They
*Luke*
Nie wierzę, że to się stało. Jak mogłem jej drugi raz zaufać?! Znów wszystko poszło się jebać! Przyjaźń z Ash'em... Normalny związek... Mam wszystkiego dosyć. A dziś wieczorem te jebane ognisko. Ja nie wiem czy powinienem iść. Ashton pewnie zajebie mnie gołymi rękoma za "zranienie" jego siostrzyczki. Tylko problem w tym, że to jej wina, a nie moja.
Gdy wyszedłem z domu, poszedłem do garażu po gitarę. Poszedłem z nią na plażę. Miejsce gdzie jest mi dobrze. Zawsze tam. Usiadłem na wydmie i zacząłem brzdąkać. To mnie uspokaja tak samo jak szum fal. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie Anica, która mnie znalazła. Szlag by to. Postanawiam udać, że jej w ogóle nie zauważyłem. Słyszę, że podeszła bliżej.
– Luke? – odzywa się cicho. Ignor – Porozmawiajmy. Ja nawet nie wiem co się stało. Co z telefonem? O co ci chodziło? – nie denerwuj się, Luke. Tylko się nie denerwuj. Dopiero co się uspokoiłeś – Proszę – kucnęła po mojej lewej. Kur...
– Co chcesz usłyszeć? – odzywam się póki co opanowany.
– Co takiego zrobiłam... – prychnąłem.
– Eh... Jesteś taka głupia czy tylko udajesz? – spojrzałem na nią i widzę, że walczy by się nie rozpłakać – Serio nie wiesz? – przestałem grać i patrze na nią obojętnie choć w środku drę się by ją przytulić, ale nie mogę.
– Nie, nie wiem. Ani co zrobiłam wtedy, ani co zrobiłam teraz. Proszę, Luke. Powiedz mi – gdy tak patrze na jej smutną i... bezradną twarz, to robi mi się jakoś dziwnie... źle. Wzdycham ciężko. Wygarnę jej wszystko co siedzi mi w środku.
– Jak by tu zacząć... – nie mam pojęcia.
– Może od przeszłości? – nie wpadłem na to, dzięki.
– Więc... Nigdy nie chciałem ci robić takich problemów jakie zrobiłem. To twoja wina. Nie miałem nic do ciebie oprócz tego, że ciągle znikałaś jak tylko pojawiałem się w waszym domu. Irytowało mnie twoje zachowanie, ale to nie przyczyniło się do tego, że postanowiłem cię zgnoić – patrzyłem się przed siebie – Pamiętasz jak pisałaś w tedy z "nieznajomym"? – zrobiłem cudzysłów z palców – Tak naprawdę ty wiedziałaś, że to ze mną piszesz, a ja nie wiedziałem, że po drugiej stronie jesteś ty. Siostra mojego najlepszego przyjaciela, która uciekała ledwo mnie zobaczyła. Pewnie wszystko byłoby okey, gdybyś nie zostawiła wtedy telefonu w salonie. Przyszedłem do was, ale nie zastałem Ash'a, więc chciałem poczekać na niego w salonie. W między czasie chciałem poklikać z moją przyjaciółką. Jak się domyślasz, gdy wysłałem esa na twój telefon przyszła wiadomość. Dziwne, nie? – zaśmiałem się sztucznie – Sprawdziłem przez ciekawość, gdy usłyszałem drugą wiadomość, a przed chwilą wysłałem. Wtedy się wydało. Pogrywałaś sobie ze mną i mnie tym bardzo wkurwiłaś, wiesz?
– Luke, ja... – nie wiedziała co powiedzieć.
– Ty wiedziałaś, ale nie kwapiłaś się by mi to przekazać. Ups?
– Przepraszam... Ja po pro... – przerwałem jej.
– No i po latach znów popełniłaś ten sam błąd. Znów zostawiłaś telefon, tym razem w kuchni. Ja sobie komentuje bloga,a tu nagle słyszę dźwięk powiadomienia taki sam jak mój, gdy ktoś odpowiada mi na komentarz. Znów sprawdziłem i znów nie wierzyłem własnym oczom. Znów zostałem oszukany praktycznie w ten sam sposób – wyrzuty sumienia mi minęły. Znów jestem na nią cholernie wściekły.
– Boże, ale ja nie wiedziałam, że czytasz mojego bloga! – zaczęła płakać i tłumaczyć się – Skąd mogłam wiedzieć?!
– Dobra, skończ. Możesz już iść? Chce pograć, a mi przeszkadzasz – uśmiechnąłem się sztucznie i powróciłem do brzdąkania na gitarze.
– Przepraszam... – wyszeptała. Wstała i poszła sobie. Dzięki ci Boże!
*Ashton*
Sprytnie sobie wymyśliłem by Nici zajęła się mną. Dobra, może chodzę z Luiz, ale chyba już nic do niej nie czuje. Nicola jest od niej inna. Ba! Jest sto razy lepsza. Siedzieliśmy w moim pokoju i gadaliśmy na totalnym luzie. Polubiłem ją i myślę, że ona mnie również. Po około trzech godzinach zeszliśmy na dół. Powoli trzeba szykować się na ognisko. Chłopaków zostałem w kuchni. Gaśnica! Ktoś ma gaśnice!
– Co robicie? – pyta Nicola.
– Nie podchodź! – złapałem ją za ramię – To na pewno zaraz wybuchnie! Uciekajmy! – grałem przerażonego.
– HA! HA! – zaśmiał się teatralnie Alex – Tak się składa, że nasz Paul umie gotować. I to całkiem nieźle.
– Całkiem? CAŁKIEM?! Ja jestę miszczę! – odezwał się oburzony Paul.
– Taa, jasne...
– A co gotujecie! – spytała ciekawa. Eh, naiwna.
– A coś! Niespodzianka! Idźcie gołąbeczki po Luke'a i Anicę – rozkazał brunet.
– Dobra, ale nie spalcie chaty, ok? – ubierałem w między czasie buty. Chłopak tylko pokręcił zrezygnowany głową i wrócił do mieszania w garnku.
Wyszliśmy z Nici i ruszyliśmy do domku kilka metrów od mojego. Dziewczyna weszła pierwsza, a ja zaraz za nią. Zamykając drzwi zobaczyłem jak Paul leci w naszym kierunku. Wiedziałem, że zaraz coś eksploduje. Na szczęście, my przeżyjemy.
– Anica? – zawołała niepewnie Nicola. Usłyszałem czyjś cichy szloch. Jak to czyjś, debilu! Wyminąłem dziewczynę i szybko poszedłem do salonu, gdzie na sofie siedziała skulona Anica z twarzą schowaną w nogach. Zacisnąłem dłonie w pięści. Kurwa, wiedziałem!
– Stary! Alex kazał wam... – umilkł, gdy najprawdopodobniej zobaczył moją reakcję i usłyszał Anicę. Złapał mnie za ramię – Dałeś słowo, Ash – spojrzałem na niego marszcząc czoło. No tak... Kazał mi nie mieszać spraw miłosnych do przyjaźni. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić! Nie mogę patrzeć jak moja siostrzyczka płacze i wypłakuje się Nicoli w ramię! I to wina tego dupka! Że też mu skurwielowi wybaczyłem! Rozjebie go chyba! – Ash, uspokój się.
– Jak mam się uspokoić?! Czy ty to widzisz?! – wskazałem na moją siostrę.
– Widzę, ale kurwa Ashton! Miałeś nie mieszać tych dwóch spraw! – warknął. Po tym jak się uniósł, w pewnym stopniu ochłonąłem. Ma pieprzoną rację.
– Dobra. Będę udawał, że Luke i Anica po prostu zerwali, a ona wcale nie płakała przez niego. To chyba jakieś wyjście, nie? – powiedziałem i wyminąłem go. Znów idę zamknąć się w pokoju. Czy pójdę na ognisko? Zdecydowanie. Będę udawał przyjaciela Lucas'a.
*Paul*
Luke nie wie, że my wiemy. Jedynym nie wtajemniczonym jest Alex. Ashton jest chyba najlepszym aktorem ever. Siedzi pomiędzy mną, a Luke'iem i udaje, że nic się nie wydarzyło, nic nie widział. Anica jest zamyślona i patrzy gdzieś w dal. Od czasu do czasu przyłapuje ją na patrzeniu się na Luke'a, ale za to jego ani razu. Śmieje się i też dobrze udaje. Wiem ile Ash znaczy dla Luke'a i utrata go, zaboli wa razy mocniej niż kiedyś. Ashton nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Dlatego go prosiłem o to by oddzielił sprawy rodzinne od przyjaźni. Luke przecież jej nie zgwałcił by go nienawidzić.
– Gdzie idziesz? – z rozmyśleń wyrywa mnie głos Nicoli. Spoglądam w jej kierunku i widzę jak Anica wstaje.
– Idę się przejść. Zaraz wrócę – uśmiechnęła się i poszła zarzucając kaptur na głowę. Czy to dobry pomysł by szła sama? Przecież wczoraj go widziałem.
*Luke*
Po godzinie Ashton poszedł z Nicolą po coś do picia, a ja Alex i Paul zostaliśmy. Jakaś dziwna atmosfera panuje na tym ognisku. Może to mi się zdaje bo staram się olewać Anicę? No właśnie... Gdzie ona jest?! Postanowiłem wstać i się troszkę przejść by sprawdzić czy gdzieś nie ryczy. Nie żeby mi zależało, czy coś.
– Ej, Luke? – odezwał się Paul.
– No?
– Poszukaj Anici, ok? – co on w swatkę się bawi?! Ah, bo on nic nie wie.
– Poszła się przejść. Daj jej chwilę – przeciągnąłem się.
– Tylko ta chwila trwa już od godziny, a on tu jest – spojrzałem na niego z uniesioną brwią.
– "On"? Kogo masz na myśli?
– Właśnie? – zdziwił się Alex.
– No Dyan'a – podrapał się nerwowo po karku, a mnie zatkało.
– ŻE CO?! – warknąłem.
– Wczoraj widziałem go jak się dziwnie uśmiecha na widok Anici. A ty mi wspominałeś o ty, że on ją chciał wykorzystać i tak jakoś...
– Teraz dopiero o tym kurwa mówisz?! – ruszyłem biegiem w kierunku w jakim poszła. Muszę ją znaleźć. Jeżeli coś jej się stało to sobie tego nigdy nie wybaczę! To w końcu z mojej winy poszła się "przejść".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz