piątek, 18 czerwca 2021

Ankey Returns Cz.18



*Narrator*

    Gdy Luke się świetnie bawił w pubie, Josh i reszta modlili się o cud. Sami doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak ciężki jest stan ich przyjaciółki. Straciła zdolność mowy, co będzie następne?

    Z samego rana Josh dostał telefon, by szybko zjawić się w szpitalu. Domyśla się, że to na pewno nie są dobre wieści. Chciał obudzić przyjaciela, ale ten śpi zalany w trupa. Wkurzony Josh jedzie do szpitala sam. Gdy dociera na miejsce, lekarz udziela mu złych informacji. Angel zmarła nad ranem.

    'Nie jest to jednak śmierć spowodowana guzem. Angel popełniła samobójstwo. Dziewczyna wzięła sporą dawkę leków z sąsiedniej sali i jakby tego było mało, podcięła sobie żyły'

    Chłopak zamarł, słysząc słowa lekarza. Po głowie chodziło mu pytanie, dlaczego? Czy była zmęczona walką? Czy sama może zaczęła sobie zdawać sprawę, że nie można jej pomóc? A co jeśli można było?

    Chłopak z kamienną twarzą wrócił do domu. Tam zastał Luke'a leczącego kaca w kuchni i resztę ludzi w salonie. Jak ma im powiedzieć, że ich przyjaciółki już nie ma wśród żywych? Chłopak postanowił powiedzieć o tym najpierw Luke'owi. Blondyn niechętnie zgodził się na rozmowę z przyjacielem. Poszli do jednego z pokoi... Tam dowiedział się, że jego dziewczyna popełniła samobójstwo. Wybiegł z domu, czując rosnące poczucie winy. A co jeśli dziewczyna zabiła się przez jego słowa? Pojechał do szpitala, by się upewnić, że Josh nie robi sobie głupich żartów. Niestety, mówił prawdę. Luke siada załamany na krzesełku, gdy podchodzi do niego jedna z pielęgniarek. Daje mu karteczkę, mówiąc, że znalazła ją przy dziewczynie, a napis kazał jej nikomu o niej nie mówić tylko Luke'owi Hemmings'owi. Blondyn wziął kartkę i wyszedł przed budynek, by usiąść na ławce i przeczytać wiadomość od ukochanej. To, że pamiętała, jak się nazywał, zwiastowało najgorsze.

    Skoro to czytasz, to mi udało się zabić. Miałam wiele pomysłów, ale mało możliwości, bo ledwo chodziłam. Powoli traciłam i tę zdolność. Nie mogę tak żyć. Słyszałam, jak lekarze mówili, że będzie coraz gorzej, a operacja jest dopiero za dwa dni... No i nie musiałam wcale jej przeżyć. Poza tym mówili jeszcze, że jak ją przeżyje to i tak mogę być kaleką. Nie muszę wcale odzyskać mowy czy chodu. Boli Luke, tak bardzo. Twoje słowa... miałeś racje... Byłam podła, prosząc cię o to, doskonale wiedząc, co mnie czeka, a właściwie domyślając się. To nie była żadna kara dla ciebie. Kocham cię, Luke. Naprawdę mi na tobie zależało. Myślisz, że gdyby mi nie zależało, to przespałabym się z tobą? Straciła dziewictwo?

    Z daną mi obietnicą zrób, co zechcesz. Nie musisz jej dotrzymywać. Wolałabym jednak byś żył. Nie zraniłeś, więc po co chcesz umierać? Nie bądź głupi. Masz Ash'a, Cal'a, Mika i Josha. Wiesz, jak oni by się czuli? Masz żywych, więc żyj dla nich, proszę...

Kocham cię <3
Anioł, który zawsze będzie nad tobą czuwał...


***


    Kilka dni później odbył się jej pogrzeb. Wszyscy na nim byli i ją pożegnali. Słowa z listu... Anioł, który zawsze będzie nad tobą czuwał... Odbijały się echem w głowie chłopaka. Podjął decyzję. Będzie żył dla niej. Mimo iż nie ma już jej wśród żywych, to i tak postanowił dotrzymać słowa. Będzie żył, ale inaczej. Wie, że nie da rady już koncertować i dobrze się bawić, a przynajmniej przez kilka bliskich lat. Wszystkie emocje muszą ulecieć, a serce się zagoić... Wiedział, że jego słowa ją zabolały i też się przyczyniły do jej wyboru. Jednak nie chce dopuszczać tych myśli do siebie, by nie podjąć złej decyzji. 








~awenaqueen~



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz