He & She
*HE*
Obudziłem się bardzo wcześnie rano co po wypiciu nie jest możliwe. A może to wina tego, że straciłam mięciutką poduszkę? Anica gdzieś mi uciekła i nawet nie wiem kiedy. Wstaje z łóżka i dopiero się orientuje, że zasnąłem w ciuchach. No tak, przyszedłem wczoraj do pokoju bo byłem wkurzony na Paul'a. Na wyznania po pijaku go wzięło. Anica jest moja i tylko moja. Sam nie wiem kiedy tak bardzo się w to zaangażowałem, ale nie przeszkadza mi to zbytnio. Chce być powodem jej radości.
Postanowiłem zejść na dół. W holu usłyszałem pochrapywanie dochodzące z salonu. Staje w progu wmurowany. Ashton śpi oparty o prawe ramię Paul'a, a Alex o lewe. Pedały są wśród nas. Otaczają mnie. Czy tylko ja jestem HETERO*?! Po przeszukaniu całego domu w pokoju znalazłem kartkę od dziewczyny. Ale ja głupi. Czemu nie sprawdziłem szafki nocnej?!
"Hej <3
Poszłam przejść się po okolicy. Słodko spałeś więc nie chciałam cię budzić by zabrać cię ze sobą ;*
Po za tym pewnie miałbyś kaca i tyle by z tego było. Uważaj bo na dole śpią chłopacy! A spróbuj ich obudzić! Ja się o tym dowiem >.<
Kocham, Anica ^^"
Czy ona napisała "kocham"?! Zacząłem się szczerzyć do kartki jak jakiś debil. Ogarnęła mnie bezgraniczna radość. Odłożyłem kartkę na szafkę i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Przypomniało mi się, że dawno nie odwiedzałem bloga Dess. Muszę to czym prędzej nadrobić. Wychodząc z łazienki chwyciłem swój telefon i wbiłem na bloga. Jest jeden jest z samego rana. Chciałem zacząć czytać, kiedy usłyszałem idiotów na dole. Porzuciłem czytanie na chwile i zszedłem by zobaczyć co to za zamieszanie. W salonie zastałem tylko Paul'a, który wygląda jak śmierć. Co mu? Przecież on potrafi dwa razy tyle wypić.
– Gdzie Ash i Alex? – spytałem.
– Alex rzyga jak kot, a Ash poszedł do naszego domku – złapał się za brzuch.
– Co wam jest do cholery?! Ja czuje się ok.
– Nie wiem. Jak poszliście się miziać to my zjedliśmy coś czego nie powinniśmy mieszać z alkoholem – chyba go zemdliło – Chyba też już pójdę do siebie.
W tym samym momencie z łazienki wyszedł Alex i razem pokierowali się w kierunku ich domku. Idioci.
*SHE*
Odebrałam Nicolę z przystanku autobusowego i ruszyłyśmy do mojego domku. Ogólnie to wygląda tak, że mamy dwa domki wynajęte. Ja dziele swój z Luke'iem i Nicolą, a drugi jest chłopaków. Weszłam pierwsza do domu i wiem, że muszę przemycić dziewczynę do drugiego pokoju. Luke'owi wysłałam esa by nie przeszkadzał mi do wieczora bo chce zrobić się na bóstwo – taki żart. Zamknęłam drzwi na klucz w pokoju i zaczęłyśmy rozpakowywać rzeczy Nicoli. Dla jasności jest już po szesnastej, a impreza na plaży zaczyna się o dwudziestej.
Przemknęłam szybko do swojego pokoju po rzeczy by się uszykować i wróciłam do dziewczyny. Te całe szykowanie i rozpakowywanie zajęło nam dwie godziny. Wow. Mogę spokojnie powiedzieć, że z Nicolą rozumiemy się bez dwóch zdań i mamy podobny gust chociaż czasem potrafimy się posprzeczać. Tak, znamy się raptem trzy dni a już daje takie nowości. Długo sms'owałyśmy ze sobą i często dyskutowałyśmy na tematu postów z fejsa.
Zeszłyśmy na dół i poszłyśmy pod adres gdzie miała odbyć się impreza. W między czasie napisałam na utworzonej konfie, że nie mają za mną czekać czy coś. Chce zrobić im niespodziankę. Dziewczyna lubi poznawać nowych ludzi i w ogóle nie jest spięta. Ja na jej miejscu bym chyba ust nie otworzyła. Stajemy na poboczu i obserwujemy zgromadzonych ludzi. Całkiem spory tłum muszę przyznać. Po chwili nie widzę już nic bo ktoś zasłonił mi oczy. Po intensywności perfum stwierdzam iż to Luke. Nie mylę się. Chłopak całuje mnie w usta i po chwili mierzy wzrokiem moją towarzyszkę.
– Luke to Nicola. Nicola to Luke ten najgłupszy i najniebezpieczniejszy – widzę jak ucieszył się na ostatnie słowo – Oczywiście najgroźniejszy bo możesz nie wyleczyć tego idiotyzmu – uśmiechnęłam się sztucznie, a Nici zaczęła się śmiać.
– Ale jesteś dowciapna kochaniutka – objął mnie i czule pocałował. Odwzajemniłam oczywiście.
– Dobra. Gdzie reszta? – pytam odsuwając się od chłopaka.
– Bo ja wiem – wzrusza ramionami, a swoje ręce umiejscawia w kieszeniach spodni.
– Tam jest chyba Alex. Chodź – złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam w kierunku chłopaka.
– Zostawiasz mnie, tak?! Ja to sobie zapamiętam! – krzyczał za nami Luke, ale kogo to obchodzi. Przy Alex'ie stał jeszcze drugi idiota blady jak ściana. Co mu się stało?!
– Paul? – zwracam się do chłopaka trzymającego się za brzuch – Dobrze się czujesz?
– Nie bardzo. Chyba nie posiedzę tu za długo – spojrzał na moją koleżankę i tak jakby objawy mu minęły. Wszystkie. Wyprostował się od razu – A któż to? – pyta.
– To Nicola. Nici, to Alex – wskazałam ręką na blondyna, który uśmiechnął się szeroko – A to Paul.
– Hej – powiedziała.
– A skąd ty tu? Mieszkasz gdzieś w okolicach? – pyta Paul.
– Nie! Zostałam zaproszona przez Anicę. Mam nadzieje, że to nie problem? – przygryzła wargę. Czy ona ich uwodzi?!
– Żaden – za nami odezwał się mój braciszek. Odwróciłyśmy się.
– A to Ashton – przedstawiłam go.
– Hej, Nicola jestem – podaje mu rękę. Zapowiada się wyśmienity tydzień. Ale te ich patrzenie na siebie. BĘDĄ Z TEGO DZIECI!!! Chwila, co?!
*ASHTON*
– Możesz przestać? – z rozmyśleń wyrywa mnie głos Paul'a. Jesteśmy tu już od dobry trzech godzin, a moja siostra dwie z nich spędza już z Luke'iem. Nie mam nic do niego. No, prawie.
– Ale co ja robię? – pytam bo nie mam zielonego pojęcia o czym on mówi.
– O tej biednej puszcze – spojrzałem na moje ręce. Faktycznie. Puszka była lekko wgnieciona. Sam nie wiem kiedy miałem takie nerwy. Może... Cały czas je chyba mam. Gdy tylko widzę migdalących się Luke'a z Anicą. Boję się po prostu, no!
– Sorry. Zamyślony jestem – podrapałem się po skroni.
– Zauważyłem. A nad czym myślisz, że puszka na tym tak bardzo cierpi?
– Dasz już spokój z ta puszką?! – warczę.
– No żal mi jej po prostu! – jakoś dobry humorek odzyskał po poznaniu tej Nicoli. Wydaje się być sympatyczna, ale poszła gdzieś w tan z Alex'em i tyle ją widziałem. Ciekawe skąd zna się z moją siostrą? – Więc?! – drążył zniecierpliwiony. Łatwo tracę koncentracje jak widać.
– Więc martwię się o Anicę to wszystko – wzruszam ramionami udając, że to nic takiego.
– Aha – spojrzałem na niego zdziwiony – Nadal nie ufasz Luke'owi?
– To nie tak... – w sumie to sam nie wiem jak to wygląda – Chyba mu w pewnym sensie przebaczyłem, ale w pewnym sensie też i nie.
– Że co? – strzelił mindfuck'a.
– No to, że chyba zrobiłem to po części z przymusu – wzruszyłem ramionami.
– Aha – zmień płytę ziom – Postaraj się mu zaufać. Luke jest serio inny niż dawniej. Zmieniał się i my to z Alex'em widzieliśmy.
– Nie rozumiesz. Boje się, że skrzywdzi moją siostrę. Chyba bym go rozjebał na małe kawałeczki, gdyby przez niego płakała! – warknąłem przez zaciśnięte zęby. Tak, Luke działa na mnie jak płachta na byka. Czy to można nazwać przyjaźnią? Chyba nie.
– Posłuchaj mnie uważnie, Ash – spojrzałem się na niego – Twoja siostra jest już dorosła. Jeżeli coś się między nimi spierdoli to ona powinna wiedzieć, jaki Luke był kiedyś i uważać na każdym kroku to raz. A dwa, nawet jeśli ją skrzywdzi, to hej! Ona jest w tym momencie jego dziewczyną, a ty kumplem. Oddziel przyjaźń od ich miłości. Nie możesz uważać na Anicę bo ona wie co robi – popatrzyłem na niego by powiedział nieco jaśniej – Mówiąc prościej – o! Zaczaił! – Nie możesz być przyjacielem Luke'a i jednocześnie być nadopiekuńczym braciszkiem dla Anici. To się nigdy nie uda – Wiem, że ma racje, ale to trudne.
– Wiem. Spróbuje się nie wtrącać.
– Słowo? – prychnąłem.
– Słowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz