piątek, 7 sierpnia 2015

Back Prince Cz.1



She


    – Anica! 

    Słyszę już trzeci krzyk matki, ale ja dalej udaję zajętą. No właśnie, udaje. Od trzech lat nic innego nie robię, jak tylko udaje. Na początku było ciężko, ale z czasem coraz lepiej mi te kłamstwa wychodziły. Teraz znów jest mi ciężej. Czemu? Chyba dlatego, że kończą mi się pomysły. Nie mam żadnych znajomych, no, chyba że do nich zaliczyć można brata, którego kocham i który jest dla mnie wsparciem. Przeze mnie zerwał długoletnią przyjaźń z Luke'm, przez którego jestem teraz sama jak palec. Zawsze myślałam, że mam z nim dobre relacje, ale pewnego dnia przekonałam się, jak bardzo się myliłam. Dał mi dobitnie do zrozumienia, że jestem irytująca, naprzykrzająca i jeszcze wiele innych terminów opisujących moją osobę. Straciłam wiarę w siebie, gdy ukończyłam pierwszy rok w liceum z, zgadnijcie, jaką liczbą nowych znajomych? Dokładnie tak! Zero. Moja zła opinia przyszła tu za mną ze samego gimnazjum. Jak wiele musiał o mnie naopowiadać, że jestem skończona? Co ja mu takiego zrobiłam?

    Łzy znów zaczęły zbierać się w kącikach moich oczu, ale szybko je odganiam. Tak jest zawsze, gdy pomyślę o Luke'u. Cholera, ja go... Kochałam. Nawet nie wiedział, że jest moją pierwszą miłością... Pomimo tego, jak mnie potraktował ja... Ja chyba nadal coś do niego czuje i obwiniam się o całą zaistniałą sytuację. To na pewno ja zawiniłam i to przeze mnie Ashton pokłócił się z brunetem. Chciałam wiele razy to naprawić, ale w ostatniej chwili rezygnowałam. Jak mam naprawić swój błąd skoro nawet nie wiem, jak on wygląda? Prychnęłam i odeszłam od laptopa, przy którym siedziałam od rana, udając, że rozmawiam z przyjaciółką. Bzdura, ale oni zawsze to połykają. W rzeczywistości prowadzę bloga, który jest odpowiednikiem dziennika. Wpisuje tam, co robiłam w ciągu całego dnia. Nawet mam własny kącik porad na innym (czyimś) blogu. Zabawne, prawda? Ja i porady. 

    Zeszłam na dół, skąd dobiegał krzyk mojej rodzicielki. Nasz dom jest sporych rozmiarów jak na czteroosobową rodzinę. Wnętrze jest urządzone w nowoczesnym stylu, a ma tyle nie wykorzystanej przestrzeni, że brat lubi ją wykorzystywać. W jaki sposób? Imprezy. Jak w naszym domu nie ma imprezy co najmniej jednej na dwa tygodnie to wiedz, że mój brat musi być obłożnie chory.

    – Co tam, mamuś? – pytam, opierając się o blat.

    – Coś ty robiła cały dzień? – oburzyła się.

    – Gadałam z Mayą. Wiesz, ta co się wyprowadziła. – Czasem lubię jej tłumaczyć, bo wygląda bardziej prawdopodobnie.

    – Aha. – Świetny komentarz oznaczający, że mama niezbyt wie, jak skomentować zaistniałą sytuację. – Mogłabyś zrobić zakupy? – spytała i się do mnie odwróciła. Teraz dopiero widzę, że ma ręce całe w mące. Coś pichci.

    – Jasne! A dasz...

    – Dam! Po prostu kup te rzeczy z listy – podaje mi karteczkę sporych rozmiarów – a to, co ci zostanie to twoje, możesz kupić, co tam zechcesz. – Teraz podała mi pieniądze. Mama zawsze mi dawała więcej, niż miałam zapłacić, bo jak to ja, udawałam, że pójdę na pizze czy coś. Jestem aż tak dobrą kłamczuchą? – Bądź za maksymalnie dwie godziny, dobrze?

    – Okey, okey – zrobiłam ręce w geście obronnym i skierowałam się przed drzwi frontowe, gdzie znajdują się moje buty.

    Ubrałam je szybko i wyszłam z domu. Mamy początek wakacji co mnie cieszy, bo może uda mi się namówić Asha na wspólny wypad nad morze lub coś.

    Po krótkiej jeździe autobusem wysiadam przed supermarketem i wchodzę  do niego. Biorę koszyk i spoglądam na listę. Owoce, warzywa, słodycze, chipsy... Chwileczkę... Chipsy? Mama nie znosi takich "świństw". Dlaczego więc kazała to kupić? Podejrzane. 

    Wszystko zakupione ląduję w reklamówkach i mam nadzieję, że je doniosę do domu w całości. Zeszło mi troszkę dłużej, niż planowałam, ale nawet to i lepiej, bo zawsze mogę powiedzieć, że z kimś się zagadałam. Po raz kolejny dziś wysiadam do autobusu i jadę do domu. Spoglądam na zegarek w telefonie i widzę nowy komentarz na moim blogu. Oczywiście korciło mnie, by przeczytać, ale zrobię to w domu.

    Odkładam siatki z zakupami na blacie kuchennym i wracam do siebie. Mam całkiem sporo już zaoszczędzonych pieniędzy. Coś niedługo mogę sobie kupić, ale póki co nie mam do tego głowy. Wchodzę do pokoju i odkładam pieniądze do mojej tajnej kryjówki, jaką jest kwiatek stojący na parapecie. Wiem, dziwne. On jest sztuczny, choć z daleka wygląda jak prawdziwy. Mama nie wchodzi do mojego pokoju, więc nie muszę się martwić, że mi go podleje lub skapnie się, że on nawet nie ma ziemi. 

    Podchodzę do biurka i biorę laptopa ze stolika na środku pokoju. On jest taki niski, że do niego nie potrzeba krzeseł, wystarczy usiąść na dywanie.

    Otwieram pokrywę i loguje się. Muszę mieć zabezpieczenie, bo Ashton'owi różne pomysły strzelają do łba, a poza tym nie wiadomo, kogo sprowadza na te swoje imprezy. Wchodzę na bloga i od razu w powiadomienia. Przekierowuje mnie na mój post i odruchowo zaczynam go czytać...

    Idiotyzm
Dziś po raz kolejny siedzę przed laptopem i piszę wam posta, a oni wszyscy myślą, że rozmawiam z moją "przyjaciółką", która jak dobrze wiecie, nie istnieje. Jak można być tak głupim i tego nie zauważać? Czy tylko ja mam tak powalonych rodziców, których mało co obchodzę?

    Komentarze: 1
Od: AloneInDarkness
Nie, nie tylko ty, Dess...

Do: AloneInDarkness
Nie wiem, czy się cieszyć, czy ci współczuć, choć wiem, że głupie słowo "współczuję" nic nie daje...

    Od jakiegoś czasu widzę komentarze od tego "AloneInDarkness". Z tego, jak komentuje moje posty, wnioskuję, że ma podobną sytuację do mojej. Zamknęłam pokrywę laptopa i zaczęłam rozmyślać, co zawsze źle się kończy, więc jednak chyba pogram na konsoli. Zeszłam do salonu i usiadłam przed TV, odpalając uprzednio grę.

***

    Późnym wieczorem - okey, jest dwudziesta, ale ja racze już o tej godzinie sypiać i jest to dla mnie noc! - przyjechali goście. Mama coś mi wspominała, że jakaś trójka zbuntowanych nastolatków ma za karę odremontować nasz garaż, który jest prawie tak duży, jak dom, i posprzątać okolice. No nie wiem, co zmalowali, ale to musiało być grube. Na dodatek mieli robić za sprzątaczki w naszym domu. Może być zabawnie, bo poznam kogoś w swoim wieku! Czyżby dni samotności odeszły w niepamięć?
    Pobiegłam podekscytowana do siebie. Muszę napisać o tym na blogu. Jak by to zatytułować?

    Szansa?
Tak! Kolejna notka, ale tylko dlatego, że chyba zapaliło się światło w tunelu! Oby to nie okazało się pociągiem, bo wiecie >.<
Dam wam znać co i jak, gdy uda mi się poznać kogoś w moim wieku - nareszcie! *emotka rumieńców*

    Skoczyłam na łóżko, piszcząc w poduszkę. To się nie dzieje naprawdę. Poznam kogoś w moim wieku i na dodatek to trzech chłopaków! Jestem mega podjarana. Słysząc dźwięk przychodzącego powiadomienia, wstaje i podchodzę do laptopa. Nowy komentarz.

Od: AloneInDarkness
Woah! U mnie tak źle, że proszę boga, w którego nie wierzę, o danie mi czegoś ostrego :)

    Przeraziłam się. Co mam zrobić? Spróbować go/ją, tak nadal nie znam płci, pocieszyć?

Do: AloneInDarkness
Przestań! Ja też wiele razy chciałam sięgnąć po coś takiego, ale nie warto. Pokaż, że jesteś silna/y. Wybacz, nie znam twojej płci, bo nick pasuje i do dziewczyny i chłopaka.

    Gdy nie dostawałam odpowiedzi, od dwóch minut miałam tylko nadzieję, że nic sobie ten ktoś nie zrobił. Głupio by mi było, ale i tak bym się o tym nie dowiedziała. No, chyba że po tym, jak przestałby dodawać komentarze. Rozmyślanie przerwało mi powiadomienie. Odpowiedział?

Od: AloneInDarkness
Żartowałem, głupia :)
Wole być zimnym sukinsynem niż pokazywać jak słabą ciotą jestem i się tnę.
Ps. Chyba już znasz moją płeć, nie?

Od: AloneInDarkness
Sorry... Jeszcze w akcie desperacji pomyślisz, że serio cie obrażam... To tylko tak wyrwane z kontekstu, bo cie lubię... :)

Od: AloneInDarkness
Co ja napisałem? Czemu na tej str nie można kasować komentarzy?! -.-

    Czy ten chłopak napisał, że mnie lubi? Ale szybko cofnął to, co napisał. No tak, to przecież oczywiste...

Do: AloneInDarkness
Spoko, wiem :)
Mnie nie da się lubić, już coś o tym wiem.

    Nie odpisał. Czemu płacze po mojej twarzy zaczęły spływać łzy? Wytarłam twarz i zamknęłam laptopa. Dość emocji jak na jeden dzień... A nie. Jeszcze nie. Ale gdybym wiedziała, to bym nawet z pokoju kroku nie zrobiła...





~awenaqueen~


3 komentarze:

  1. Co ile będzie dodawany rozdział? (*^﹏^*) wciągneło mnie to XD (=^.^=)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem bo seria jest pisana na bieżąco więc ciężko mi powiedzieć... Dziś robie sobie przerwę od pisania bo już na łeb dostaje ;)

      Usuń