piątek, 18 czerwca 2021

Angelic Delusions: Epilog 2/2



    – Chyba nigdy nie zrozumiemy twojego egoistycznego zachowania. Czytaliśmy twój list chyba z setki razy. Wiesz, co jest najgorsze? Że każdy się rozstał. Mike co prawda jeszcze tutaj mieszka, ale nie wiem, na jak długo tu zostanie. Calum... Myślę, że wiesz, co się z nim stało. Na szczęście Seba ma jako jedyny z nas wszystkich zdrowy rozsądek. Pomaga Calum'owi, ale cholera! To nie jest proste, wiesz?! Został sam! Tak, sam! Bo ja też nie należę do zdrowych. To jest jak wirus. Rozprzestrzenia się. Najpierw śmierć Angel i wtedy zarażony zostałeś ty. Po twojej śmierci, wirus objął nas. Nas wszystkich. Nie mam zamiaru tak jak ty tchórzyć i umierać. Nic z tych rzeczy. Ale wiem, że nic już nie będzie dobrze. Ashton... Ashton z tego, co wiem, leczy się. Jego dziewczyna przy nim siedzi i pilnuje, by brał leki. To nie twoja wina tak w sumie, bo Ash cierpi tak od śmierci Angel. Myślę, że on tak jak ty był z nią cholernie blisko... Tak jak ty i ja. Jestem zimnym skurwysynem, tak pewnie myślisz. Bo ja nie cierpię jak wasza dwójka. Chyba nim jestem...

    Nie jesteś Josh.

    – ... Stoję tu, bo... – westchnąłem, patrząc w niebo. – Bo nogi mnie tu przywlokły. Tak jak czytałem w twoim liście. Mamy was tutaj odwiedzać. Więc jestem. Zalewam cię falą oszczerstw, a ty nawet nie możesz odpyskować! To wkurwia! – hamowałem się, by nie zacząć płakać. – Nie wiem, coś ty mi zrobił, Luke, ale... Byłeś moim przyjacielem i nie mam zamiaru tu więcej przychodzić. Taka jest smutna prawda. By zacząć żyć, muszę zapomnieć. Wyjechać. Tak jak Ash i Calum są daleko stąd, tak i ja muszę być. Na szczęście ta nowa trasa mi to umożliwi. To tyle. Jak będę znów chciał ci nawtykać, to się pojawię.

    Wiesz, gdzie mnie znajdziesz.

    – Mam nadzieję, że chociaż wy jesteście szczęśliwi. Bo my ani trochę.

    Odszedłem od ich grobów. Pogada dziś nie sprzyjała, bo ciągle padało. Miałem chwilę, by postać w suszy, bo akurat przestało padać. Teraz gdy wracam do auta, deszcz znów zaczyna moczyć moją bluzę, która i tak sucha już nie jest. – Jeżeli to wy, to wiedzcie, że jesteście wkurwiający! Będę chory! – krzyknąłem na cały cmentarz, nie odwracając się.


    Narrator...

    Oni stali tuż za nim. Gdy odchodził, oboje wiedzieli, że nie wróci. Nie byli źli. Cieszyli się, chociaż byli zawiedzeni stanem zdrowia ich przyjaciół. Teraz oboje rozumieją, dlaczego nikt wcześniej nie przyszedł odwiedzić ich grobu. Dlaczego żadnego z nich nie było na pogrzebie Luke'a. Rozumieją i nie mają im tego za złe. Byli mu wdzięczni, że przyszedł i powiedział im, co leży mu na sercu. Teraz oboje rozpłynęli się w powietrzu, bo już nie mają dla kogo tutaj stać. Nie usłyszeli ostatnich słów Josh'a, przez które zniknęli. Nie zwrócili uwagi, że chłopak się tuż na końcu ścieżki, odwrócił.
    
    Rest in Peace.
    
    Tymi słowami, sprawił, że odeszli. Odeszli w pokoju po roku od śmierci Luke'a.

    2.07.2016


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czy zrozumieliście, jak ta część była pisana? Była pisana w dzienniku Luke'a. Pierwsza część epilogu to nic innego jak list pożegnalny. Druga to chyba nie muszę tłumaczyć? Jedynie nie pamiętałam, w jakim roku rozgrywała się akcja całego FOIM'u i te 2016 może być błędnym rokiem. Możliwe, że powinien być 2017, ale musicie mi to wybaczyć :/
(Notka z 2015 roku, ale ja stara)









~awenaqueen~



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz