środa, 16 czerwca 2021

Nobody's Perfect Cz.9



Leże sobie, a właściwie siedzę na huśtawce na ganku domku letniskowego. Wiele razy okłamałam chłopaków. Na przykład wtedy jak pisałam, że idę z dziewczynami na plażę. Tak naprawdę byłam sama bo przecież nie mam nikogo. Chciałam by się o mnie nie martwili. Jeżeli chodzi o współlokatora to też skłamałam bo to nie jest żaden znajomy Ryan'a. Powiem szczerze, że na początku byłam przestraszona dzieleniem pokoju z obcym facetem, ale nie jest źle. Czasem gdy jest podpity potrafi być nachalny albo po prostu sprośny. Brakuje mi Luka. 


Chyba zasnęłam bo obudził mnie kobiecy głos. Przecieram oczy i widzę śliczną szatynkę. Uśmiecha się.

-Wstawaj. Nie znam cię. Skąd jesteś? - wyczułam nutkę pogardy. Norma.
-W Akademiku. Jestem tu od niedawna. Wycieczka szkolna. 
-Aa, tak też myślałam. A jak się nazywasz? - nadal jest do mnie wrogo nastawiona choć stara się uśmiechać i stwarzać pozory.
-Angel. A ty?
-Jennifer - i koniec?
Wstałam i poszłam. Czułam na sobie jej palący wzrok. Ledwo mnie poznała, a już nienawidzi. Wow. Szybko! Wróciłam do swojego pokoju i zastałam tam Sebe. Siedzi na swoim łóżku i słucha muzyki. Macha mi ręką na cześć i wraca wzrokiem do telefonu. Ja siadam przy biurku i włączam laptopa. Musiałam długo kimać bo już się ściemnia. Przeglądałam różne portale.
-Laska, idziemy gdzieś? - od laptopa oderwał mnie głos Seby, który siedzi i macha nogami z łóżka. Czy ja mówiłam, że on śpi na piętrowym łóżku, na górze? Nie? To teraz mówię. Ja śpię tak samo jak on na górze na drugim łóżku. Pod naszymi łóżkami są kanapy. Przy oknie, czyli pomiędzy nami, jest stolik. W drugiej części pokoju są nasze szafy na ciuchy i biurka. Szału nie ma, ale to tylko tani akademik, co się dziwić?
Spoglądam na chłopaka zdziwiona, podpierając podbródek lewą ręką.
-Nie patrz tak na mnie. Ja tylko pytam czy gdzieś wyskoczymy? - ponowił pytanie. W sumie... Czemu nie?
-Ok. A gdzie chcesz iść? - uśmiechnął się szeroko i zeskoczył z łóżka. Przeciągnął się.
-A zaszalejemy. Najlepszy spontan, pamiętaj - puścił mi oczko i wziął jakieś ciuchy z szafy. 
Ten akademik jest o tyle fajny, że każdy ma swoją łazienkę. W sensie każdy pokój. Poszedł z tymi ciuchami do niej się przebrać. Zamknęłam laptopa i sama zaczęłam się zastanawiać jak się ubrać. Nie powiedział mi gdzie idziemy więc co powinnam na siebie włożyć? Może... Dziś zapowiadali spoko noc... Hm. Chyba stawiam na obdarte dżinsy i bluzkę z wycięciem, które odsłania brzuch. 
Szybko się przebrałam i modliłam się by nie wyszedł z łazienki kiedy ja będę na pół naga. Na szczęście tego nie zrobił. Gdy był już gotowy, wszedł do pokoju. Zmierzył mnie wzrokiem po czym powiedział:
-No i teraz wyglądasz jak człowiek! - przewróciłam oczami i uderzyłam go w ramię. 
Otworzył mi drzwi i ruszyliśmy na miastooo!

Powiem tak... Z nim nie da się nudzić! Było super! Nie pił za dużo bo wiedział, że wtedy traci nad sobą kontrolę. Najpierw zabrał mnie do klubu, a potem w nieznane mi miejsce. Bałam się bo nie znam całej Australii, a nawet całego Sydney! Gdybym miała uciekać to nawet nie znam drogi powrotnej do akademika... 

Po długiej trasie na pieszo doszliśmy na jakąś polane. Usłyszałam dźwięk motocykli. 
-Wyścigi? - spytałam z lekkim uśmiechem.
-Nooo - przeciągnął i kiwał głową. Muszę powiedzieć, że wygląda zajebiście w tej bluzie z kapturem na głowie i spodniach z których zwisają łańcuchy. 
Po chwili złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć dalej. Zrobiło mi się gorąco, gdy mnie tak trzymał. Podeszliśmy bliżej grupki, która też najprawdopodobniej obserwowała wydarzenie. Sama teraz lepiej wszystko dostrzegam. Cztery motory, które jadą z prędkością światła. 
-Wow - wymsknęło mi się.
-Podoba się? - spytał nie patrząc na mnie.
-Nigdy czegoś takiego nie widziałam. 
-Sam też od czasu do czasu jeżdżę. Dziewczyna ze mną zerwała z tego powodu chociaż na początku dlatego zaczęła ze mną chodzić - spojrzałam na niego.
-Przykre... - skomentowałam.
-Trochę. Ale powiem ci jedno - kiwnęłam głową by zachęcić go do mówienia - Jeżeli druga połówka zaczyna od ciebie wymagać byś porzuciła to co kochasz... To znaczy, że w ogóle się z tobą nie liczy. Jest pierdolonym samolubem - chyba mu na niej zależało, ale i tak wybrał wyścigi. Dał mi do myślenia.
-Masz racje. Miłość nie może cię ograniczać w żadnym stopniu - spojrzał się wreszcie na mnie. Posłał mi ciepły uśmiech i wrócił do oglądania wyścigu.
-Ciesze się, że ktoś mnie rozumie - mówi szczerze. 
To zdecydowanie najlepsza noc w moim życiu. Na drugim miejscu stawiam moje urodziny i zalanych chłopaków. Hah, tak, zdecydowanie na drugim.







~awenaqueen~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz