piątek, 30 lipca 2021

Love deal Cz.5 Ashley

  


Me:
Czm smutasz?

SadBoyAsh:
Też miło poznać –,–

Me:
Ach, tak, to też
To czm sad?

SadBoyAsh:
Czm nie?

Me:
No nie wiem, jakbym to ja się kłóciła z przyjacielem, to raczej próbowałabym to naprawić, zamiast się smucić i siedzieć przed ekranem telefonu...

SadBoyAsh:
Skąd to wiesz?

Me:
Magiczne duszki mi powiedziały

SadBoyAsh:
Serio? –,–
Dziwna jesteś –,–

Me:
Nie za dużo tej emotki?
Przynajmniej się uśmiechnąłeś, smutny chłopcze

SadBoyAsh:
Nie uśmiechnąłem –,–

Me:
Uśmiechnąłeś

SadBoyAsh:
Nie uśmiechnąłem –,–

Me:
Uśmiechnąłeś

SadBoyAsh:
Nie –,–

Me:
Tak –,–

SadBoyAsh:
No może trochę...

Me:
Wiedziałam *^*

SadBoyAsh:
Wygrałaś, szczęśliwa?

Me:
A no. Ty też powinieneś ;)

SadBoyAsh:
Bo?

Me:
Bo świat jest piękny! Ptaszki śpiewają, pary ruchają, a ty czekasz właśnie na wiadomość od tej zajebistej dziewczyny, którą jestem ja B|

SadBoyAsh:
Masz piękne marzenia :')

Me:
Nie każdy ma marzenia związane z tobą, Ash :')

SadBoyAsh:
Skąd wiesz jak mam na imię?!

Me:
Nazwa, idioto –,–

SadBoyAsh:
Tyy... Faktycznie xD

Me:
Dobra, mam zajęcia, cześć >.<

SadBoyAsh:
See you

    Wreszcie ktoś normalny – pomyślałam. Co prawda sama zachowywałam się dziwnie, ale byłam już zmęczona tymi nudziarzami lub faperami. Jak tych drugich jeszcze bym zniosła (zawsze jakaś rozrywka, nie?), tak z tymi pierwszymi po prostu nie mogłam wytrzymać nawet minuty, a w ciągu ostatniego dnia wciąż na nich trafiałam. Na szczęście trafił mi się ktoś taki jak Ash, kto – przynajmniej jak dla mnie – idealnie nadawał się do zakładu.

    Nagle poczułam w kieszeni wibracje, więc po chwili znów wyjęłam telefon i spojrzałam na ekran.

Masz jedną nieodebraną wiadomość od: Rosuś <3...

Od: Rosuś <3
Coś taka rozpromieniona się nagle zrobiła?

    Nie zdążyłam odpisać, kiedy przyszedł jeszcze jeden.

Od: Rosuś <3
Czyżby kik?

Do: Rosuś <3
Możliwe...
    
    Uśmiechnęłam się, słysząc jak dziewczyna prycha gdzieś po drugiej stronie sali. Niestety, ktoś jeszcze to usłyszał.

    – Coś się pani nie podoba w tym, co mówię? – szprycha zwróciła się do mojej przyjaciółki.

    – Nie, nie, prowadzi pani bardzo interesującą lekcję – odparła tylko.

    Nauczycielka z niewiadomych przyczyn dała je spokój. Okey? Czy tylko mi się wydawało, czy Rose była... grzeczna? Zdecydowanie mi się wydawało, tak...

    Reszta lekcji przebiegła spokojnie, a my w końcu mogliśmy wrócić do domu. Nie rozumiem, po co nam szkoła, skoro ja wiem wszystko, o czym gadają? A jakbym nie wiedziała, to sprawdzę w necie, wielkie halo!

    Tym razem wracałam sama. Skorzystałam z okazji, kiedy Rose poszła do łazienki i mimo że kazała mi czekać, ja po prostu wyszłam z budynku i wsiadłam na motor. Nie można cały czas łazić razem za rączki, okey?

    Odjechałam... Bóg wie gdzie i jak daleko. Byłam na tyle z dala od miasta, że jechałam po pustej drodze, nawet nie asfaltowej, gdzie nie było żadnych świateł. Chociaż by się przydały, bo zaczynało się robić ciemniej. W końcu przystanęłam nad jakimś jeziorkiem. Oczywiście motor zostawiłam trochę dalej, a sama poszłam na pomost. Nie wyglądał on najbezpieczniej, ale kit z tym. Zaskrzypiał trochę, gdy na nim usiadłam, więc stwierdziłam, że nie posiedzę tu zbyt długo. Po prostu chciałam odpocząć.

    Przez całą drogę czułam wibracje telefonu, jednak teraz, gdy już w końcu mogłam spokojnie posiedzieć, postanowiłam sprawdzić, kto się tak do mnie dobija.

Masz 3 nieodebrane wiadomości od: Rosuś <3

Masz 19 nowych powiadomień na aplikacji: Kik

Masz 1 nieodebrane połączenie od: Rosuś <3

Masz 1 nieodebrane połączenie od: Nieznajomy

    Dużo tego. I choć ciekawił mnie ten numer nieznajomy, weszłam wpierw w wiadomości od Rose.

Od: Rosuś <3
Miałaś na mnie czekać –,–

Od: Rosuś <3
Ćwoku –,–

Od: Rosuś <3
Gdzie jesteś?

    Awww... Jak ona nie potrafi ukryć tego, że się o mnie martwi. Czasem wydawała się być dla mnie takim... zagubionym w rzeczywistości dzieckiem. Była taka drobna, przy piernikach zachowywała się jak małolat, czasem po prostu mam wrażenie, że... mnie zostawi. Mimo tych licznych kradzieży, czy udziałów w głównie moich bijatykach, gdyby chciała, mogłaby się tak po prostu wyprowadzić, zostawić wszystko za sobą, ustatkować się, a lata ze mną wspominać po prostu jako okres buntu. A może i w ogóle o tym zapomnieć.

    A ja? Moja dieta to używki, pieniądze zarabiam na nielegalu, a i tak mam problemy finansowe, moja rodzina nie pamięta o moim istnieniu, konflikt z policją staje się coraz większy... kim bym była, gdybym to zostawiła? Ja nawet nie mogę tego zrobić. Ale ona może. Jednak, gdyby naprawdę tego pragnęła... Nie zatrzymałabym jej. O niej mają prawo pamiętać ludzie, a o mnie chcą jak najszybciej zapomnieć.

***

    Moje rozmyślania przerwał kolejny dźwięk powiadomienia w telefonie. Odblokowałam niechętnie klawiaturę i spojrzałam.

    Masz 21 nowych powiadomień na aplikacji: Kik...

    Porąbało?! Ja tu sobie spokojnie myślę nad sensem istnienia, a ci fapią do mojego nick'u! Jpd, żyć nie można!

    Weszłam na kik'a i od razu zablokowałam większość osób, które do mnie napisały. Jednak jedna osoba przyciągnęła moją uwagę.


SadBoyAsh:
Długie masz te lekcje...

SadBoyAsh:
Serio? Jeszcze trwają?


    Zaśmiałam się cicho, ale i tak mój śmiech rozniósł się po tafli jeziora. To miejsce było w jakiś sposób wyjątkowe i choć trafiłam tu przypadkiem, stwierdziłam że muszę tu przychodzić częściej. Jednak nie za często, bo wtedy to miejsce straciło by swoją wartość.

    Spojrzałam kiedy Ash wysłał ostatnią wiadomość. Było to o 19. A teraz jest dwadzieścia po, czyli całkiem niedawno. Postanowiłam odpisać, choć z początku dziwiło mnie, że on napisał z własnej woli.

Me:
Nie, ciołku, skończyłam –,–

SadBoyAsh:
I nie napisałaś? ;–;

Me:
A chciałeś, żebym napisała?


    Czekałam chwilę na kolejną wiadomość.


SadBoyAsh:
Pff, niee? Nudziło mi się

Me:
Yhym

SadBoyAsh:
Nie wierzysz mi, nie? :')

Me:
No shit. To co takiego robiłeś, że aż tak ci się nudziło?

SadBoyAsh:
Siedziałem w domu.

Me:
A szkoła? O.o

SadBoyAsh:
Hy hy hy... Skończyłem xD

Me:
ILE TY MASZ LAT, PEDOFILU?!

SadBoyAsh:
21, bez przesady :')

Me:
–,–

SadBoyAsh:
Co?

Me:
Nie strasz mnie tak –,–

SadBoyAsh:
Hahahahah xD

Me:
Zabawne w ciul...
No może trochę

SadBoyAsh:
Dobra, ja kończę, a ty wracaj do domu

Me:
Skąd wiesz, że jestem poza domem?

SadBoyAsh:
Hahah, jestem wróżbitą. I przepowiadam, że się na mnie wkurwią, jeśli nie przyjdę na próbę, więc do kiedyś

Me:
See you

    Może ja też powinnam już wrócić?

    Tylko najpierw muszę odwiedzić pewne miejsce... Oj tak, zdecydowanie dawno tam nie byłam. Może się stęsknił?

***

    – GDZIE TY BYŁAŚ?! – ledwo zdążyłam wejść do domu, a Rose już zaczęła wrzeszczeć. Nie sądziłam, że tak bardzo się zdenerwuje...

    – Na przejażdżce – odpowiedziałam wymijająco i poszłam do kuchni.

    – Nie sądzisz, że mogłabyś mi chociaż odpisać, dzido? – spytała już spokojniej, ale dalej wnerwiona.

    – Mogłabym.

    – Dziwna jesteś – skomentowała, dźgając mnie w ramię palcem. Spojrzałam na nią zdziwiona. – Sprawdzam czy to ty.

    – Głupia jesteś – zaśmiałam się.

    – Dzida.

    – O jeny, jeny, jak ty lubisz mnie obrażać – przeciągnęłam się. – Lepiej zrobiłabyś mi imprezę, jak mnie nie ma.

    – Sugerujesz coś? – spytała zaciekawiona.

    – Nie, nic, ale... przyda się czasem odrobina rozrywki – no poza tą, z której właśnie wróciłam... Ale tego nikt mi nie zastąpi.

    – Zastanowię się nad tym – uśmiechnęła się zadziornie.

    Zajrzałam do lodówki, gdzie było... nic nie było. Mruknęłam niezadowolona i ją zamknęłam.

    – Chińczyk jest w salonie – oznajmiła Rose znudzonym tonem.

    – Dzięki za troskę – znów się zaśmiałam, na co prychnęła i wyszła z kuchni. Ja za nią, tylko że ja do salonu, a ona do swojego pokoju. W salonie, tak jak mówiła, na stole leżały dwa kubełki, jeden już pusty i przewrócony na jakiś czasopismach. Wzięłam ten pełny i usiadłam na fotelu. zajadając się chemicznym makaronem i jeszcze bardziej naszpikowanymi chemią dodatkami, odpaliłam telewizor. Jako że nie było nic ciekawego sięgnęłam po telefon i zaczęłam przeglądać internety, jednak i na nich się zawiodłam. Postanowiłam napisać do Ash'a, choć wiedziałam, że był zajęty.

Me:
I się wkurwili?

    O dziwo dość szybko dostałam odpowiedź.

SadBoyAsh:
Na szczęście nie. No... prawie

Me:
Pozdrów tych, co się nie wkurwili xD

    Z doświadczenia nauczyłam się nie wypytywać, jeśli widoczne było, że ktoś nie chce się zagłębiać w dany temat. A to "prawie" na pewno zaliczało się do takich.

SadBoyAsh:
Tych idiotów?

    Zaśmiałam się na jego odpowiedź. Szybko odpisałam.

Me:
Właśnie ich, kimkolwiek są xD

SadBoyAsh:
Też pozdrawiają
PS. Jeden chce cie już w kontaktach, dać?

Me:
O, miło xD
PS. Nie, jestem tylko twoja :*

SadBoyAsh:
Hahahah xD Dobra, pa, nie dają żyć :')

Me:
Znam ten ból :') Cześć

SadBoyAsh:
See you







~awenaqueen~


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz