poniedziałek, 14 czerwca 2021

Back Prince Cz.15



She


    Pojechaliśmy dwoma samochodami. Ja i Luke w jednym a Ash z chłopakami w drugim. Dziwne, nieprawdaż? Ale nie powiem, że nie pasuje mi taki obrót spraw bo każda spędzona minuta z Luke'iem sam na sam jest dla mnie minutą szczęścia. Boje się co wydarzy się w ciągu tych siedmiu dni. "Nic nie trwa wiecznie..." Boje się tej chwili, która przybędzie by zniszczyć to co jest dobre. Nie chce jej, ale nie mam na to wpływu. Tak zaprojektowany jest świat. Góry i doły. Dobro i zło.

    – Wszystko ok? – poczułam chłodną rękę Luke'a na swoim udzie. Spojrzałam na niego, a on sporadycznie na mnie zerkał. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, ale ja i tak wiem, że na mnie zerka.

    – Jasne. Czemu miałoby być inaczej? – wzrusza ramionami. Ta czarna koszulka idealnie opina jego klatkę piersiową. Nie patrz na niego Anica. Swój wzrok znów wlepiłam na jezdnie.

    – Przecież widzę. Wolałaś jechać z nim? – spojrzałam na niego marszcząc brwi. Jego uścisk na moim udzie się wzmocnił. Położyłam dłoń na jego ręce czym spowodowałam, że na mnie spojrzał.

    – Nie. Ciesze się, że jadę z tobą – uśmiechnęłam się do niego ciepło. Odwzajemnił to i pokręcił tylko głową.

    – Więc w czym problem? – nie daje za wygraną.

    – Po prostu... – przecież mu nie powiem o moich przypuszczeniach bo ja nawet nie wiem jaka relacja jest pomiędzy nami. A co jak to dla niego tylko zabawa? Wakacyjna miłość i nic po za tym? Wygłupie się jak mu powiem – Ciągle się martwię, że Ash sprowadzi tą jędze.

    – Haha, serio? – zaczął się śmiać – To jest dla ciebie największy powód do zmartwień? – pokiwałam głową – Nie zabrał jej. Gadałem z nim i...

    – Co zrobiłeś?! – jak on mógł. Ashton na pewno...

    – Spokojnie! – uciszył moje myśli – Powiedziałem mu, że nie chce żadnych lasek.

    – Aha, a ja? – popatrzył na mnie i uśmiechnął się głupkowato.

    – Ty nie jesteś dla Ashton'a laską. Raczej siostrą.

    – Aha razy dwa – skrzyżowałam ręce na piersiach. Jestem obrażona.

    – Nie jesteś też dzieckiem – mruknął cicho. Popatrzyłam na niego niepewnie.

    – Co masz na myśli? – pytam, gdy zebrałam w sobie dość odwagi.

    – To, że dla niego nie jesteś laską każdy wie, ale chyba nikt nie wie, że dla mnie tak – zdziwiłam się na jego słowa. Odwróciłam wzrok na szybę po mojej prawej. Nie rumień się! – Wiedziałem, że byłabyś niezadowolona na widok tej jego dziewczyny, przez co ja sam byłbym smętny i nie do przeżycia – zaczął tłumaczyć – Dlatego powiedziałem to o tym "zero lasek". Ty się, że tak powiem, częściowo nie zaliczasz do nich bo jesteś dla niego siostrą, dla Alex'a jesteś jak najlepsza kumpela, dla Paul'a to nie wiem i nie chce wiedzieć, a dla mnie jesteś laską, więc cicho by się nie dowiedzieli – zabrał rękę z mojego uda i przyłożył sobie palec wskazujący do ust. Zaśmiał się cicho i z powrotem ją umieścił na moim udzie.

***

    – Luke! Przynieś z samochodu jedną wodę! – krzyknęłam przez okno widząc go grzebiącego w aucie. Odwrócił się do mnie i posłał swój zniewalający uśmieszek. Posłusznie wykonał moje polecenie, dzięki czemu sama wróciłam do przygotowywania dla wszystkich kanapek. Wodę potrzebuję do picia, dla siebie oczywiście. Gorąco dziś niemiłosiernie i żaden słodki napój nie wchodzi w grę, no przynajmniej dla mnie.

    Czuję czyjeś ręce na swojej tali i chyba nawet nie muszę mówić kto to? Uśmiecham się pod nosem i przygryzam wargę.

    – A gdzie proszę, albo chociaż dziękuję? – szepnął na moje ucho. Odwracam się do niego przodem i zarzucam ręce za jego szyję.

    – Dziękuję szanowny milordzie – delikatnie muskam jego usta.

    – Właśnie w taki sposób powinnaś podziękować tylko nie jestem jakoś specjalnie zadowolonych z tych podziękowań. Mogłabyś... – oblizał swoje wargi dając do mi zrozumienia, że mam go pocałować nieco bardziej namiętniej. Staje na palcach i całuje wedle życzenia panicza. Jego ręce schodzą coraz niżej aż czuję jak uszczypnął mnie w pośladek przez co podskoczyłam, a on to wykorzystał. Posadził mnie na blacie nie przestając całować.

    – Ekhem – słyszymy odchrząknięcie i odsuwamy się od siebie. Nasz wzrok pada na Ashton'a, który stoi w progu kuchni – Nie przeszkadzam państwu? – uniósł jedną brew i kącik ust.

    – No tak jakby trochę bo wiesz... – zaczął, a ja uderzyłam go w głowę – Za co?! – oburzył się.

    – Za jajco! – zeskoczyłam z blatu – Coś chciałeś? – pytam brata.

    – Dowiedzieliśmy się, że jutro wieczorem na plaży jest impreza więc na pewno idziemy – posłał mi taki uśmiech, że wiem, że to też tyczy się mnie. To niespotykane! Braciszek pozwala mi iść? Wow.

    – Okey – odpowiadam i wracam do robienia kanapek.

    – Luke!! – to krzyk Paul'a i dochodzi z tyłów domku.

    – IDE! – odkrzykuje mu, a na odchodne całuje mnie w policzek. Oboje z Ash'em wyszli zostawiając mnie samą i dzięki im za to. Mogę w spokoju dokończyć moją robotę.

    – Mówiłem ci, że cie kocham – wyznał mi Paul. Zaśmiałam się cicho bo Luke gdyby mógł to by go zabił spojrzeniem. Zabawne. Czy on jest o mnie zazdrosny?

    – Nie – odpowiadam zgodnie z prawdą przez co spojrzenie chłopaka przenosi się teraz na mnie. Wygląda jakby było mu... smutno? Ale dlaczego? To te cztery piwa tak działają? Tak, chłopacy są już po sporej dawce alkoholu.

    – No to ci mówię teraz. Kocham cię siostro Ashton'a! – powiedział śmiejąc się od ucha do ucha. Ashton zaczął rechotać na cały dom, a do niego dołączył Alex. Jedynie Luke pozostał niewzruszony i wpatrywał się w swoje nogi. Wszyscy siedzimy w salonie na podłodze wokół niskiego stolika.

    – Nie ma to jak wyznanie od pijanego Paul'a! – zachichotałam. Już nie mogę się doczekać ich min, gdy jutro poznają Nicole. A zwłaszcza reakcji Ashton'a.

    Nagle Luke wstał i poszedł do kuchni. Ja mam jakieś dziwne wyrzuty sumienia, więc postanawiam za nim pójść. Jednak ku mojemu zaskoczeniu nie zastałam go w kuchni. Gdzie on się podział? Przeszukałam parter i postanowiłam sprawdzić czy nie ma go w pokoju. Nie myliłam się. Uchyliłam drzwi i zostałam go siedzącego na łóżku pochylającego się. Weszłam do środka uprzednio zamykając drzwi. Podeszłam do niego i od razu uniósł swoją głowę by na mnie spojrzeć.

    – Czemu tu siedzisz? – pytam po dłuższej chwili ciszy.

    – Bo tak mi się podoba – zabrzmiało oschle. Siadam obok niego – Czemu tu przyszłaś?

    – Bo tak mi się podoba – papuguje go.

    – Idź do swojego Paul'a – więc jest zazdrosny? O mnie? Żart?

    – Niby po co? – nie dostałam odpowiedzi – Chyba nie jesteś zazdrosny o te jego "wyznanie"? – zrobiłam cudzysłów w powietrzu.

    – Tak... – powiedział ledwo słyszalnie. Nie mogę w to uwierzyć! To mi się śni?!

    – Ale... – zaczęłam, ale nie dane mi było dokończyć bo Luke się na mnie położył. Dziwna pozycja, nie powiem. Ścierpnę za parę minut, ale ok.

    – Jestem zazdrosny – wybełkotał – Jak mam nie być? – nagle przewrócił mnie na plecy i położył się na moich piersiach. Deja vu? – Twoje cycki są tak wygodne, że tylko czekać, aż ktoś mi ciebie ukradnie, wiesz? – zarzucił rękę przez mój brzuch i objął mocno – Nie chce by cię miał ktoś inny. Chce byś była tylko moja... – mówi coraz ciszej, a moje serce zaraz wyskoczy z klatki piersiowej.

    Po pięciu minutach bełkotania, z czego mało zrozumiałam, zasnął. Nie mam serca go budzić, o ile to by mi się w ogóle udało. Tak mocno mnie obejmuje jakby się bał, że mu ucieknę czy coś. Jestem zmuszona zasnąć w ubraniach.

    "Smutna to prawda; toruje ona głupocie drogę do opanowania świata." Bo przecież najgorsze miało dopiero nadejść...










~awenaqueen~


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz