She
Ps. rozdział z 2015 roku, więc nie jest poprawiony, jak zresztą całe opowiadanie. Pewnego dnia to zrobię. Pewnego....
Wlatuje do domu i biegnę do siebie. Szybko włączam laptopa i sprawdzam ten komentarz.
Od: AloneInDarkness
Cieszę się :)
Btw. Chce przeprosić za tamten kom... Najpierw pisze, potem myślę.
Przeprasza mnie?! Serio?! O matko, gdybym mogła, skakałabym pod sufit, ale nie chce się ośmieszyć przed nowymi. Podłączyłam głośniki do laptopa i puściłam jakąś piosenkę. Nie zrobiłam zbyt głośno by Lukowi nie przeszkadzać. Że też muszę mieć pokój zaraz przy jego, nosz ja pierdzielę...
Tanecznym krokiem zaczęłam wkładać sukienki do szafy, bo nikt ich nie może zobaczyć. Moje "tylko" wkładanie skończyło się porządkami w szafie. Przerwało mi pukanie do drzwi. Otworzyłam drzwi i zdziwiłam się na widok... Paul'a?
- Cześć? - uniosłam jedną brew.
- No hej! Mogę? - wskazał ręka na wnętrze pokoju.
- Jasne! - zrobiłam mu miejsce i wróciłam do szafy - Masz jakiś problem?
- Taa. Masz może adres tego kolesia? - odwróciłam się do niego zdziwiona.
- Chodzi i ci o imprezę? - pokiwał głową. Na szczęście mam adres od Ash'a więc mogę mu go podać. Zapisałam na karteczce i mu ją podałam uśmiechając się.
- Dzięki wielkie!
Wyszedł z mojego pokoju, a ja oblałam się rumieńcem. Z chłopakiem gadałam!!!
Po skończonym sprzątaniu mogłam odpocząć trochę. Położyłam się na łóżku ze słuchawkami w uszach. Po jakimś czasie poczułam uginający się materac. Leżę twarzą do ściany, więc nie wiem, kto się obok położył. Nagle czuje na sobie męską rękę, ale gdy widzę znane mi bransoletki, przestaje panikować.
- Nie wolno wchodzić bez pukania - uśmiechnęłam się zamykając na nowo oczy. Brat wyciągnął jedną słuchawkę z mojego ucha.
- Pukałem, ale nie słyszałaś - westchnął - Bałem się, że coś ci zrobił i teraz cierpisz.
- Ash, ja już nie jestem taka sama jak kiedyś... Nie boję się go wręcz przeciwnie. Chce dać mu nauczkę - wiem, że on nie ma pojęcia, o czym ja mówię.
- Uważaj na siebie oks? - rozluźnił atmosferę.
- Ok.
- A teraz dawaj drugą słuchawkę - zaczęłam się śmiać i podałam mu jedną.
Leżeliśmy tak do dziewiątej, aż w końcu on zaczął się szykować. Ja postanowiłam, że spóźnimy się i zrobię wielkie wejście. Ubrałam jedną z trzech zakupionych sukienek i strasznie zadbałam o szczegóły, co wkurzyło Ash'a, który chciał, bym poszła z nim, a nie samemu.
Na imprezę dotarliśmy kilkanaście minut po dwudziestej. Wszędzie szukałam Luka, ale tylko widziałam, jak Paul zarywa do jakieś blond lali. Ash'a zgubiłam po pierwszych dziesięciu minutach. Nie chce wiedzieć, co robi i z kim robi. By poczuć się swobodniej, no bo hellow! Nie bywam na imprezach praktycznie w ogóle, zaczęłam pić. Jeden, drugi, trzeci kieliszek i oprzytomniałam, że nie mogę więcej. Wódka zaczęła rozgrzewać moje ciało i wiedziałam, że nawet te trzy kieliszki były za dużo dla kogoś, kto nigdy nie pił.
Szukałam Ashton'a, ale nigdzie go nie było. Postanowiłam trochę potańczyć i zwrócić jakoś uwagę Luka na siebie. Nie musiałam długo czekać, aż ktoś mnie zauważy. Czyjeś ręce powędrowały na moją talię, ciepły oddech czułam na prawym ramieniu. Od razu wywąchałam alkohol. Odwróciłam się przodem do "nieznajomego", którym okazuje się być Lucas. Jest albo tak zalany, albo coś brał, bo nie ucieka, gdy widzi, z kim tańczy. Zrobiło mi się gorąco, gdy zaczął się pochylać, tak że był na równi swoimi ustami z moimi. Nie mogę dać się bajer... Jeżeli myślałam, że przed chwilą fala gorąca mnie zalała, to nie wiem jak nazwać to! Złączył nasze usta, ale niezbyt podobał mi się ten pocałunek. Odsunęłam się od niego i pobiegłam do łazienki. Trzymałam ręce na umywalce i po chwili opłukałam sobie twarz, by ochłonąć. Właśnie pocałował mnie Luke, dawny przyjaciel mojego brata, moja pierwsza miłość i ktoś, kto mnie zniszczył.
Wróciłam na salę, ale Luka wcięło. Widzę za to Alex'a śpiącego na białej sofie z kapturem na głowie. Wyszłam na zewnątrz gdzie... Luke przepycha się z jakimś typem. Robią to nad basenem, więc jestem pewna, że obaj zaraz tam wylądują. Wzdycham zrezygnowana na samą myśl, że tylko ja tu jestem trzeźwa i racjonalnie myślę. Idę w ich stronę i w tym samym momencie Luke ląduję w wodzie. A nie mówiłam? Chłopak, który wypchnął Luka do wody, uśmiechnął się do mnie zadziornie i szedł w moim kierunku. Nikt nie zwracał uwagi na to co się właśnie wydarzyło za mnie martwi fakt, że Luke nie wypływa. Przełykam ślinę i nawet nie słucham tego palanta. Biegnę do basenu i wskakuje do niego. Dobrze, że to zrobiłam, bo chłopak się dusił. Dziwi mnie to bo on był świetnym pływakiem. Wyciągam go z wody i oboje leżymy na zimnym betonie. Patrze na niego i widzę, że alkohol to z niego wyparował.
- Anica! - znałam ten głos. Podnoszę głowę i widzę ojca chłopaka. On przenosi swój wzrok na syna - Lucas do cholery!!
Bierze go i zaczyna prowadzić do wyjścia.
- Czemu - czknął - Ja jestem wszystkiemu winien? Czemu ta franca jest...
- Porozmawiamy w domu!! - warknął ba niego.
Ja wróciłam z Ashton'en jego samochodem. Nie wiem, skąd on go nagle wstrząsnął, bo przyszliśmy na pieszo, ale jestem zadowolona, więc nie narzekam. Oparłam głowę o szybę i patrzyłam gdzieś w dal. Zabolały mnie jego słowa. Głupio to zabrzmi, ale mogłam oddać ten pocałunek. No właśnie... Tu mnie pocałował, a tu nagle obraził. Co znów zrobiłam? On jest dla mnie zagadką. Nie jest taki jak kiedyś. Widzę, że jest jakiś zagubiony i... niebezpieczny. Jego wizerunek uległ zmianie i nie wiem, czy na lepsze, czy gorsze. No bo wiecie... Ten nowy bardziej mnie pociąga... Nie, Anic nie możesz tak myśleć. On złamał ci serce, a ty się w nim na nowo zakochujesz. To szaleństwo! To mi właśnie podpowiada zdrowy rozsądek, ale od dawna już go nie słucham.
Dojechaliśmy do domu przed Lukiem i jego kumplami co jest dziwne. Weszłam do domu i od razu chciałam się skierować do siebie, ale drzwi frontowe się otworzyły. Mój brat pewnie już siedzi w pokoju, bo mnie minął na schodach... Czemu on jest zły?! Czy ja jestem aż tak głupia i nie rozumiem, co robię źle?!
Alex i Paul poszli chwiejnym krokiem na górę, a Luka nadal podtrzymuje jego ojciec. Blondyn, widząc mnie, wyszarpuje się z uścisku ojca i zdejmuje buty dość nieporadnie.
- Luke, czy to, że tu jesteś, nie jest dla ciebie wystarczająca karą? - pyta wściekły jego ojciec - Czy możesz w końcu przestać przynosić nam wstyd?! - warknął, a ja podskoczyłam.
- Czepiaj się rzepa, co? - odpowiedział Luke, patrząc na niego. W domu jest ciemno, ale światło lamp ulicznych wpada przez okienka w drzwiach i oświetla tym dwóch mężczyzn.
- Jak ty się do mnie odnosisz?! Poza tym natychmiast przeproś Anice! - Luke patrzy ja mnie z uniesionymi brwiami i prycha po chwili.
- Bo co? Mam przepraszać tę ździrę? Poza tym odnoszę się tak, jak chcę... - wygląda, jakby coś brał, bo zaczyna się śmiać - Nie jestem idealnym synkiem tatusia, o którym marzyłeś i którego chciałeś ze mnie zrobić. Nigdy, ale to nigdy nim nie będę. Wiesz, jaki jestem? - widać, że bolą go słowa syna - Jestem taki jak teraz. Kocham pić, jeździć na desce, łazić po plaży, grać na gitarze, obracać laski, od czasu do czasu wciągnąć kreskę, zapalić... Jestem zupełnym przeciwieństwem twojego wymarzonego ideału, tato - podkreślił to słowo jakby z obelgą - Nie kręcą mnie związki na stałe, siedzenie za biurkiem czy ubieranie garniaków - prycha.
- Lu... - zaczął, ale nie dane mu było dokończyć.
- Nie tato... Skończ. Odpracuje swoją karę, ale nie licz, że przejmę rodzinny interes, bo nie ma na to szans. Sorry - poklepał go po ramieniu i wyminął mnie na schodach.
~awenaqueen~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz