poniedziałek, 14 czerwca 2021

Back Prince Cz.13



She


    Obudziły mnie pierwsze promienie słoneczne wpadające przez okno. Czemu nie zasłoniłam rolet? A no tak, przecież do domu zostałam dostarczona przez Luke'a. Strzeliłam sobie plaskaczem* w czoło. I nagle mnie olśniło. Wszystko co działo się w nocy. Luke, który do mnie przyszedł, nasza krótka rozmowa i... pocałunek! O boże! Dotknęłam ust przypominając sobie jego usta na swoich. Podobało mi się, a najlepsze jest to, że to ja go pocałowałam. Masakra! Pisnęłam cicho i spojrzałam na prawo gdzie nadal słodko spał Luke. Miał lekko rozchylone wargi więc na pewno śpi. Nie mogę uwierzyć, że spędziliśmy praktycznie cały wczorajszy dzień razem! Chciałabym by było tak już zawsze. Muszę wstawić posta na bloga, że moje życie nabiera rumieńców. Chwila, co ja plotę?! Gdy chciałam wstać poczułam rękę na swoim brzuchu. On mnie... cały czas obejmował? O cholera! Ashton!

    – Luke wstawaj! – szepcze trochę głośniej by do niego dotarło. Niestety odwrócił się do mnie plecami. A to dupek!

    – Mhm – mamroczę pod nosem w ogóle nie reaguje na moje wołanie.

    – LUCAS! – wbijam mu palec w plecy.

    – Tsi! Ja próbuje spać... – co ty nie powiesz sherlocku!

    – Przecież wiem i dlatego cię budzę! – popycham go mocniej przez co chyba miał bliskie spotkanie ze ścianą, cóż, jego wina – Wstawaj bo jak Ash zobaczy to...

    – Kochanie, jest niedziela, daj pożyć. Zamknij drzwi na klucz i śpij! – kładzie się na plecy, a ja nie wierze w to co usłyszałam. Czy on powiedział do mnie "kochanie"? To nie zmienia faktu, że musi wstać! Klnę cicho pod nosem i wychodzę z łóżka by się odświeżyć.

    – Idę się umyć, a ty masz dosłownie pięć minut! – mówię głośniej wchodząc do łazienki. Mam przeczucie, że i tak nie wstanie.

    Siedząc pod prysznicem zastanawiałam się jak będzie wyglądał mój dzisiejszy dzień. Najchętniej spędziłabym go z Luke'em, ale chyba muszę przystopować. Zanim przyjechali chłopacy chciałam wyjechać gdzieś z Ashton'em, ale pewnie to też nie wypali bo ma swoją "lalunię". Ugh! To takie irytujące! Gdybym tylko mogła kogoś mu znaleźć kto jest jego wart... O! Może pójdę na zakupy? Ale kasy brak... Może mi rodzice pożyczą? Najpierw jednak wstawię coś na bloga bo dawno nic nie było. Wychodzę z łazienki przebrana i co widzę? NADAL śpiącego Luke'a.

    Podeszłam do łóżka i znów zaczęłam go szturchać. Nawet nie reaguje choć widzę, że lekko zaczyna się denerwować. Nagle pociągnął mnie za rękę i przycisnął swoim ciałem do materaca. Boże ty widzisz i nie grzmisz! Dobra, może lepiej tego nie rób.

    – Deklu złaź! – próbuje go zepchnąć, ale niestety, jest znacznie cięższy niż mi się wydawało – No Luke, no! – mówię załamana.

    – No Anica, no! – podnosi głowę i nasze oczy się spotykają.

    – Z–Złaź! – jego twarz jest zdecydowanie za blisko mojej!

    – Ooo ktoś tu cegłę spalił – zaśmiał się na co oberwał od razu w głowę – Ał?! Przeproś! – pogroził.

    – Zapomnij! Najpierw ze mnie zejjjj...!! – niespodziewanie zaczął mnie gilgotać. Nienawidzę tego! – Kur... Luke! Ash! Prze–Przestań! – mamrocze w przerwach śmiechu.

    – Przeproś ładnie – przestał wyczekując tego jednego słowa. Nie.Ma.Szans.

    – Pierdol się Bronson! – wytknęłam mu język i szybko tego żałuję. Luke łapie go w swoje zęby czym mnie lekko przestraszył – Szo ty lobis?! – seplenię. Nagle zaczął mnie całować namiętnie. Kolejny raz do tego dochodzi. Już wiem, że kocham jego usta! Jedną rękę umieściłam w włosach chłopaka, a drugą na policzku. Moje uczucia do niego rosną z godziny na godzinę, a ja nie potrafię tego zatrzymać. Wiem, że będę cierpieć. On wyjedzie i o mnie zapomni. Gdy się od siebie odsuwamy posłał mi tylko łobuzerski uśmiech i znów położył głowę na moich piersiach. Zabije!!

    – Nosz kurwa mać! – przeklinam i nawet nie próbuję go spychać bo nie mam szans.

    – Tak, tak, wiem, że jestem zajebistym i mega pociągającym chłopakiem, który właśnie leży na twoich cyckach, które są w chuj wygodne – wytrzeszczyłam oczy. Nie ukrywam, że przez jego słowa poczułam jak czerwony kolor wpełza na moje policzki – Anica?

    – Hm? – uspokój się. Nie daj po sobie poznać, że to sprawiło ci przyjemność.

– Powiedz, że mogę jeszcze pospać? – spytał niemal błagalnie.

    – Jasne! – chyba się ucieszył bo poprawił się i objął mnie ręką – Ale u siebie! – dodałam i zaczęłam cicho się śmiać.

    – Zapomnij nigdzie nie idę – mówi i jeszcze bardziej się do mnie przylepił. Proszę no!

    Po około dziesięciominutowej sprzeczce, odpuściłam i zaczęłam się bawić jego włosami. Nie ukrywam, że to cudowne uczucie, gdy tak leżysz z chłopakiem, który ci się podoba. Jemu chyba zaczęłam sprawiać przyjemność zabawą w jego włosach bo cichy pomruk wydobywał się z jego ust. Nagle się spięłam, gdy usłyszałam kroki pod drzwiami i nagle się otworzyły, a do środka wbił Ashton. Cholera, cholera, cholera!! Mam przerąbane! Po za tym, od kiedy on nie puka?!

    – Anic.... – zaczął, ale gdy zobaczył kto na mnie leży, aż nim zachwiało – LUKE ZJEBIE BRONSON! CO TY DO CHUJA ROBISZ W ŁÓŻKU MOJEJ SIOSTRY I NA DODATEK LEŻYSZ....!! – krzyknął na cały dom. Boże, Luke uciekaj!

    – Próbuję spać, nie widać? – wzdycha głośno. On jeszcze ma czelność prowokować Ash'a!

    – Ty...! – już chciał coś powiedzieć, ale mój pokój nagle stał się ogólnodostępny i weszli do niego Alex z Paul'em. Świetnie, zero prywatności, zero!

    – Ooo! Ja wiedziałem, że będzie gorąco! – odezwał się Alex z głupkowatym uśmieszkiem.

    – A to cwel! A nam wciskał bajer, że niby nie tego – dodał Paul. Rozmawiali o mnie?

    – Luke liczę do trzech i złazisz z mojej siostry albo ci pomogę – Ashton zamknął oczy i wiem, że mówi poważnie. Luke jednak dalej jest niewzruszony słowami przyjaciela – Jeden... – Alex zachichotał – Dwa.... – zaciska szczękę – I KURWA MAĆ TRZY!! BRONSON JUŻ NIE ŻYJESZ! – nagle Luke podniósł się i z prędkością światła wyleciał z mojego pokoju, a zaraz za nim Ashton. Dom wariatów, słowo daje.

***

    Boję się...

    Tak jak widzicie po tytule. Co mogę wyjaśniać? Chyba tylko przyczynę moich obaw. Zakochałam się. Tak, ja. I to nie chodzi o to, że boję się wyznać swoje uczucia czy coś, bo myślę, że druga połówka doskonale o tym wie inaczej by mnie nie całowała, prawda? A może się mylę? Czego więc się boję? Myślę, że jego odejścia. Wierzę w powiedzenie czy przysłowie, sama nie wiem co to ale ma dla mnie sens: "Nic nie trwa wiecznie". Ostatnio nawet sama dołożyłam do tego zdanie, które brzmi: "Gdy za długo jest dobrze, zawsze musi nadejść coś złego". Czekam na to całe "zło" i na samą myśl mam ciarki. Cóż... Trzymajcie za nas kciuki :)

    Po wstawionym poście zamykam laptopa i postanawiam wyżebrać trochę pieniędzy od mamy. Dziwna cisza panuje w domu. Może jednak Ash nie zabił Luke'a? Mam taką nadzieję. Śmieje się cicho pod nosem i wchodzę do kuchni gdzie zastaję rodzicielkę. Podeszłam bliżej i wzięłam jedną truskawkę z miski na blacie.

    – Dzień dobry, skarbie – ma dobry humor, dobra moja!

    – Mamuś? – zaczęłam, a ona zaśmiała się.

    – Tak, córuś? – o matko, gorzej być nie może, chyba...

    – Chciałabym gdzieś wyjechać, wiesz trwają wakacje i...

    – Do rzeczy. Potrzebujesz mojej zgody? – uniosła brwi ze zdziwienia, ale uśmiech nie opuszczał jej twarzy.

    – Co? Nie! – tej zgody od wieków nie potrzeba!

    – Chodziło mi raczej o małą pożyczkę na...

    – Ciuchy – dokończyła za mnie – Dam ci, ale idź już i pakuj się bo ten dom zrobił się coś za pełny – znów się zaśmiała. Odwróciła się to torebki i w tym samym czasie do kuchni wszedł Lucas. Kolejna truskawka miała wylądować w moich ustach... Miała. Luke podszedł i skierował moją ręką do swoich ust. Odgryzł kawałek i objął mnie w tali. Co on odwala?! Przy mamie?

    – Mam tyle – mama się odwróciła i zdziwiła się na widok jaki zastała. Po chwili uśmiechnęła się szeroko – Rozumiem już cel tych zakupów i wyjazd. Bierz i idź! – wepchnęła mi kasę w rękę, a ja totalnie nie wiem o co jej chodzi. Jaki cel? Nie mam żadnego póki co. Wzięłam i chciałam iść w kierunku drzwi frontowych, ale Bronson skutecznie mi to utrudnia! Pokazuje palcem na swój policzek czyli... UGH! Cmoknęłam go szybko i dzięki temu zostałam uwolniona!

    Zaczęłam ubierać szybko byty i z taką samą szybkości wybiegłam z domu słysząc śmiech Luke'a z korytarza. Czyli już stał za mną? Cwaniak!

    W sumie to nie wiem na jaką okazję szukam ubrań. Owszem, chce wyjechać, ale sama nie wiem gdzie. Myślę o domku letniskowym nad morzem, ale samemu? Ash pewnie nie pojedzie bez niej. A ja z kolei nie pojadę jak ona pojedzie. Proste? Proste.

    Weszłam do pierwszego lepszego sklepu z ciuchami. Nie znam się jakoś specjalnie na markach czy jak to się tam zwie. Dla mnie najważniejsze jest to, że wpadło w oko i jest wygodne. Reszta się nie liczy. No dobra, liczy się jeszcze cena. Przeglądam wieszaki i postanawiam, że kupię nowy strój kąpielowy i jakąś bluzę. Już chciałam zapłacić starszej kobiecie, na oko stwierdzam, że wiekiem dorównuje mojej mamie, kiedy zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.

    – Kupujesz tylko to? – pyta. Jestem zaskoczona i nie wiem czy chce mnie opieprzyć czy co?!

    – T–Tak! – jąkam się. Parsknęła śmiechem.

    – Mamo! – zwróciła się do kasjerki – Czemu jej nie powiedziałaś, że do tej bluzy jest jeszcze bluzka i buty gratis?

    – Zapomniałam – przewróciła oczami na uwagę córki.

    – Chodź, pokaże ci! – złapała mnie za nadgarstek uprzednio rzucając moje rzeczy na ladę – Ta bluzka – zdjęła z wieszaka szarą luźną bluzkę na ramiączkach. Nie jest zła i powiem nawet, że w moim stylu – I te buty – kopnęła nogą szare trampki za kostkę**. Bo to są trampki, nie? Ja pierdziele, muszę poczytać jakieś blogi o modzie czy coś bo to porażka! – Bierzesz? – uśmiecha się i chyba jest jedyną dziewczyną, która nie patrzy na mnie z góry i nie pluje mi w twarz nie znając mnie. Miło.

    – Jasne – odwzajemniam uśmiech i razem udajemy się w stronę kasy. Płacę nawet nie tak sporo – Dzięki za pomoc – wypaliłam bez zastanowienia. Czy ona mi w czymś pomogła tak w ogóle?

    – Nie ma sprawy! Moja mama jest zapominalska więc często jej pomagam – wspomniana kobietą odchrząknęła dając znać o swojej obecności. Zachichotałam cicho, gdy jej córka spojrzała na nią z miną "przecież prawdę mówię".

    – Do widzenia – powiedziałam na odchodne. Wyszłam na zewnątrz i szłam w kierunku mojej ulubionej herbaciarni.

    Usiadłam przy jednym wolnym stoliku na zewnątrz i zamówiłam moją ulubioną zieloną herbatę. Siedzę chwilę i słyszę jak ktoś biegnie. Jak się okazało to ta sama dziewczyna ze sklepu z ciuchami.

    – Mam cie! – mówi zdyszana opierając się o stolik.

    – Dobrze się czujesz? Czemu biegłaś? – przestraszyłam się. A co jak ona jest jakaś psychiczna czy coś?

    – No bo...Bo... Zapomniałaś stroju kąpielowego – podniosła reklamówkę do góry. Cholera! Jak mogłam zapomnieć? Pewnie to wina tego stresu lekkiego.

    – O! Dziękuję i przepraszam, że sprawiłam ci kłopot, ale nie musiałaś biec. Jakbym skapnęła się, że zapomniałam to wróciłabym do sklepu tak czy siak – posyłam jej współczujące spojrzenie. Bidulka przebiegła spory kawał.

    – A tam – macha ręką i siada na przeciwko mnie – Jestem Nicola – wyciągnęła w moim kierunku rękę, a moje zdziwienie sięgnęło zenitu. Serio?! Poznałam kogoś – chyba– w swoim wieku?! Nie wierze!

    – An–Anica – uścisnęłam jej rękę.

    – Pewnie masz mnie za stukniętą, ale wydałaś się być sympatyczna i... Przeprowadziłam się tu niedawno bo stęskniłam się za rodzinnym miastem i nie znam nikogo dlatego ważne jest kogoś poznanie, nie? – mówisz to osobie, która nie zna nikogo, brawo.

    – Pewnie. Wiesz – muszę jej to powiedzieć. Moja zła opinia chodzi po całym mieście i jeszcze przez przypadek zszargam jej – Nie jestem dobrym materiałem na przyjaciela – kelnerka podała mi kubek z parującym napojem w który się wgapiałam.

    – Jak to?

    – Po prostu przebywanie ze mną grozi odgonieniem wszystkich od twojej osoby – spojrzałam na nią smutno.

    – Nadal nie rozumiem – chyba mówi prawdę bo marszczy brwi rozmyślając nad sensem moich słów.

    – Mam złą opinię i nie mam przyjaciół z prostego powodu... Nawet gdyby ktoś był, to ucieka bo boi się, że zła opinia pójdzie też za nim. Rozumiesz? – milczała przez chwilę.

    – Dlaczego masz złą opinię? Przepraszam, że pytam bo to nie moja sprawa, ale nie jestem typem osoby, która ocenia książkę po okładce, a w tym przypadku, człowieka po opiniach innych ludzi.

    – Można powiedzieć, że sama nie rozumiem jakie ploty o mnie chodzą, ale to wina mojego... jakby to nazwać? – zaśmiałam się sztucznie – Byłego przyjaciela? Nie, on nigdy nim nie był. Byłego przyjaciela mojego brata. Tak, to dobre określenie.

    – On cię zgnoił i brat go sprał? – zaśmiała się i nie ukrywam, że sama również to zrobiłam.

    – Nom.

    – O kurczę! Muszę wracać bo obiecałam pomóc mamie przy kolacji. Jakiś jej facio przychodzi – przewróciła oczami – Daj swój telefon to zapiszę ci swój numer – wyciągnęła rękę po urządzenie, które po chwili dostała – Napisz – puściła mi oczko i znów pobiegła. Czy... Czy ja właśnie kogoś poznałam?





*Zdaje sobie sprawę, że takie słowo nie istnieje, ale wiedzcie, że jestem Polsato–Szatan LilaSam!!! Mnie wolno wszystko xD

**Ta... kto pamięta (z moich znajomych) jak pytałam o to? haha xD Pozdrawiam Amebę i Nici ;*











~awenaqueen~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz