piątek, 18 czerwca 2021

Ankey Returns Cz.13



    Po powrocie do domu czekało mnie przesłuchanie ze strony Josha, jak i Laury. Swoją drogą nie wiem, co Josh tu robi, ale nieważne. Wchodzę do pokoju. Laura od razu wyrzuca Josha, który na moje wie, że byłam u Hemmingsa. Dziewczyna łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę łóżka. Siadamy na nim i się zaczyna.

    – Jaki jest w łóżku? – pisnęła podekscytowana. Przewróciłam oczami na nią. – No, bo spaliście ze sobą, bo was Cal przyłapał!

    – Nie w takim sensie z nim spałam. W jednym łóżku tak, ale nie żeby było coś pomiędzy nami – zdziwiła się.

    – Ale nic a nic? Żadnego obciągania ani...

    – Przestań! Jesteś obrzydliwa! – wstałam i poszłam do łazienki. Że też jej z taką łatwością przychodzi mówienie o tych rzeczach.

    Wzięłam prysznic i przebrałam się w świeże ubrania. Skoro ja miałam nalot to Luke tym bardziej.


*Luke*

    Brzdąkam na gitarze, kiedy to do mojego mieszkania chórem wpada cała zgraja. Wzdycham zrezygnowany.

    – Co ty tu robisz Ash? I... Michael? – No to mój szok sięgnął zenitu. Calum to jak jakaś plotkara.

    – Wróciliście do siebie? – Ash siada zasapany na kanapie naprzeciwko mnie.

    – Opowiadaj – dołącza do niego Calum i Josh.

    – Nie po to czołgałem się ze samej Kanady, by nie dowiedzieć się, co i jak. – Nawet Mycz jest przeciwko mnie. Zajebiście.

    – Nic nie jest. Calum zobaczył coś dwuznacznego i oczywiście pomyślał o erotycznej stronie. Przenocowała u mnie po prostu – wróciłem do grania.

    – Te! – oburzył się Michael. – Bujać to my, a nie nas! Mów, czy jesteście razem.

    – Może. – Wiedziałem, że nie odpuszczą.

    – Tak! Ankey powraca! – ucieszył się Ashton. – Idziemy na piwo, trza to oblać!

    – Nie ja nie...

    Nie dali mi zaprzeczyć, bo zabrali mnie za szmaty i wyciągnęli z domu. Nie walcz z idiotami, mają przewagę liczebną.


***


    Po dwudziestej drugiej przyszedłem po Angel. Chce ją zabrać na spacer. Zapukałem, a drzwi otworzyła mi jej matka.

    – Dobry wieczór – powiedziałem, uśmiechając się przy tym najmilej, jak tylko umiałem.

    – Dobry, dobry. Angel! – krzyknęła w kierunku schodów. – Ktoś do ciebie! – Albo zapomniała moje imię, albo nie chciała zdradzać, kto przyszedł. Po chwili z góry zbiegła moja ślicznotka. Uśmiechnęła się promiennie i podeszła do mnie. Jej matka już dawno zniknęła za rogiem. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem. Muszę z nią porozmawiać. Nie wiem, na czym stoję. Niby się całujemy, ale czy jesteśmy razem? Czy mogę nazywać ją swoją dziewczyną? No właśnie.

    Gdy się od siebie odsunęliśmy, dziewczyna przygryzła seksownie wargę. Nie rób tak dziewczyno!

    – Możemy wyjść się przejść? – spytałem z nadzieją. Pokiwałam głową i poszła się przebrać. Na dół zbiegła uśmiechnięta Laura. Puściła mi oczko i zniknęła za rogiem. Ok?

    Spacerowaliśmy po pustych ulicach, które były ładnie oświetlone. Musiałem się w końcu spytać.

    – Angel? – zacząłem. Spojrzała mi w oczy. – Co jest między nami?

    – Hah, a co ma być? – Ona żarty sobie robi?

    – Angel, zależy mi na tobie i chce wiedzieć, czy tobie na mnie zależy tak samo... Możemy spróbować jeszcze raz? – widziałem, jak marszczy brwi. Nad czym ona się zastanawia do jasnej cholery?

    – Luke, ty... – przerwała. – Czy ty myślisz, że całuje cię, bo chcę się zabawić? – wściekła się. Nie tak to miało wyglądać.

    – Nie... – przerwała mi.

    – Masz mnie za sukę? – zamarłem. Nie tak miało to zabrzmieć. Przez przypadek odkopałem stare brudy.

    – Angel to nie tak... Nigdy nią nie będziesz... – uchwyciłem jej twarz w obie dłonie. – Kochan cię. Chciałem tylko wiedzieć, czy dajesz mi drugą szansę... Chciałem mieć pewność, zanim bym się w to za mocno zaangażować. Przepraszam, nie tak miałaś to odebrać – pocałowałem ją w czoło i przytuliłem. Na szczęście mnie nie odepchnęła.

    – Luke... Ja też cię kocham. – Moje serce się zatrzymało. Ona to powiedziała!

    – Czyli próbujemy jeszcze raz? – spytałem zadowolony, patrząc w jej oczy. Uśmiechnęła się i pokiwała głową.

    Wpiłem się w jej usta i namiętnie pocałowałem. Odzyskałem ją... Od dawna o tym marzyłem i wreszcie się spełniło. Będę o nią dbać i nie dam nikomu skrzywdzić. Jestem taki szczęśliwy!

    Odprowadziłem ją do domu i z nie chęcią się z nią pożegnałem. Wróciłem do siebie i postanowiłem ogarnąć chlew zostawiony przez moich "cudownych przyjaciół".


*Angel*

    Czy ja dobrze robię? Powinnam drugi raz ryzykować? Myślę, że tak. Bez Luke'a i tak nie mogę sobie ułożyć życia. To pojebane, ale on jest częścią mojego życia. Nawet jeśli nie chcę, by tak było, to nie mam nic do gadania. Przewróciłam się na drugi bok i już miałam zasypiać, kiedy mój telefon zawibrował pod poduszką. Sięgam po niego i uśmiecham się na sam widok, kto jest nadawcą wiadomości.

Luke
Śpisz, kotku? xo

Ja
Zasypiam x

Luke
Ja nie mogę bez ciebie zasnąć :(
Mogę po cb wpaść i zabrać do siebie? 

Ja
Czy ja wiem...

Luke
Ładnie proszę <3

Ja
Czekam 

Luke
Będę za chwilę!


    Przebrałam się po cichu i wyszłam na zewnątrz. Noce bywały już zimne. Pocieram ramiona, by się ogrzać i zza rogu wyjeżdża dobrze znane mi auto. Parkuje, a ja szybko wsiadam do środka. Luke szybko się pochyla i mnie całuje. Czy jemu na pewno chodziło o spanie takie, jakie mi chodziło?

    Weszliśmy do środka i od razu zmierzyliśmy w kierunku sypialni. Luke ma o tyle prościej, że zdejmie spodnie, bluzkę i jest gotowy do spania, a ja? A ja muszę się przebrać. Patrze się na niego, gdy zdejmuję górną warstwę.

    – Chcesz zdjęcie? – zaśmiał się.

    – Nie? Daj mi swoją koszulkę, bo muszę iść w czymś spać – tupałam nogą ze zniecierpliwienia.

    – Kotku – podszedł do mnie w samych bokserkach. Zło wcielone. – W oczy mi patrz, a nie w krocze! – zaśmiał się, a mi zrobiło się głupio. – Dla mnie możesz spać bez ubrań... Nie będę narzekać – musnął delikatnie moje usta, sprawiając tym samym przyjemne uczucie w dolnej części brzucha.

    – To je ze mnie zdejmij. – Sama się zdziwiłam, że to powiedziałam, ale nie mam się czego wstydzić. Popatrzył na mnie.

    – No nie wiem... To może źle się skończyć – pokręcił głową, ale i tak już chwytał za końcówki mojej koszulki.

    – Jestem trzeźwa – przygryzłam wargę. Wiem, jak to na niego działa. Kocham się z nim droczyć.

    – Będziesz chciała, bym przestał, ale wtedy powiem "nie".

    Szybkim i zwinnym ruchem zdjął ze mnie koszulkę. Popatrzył się na mój stanik i wypuścił głośno powietrze. Teraz przybliżył swoją twarz do mojej, więc automatycznie zarzuciłam mu ręce za szyję. Rzucił mnie na łóżko i zdjął moje spodnie. Zaczęłam się śmiać i szybko wgramoliłam się pod kołdrę. On zaskoczony moim zachowaniem, po chwili się roześmiał i dołączył do mnie. Przyciągnął mnie ręką do siebie i pocałował w czoło.

    – Nie drocz się ze mną, skarbie – uniosłam głowę, by ostatni raz dotknąć jego ust i wtuliłam się w niego, zasypiając.


***


    Rano czułam na sobie czyjś wzrok. W sumie domyśliłam się, do kogo on należał. Otworzyłam niechętnie ciężkie powieki i od razu zauważyłam Luke'a szczerzącego się.

    – A tobie co? – spytałam, prychając.

    – Nic, nic – uniosłam jedną brew, a on westchnął. – Po prostu fajnie jest się obudzić i zobaczyć ciebie obok.   – Spojrzał na mnie kątem oka.

    – No nie zaprzeczę.

    – Jestem taki szczęśliwy, że dałaś mi ostatnią szansę... Nie spieprze jej. A gdybym jednak to zrobił – uciął na chwilę. – Gdybym zrobił coś, przez co byś cierpiała, przysięgam sobie, że się zabije... – otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Co on właśnie powiedział? To żart? Zmieniam pozycję na siedzącą.

    – Zwariowałeś? – pytam, nie wierząc w jego słowa. Spuścił wzrok.

    – Nie mogę żyć bez ciebie... A nawet jeśli, to nie zniósłbym faktu, że po raz kolejny cię w jakiś sposób zraniłem. Jesteś dla mnie najważniejsza...








~awenaqueen~



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz