środa, 16 czerwca 2021

Nobody's Perfect Cz.11



-Nie wierzę, że to zrobiłam! - wyszłam całą w skowronka ze studia tatuażu, a razem ze mną Seba.
-Ale dobre miejsce wybrałaś. Zeszło na tym trochę. Musimy isć do domu i przebrać się na występ. 
-Myślałam, że zapomniałeś.
-Nie ma szans! - ruszyliśmy do domu.

Przebrałam się praktycznie cała na czarno. Krótkie spodenki, bo nie wyobrażam sobie bycie na plaży w długich, do tego biała bokserka z nadrukiem grupy rockowej i na to czarna koszula związana za rogi. Seba tylko zagwizdał i wziął moją gitarę. Co ja najlepszego wyprawiam?!
-Swoją drogą... Tam nie trzeba się jakoś zapisywać czy coś? - spytałam będąc już na miejscu.
-Zapisałem cie - powiedział to na totalnym luzie rozglądając się dookoła. 
-Że ty zrobiłeś co?! Kiedy?!
-Jak siedzieliśmy w lodziarni. 
Czemu się nie domyśliłam?!

Gdy wyczytali mnie z listy myślałam, że zejdę na zawał. Nie ma już odwrotu. Wchodzę na ta piekielną scenę i widzę przed sobą całkiem spory tłum ludzi. Jakoś będąc wśród nich wydawało mi się ich nieco mniej. Dobra, Angel! Skup się! Zaczęłam grać piosenkę* Falsów bo tylko ją umiem na dzień dzisiejszy idealnie, no przynajmniej tak mi się wydaje. W końcu Josh mnie uczył, a to on był ich głównym gitarzystą. Na początku ludziom się chyba nie podobało, co mnie zdołowało, ale po chwili zaczęli klaskać i w ogóle! To dodało mi pewności siebie. Kończąc ludzie zaczęli krzyczeć. Ukłoniłam się i zeszłam ze sceny. Rany! Mój pierwszy występ!!!
Podbiegłam do Seby jak opętana i padłam mu w ramiona dziękując.
-Nie ma za co. Teraz jesteśmy kwita - będąc tak w tym uścisku w oddali zobaczyłam Alice rozmawiającą z Jennifer - Coś się stało?
Spytał, a ja tylko pokiwałam, że nie. 
Potem obie dziewczyny zniknęły z mojego zasięgu wzroku. Za trzy dni wracam do domu, a szkoda bo super mieszka się z Sebą. Swoją drogą dawno nie pisałam z chłopakami. Ciekawe co u nich? Pewnie mają występy i też mało czasu na pisanie. 
-Ej bo my tak sobie mieszkamy razem, a ja nawet nie wiem skąd jesteś? Bo wiesz, wycieczki tu są z całego świata - siedzimy przy stoliku i pijemy zimne drinki.
-Pochodzę z Belgi, ale moi rodzice się rozwiedli i przeprowadziłam się z ojcem do Sydney - robię okręgi na skrawkach szklanki.
-Z matką byłoby źle?
-Nie. Ale chyba potrzebowałam zmian i dlatego wyjechałam wraz z ojcem.
-Jeżeli zaczniesz mi mówić, że twoje życie to gówno to przysięgam, że po pierwsze wepchnę cie jeszcze raz na tą scenę, a po drugie utopie - prychnęłam. 
-Dobrze! To było, teraz wiem, że jestem coś warta. Wierze w swoje możliwości.
-No to dobrze. Każdy ma mroczną stronę życia, o której chciałby zapomnieć. Coś o tym wiem - patrzył ślepo w stolik. Szturchnęłam go a on na mnie spojrzał.
-Jeżeli zaczniesz się nad sobą użalać to wrzucę cię pod motor - uśmiechnęłam się złowieszczo. Zaczął się śmiać.
-O rany! Trzymajcie groźną panią A! - zaczął machać rękoma. 
-A ty skąd jesteś? - zmieniając temat...
-Stąd (tak, Lila nie wie gdzie oni są XD). 
-I mieszkasz w akademiku? - podparłam sobie podbródek.
-Znajomości. Ostatnio nabroiło mi się i szefuncio kazał mi dzielić pokój. Ale muszę częściej broić - pokazał szereg białych zębów - Albo trzymać pokój dla ciebie. Tak, druga opcja jest spoko.
-Chciałabym tu zostać - rozglądam się znów szukając znajomych mi twarzy.
-To zostań. Mogłabyś się uczyć w szkole muzycznej. Albo przepisać do zwykłego liceum czy coś - wzruszył ramionami rozsiadając się wygodnie.
-Eh, ojciec mi nie pozwoli. 
-Daj spokój. Masz osiemnastkę na karku. Rób co chcesz ze swoim życiem.
-Może i masz racje. Zastanowię się w każdym bądź razie - naszą rozmowę przerwał głos przewodniczącego konkursu? - Jaki konkurs?
-Haha! No bo te występy amatorów to były na oceny. Pierwsze trzy miejsca zdobędą nagrody - spojrzał na scenę. No to mnie wkręcił znowu! Uderzyłam go z pięści w ramie. Złapał się za bolące miejsce i robił zbolałą minę - Chyba kasa ci się przyda, nie?
-Eh... - zatkało mnie jak mnie wyczytano i to na pierwszym miejscu.
Seba zaczął się śmiać i pomógł mi wstać z krzesła. Znów weszłam na tą scenę i usłyszałam radość innych, że zdobyłam to miejsce. Jak się okazało nagrodą był iPhone 6 i pieniądze. Ja niewierze! 
-Mówiłem, że kasa ci się przyda. Będziemy - objął mnie ramieniem, a drugą rękę włożył do kieszeni spodni - balować przez najbliższy tydzień, słonko. 
-O nie! Ja ta kasę schowam jakbym miała cię dość i nie wytrzymała z tobą pod jednym dachem! - zaśmiałam się. Nawet jego ręka mi nie przeszkadza taka jestem szczęśliwa. Nagle podchodzi do nas Jennifer.
-Oo! To wy ze sobą chodzicie. Myślałam, że ty nie bawisz się w związki na stałe - tak, nadal pała do mnie nienawiścią.
-Zamknij się. Idź lepiej "walcz" - zrobił cudzysłów z palców - o swojego byłego. A mnie i Angel zostaw w spokoju, co?
-Tsk! - spojrzała na mnie - Tobą też się znudzi, ale to twój problem.
-Co za nadęta suka. Jak mogłem z nią sypiać? - to pytanie zadał sam sobie. Na szczęście ona już poszła. No i nie zepsuła mi humoru co jest najważniejsze.
-Dopóki nie będziesz takich flądr przyprowadzał do NASZEGO pokoju to przeżyje - zrobił minę facepalme i nie skomentował. 
On wie, że ja mam chłopaka, jedynie nie wie kto nim jest. I znów wyhaczyłam Alice. Podeszła do niej zdenerwowana Jennifer. Ciekawe skąd się znają.
-Seba? - zaczęłam.
-No?
-Znasz tą dziewczynę obok Jennifer? - wskazałam palcem.
-Z tego co mi wiadomo to Alice, siostra jej byłego - zamarłam. To... Jennifer jest byłą Calum'a?




*White Comic - This Ain't The End Of Me






~awenaqueen~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz