piątek, 18 czerwca 2021

Ankey Returns Cz.14



    Tydzień później...

    Zostały trzy dni do powrotu do Seby. Jak bym powiedziała, że nie tęskniłam, to bym skłamała. Muszę z nim porozmawiać. Poza tym nie mogę się doczekać września i rozpoczęcia edukacji. Póki co jednak mamy lipiec i to dokładnie piętnasty. O Boże! Przypomniało mi się, że Luke ma urodziny! Co by mu kupić? Chociaż znając go, to by mu wystarczyło, gdybym z nim spędziła cały dzień... Nie no, musi być prezent, bo to dziwne.

    Wyszłam na miasto sama, bo Laurę odwiedził Ron i wyszli gdzieś razem. Chodzę od sklepu do sklepu, myśląc, co by mu kupić. Swoją drogą Josh ma we wrześniu, więc też trzeba temat ogarnąć.

    Wchodząc do jednego ze sklepów, zauważam Joel'a. Pierwsza moja reakcja była zwiewać! No ale mi się nie udało. Wiele razy próbował ze mną pogadać, ale mój limit na karcie wybaczam się wyczerpał. Szarpnął mnie za ramię i musiałam na niego spojrzeć.

    – Znam tę minę... – zaczął, patrząc na mnie smutno. – Możemy o tym porozmawiać?

    – Joel nie wiem, czy chcę...

    – Chodźmy na kawę i daj mi chociaż trzydzieści minut... – jego ton był błagalny. Pokiwałam głową, że się zgadzam.

    Weszliśmy do kawiarni. Westchnęłam. Czeka mnie trudna rozmowa, ale chce mieć ją już za sobą.


*Luke*

    Myślę, od kiedy otworzyłem oczy, jak by tu zaciągnąć Angel do mnie na cały dzień. Może wybłagam ją i powiem, że mam urodziny? Nim jednak się nad tym dłużej zastanowiłem, do mojego mieszkania wpada Ashton.

    – Chłopie – krzyknął, że aż w uchu mi zalgło.

    – Czego, jełopie?

    – Urodziny za pasem, dwudziestka ci stuka – przewróciłem oczami. Jakoś mi to zwisa. Nigdy obchodzenie własnych urodzin nie było dla mnie pasjonujące. Wolałem się świetnie bawić na czyichś. – Idziemy dziś na basen, idziesz z nami? – Już chciałem zaprzeczyć, ale dodał. – Angel zostaje wyciągnięta przez Laurę. To jak? – uśmiechnął się chytrze. Wie, że jak idzie Angel to ja tym bardziej. Poza tym miałbym stracić okazję na zobaczenie Aniołka w stroju kąpielowym? Mowy nie ma.

    – Idę. O której?

    – Za godzinę.

    – Ok.


*Angel*

    – Wróciłam – krzyczę, zamykając drzwi. Zdejmuję buty i idę do kuchni po coś zimnego.

    – Dobrze, że jesteś – pisnęła Laura, a ja przez nią sok rozlałam.

    – A co, tęskniłaś? – prychnęłam.

    – Nie? Chłopaki nas zaprosili na basen. Oczywiście idziemy. – Basen? Chłopaki? Luke, zabiję go. To na pewno jego pomysł.

    – Nie mam ochoty na basen... – mówię zgodnie z prawdą.

    – Nie przyjmuję odmowy. Twoja mama i babcia wiedzą, więc nie ma odwrotu. Szykuj się, idziemy! – krzyczała, będąc na schodach. Do kuchni weszła mama i chyba moja mina mówiła za mnie, bo posmutniała.

    – Jeżeli nie chcesz iść, to wymyślę, że musisz mi w czymś pomóc na targu. – Moja mama wraz z babcią sprzedaje coś na targu. Jakieś warzywa i owoce. Często im pomagałam, więc powinni łyknąć tę bajeczkę.

    – Mogłabyś? – uśmiechnęłam się blado. Źle się czuje i rozmowa z Joel'em zrobiła swoje. Potrzebuje pobyć sama, coraz częściej tego mi trzeba. Mimo związku z Luke'm i uśmiechania się przy nim szczerze to i tak czasem mam taką chwilę smutku i rozpaczy. To chyba podchodzi pod depresję, prawda?

    – Oczywiście. Widzę, że nie najlepiej wyglądasz, więc zostań w domu i odpocznij – podeszła i mnie przytuliła. Kocham ją i strasznie mi jej brakuje. Dowiedziałam się, że planuje się wprowadzić do babci na stałe. To dobrze dla wszystkich.
    
    – Tak też się czuję – odsunęłam się od niej. – Pójdę z tobą na targ, by nie podpaść i wrócę do domu, dobrze? – spytałam.

    – Dobrze. Poczekaj na mnie w aucie.

    Zrobiłam, jak kazała. Ubrałam buty i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i czekałam, aż mama wróci. Chyba powinnam się zbadać, bo kręcenie w głowie się nasiliło. Jak cztery dni temu byłam u Luke'a to... rano o mało nie zabiłam się w łazience, tak mną zachwiało. Wkręciłam blondaskowi, że to z powodu pierwszego razu. Uwierzył. Przygryzam wargę na wspomnienie z tamtej nocy. Tak, miałam swój pierwszy raz właśnie z nim. To było pokręcone, ale kto powiedział, że jestem normalna? No właśnie... Przynajmniej nigdy go nie zapomnę... I jego słów następnego dnia rano...

    (Jeżeli nie chcesz czytać sceny +18 to pomiń wszystko, co jest napisane kursywą)

    Chciałam wziąć prysznic po ciężkim dniu na targu. Luke oczywiście musiał mnie wziąć do siebie, bo przecież u mnie wody nie ma. Poczujcie ten sarkazm. Na szczęście zostawiłam u niego parę swoich rzeczy, bo przeczuwałam, że będę stałym bywalcem u niego. Wzięłam więc swoje rzeczy i ruszyłam do łazienki. Rozebrałam się do bielizny i planowałam prysznic. Niespodziewanie do łazienki wbija Luke. Automatycznie zakryłam się ręcznikiem. Popatrzył na mnie z uniesioną brwią. Zabije go... Podszedł do mnie bliżej i położył ręce na moich gołych biodrach. Spaliłam buraka.

    – Kochanie, widziałem cię już w samej bieliźnie – wymruczał mi do ucha. Pewnie ma namyśli tę noc, gdy zachciało mu się po mnie przyjechać, gdy już zasypiałam.

    – Oglądałeś mnie? – zdziwiona podniosłam na niego wzrok. Spotkałam się z jego ślicznymi oczami.

    – Sama się nad ranem odkrywałaś, nie dało się nie widzieć – zaśmiał się bezczelnie.

    – Ugh! Bo przecież nie mogłeś mnie przykryć! Idiota. – Schylił się i mnie pocałował, on wie, że gdy to robi, to cała złość ze mnie ulatuje. Tak było i tym razem.

    – Może wykąpiemy się razem? – wskazał palcem na dużą wannę wypełnioną wodą. Dobra, czemu ja tego wcześniej nie zauważyłam? – Przygotowałem ci kąpiel, bo wiedziałem, że będziesz zmęczona – muskał nosem moją szyję.

    – Więc widziałeś mnie w bieliźnie, a teraz chcesz zobaczyć nago? Szybki... – prychnęłam. Czasem Luke mnie zaskakiwał swoją naturą zboka.

    – To jak będzie? – popatrzył mi prosto w oczy. Przygryzłam wargę i kiwnęłam zawstydzona głową na "tak". Ktoś mi powie, co ja robię?

    Luke odpiął mi stanik i rzucił na umywalkę. Dolną część postanowiłam sama zdjąć, bo bym chyba oszalała z zawstydzenia. To dziwne, bo raz jestem odważna przy nim, a raz mam ochotę zapaść się pod ziemię tak jak teraz. Weszłam do wanny i w niej usiadłam. Blondyn chwilę później do mnie dołączył. Mówiłam, że wszedł do łazienki w samych bokserkach? Nie? To teraz powiedziałam. Otulił mnie ramionami, więc oparłam się plecami o jego tors, czując jego przyjaciela. Zaśmiałam się.

    – Z czego się śmiejesz? – przygryzł moje lewe ucho.

    – Z niczego.

    Oparłam wygodniej głowę tuż pod jego brodą i przymknęłam oczy. Teraz znów jest mi wszystko jedno, czy jesteśmy nadzy.

    – Nie śpij, księżniczko – przeczesał mi włosy.

    – Nie śpię, ale mogłabym – zaśmiałam się. – Czuję się taka bezpieczna... Nowe uczucie. To znaczy – otworzyłam oczy – zawsze się taka przy tobie czułam, ale teraz jakoś bardziej. Coś ze mną nie tak? – podniosłam głowę, by na niego spojrzeć. Uśmiechał się słodko.

    – Jestem szczęśliwy, że czujesz się bezpiecznie. Tak masz się czuć, bo nie dam nikomu cię skrzywdzić... Nawet sobie – pocałował mnie w głowę. – Skoro jesteś takim leniem, to chyba jestem zmuszony cię umyć. – Wiedziałam, że jego strona zboka wzięła górę.

    Nie odpowiedziałam mu. Wziął pierwszy z brzegu żel i wylał trochę na rękę, ok sporo. Po odłożeniu butelki zaczął jeździć dłońmi po moich nogach. Wcale nie zamierzam mu ułatwić tego zadania. Śmieje się pod nosem, ale on to chyba wyczuł. Zaczął zjeżdżać dłońmi na wewnętrzną stronę ud. Wciągnęłam głośno powietrze, gdy był niebezpiecznie blisko mojej kobiecości. Zaczął całować mnie po lewej stronie szyi. Odchyliłam głowę, dając mu większy dostęp. Widząc, że mu nie zabraniam, dotknął jej. Mój oddech przyspieszył. Odwróciłam głowę, by złączyć nasze usta w pocałunku. Tak też zrobiłam. Delikatne i czułe po chwili zmieniły się w brutalne i namiętne. Czułam, jak jego przyrodzenie wariuję, zresztą nie tylko on. Gdy Luke wsunął we mnie palec, cicho jęknęłam mu w usta. Lewa ręka powędrowała w jego włosy. Pociągnęłam za nie teraz słysząc jego jęk. Do jednego palca dołączył drugi... Zaczął poruszać palcami szybciej, przez co nie mogłam już się na niczym skupić. Odrywając usta od siebie, dokładnie badał moją twarz. Wciąż miałam problem z miarowym oddychaniem, przez to, co się właśnie dzieje pomiędzy moimi nogami. Jęczałam i czułam, że dochodzę... Po chwili czułam, jak się rozpływam... Spojrzałam w oczy Luke'a. Widziałam w nich pożądanie i... zmieszanie?

    – Coś... się... stało? – spytałam, próbując unormować oddech. Odwróciłam swoje ciało na lewy bok, by móc patrzeć na blondyna. Dotknął mojego policzka i sama już nie wiem, co dominuje u niego. Czy speszenie, czy pożądanie, czy bóg wie co jeszcze.

    – Kocham cię, Angel – przyciągnął mnie do siebie, całując namiętnie. Dobra, już wiem, co dominuje. Odwzajemniłam pocałunek i przez "przypadek" dotknęłam jego kolegi. Cichy jęk wydobył się z jego ust. Wiem, że jest tak samo napalony, jak ja. Oderwał się ode mnie. – Angel to niebezpieczna gra... – spojrzał smutno.

    – Wiem i co?

    – I co? Chcę, by twój pierwszy raz był wyjątkowy i żebyś go zapamiętała do końca życia – przyłożył swoje czoło do mojego. – A ta zabawa w wannie zdecydowanie prowadzi w odwrotnym kierunku.

    – Luke – zarzuciłam mu ręce za szyje i usiadłam do niego twarzą, co znaczyło, że jestem bardzo blisko jego kumpla, który ma chrapkę na moją pochwę. – Czyli masz na myśli łóżko i świece? Romantyk – prychnęłam, a on pozostał zdezorientowany. – To – wskazałam na wannę – z pewnością zapamiętam.

    Złączyłam nasze usta, ale nie na długo.

    – Aniołku, jesteś pewna? Nie chcę, byś żałowała....

    – Jestem, Luke.

    – To pogramy na moich zasadach – zszokował mnie.

    Kazał mi wyjść z wanny. Już pomyślałam, że się jednak rozmyślił i gdy chciałam wziąć ręcznik, by się wytrzeć, on mnie zmusił, bym oplotła się nogami wokół jego bioder. Całując mnie, wyszedł z łazienki i się domyślam, gdzie mnie prowadzi. Chciałam go skarcić za to, że mokrzy się kładziemy na łóżku, ale wiem, że teraz są ważniejsze rzeczy na głowie. Położył mnie na łóżku i sam zaczął nade mną zwisać. Całował każdy zakamarek mojego ciała, doprowadzając mnie tym samym do szaleństwa. Gdy wrócił do moich ust, wyszeptał w nie:

    – Powiedz, gdybym miał przestać, a to zrobię. – Wiem, że ciężko by mu było, ale ufam mu. Pokiwałam głową, że ok i może zaczynać. Wszedł we mnie powoli, ale i tak poczułam ból.

    – Spójrz na mnie – zrobiłam, jak kazał. Głodzi mnie po policzku. – Powiedz, kiedy się przyzwyczaisz do mojej obecności. – Nie musiał czekać długo.

    Zaczął się powoli poruszać. Czułam go w sobie. Jęczałam w jego usta, czym jeszcze bardziej go podnieciłam. Zaczął poruszać się szybciej, co sama chciałam, by zrobił. Moje oddechy robiły się coraz bardziej płytsze...

    – Luke... – wyszeptałam. Czułam, jak zaczyna robić mi się ciepło w dolnej części brzucha.

    Już po chwili wygięłam ciało w łuk, krzycząc z rozkoszy. Luke szczytował chwilę po mnie i opadł na mnie swoim cielskiem. Zaśmiałam się, bawiąc jego włosami.

    – Jesteś cudowna, Aniołku – podniósł głowę i mnie pocałował, po czym wyszedł ze mnie i położył się obok mnie, przykrywając nas. – Śpij dobrze – wyszeptał, a ja przytuliłam się do niego.


    Tak, na pewno nie zapomnę tej nocy. Zaśmiałam się i akurat mama wsiadła do auta.

    – Humor powrócił? – spytała od razu rozpromieniona. Chyba się o mnie martwiła.

    – Powiedzmy – przygryzłam nieświadomie wargę, co przykuło uwagę mojej rodzicielki.

    – Czyżbyś nie była już dziewicą? – zaczęłam kasłać.

    – Boże, Mamo!

    – No co? A zabezpieczaliście się? – I mnie zamurowało. Cholera, jestem pewna, że on nie użył prezerwatywy, a ja nie biorę tabletek...

    – Tak, mamo – zaśmiałam się i na szczęście mi uwierzyła. Boże, ja nie jestem gotowa na dziecko z facetem, który podróżuje i matką, która właśnie chciała wrócić na studia. Obyś miał jakieś źle plemniki, bo dziecko bez ojca zostanie.








~awenaqueen~



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz