środa, 21 lipca 2021

Be my girl (2015) Cz.5 ONA

  


    Rano obudziłam się po dziewiątej. Zasnęłam podczas czytania książki. Wstałam z łóżka i pokierowałam się do szafy z zamiarem znalezienia nowych ubrań. Wzięłam pierwsze z brzega i poszłam do łazienki. Mamy końcówkę maja i już niedługo wakacje, tyle że nie wiem, co mnie czeka. I skoro już o tym mowa, to też nie wiem, co mnie czeka na dzisiejszej imprezie. Westchnęłam, wskakując pod prysznic.

    Schodząc na dół, usłyszałam jak w kuchni, najprawdopodobniej, krząta się mama. Wcale się nie myliłam.

    — Cześć mamuś — przywitałam się z nią, biorąc gryz jabłka.

    — O, witaj — ma dziwny uśmiech. — Słyszałam, że dziś idziesz z Luke'm na imprezę — och, no i wszystko jasne. Ale chwileczkę...

    — Skąd wiesz, jak ma na imię?! — spytałam zdziwiona.

    — Jak wychodził, to zaczepiłam go na chwilę. Ja wiem, że ostatnio rzadko bywam w domu, ale myślałam, że powiesz mi, jak znajdziesz chłopaka. — Wiem, że jest urażona moim zachowaniem, ale...
    
    — Mamuś, ja... ja nie wiedziałam, czy to coś poważnego. Wiesz, on jest z innej półki — przestała zmywać i odwróciła się do mnie przodem.

    — Myślę, że to może być coś poważnego — uśmiechnęła się. Gdybyś znała prawdę, to byś mnie chyba znienawidziła.

    — Co mówił ciekawego?

    — Spieszył się, więc nie było czasu do rozmowy, ale zaprosiłam go na kiedyś. W końcu chcę go poznać. — O nie, tylko nie to. Położyłam czoło na blacie. Zabije go. — Oj kochanie. To nie będzie drętwe przedstawienie chłopaka rodzicom — zaśmiała się.

    — Aha, jasne — wywróciłam oczami, a po chwili sama zaczęłam się śmiać.

    Wróciłam na górę, aby przeszukać swoją szafę i znaleźć coś odpowiedniego. Teraz jak tak myślę, to ja nie mam pojęcia co ubrać. Wybrałam numer Luke'a i przyłożyłam słuchawkę do ucha. Podparłam telefon ramieniem, by rękoma móc przeszukiwać wieszaki.

    — Hej — odzywa się zachrypnięty. Chyba spał.

    — Nie odzywam się do ciebie, ale z racji tego, że wieczorem jestem ci potrzebna, to musisz mi powiedzieć swoje wymagania odnośnie stroju — usłyszałam ziew po drugiej stronie.

    — Zwolnij, bo chyba nie nadążam o — na chwile przerwał — dziesiątej. — Jego głos wskazuje na lekkie zdenerwowanie, ale co mnie to teraz obchodzi?

    — Luke, w co mam się ubrać — chwila ciszy i nagle wybucha śmiechem. Co było w tym pytaniu śmiesznego? — Przestań się śmiać cymbale, tylko mi powiedz!

    — Kate... Jesteś jak typowa dziewczyna z tym pytaniem. Skąd ja mam wiedzieć, w co ty masz się ubrać? I to jeszcze przez telefon. Nie załamuj mnie — cały czas się śmiał, a mi podnosił ciśnienie.

    — Dobra, to se sam idź na tę imprezę. Nie dzwoń do mnie Panie Chujowy Pracodawco — syknęłam i się rozłączyłam, choć coś tam krzyczał.

    Westchnęłam zrezygnowana i rzuciłam się na łóżko. Co on sobie myśli? Ja nie mam pojęcia, w co się ubrać i to nie ma nic wspólnego, z tym że jestem dziewczyną. Ja po prostu nie wiem, czy ma być wyzywająco, czy skromnie, czy bóg wie jak jeszcze. Nie denerwuj się, Kate. Nie z rana.

    — Kochanie idę do pracy! — krzyknęła mama z dołu. — Będę wieczorem!

    — Dobrze! — odkrzyknęłam.

    Po chwili na mój telefon przyszedł sms.

Od: Luke
Zabije cię -_-
Od: Luke
Nie jestem wyspany, a ty mi każesz takie rzeczy robić.
Od: Luke
Ale dobra, dostaniesz kare :-)))))))

    Uniosłam jedną brew, nie rozumiejąc jego słów. Jaka kara i co on robi? Tylko niech mi sukienki nie kupuje, bo mu mózg rozłupie.

    Zrobiłam niezły bałagan, kiedy próbowałam samej coś dobrać. Oczywiście się nie udało. Wydałam z siebie jęk frustracji i stałam jak kołek przed szafą. Usłyszawszy za swoimi plecami śmiech, odwróciłam się zdziwiona. Zdziwienie ustąpiło miejsca złości na widok Luke'a, który rechotał jak debil. Czy on serio ma dwadzieścia lat?

    — Ty sobie widzę, serio nie radzisz z wyborem ciuchów — skrzyżowałam ręce pod piersiami i udałam obrażoną. — Ojojoj, księżniczka się na mnie obraziła? — przestał się śmiać, ale i tak wiem, że na jego twarzy jest zadziorny uśmieszek. Podszedł do mnie i przytulił od tyłu. — Jeżeli chcesz, mogę ci pożyczyć kasę na coś nowego, aczkolwiek wolałbym, byś ubrała się w coś wygodnego, co na pewno masz w swojej szafie — szeptał mi do ucha, wskazując palcem na ów szafę. — Choć teraz to może leży gdzieś wokół nas — prychnął.

    — Jesteś idiotą! — uderzyłam go w ramię. Czy to niedziwne? Nasza swoboda w swoim towarzystwie?

    — Nie rań mnie, księżniczko! — złapał się teatralnie za serce.

    — To spadaj, jak nie pomagasz! — fuknęłam i popchnęłam go w kierunku wyjścia z pokoju.

    — O nie — pokiwał głową, a jego ton od razu się zmienił. — Chyba mówiłem o karze, nie? — popatrzył na mnie jakoś dziwnie. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Trochę się przestraszyłam tego spojrzenia. Potarłam ramiona, nie wiedząc czego się spodziewać, czekałam na jego słowa. — Wszystko w porządku? — pyta, a ja patrze na niego zdziwiona.

    — Taa — odpowiadam niepewnie. W jego spojrzeniu krył się strach i zmieszanie.

    — To czemu tak nagle pobladłaś? — chyba sam sobie odpowiedział na to pytanie, bo zrobił większe oczy. — Nie chodziło mi o taką karę! Boże nie! Przecież ci mówiłem, że ci nic nie zrobię — zaczął wyjaśniać. — Chciałem po prostu spędzić z tobą cały dzień w ramach "kary".

    — No to ja nie wiem, która jest gorsza — zaśmiał się głośno i usiadł na łóżku. Coś luźnego i wygodnego... Hm. To u mnie wyklucza się z ubraniem sukienki.

    Na nowo zaczęłam oglądać ciuchy, ale tym razem zbierałam je z dywanu i umieszczałam w szafie. Nawet po godzinie udało mi się coś znaleźć, więc odwróciłam się do Luke'a, by spytać, czy mu pasują, ale co zobaczyłam? Że zasnął. Ja nie wiem, co on wczoraj w nocy robił i nie wiem, czy chcę to wiedzieć. Podeszłam do niego i usiadłam na brzegu łóżka, gdzie on akurat miał brzuch. Co ja mam robić? Mam iść do Leo, kiedy Luke śpi w moim łóżku? Ech. Westchnęłam i przeczesałam włosy palcami. Nagle poczułam, jak jego ręka oplata się wokół mojego brzucha i już po chwili pociągnął mnie tak, że leżałam obok niego. Przez to, że zrobił to tak niespodziewanie, pisnęłam. Uśmiechnął się, słysząc to, a ja postanowiłam się od niego osunąć, ale gdzie tam! Twardo trzymał mnie przy sobie. Westchnęłam sfrustrowana.

    — Nie denerwuj się tak, księżniczko.

    — Nazwij mnie tak jeszcze raz, a ci wszystkie zęby powybijam!! — fuknęłam i nadal próbowałam wydostać się z jego objęć.

    — Chyba ci się okres zbliża — spojrzałam na niego morderczo, a on miał jedynie ściągnięte brwi jakby to, co powiedział, nie było żartem.

    — Tobie się chyba zbliża na twarzy! — próbowałam go uderzyć, ale momentalnie się odsunął. Czyli wziął moje słowa na poważnie. I tak ma pozostać! Nareszcie byłam wolna, więc wstałam na równe nogi i zeszłam na dół.

    Przyrządziłam sobie herbatkę i zasiadłam przed TV. Chłopak pojawił się po kilku minutach i usiadł obok mnie, ale najpierw uniósł moje nogi i położył je sobie na swoich udach. Cokolwiek...

    — Zamówmy pizze — spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem. Zaśmiałam się na ten słodki widok. Wyglądał jak szczeniaczek z włosami, które są w nieładzie i zaspanym wzrokiem. Aw. — Co cię tak bawi? Przed chwilą chciałaś mnie zabić, a teraz się śmiejesz. Czy ty jesteś zdrowa, czy to jednak ten okres? — uniósł jedną brew zaciekawiony.

    — Wybacz, ale ten widok jest przeuroczy — poczochrałam jego włosy, które po tym były w jeszcze większym chaosie, a ja jeszcze bardziej rozbawiona.

    — Serio? — spytał retorycznie. — Ech, co ja mam z tobą... Chwila — jakby coś do niego dopiero dotarło. — Mówisz, że jestem uroczy? — uśmiechnął się głupkowato.

    — Tylko kiedy jesteś zaspany, a twoje włosy to istny chaos — szybko wyjaśniłam. — Myślałeś o chodzeniu spać jak każdy normalny człowiek? — spytałam, biorąc herbatkę na brzuch.

    — Pracę mam na nocne zmiany — wzruszył ramionami i bardziej się rozsiadł na kanapie.

    — Nie wiem, czy chcę wiedzieć, gdzie ty nocą pracujesz — wywrócił oczami.

    — Przecież nie w burdelu — już nie jest mu do śmiechu. Czyżby to temat tabu? — To... dobrze płatna praca, niewymagająca spania z kimkolwiek.

    — To co z tą pizzą? — spytałam, bo poczułam, że potrzebna jest nagła zmiana tematu. Spojrzał na mnie, unosząc wysoko brwi. — Ale ty płacisz, bo to twój pomysł — prychnął.
    
    — No jasne, NIE księżniczko — teraz to ja wywróciłam oczami. Nie wiem, czy wole go poważnego, czy dowcipnego. 







~awenaqueen~


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz