Cały dzień minął mi strasznie pozytywnie. Josh poznał Sebe i nawet się polubili.
Ostatecznie przyszedł dzień wyjazdu. Obiecałam Sebie, że wrócę, ale chce powiedzieć ojcu. Pożegnał mnie przed autobusem szkolnym i wrócił do akademika. Co do mojego brata to pojechał do Sydney chwilę przed nami. Wy wiecie, że bratem nazywam Josha, nie? No to już wiecie. W sumie Seba jest drugim, ale chyba nie mogę go tak traktować, bo on może pomyśleć, że lubię go bardziej niż przyjaciela. Siedząc samemu w autokarze słuchałam muzyki. Nagle wpadłam na pomysł by napisać do tych idiotów. Tak, będę grała ich przyjaciółkę.
Angelix18: Cześć
AshhBitch: Siemka :)
xCalxMex: Już nie mam focha, więc cześć :D
MyczLyncz: Elo, trzy dwa zero! :v
Angelix18: Taki dowciapny :3
Angelix18: Wracam do Sydney
xCalxMex: Ooo czyli nie zamieszkasz z Sebastiankiem?
Angelix18: -,-
Angelix18: Zamieszkam, kto powiedział, że nie?
Angelix18: Wgl strzeliłam w ryj Jen >.<
Angelix18: Wkurwiła mnie i Josha też...
xCalxMex: Że komu?!
MyczLyncz: O_O
xCalxMex: Alice widziała?
Angelix18: Może... Kto ją tam wie...
AshhBitch: A za co jej dałaś po pysku :D
Angelix18: Za obrażanie mnie -,-
Angelix18: Josh polubił Sebe <3
xCalxMex: O.o
AshhBitch: Luke się załamie XD
Angelix18: Bo?
xCalxMex: Dwaj wrogowie się zjednoczyli...
Angelix18: Haha, lol XD
MyczLyncz: Wgl jak jedziesz do Syd to się spotkamy bo my też wpadamy tam na parę dni :D
Angelix18: Spoczko ^^
xCalxMex: Ale... Skąd wiesz jak wygląda Jen? Odp plis :(
Angelix18: Od Seby... To znaczy. Poznałam ją wcześniej, ale on później mi powiedział, że przy niej stoi siostra jej byłego.
xCalxMex: O.o
Angelix18: Nom.
AshhBitch: Ta ile daje kropek nienawiści *^*
Angelix18: Bo jestem zła, ale luzik :)
xCalxMex: Na kogo?
Angelix18: Na wszystkich
MyczLyncz: To jeden z tych dni...
Angelix18: Micz, chcesz z bicza?
MyczLyncz: Nieee ;-;
Dopiero zobaczycie mój gniew, ale... Cholera! Zobaczę Luka!
***
Po kilku godzinach byłam już w domu. Przywitał mnie zapach placka... z jagodami? Ciekawe. Ojciec ucieszył się na mój widok i wiem, że to będzie ciężka rozmowa, ale cholera! Mam już osiemnastkę! Czas najwyższy się usamodzielnić!
Po zjedzonym wspólnie obiedzie, Josh zadzwonił.
-No co tam bracie? - czułam na sobie wzrok domowników, bo Ryan siedział przy stole.
-Nie chce cię martwić, ale... Luka widziałem.
-No słyszałam, że wpadli na parę dni - bawię się widelcem.
-No ok, ale nie samego.
-Co masz na myśli?
-Musisz to zobaczyć. Czekam przy kinie.
Rozłączył się, a mnie nurtowało pytanie: O co mu chodziło?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz