Weszłam do domu Leo i pierwsze co, to usłyszałam płacz małej Roxy. Szybko ruszyłam w kierunku źródła płaczu. Jak się okazało, mała płakała w pokoju, a Leo siedział załamany na fotelu. Podeszłam do niej.
— Co się stało, kruszynko? — spytałam, biorąc ją na ręce.
— Boże! Moje zbawienie przyszło! — ucieszył się.
— Coś ty zrobił biednemu dziecku? — Roxy przytuliła się do mnie. — Czemu ty jej zawsze coś musisz zrobić?
— JA?! — zbulwersował się. — To ona ryczała!
— Z jakiegoś powodu, prawda? — zaczął biegać wzrokiem po pomieszczeniu.
— LEO! — wrzasnęłam, aż mała podskoczyła. — Przepraszam, kruszynko — pogłaskałam ją po głowie.
— No bo ona chciała grać na konsoli, przecież jest za mała! — żalił się.
— Roxy, on ma racje — odsunęłam ją, by popatrzeć w jej małe brązowe oczka. — Na takie rzeczy musisz poczekać, dobrze?
— Ale dlasiemu? — wydęła dolną wargę.
— Bo... Bo tylko nudziarze grają w gry — usłyszałam ciche prychnięcie Leo. — A takie małe szkraby jak ty, korzystają z życia i swojego uroku, by zdobywać słodycze — wytknęłam jej język, a ta zachichotała. Udało się.
— Siupel! A mogę ciacho?
— Super, wpadłaś jak śliwa w kompot — zakpił.
— A jadłaś kolację? — Ja miałabym przegrać z Roxy? Przecież to kochane dziecko, zawsze mnie słucha.
— Jadłam. Mamusia mi źlobiła — ucieszyła się. — Tio mogę? — zrobiła maślane oczka.
— A co za to dostanę? — uniosłam jedną brew.
— No... yyy — przyłożyła palec do wargi, rozmyślając. — Pójdę sibciej śpać! — O! To mi się podoba.
— Zgoda! — Zabrałam Roxy do kuchni i podałam jej ciastko z szafki. — Proszę.
— Dziękuję — zaczęła zajadać, a ja się w duchu cieszyłam z naszej małej umowy. Leo wszedł z miną przegranego. Cudny widok.
***
Ułożyłam małą do snu, ale była tak uparta i kazała mi położyć się obok niej. Leo padł godzinę temu na kanapie i śpi jak zabity. Pogłaskałam Roxy po głowie, gdy nagle poczułam wibracje na nodze. Widząc na wyświetlaczu połączenie od Luke'a, uśmiechnęłam się szeroko.
— Halo? — szepczę, gdy odbieram połączenie.
— Czemu szepczemy? — zaśmiałam się cicho.
— Ja szepcze, bo śpi obok mnie Roxy, a czemu ty to ja już nie wiem — przewróciłam oczami.
— A. Często cię prosi do pomocy przy niej?
— Często — przeczesuje włosy palcami. — Ale ma szczęście, bo kocham Roxy jak siostrę. Super z niej dziecko — zapadła chwilowa cisza.
— Chciałbym cię teraz zobaczyć. To musi być świetny widok, ty i dziecko — przygryzłam wargę.
— Ja mam po prostu anielską cierpliwość, nie to, co Leo.
— A ja mam taką średnią.
— Masz młodsze rodzeństwo? — spytałam ciekawa.
— Am... — zakłopotał się. — Nie. Rodzina dalsza, tak. Chciałam coś odpowiedzieć, ale Roxy się zaczęła wiercić.
— Katuś? — przetarła oczka.
— Co, aniołku? — pytam, ignorując na chwilę Luke'a.
— Piś.
— Już idę — wstałam z łóżka i poszłam do kuchni po szklankę letniej herbaty.
— 'Aniołku'? Jak słodko — zaśmiał się. — Mów też tak do mnie!
— Zapomnij — prychnęłam. — Na ciebie mogę mówić Blondynka, jak chcesz — usłyszałam ciężkie westchnięcie.
— Zero romantyczności, zero — zaczęłam się śmiać.
— Pozdrów go! — krzyknął Leo, na co podskoczyłam.
— Ja pierdolę, nie strasz! — syknęłam. Stanął obok mnie i patrzył się mi na ręce.
— Kate, muszę kończyć. A! — przypomniało mu się coś. — Newt cię pozdrawia i powiedział, byś się nie martwiła Dorian'em — na początku nie wiedziałam, o co mu chodzi, dopiero po chwili sobie przypomniałam tych typków.
— Am, ok.
— Kate, nie martw się tym, ok? — spytał, bo chyba nie uwierzył, że poczułam się bezpiecznie.
— Tak, Luke. Dobranoc — ruszyłam do pokoju Roxy z herbatą.
— Widzimy się. Branoc, kochanie — zatrzymałam się, gdy usłyszałam, jak do mnie powiedział. Nawet nie dał mi szansy odpowiedź na to, bo usłyszałam pikanie w telefonie.
— Super — powiedziałam pod nosem, chowając telefon do kieszeni spodni. Weszłam do pokoju, ale mała Roxy już zasnęła. Położyłam szklankę na szafce nocnej i pocałowałam małą w głowę, sama zbierając się już do domu.
— Idziesz już? — zdziwił się, gdy zaczęłam ubierać buty w przedpokoju.
— Tak. Jakby co to dzwoń — mrugnęłam do niego i chwyciłam za klamkę. — Do jutra!
— Pa! — pomachał. Za drzwiami odetchnęłam z ulgą. Wreszcie chwila odpoczynku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz