
-Ależ skąd! Ostatnio ma jej więcej niż ja, tak chomikował kieszonkowe! - zaprotestowała. 
-Rozumiem. Podasz ciocia adres? - już od 2 lat może tak do niej mówić, choć nie są spokrewnieni.
-Oczywiście - kobieta zapisała jej na kartce dokładne dane.
Dziewczyna dotarła tam po 30 minutach. Weszła do otwartego garażu. Wygląda na to że pracuje jako mechanik. Weszła do środka. Zobaczyła jak wysuwa się spod samochodu.
-Chris? - zawołała.
-Czego?
No faktycznie charakterek mu się zmienił. Pomyślała.
-Przyszłam sprawdzić co u ciebie.
-Nie ściemniaj. Czekałem kiedy to matka cie na mnie naśle - podszedł do skrzynki z narzędziami.
-Przestań! Nie mogę już odwiedzić kumpla spod celi? - spytała żartobliwie szturchając go w ramię.
-Nie... Zwłaszcza że mnie o tym nie informowałaś. Masz mój numer więc no... Mam robotę. Spadaj już - znów wszedł pod samochód. 
Zabije go kiedyś!
-Okey. A co robisz po robocie? - zaczęła mówić jego językiem.
-Spadaj - pociągnęła go za nogę i wyjechał spod auta. Spojrzał się na nią zdziwiony.
-Co robisz?
-Ale jesteś natrętna! Nic. Kończę za 20 min. Chcesz to poczekaj, ale nie pierdol mi nad uchem.
Trzeba tak było od razu.
-Oke. Czekam - wsunęła go z powrotem. 
Po 20 minutach wyszedł z garażu w swoich "emo" ciuchach.
-Wow. Nadal jest z ciebie sexiak! - uderzyła go w głowę.
-Tssss! Mówiłem tyle razy byś tak nie robiła!
-Hai, hai! Kto cię tak rozumie jak nie ja! - powiedziała.
-Ty się nigdy nie zmienisz.
-To źle? - spytała.
-Nie... To znaczy nie wiem! - speszył się.
-Dobła jak sobie chcesz. Idziemy do parku? - zaproponowała.
-Kup mi coś to pójdę.
-Jesteś bogatszy ode mnie!
-To nie - skręcił w pierwszą lepszą uliczkę.
-Oj dobra! Wiem czego chcesz.
Chłopak się uśmiechnął. W parku gadali swobodnie. Można by rzec że zaczynał się przed nią otwierać. Wiedziała jednak że po takim jednym spotkaniu niczego konkretnego nie wyciągnie z niego. Rozstali się po 4 godzinach. Już chciała wracać do domu gdy po drodze dostała telefon od brata. Zdziwiła się. Nie dzwonił do niej od 6 lat. Odebrała.
-Hej!Um... Jesteśmy już w domu, ale wiesz tata i jego praca... Możemy spotkać się gdzieś na mieście i pogadać? Dawno żeśmy się nie widzieli - powiedział.
-O-ok czemu nie. Może kawiarnia?
-Może być! Będę za 5 min a ty? - spytał.
-Też. Jestem akurat w mieście - w rzeczywistości stoi już po drzwiami.
-Dobra to do zobaczenia!
Skończyli rozmowę i Kate weszła do środka.

W tym samym czasie...

Czemu mam dziwne przeczucie? Czyżby miało coś jej grozić?

W kawiarni...

Dziewczyna siedziała i zamówiła sobie kawę.
-Hej długo czekasz? - spytał Joel. Nie zwróciła uwagi kiedy przyszedł.
-Um nie. Siadaj.
-Ok. Co u ciebie? Słyszałem że broisz? - spytał żartobliwie.
-Niezbyt. Kłopoty mnie się trzymają po prostu. Jestem w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie.
-Coś w tym jest... - chłopak też zamówił sobie kawę.
-Czemu chciałeś się spotkać. Z tego co pamiętam to nie chcesz mnie znać - powiedziała mieszając łyżeczką.
-Przesadzasz. Minęło 7 lat po za tym byłaś dzieckiem. Niekumatym bachorem - uśmiechnął się podejrzanie.
-Sarkazm... - powiedziała po cichu - Gdzie haczyk?
-Nie ma. Powiedz co u ciebie?
-Dobrze. Radze sobie jakoś - powiedziała.
-Ponoć na tej wycieczce umarł ktoś. Został zmasakrowany - wiedziałam że chodzi o truchło! - Wiesz coś o tym?
-Nie wiem. Wyjechałam zanim się o tym dowiedziałam.
-Znałaś kolesia? - podejrzliwe pytanie.
-Nie.
-Widzę że jak zwykle w ogóle cię nie obeszło że ktoś koło ciebie umarł.
-Jak mam płakać za kimś kogo nawet na oczy nie widziałam? - podnosił jej ciśnienie.
-Nie chodzi o płacz... Zresztą po matce też nie ryczałaś. Normalne dziecko pogrążyło by się w smutku i żalu, ale nie ty. Ty żyłaś jak gdyby nigdy nic - zaczynał pokazywać swoją wrogą stronę.
-Ha! Wiedziałam że ci nie przeszło.
-Nie zmieniaj tematu! - uderzył w stolik.
-Powiedz dlaczego akurat tam zginął niewinny człowiek?
Czemu się tym tak interesuje? Znał go? Ten typek był łowcą... Mój brat ma z nimi coś wspólnego?! Musze go trzymać z dala od Noctis'a... 
-Nie wiem. Coś ty się go tak uczepił? - spytała.
-Heh. Tak po prostu.
-Szukasz zaczepki? Idź na ryby i się utop - to był sarkazm.
-Oczywiście! Ty byś nawet nie zwróciła uwagi.
-Co?
-Zgaduje ze jak ojciec umrze... my wszyscy umrzemy to ciebie to w ogóle nie obejdzie, mylę się? - stawał się coraz bardziej agresywny - ty kiedykolwiek kochałaś własną matkę?
-Jak możesz?! Nie mieliśmy wspólnych matek, a zachowujesz się jakbyś był sam w świecie. Nie wkurwiaj mnie już!
Chwycił dziewczynę za nadgarstek i ścisnął. Ktoś jednak był szybki i odtrącił jego rękę nim ta zrobiła ślad na ręce Kate. Dziewczyna spojrzała na osobę stojącą obok. To był Noctis.
-Koleś, radzę ci nie tykać Kate - uśmiechnął się szatańsko.
Dziewczynie właśnie przypomniało się co jego usta zrobiły jej kilka godzin temu. No i to że ona powinien trzymać się z dala od Joel'a przynajmniej przez jakiś czas. 
-Kim ty jesteś? - spytał brat.
-Nie ważne. Choć Kate nie warto gadać z kiś kto nie ma jaj - zażartował co podziałało na Joel'a.
Dziewczyna wstała i poszła za Noctis'em. Ciekawiło ją skąd on wiedział gdzie ona jest. Wsiadła z nim do auta.
-Słyszałeś? - spytała.
-Yep. Gotowało się we mnie, ale chciałem dać ci jeszcze chwile, ale gdy zobaczyłem jak podniósł rękę... Ahh mogę tam wrócić i mu ją urwać? Z pewnością Mike się ucieszy - dziewczyna uśmiechnęła się.
-Wiesz muszę wrócić do domu.
-Domyśliłem się. Dlatego też twoje bagaże już tu są - spojrzał w lusterko.
-Mógłbyś wreszcie przestać tykać moją garderobę?! - oburzyła się.
-Chodzi ci o tą bieliznę? Spoko na noc poślubną kupię ci coś zajebistego.
-Ha, ha! Zapomnij i jedź już - nie chciała ciągnąć tematu.
Ruszył i zawiózł ją pod dom. Pomógł wnieść bagaże.
-Dzięki - powiedziała.
Pokazał palcem na usta mając założone czarne okulary jego zęby wyglądały jak śnieg.
-Zapomnij - odwróciła się plecami.
Pojawił się przed nią przez co jej serce zabiło szybciej. Znów pokazał na usta.
-Mowy nie ma - powtórzyła.
-To nie wyjdę. Z chęcią poznam teścia... - szedł w kierunku fotela.
Dziewczyna spanikowała. Ojciec zadałby jej pierdyliard pytań. Przełamała się i stanęła na jego drodze.
-Hm? - uśmiechał się.
Stanęła na palcach i szybko pocałowała go, ale nie w usta a w policzek.
-A teraz won - zaczęła go wypychać. 
-Pfff powiedzmy że na razie starczy. Papa!
Dziewczyna odetchnęła z ulgą gdy widziała jak odjeżdża. 
-Jak ja się poświęcam!
Gdy już uporządkowała swoje rzeczy do domu wrócił ojciec. Zeszła na dół.
-Wybacz że nic nie przygotowała.
-Spokojnie kupiłem nam coś. Gdzie Joel?
-Nie wiem.
-Znów się pokłóciliście? - wzdychnął - spokojnie tatuś was pogodzi. Przynieś talerze słonko.
-Pomyliłeś córki... - powiedziała idąc do kuchni.
Gdy wróciła ojciec był zmieszany.
-Zadzwoniłem do Joel'a mówił że będzie lada moment - nagle drzwi się otworzyły - o i jest!
-Tak jestem i zdążyłem. Cześć sis.
-To dziwne myślałem że znów się pokłóciliście.
-Nie, już mi przeszło tato - powiedział klepiąc ojca po plecach po czym usiadł.
Gdy wszyscy jedli przy stole panowała grobowa cisza.
-Na długo zostajesz? - spytała ojca.
-A nie wiem. Możliwe że do końca roku.
-To długo.
-A co nie chcesz ojca w domu? No tak! Wtedy sprowadzała byś tu tego fagasa. To oczywiste - powiedział złośliwie.
-Jakiego fagasa? O czym on mówi?
-O niczym ubzdurał sobie coś widząc mnie i Chris'a razem - szybka wymówka.
-Aaa. Myślałem że się już z nim nie zadajesz?
-To przyjaciel. jedyny jakiego mam - powiedziała.
-Heh, nie wątpię - powiedział Joel grzebiąc na talerzu.
-Widzę że jednak jest nadal spięcie pomiędzy wami. To było wieki temu, nie możecie zażegnać sporu?
Znów zapadła cisza. Sam ojciec już nic nie chciał mówić. Po kolacji Kate poszła do siebie. W jej pokoju już czekał Noctis. Nie zważając na niego położyła się spać. Co go zdziwiło, ale słyszał ich rozmowę i wiedział ze po dzisiejszym dniu jest padnięta. Przykrył ją kocem i pocałował po czym rozpłynął się w powietrzu. 
Hm więc jest na niego metoda. Dobrze wiedzieć. Uśmiechnęła się sama do siebie mając zamknięte oczy. Następnego ranka czekała na nią niespodzianka. Wychodząc z pokoju zobaczyła jakąś kobietę w pokoju na przeciwko. Weszła do środka. Spojrzała na ściany i wszystko co było w pokoju... Pojawił się silny ból głowy. Upadła na kolana trzymała się za głowę i zaczynała widzieć niewyraźnie. Do pokoju przylecieli po kolei ojciec i brat. Ojciec szybko przy niej kucnął. 
-Skarbie co się dzieje?! - martwił się juz chciał kazać dzwonić Joel'owi  na pogotowie gdy przemówiła...
-Kim jest tak kobieta?! - spytała.
-Jaka kobieta? - zdziwił się - Masz halucynacje?!
-Ona tu była... Jestem pewna... - bóle ustępowały i obraz zaczynał robić się wyraźny.
-Już dobrze?
-Tak - rozejrzała się po pokoju, nikogo nie ma.
-Joel? - ojciec spojrzał się na syna. Kate zrobiła to samo.
-Wszystko ok. Po prostu... nic. Idę się przejść duszno tu...
-Al... - zaczynał ojciec.
-Idę do siebie - wstała na równe nogi i zrobiła jak mówiła.
Była w szoku. Nigdy jeszcze nie miała halucynacji, a na dodatek tak realnej! Usiadła pod drzwiami. Po godzinie wychodząc z pokoju przez przypadek podsłuchała rozmowę brata.
-To miasto jest ich pełne! Jestem pewien że są też i te które zabiły... Nie przerywaj! I nie potrzebuje pomocy! Wiem jak z nimi walczyć... Tak, ale nie jestem tym starym prykiem... co z tego że był wyszkolony?! Skoro został zmasakrowany to znaczy że chyba jednak nie! Zaufaj mi, zabije te przeklęte bestie! 
Na dodatek usłyszała jak chłopak odbezpiecza broń. Zakryła usta ręką z przerażenia. On poluje na... wampiry! Noctis! 

Ciąg dalszy nastąpi...




<---Poprzedni


~LilaSam~

2 komentarze:

  1. Joel jaki sexiak :3 Ale why łowca? ;-; I co to za kobieta? I kiedy następny rozdział? I czemu Kate i Joel się kłócą? Mogliby się pogodzić ;^; Ale Noctis nie umrze? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi ;-; Pozderkii~ ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te zagadki xD Nawet nie wiedziałam że tyle tego wyciągniesz haha xD A czemu przeszkadza ci łowca? Sporo wątków niedługo się wyjaśni między innymi dlaczego się kłócą, czy Noctis będzie żył... A co next rozdziału to będzie albo jutro albo dziś w nocy xD Bo właśnie go pisze

      Usuń