Po zjedzonej pizzy sporo rozmawialiśmy, ale jednak większość to były wygłupy. Nie powróciliśmy do tematu mojej pracy, za co byłem jej skrycie wdzięczny. Ziewam już chyba setny raz i wiem, jak bardzo ją tym irytuje, ale to jej wina! Zwaliła mnie z łóżka, a potem nie dała pospać w swoim pokoju! Ja nie wiem, jak wytrzymam na imprezie, skoro już ledwo kontaktuje, by z nią rozmawiać.
— Luke! — krzyknęła. O, a nie mówiłam, że ją to irytuje?
— Czo? — spytałem, robiąc minkę jak małe dziecko i dodatkowo wydąłem dolną wargę. Ech, za dużo przebywam z dziećmi. Zaczynam się do nich upodabniać.
— Idź spać! Ale nie do mnie! Tam masz gościny i tam możesz się wyspać — rozkazała. Och, jaka władcza.
— Skoro tak... — uśmiechnąłem się przebiegle. Położyłem się na niej, a dokładniej mówiąc, umieściłem głowę na jej brzuchu. Tylko błagam kobieto, nie łam mi nosa.
— Luke, chodziło mi o łóżko, a nie kanapę lub mnie — powiedziała znudzona. Muszę przyznać, że wygodnie mi się tak leży.
— Mhmn — wybełkotałem, ale nawet nie miałem zamiaru zamieniać jej na łóżko.
— Nienawidzę cię — zdołałem usłyszeć, nim zasnąłem.
***
Obudziłem się i pierwsze co zrobiłem, to zerknąłem na Kate. Uśmiechnąłem się, widząc, że sama zasnęła, a tak się wzbraniała, by nie spać ze mną. Wyjąłem telefon z kieszeni spodni, tak by jej nie obudzić przez przypadek. Odblokowałem go i zobaczyłem kilka nowych wiadomości, ale najbardziej interesowała mnie obecna godzina. Siedemnasta dziewięć. No to chwilkę pospaliśmy. Ziewnąłem i zacząłem rozmyślać czy by ją tu obudzić chamsko jak ona mnie, czy pozwolić jej spać. Wygląda tak uroczo, że nie mam ochoty jej tego robić. No dobra, niech jeszcze chwilę pośpi, a ja sprawdzę te wiadomości.
Od: Ash
Mam nadzieje, że poznam tą twoją nową zdobycz :)
Dlaczego tak mnie irytuje ta uśmiechnięta emotka na końcu? Ashton jest moim przyjacielem, a jednocześnie osobą, z którą zawsze o wszystko rywalizuję. Oboje jesteśmy względem siebie nieufni, stąd też wiem, że będzie brał Kate na spytki. Jak na złość nic nie ustaliliśmy. Ani gdzie się poznaliśmy, ani jak poprosiłem ją o chodzenie. Krótko mówiąc, jestem w ciemnej dupie.
Od: Michael
Jak tam idzie z Kate? Zawsze sam się chwaliłeś, a teraz ja muszę to z ciebie wyciągać. Co z tobą?
W sumie racja. Zawsze się o wszystkim chwaliłem Michael'owi. A teraz? Teraz nie czuję potrzeby chwalenia się Kate. I to nie tak, że nie ma czym, bo jest, ona jest świetna, a jej usta to największy dar, jaki dostałem, to znaczy ona dostała. Może po prostu to lęk? Zawsze, gdy miałem nowe auto czy coś innego materialnego, to wiedziałem, że jest moje w stu procentach. Z Kate tak nie jest. Ona jest moja tylko po części. Mogę ją w każdej chwili stracić, bo coś źle zrobię, albo ona kogoś znajdzie. Kate jest cholerną niewiadomą, dlatego nie chcę się nią chwalić. Nie chcę, by należała do kogoś innego. No, przynajmniej na razie.
Od: Alice
Pamiętasz jeszcze o naszym istnieniu? To lepiej sobie przypomnij, bo w wakacje jest twoja kolej, Luke.
Przestraszyłem się. Do wakacji został miesiąc, a jak ja to wytłumaczę Kate? Ashton'owi? Kurwa mać, że też musi się wszystko psuć, gdy zaczyna się układać! Dobra, Luke, nie przejmuj się. Do wakacji może się jeszcze wiele podziać.
Schowałem telefon i postanowiłem obudzić śpiącą królewnę. Podniosłem się na ręce i delikatnie musnąłem jej wargi. Widząc brak reakcji z jej strony, nie przestałem, a wręcz nasiliłem całowanie. Wreszcie usłyszałem jakiś pomruk, więc starałem się nie uśmiechnąć, co kiepsko mi wyszło. Dziewczyna otworzyła zaspane oczy i popatrzyła na mnie zdziwiona.
— Luke? — Teraz to ja zamruczałem, słysząc jej zaspany głos.
— Mhmn.
— Która godzina? — Próbowała sięgnąć swój telefon ze stolika, ale uniemożliwiłem jej to.
— Po siedemnastej — byłem nad nią, podpierając się rękoma po jej bokach.
— Długo spaliśmy. Kiedy wstałeś? — przetarła oczy.
— Parę minut temu i postanowiłem cię chamsko obudzić, ale nie potrafiłem chamsko i wyszło tak, jak wyszło — zrobiłem smutną minkę, na co ona się zaśmiała. — To nie jest śmieszne!
— Twoja mina tak — pstryknęła mnie w nos, czym mnie zaskoczyła. — Więc wymyśliłeś coś? — pyta, a ja nie wiem, o co chodzi.
— W sensie?
— No nasze poznanie — ziewnęła.
— A to — westchnąłem. — Nie mam pojęcia. Zaimprowizuj — zrobiła znudzoną minę i próbowała się spode mnie wygramolić. Uśmiechałem się zwycięsko, gdy jej to ni jak nie wychodziło.
— Lucas! Wypuść mnie! — krzyknęła, a ja aż się skrzywiłem, słysząc ten służbowo-poważny ton i na dodatek pełne imię, które nie jest moim pełnym imieniem, ale jakoś każdy lubi mnie tym denerwować. Zszedłem z niej i usiadłem normalnie na kanapie. — Dziękować — ona postanowiła wstać i gdzieś pójść.
Siedziałem z pół godziny i czekałem aż wróci. A z racji, że jej telefon zadzwonił, no to sprawdziłem kto to. Nie, żebym szpiegował.
— Leo? — szepnąłem pod nosem. Ciekawe kto to i dlaczego pisze takie dziwne sms'y do niej?
Od: Leo
Koteczku mój ty, odwiedzisz mnie prawda? :3
Mówiła, że nie ma nikogo. Nim jednak się zorientowałem, usłyszałem jej schodzenie po schodach, wiec szybko odłożyłem telefon na stolik. Kur... Zapomniałem zrobić wiadomości jako nieprzeczytanej. Zabije mnie...
— A ty jeszcze u mnie? — dziwi się, wchodząc do salonu i chowając telefon do kieszeni. Uff, dobra moja.
— Przecież mówiłem, że kara cię nie ominie — uśmiechnąłem się przebiegle.
— Cokolwiek — wzruszyła ramionami i znów gdzieś polazła, ale teraz chyba do kuchni. Poszedłem za nią ciekawy, co ona kombinuje. — O której w ogóle idziemy? — pyta, wstawiając wodę.
— Bo ja wiem. Dwudziesta druga — oparłem się o framugę, splatając ręce na klatce piersiowej.
— A ile będzie osób? — Czyżby łapała ją trema?
— Ty i ja. Do tego Mike, ten co cię znalazł na twitterze, no i Ashton ze swoją "dziewczyną" — zrobiłem cudzysłów w powietrzu, gdy akurat patrzyła na mnie.
— Twierdzisz, że też sobie kogoś wynajął? — prychnęła. — Wam bogatym to serio się w dupach poprzewracało.
— Już ci tyle razy mówiłem, że to nie jest takie proste — wywróciłem oczami. Ona potrafi bardzo szybko człowieka zirytować.
— Dobrze, dobrze. Biedny Mike będzie sam — wydęła dolną wargę. Hej! Przecież ty go nawet nie znasz!
— Może przyjdzie z kimś, nie wiem. Ostatnio mało z nim rozmawiałem.
— Bo za często do mnie przyłazisz! Nie olewaj kumpli! — zaśmiałem się głośno na jej słowa — Fajnie, że cię rozbawiłam.
— Ja też się cieszę. Będąc z tobą, nie da się nie śmiać — wytarłem niewidoczną łezkę.
Rozgościłem się w jej domu. Cholera, podoba mi się tu. Jest tak... normalnie. W moim co kawałek widzisz jakiś nowoczesny drogi obraz albo sprzęty i inne badziewia. Wolałbym, by moi rodzice byli zwolennikami skromnych wnętrz, a nie willi z basenem. Zrobiłem sobie kawę i chciałem iść pownerwiać Kate, ale akurat ktoś otworzył drzwi frontowe. To pewnie jej matka. Weszła do kuchni.
— O! Dobry wieczór Luke — przywitała mnie z uśmiechem na ustach. Mimo tego zmęczenia wymalowanego na jej twarzy ona potrafi nadal tryskać energią. Co za kobieta...
— Dobry — opowiedziałem, również się uśmiechając. Zabrałem od niej dwie siatki, które ją ewidentnie przeważały.
— Dziękuję, nie musiałeś — położyłem je w kuchni na blacie.
— Żaden problem.
— A ty nie miałeś gdzieś wyjść z Kate? — zaczęła rozpakowywać zakupy.
— Tsa, ale dopiero o dwudziestej drugiej... — to źle brzmi. Impreza o tej godzinie, dodatkowo nie potrwa sześćdziesiąt minut. — Ale proszę się nie martwić, odstawię ją do domu w jednym kawałku. A jeżeli nie dam rady, to przenocuje u mnie — to też źle brzmi. Kurwa mać, Hemmings myśl! — To znaczy...
— Rozumiem — kobieta zaczęła się śmiać z moich nieudolnych prób 'uspokojenia' jej, chociaż tego w ogóle chyba nie musiałem robić.
— Po prostu nie chcę, by sobie pani coś o mnie pomyślała.
— Wydajesz się być miłym chłopakiem. Zupełnie inny niż jej poprzedni chłopak, choć on też potrafił być na zawołanie miły. Przerażał mnie — ściągnąłem brwi. Poprzedni. No tak. Coś wspominała.
— Kate nie chcę rozmawiać ze mną o tym. To był bardzo... nieudany związek? — może gdyby tak podejść jej matkę to się dowiem, o co chodzi.
— Bardzo. Od razu po rozstaniu zajęła się pomaganiem mi i dlatego przestała o tym myśleć. Teraz wiem, że to wcale nie było dobre wyjście, bo... Ona robi wszystko by mi pomóc, a to ja powinnam zadbać, by jej niczego nie brakowało i mogła żyć, i uczyć się bez zmartwień, czy starczy nam na życie do przyszłego miesiąca — słuchałem jej, a w jej głosie usłyszeć było można smutek, troskę i poczucie winy. W sumie... Ta kobieta ma racje. Gdyby wiedziała, co jej córka zrobiła, aby zarobić, pewnie jeszcze bardziej by się obwiniała. Jej praca właśnie stoi przed jej matką, a ta nawet nic o tym nie wie. Trochę to przerażające jak bardzo Kate chce pomóc matce.
— Przepraszam, że o to spytam, bo to nie moja sprawa, ale... — zawahałem się na chwilę — Gdzie jest jej ojciec?
— To ciężki temat. Wyprowadził się od nas i pewnie teraz ma nowe życie. Szkoda tylko, że zapomniał o swoich córkach — no tak. Kate ma siostrę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz