Miesiąc później...
Połowa sierpnia, a ja nie narzekam na nudę. Co prawda Luke i chłopacy wyjechali już, ale i tak czuje się lepiej niż na przykład rok temu w wakacje. Teraz mam Luke'a jako swoje chłopaka. Jak to super brzmi, co nie?! Ashton nawet zaczął lepiej się z nim dogadywać. Zbliżyli się przez tę sprawę... No nie wracajmy do tego! Najważniejsze, że jest już lepiej, a ja, póki co nie czuje powodu do obaw.
Z Paul'em i Alex'em utrzymuje kontakt sms'owy tak samo jak z Luke'iem. No ale z nim też gadam przez telefon. Obiecałam mu, że go odwiedzę. Nawet jego rodzice nas – mnie i Ash'a – zaprosili do siebie. Są zadowoleni. BA! To za mało powiedziane! Oni są szczęśliwi, że chłopacy odnowili kontakt.
Generalnie to Luke bardzo chciał zostać u nas, zresztą reszta też, ale niestety ma pracę. Paul też. Podobno pracuje jako barman, a przynajmniej tak twierdzi Luke, bo Paul za chiny nie chce się przyznać, że pracuje. Ciekawe, czemu? Alex był bardzo smutny, że musiał opuścić mój dom, ale jak to powiedział: "Sam mam zostać?! Mowy nie ma!". I tak oto wyjechali.
Ciężkie było pożegnanie z moim chłopakiem. Mam wrażenie, że od czasu tamtego incydentu, stał się bardzo opiekuńczy i... bo ja wiem... Odpowiedzialny? Czy to możliwe by jeden wypadek mógł sprawić, że on dorósł?
Co do mojego braciszka i Nicoli to... Ułożyło się im. Wiedziałam, że ta wywłoka żadnych szans nie ma. Mówiłam? Mówiłam. Ja chce zostać ciocią więc liczę na małe Asiątka albo Nicolątka!
Od września do szkoły... Ciekawe jak te nasze spotkania z Luke'iem będą wyglądały, jak on ma pracę i szkołę, a ja samą szkołę. Związki na odległość naprawdę są trudne, ale wierzę, że nam się uda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz