piątek, 18 czerwca 2021

Ankey Returns Cz.10



*Luke*

    Budzi mnie głośny krzyk jednego z tych męczących i irytujących debili. Domyślam się, że to okrzyk Cal'a, ale chyba się mylę. Wstaje i niechętnie idę na dół. Nim jednak zrobiłem drugi krok, potknąłem się o coś, a raczej o kogoś.

    – Kurw... – przekląłem pod nosem i spojrzałem, co to było. Josh. Ekstra. Przewróciłem oczami i wstałem z podłogi.

    Zszedłem po schodach i w kuchni zastałem zdenerwowanego Sebę.

    – Co się tak tłuczesz od rana? – Jak spojrzałem na zegarek, to miałem chęć mu zajebać, serio. – Jest wpół do szóstej rano! Spać nie możesz czy co?

    – Ja pierdolę, no! – Szukał czegoś, stwierdzam, po jego zdenerwowaniu i przeszukiwaniu wszystkiego, co się da.

    – Co zgubiłeś? – pytam już mniej zdenerwowany, bo im szybciej ten imbecyl dostanie to, czego szuka, tym szybciej wrócę spać. Wróciliśmy po czwartej, więc mój mózg domaga się snu, a ciało hektolitrów wody.

    – Kluczyków od motocykla! Miałem dziś jechać do kumpla, by zamontował jakieś gadżety... – Nadal usilnie ich szuka. Westchnąłem, czym przykułem jego uwagę. – No co?

    – Kluczyki, jeśli dobrze pamiętam, ma Josh – popatrzył na mnie zdziwiony. – Dałeś mu je wczoraj, a właściwie dziś rano...

    – I... Powiedz, że ten motor żyje... – Wypuściłem powietrze z ust. W sumie to nie wiem. Film mi się urwał po tym, jak Calum prawie wpadł pod samochód, a Josh nagle otrzeźwiał i starał się nas jakoś ogarnąć. – Zapierdole go!

    Ryknął i poszedł na górę, zapewne do Josha. Wzruszyłem tylko ramionami i podszedłem do kranu, by się napić lodowatej wody. Może prysznic dałby więcej? Ta, to dobry pomysł, ale na za dwie godziny. Teraz idę spać.

    Wracam do pokoju i gramolę się na łóżko. Widzę tylko, jak Seba próbuje się dowiedzieć, gdzie są kluczyki, ale sen mnie szybciej ogarnął, niż bym sobie tego życzył...

    Znów budzi mnie darcie ryja. Calum biega po domu i zapewne ucieka przed Joshem, bo powiedział coś gejowskiego. Zapewne. Wstaje i idę wziąć prysznic, tak jak to zaplanowałem wcześniej. Odkręcam kurek z zimna wodą, by mnie otrzeźwiła i doprowadziła do racjonalnego myślenia.

    Wychodzę ubrany w czarne rurki i luźno koszulką na krótki rękaw z jakimś nadrukiem obrazka. Kij z tym, jak wyglądam, bo i tak nigdzie się dzisiaj nie wybieram. Schodzę na dół i widzę w salonie laptopa a w nim znajomą mi twarz dziewczyny z wczoraj. Chyba ma na imię Laura.

    – Cześć!

    Krzyknęła do mnie, a ja pomachałem jej, bo akurat piję z gwinta. Odsuwam butelkę od ust i podchodzę bliżej ekranu.

    – Co oni robią? – pytam, choć i tak znam odpowiedź.

    – Cóż... Calum powiedział coś na temat Josha i ciebie i tak oto zaczęła się gonitwa – prychnęła. Mówiłem, że znam powód. Odszedłem od ekranu i usiadłem na kanapie, odchylając głowę do tyłu.

    Powiem szczerze, że te wakacje mnie nie cieszą. Dwa tygodnie spędzam z bandą idiotów, co ciągle się gonią, jakby poruchać chcieli. Przyjechałem tu z nadzieją spędzania czasu z Angel. No cóż... Weź tu coś człowieku zaplanuj.

    Do salonu wpada zdyszany Josh i od razu zasiada przed laptopem.

    – Ostry seks widzę – zaśmiałem się, a on tylko spojrzał na mnie z miną w stylu: Serio?

    – Dobra, nieważne. Lauruś mów, co z Angel, bo widzę, że jej nie ma – spytał się dziewczyny, a ten temat mnie zaciekawił.

    – W sumie ok, ale wczoraj przyłapałam ją na rozmyślaniu. Możliwe, że myślała o Joel'u. – Że kim? A no tak... Pewnie jej chłopak, z którym się kłóci przeze mnie.

    – Kto to Joel? – spytał zdziwiony.

    – To jakiś jej znajomy. Ucieszyli się oboje na swój widok. A potem było coraz gorzej... – westchnęła. Podszedłem bliżej, by na nią patrzeć.

    – Chwila, co masz na myśli, mówiąc gorzej? – skomentował. Nastała chwila ciszy.

    – No bo wygląda na to, że są sobie bliscy. Pierwszego dnia poszliśmy na basen i tam ją pocałował. Trochę mnie to niepokoi – podrapała się nerwowo po karku. Po pierwsze, Boże chciałabym zobaczyć Angel w stroju kąpielowym, a po drugie, ten cwel się z nią całował. – Ona dopiero zerwała z Daniel'em i to tak wygląda, jakby na siłę szukała chłopaka. – Co ta laska mówi? Angel nie jest suką, by mówić takie rzeczy. Kiedyś ją tak nazwałem i do dziś żałuję tych słów jak cholera.

    – Ale sama stwierdziłaś, że to on ją pocałował. Musisz na nią uważać, Laura. Boje się o nią, bo jest strasznie łatwowierna. – I tu się z nim zgodzę. Angel zbyt łatwo przychodzi zaufanie innym. Już nie raz się na tym przejechała.

    – Rozmawiałam z Ronem i on twierdzi, że Joel to spoko facet.

    – Chwila, znasz jej kuzyna? – zdziwiłem się.

    – Tak prawdę powiedziawszy, to ja z nim chodzę – zaśmiała się nerwowo, a mi się usta otworzyły.

    – Umawiasz się z tym padalcem, przez którego o mało co nie została zgwałcona? – Nie moja wina, że puszczać mi zaczęły już hamulce.

    – Co? – spytała cicho tak, jakby sama siebie.

    – Nic. Stare czasy. My musimy już kończyć. W razie co dzwoń – powiedział na pożegnanie, a ona tylko pomachała głową.

    Zamknął laptopa i gdzieś poszedł. Mówiłem już, że w tym domu to każdy ma jakieś samowolki? Nie? To teraz mówię. Potrafimy się mijać przez kilka godzin bez nawet krótkich rozmów. Dziwny klimat.


*Angel*

    Wracam do domu z zakupami. Miałam zabrać ze sobą Laurę, ale widziałam, że gada z chłopakami, więc dałam jej trochę przestrzeni. Kupiłam wszystko, co miałam na liście, którą zrobiła moja mama. Sporo tego. Dziś mam ochotę na pospacerowanie, więc zostawię siatki w domu i sama pójdę do pobliskiego parku. Ostatnio wiele myślę. Potrzebuje samotności.

    Przekraczam próg domu i po cichu idę do kuchni, by odłożyć siatki na blacie. Pogłaskałam jeszcze kota, który miauknął, gdy mnie zobaczył. Na szczęście nikt mnie nie zauważył, więc mogę pobyć sama.

    Usiadłam na jednej z wielu ławek i patrzyłam się na drzewa, które lekko się uginają pod wpływem wiatru. Przymknęłam powieki i rozkoszowałam się przyjemnym wiaterkiem. Nie wiem, co jest pomiędzy mną a Joel'em. Tu się całowaliśmy, tu trzymaliśmy za ręce... Zastanawiam się, czy traktuje mnie poważnie.

    Chciałabym coś osiągnąć w życiu. Przez to, że rzuciłam szkołę, moja przyszłość jest szara i do dupy. Ale... Czy mam jeszcze jakieś wyjście? Moje przemyślenia przerwał dzwoniący telefon. Odebrałam i przyłożyłam do ucha.

    – Hej Angel. – To Daniel. – Co tam u ciebie? – Czemu mam wrażenie, że teraz jakoś ma znaczenie więcej wolnego czasu, niż jak byliśmy razem? Czy mi się tylko zdaję, czy jemu odpowiada to zerwanie?

    – Dobrze. Siedzę w parku. A co u ciebie? – siliłam się na bycie szczęśliwą, ale jakoś mi nie idzie.

    – Też ok. Za dwa dni wyjeżdżam na wakacje, krótkie bo krótkie, ale zawsze te trzy tygodnie odpoczynku.

    – Cieszę się.

    – Kłamiesz. Coś cię trapi? – No i mnie złamał. Ale chwila! Chyba wiem, jak zmienić temat na moją korzyść.

    – Tak. Chciałabym wrócić do szkoły i może pójść na jakieś studia. Chciałabym coś osiągnąć w tym życiu – zaśmiałam się krótko. – Jak myślisz, uda mi się?

    – Jasne! Masz dopiero dziewiętnaście lat, każda szkoła cię przyjmie. Mogę ci pomoc, jak chcesz.

    – Mógłbyś? – ucieszyłam się jak małe dziecko na lizaka.

    – Jasne! Zanim wyjadę, ogarnę to. Będę cię informować na bieżąco. To lecę pracować. Na razie – krzyknął i się rozłączył.

    Nie mogę uwierzyć, że wrócę do szkoły! To najlepszy dzień w moim życiu. Gdy cieszyłam się jak dziecko, mój telefon znów rozbrzmiał. Odebrałam, nie patrząc kto to.

    – Tak? – szczerzyłam się i to mógł zadzwonić nawet najgorszy wróg, a ja i tak bym się śmiała.

    – O, humor dopisuje, słoneczko? – To Joel. Znów się ucieszyłam. Da się jeszcze bardziej?

    – Żebyś wiedział! Wracam do szkoły! – zaczęłam piszczeć i skakać z radości. Kto normalny cieszy się z powrotu do szkoły? Ja! Angel Nienormalna Fortest!

    – A ja to zawsze słyszałem skamlenie, że trzeba iść – zaśmiał się. – To może to uczcimy? Proponuje kino i kolacje u mnie na chacie. Co ty na to, słońce?

    – Czemu nie? Jestem za!

    Rozłączyłam się i podskakując, wracam do domu. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Otwieram drzwi i zdejmuje buty.

    – Angel? – To głos mojej rodzicielki, który dochodzi z kuchni. Wpadłam tam i ją przytuliłam od tyłu. – Kochanie, ty mnie dawno tak nie tuliłaś. Coś się stało? – odwróciła się do mnie, a ja ją tylko pocałowałam w policzek i pobiegłam na górę.

    W pokoju zastałam Laurę grającą w jakieś gry na laptopie. Skąd wiem, że to gry? Bo ma pada w ręce i słuchawki na uszach. Chciałam ją przestraszyć, ale dostałam sms'a.

Joel
Przyjdę po ciebie po dwudziestej pierwszej

Ja
Oky <3








~awenaqueen~



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz