piątek, 30 lipca 2021

Be my girl (2015) Cz.24 ONA

  


    Minęły cztery dni, a ja mam wrażenie, że powoli wszystko zaczyna wracać do normy. Luke z Ash'em zawarli rozejm, Mike biega do mnie codziennie uradowany z tego powodu, Leo coś ostatnio kombinuje, ale to on więc rozumiem, a Newt wybaczył Luke'owi, a mnie podziękował za pomoc tym idiotom. Czy może być idealniej? Nie, zważywszy na to, że za chwilę mam nauki jazdy z Luke'm Hemmings'em największym rajdowcem, jakiego znam. Zapowiada się ciekawie.

    Uszykowałam się, na odpierdziel i czekałam na znak od mojego prywatnego nauczyciela. Och! No i zapomniałam wspomnieć, że mama dostała tajemniczy przelew na konto. Wszystkie rachunki uregulowane, a ja za parę tygodni kończę osiemnastkę, więc biorę się za pracę i studia w międzyczasie. Muszę jej pomóc, byśmy już nie popadły w takie kłopoty.

    — Skarbie, ktoś do ciebie!

    Usłyszałam krzyk mamy z dołu. Domyślam się, że to Luke, więc zbiegłam czym prędzej, ale to, kogo tam spotkałam, przeszło moje wszelkie oczekiwania.

    — Maya?

    — Hey — machnęła nieśmiało. — Możemy pogadać?

    Zaprosiłam ją do swojego pokoju i szczerze powiedziawszy, bałam się tego, co chce mi powiedzieć. Obie stanęłyśmy na środku mojego pokoju.

    — Na początek... — spojrzała na mnie, a jej oczy momentalnie zaszły łzami. — Tak bardzo cię przepraszam — przytuliła się do mnie tak mocno, że miałam ochotę zwrócić posiłek. — Jesteś moją naj i wiesz, że się od siebie bardzo różnimy. Byłam zazdrosna, że ty masz tego blondyna i on ma ciebie, a ja tracę przyjaciółkę. Bałam się, że mnie zostawisz dla niego. Głupio postąpiłam, przepraszam!

    — Rany, Maya — również ją objęłam. — Ty też byłaś moją naj, jak mogłabym cię zostawić?

    — Proszę, powiedz, że dasz mi drugą szansę?

    — Jasne, że tak! — Odsunęłyśmy się od siebie. — Chciałabym znów mieć przyjaciółkę, bo ostatnio za dużo się wokół mnie chłopów kręci.

    Zaczęła się śmiać, a po łzach nie było już prawie w ogóle śladu. Znam ją od dawna i wiem, kiedy naprawdę czegoś żałuje i to był właśnie jeden z tych momentów.

    — Dobrze, że Leo mi poradził, bym spróbowała — otarła policzki.

    — Leo? Serio? — zdziwiłam się.

    — Noo, kochany jest.

    Naszą rozmowę przerwał mój dzwoniący telefon.

    — Luke, przeszkadzasz w pojednaniu z Mayą — wywróciłam oczami.

    — Kochanie, nie wymigasz się. Czekam na dole — zacmokał.

    — Maya... — zaczęłam niepewnie.

    — Spoko, jesteś z nim umówiona, a ja wpadłam tak niespodziewanie. Idź, odezwę się pod wieczór, Oki?

    — Dzięki, że rozumiesz — przytuliłam ją na pożegnanie.

    Obie zeszłyśmy na dół, gdzie Luke nonszalancko opierał się o drzwi od strony pasażera.

    — Ale ciacho — szepnęła, na co zachichotałam.

    — No...

    — Witaj, skarbie — pocałował mnie w policzek.

    Powiedzmy, że nasze stosunki nie uległy zmianie, ale jednak Luke jest bardziej powściągliwy, jeśli chodzi o bliskość.

    — To ja lecę, pa! — Machnęła i podskakując, poszła w swoją stronę.

    — Pogodziłyście się? — zagadnął.

    — Tak i nawet nie wiesz, jak się cieszę — przytuliłam go.

    — No właśnie widzę. Wsiadaj, pojedziemy w ustronne miejsce, byś mogła poćwiczyć — poruszył sugestywnie brwiami.

    — Wal się.

    Zabrał mnie oczywiście za miasto, gdzie uczyłam się jeździć tak wolno, jak żółw, a go to bawiło. Nie odzywał się nawet słowem, chyba że robiłam coś źle. Widziałam, jak pohamowywał wybuch śmiechu, co mnie bardziej dekoncentrowało niżeli gadanie.

    — Nie, ja się nie nadaje! — Zgasiłam auto.

    — Nadajesz. Dlaczego od razu się denerwujesz? To pierwsza próba.

    — Sorry, ale jak ty się chichrasz, jak debil to jakoś tracę wiarę, że umiem prowadzić — oparłam głowę na ręce.

    — Hej, nadajesz się, po prostu bawi mnie, jak ostrożnie wchodzisz w zakręty — złapał za moją rękę i splótł nasze palce. — Pomóc się zrelaksować?

    Spojrzałam na niego. Nachylił się i zaczął delikatnie muskać moje usta, co faktycznie w jakiś sposób mnie uspokajało.

    — Pomogło? — spytał odsuwając się.

    — T-Ta.

    Znów zaczął się śmiać pod nosem. Ugh, zabić!







~awenaqueen~


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz