poniedziałek, 20 lipca 2015

Hated Cz.11



-Co ty robisz?! - krzyknęłam, ale nie dostałam odpowiedzi. Ktoś dotknął mojego policzka swoją zimną dłonią. Wzdrygnęłam się co wyczuł bo cofnął rękę. Po chwili upadam na ziemię, bo mną cisnął, a sam szybko wyszedł.

O nie! Ja muszę wiedzieć kto to! Wybiegłam zaraz za nim, ale korytarz już świecił pustkami. Kurwa! 
Wychodzę na boisko i siadam na murku. Daje słońcu mnie ogrzewać, gdy dostaje wiadomość.

TrySoHard: SIEEEMA!

Ja: Cześć
TrySoHard: Powiedz, że jestem zajebisty *^*
Ja: (nie) jesteś zajebisty, kolego którego nie znam.
TrySoHard: No i dostałem kropkę nienawiści *^*
Ja: Zasłużyłeś.
TrySoHard: Znienawidzisz przez to Cal'a? :(

Kogo?


TrySoHard: Ej! 

TrySoHard: On mi jaja urwie!
TrySoHard: No i Lukowi bo najpierw pomyśli, że to on XD
TrySoHard: No ale i tak padnie na mnie! 
TrySoHard: ZAPOMNIJ O TYM!
TrySoHard: SKASUJE WIADOMOŚCI I ON SIĘ NIE KAPNIE, OK?
TrySoHard: Ej no co z tobą -,-
Ja: Przemyślę, jak powiesz swoje imię :D
TrySoHard: Ashton :3
Ja: O kur... ja was zajebie!!! 
TrySoHard: HA?!
Ja: A CALUMA ZA OKŁAMYWANIE! ZAJEBIE WAS ŻYWCEM ALE NAJPIERW LUKE, TA KURWA!
TrySoHard: O________o
Ja: Witam z tej strony antyfan 5sos :D
TrySoHard: O JA PIERDZIELE :O
TrySoHard: Co ja narobiłem

Wstałam z tego murka i akurat widzę przed sobą Luka z blondyną. Zmasakruje mu twarz, słowo daje! To na pewno on wtedy pisał te zboczone teksty, na bank! Pewnie pobiłabym Luka, ale...

-Hej! Kotku, gdzie idziesz? - Jack. Proszę nie.
-Spierdalaj bo mam sprawę do załatwienia!
-Mówisz o tym blondasku? Sam mogę mu przywalić. W piątek wielki maczo a dziś cie zdradza. Ale to dobrze. Wrócisz do mnie.
-CHYBA CIĘ POGIĘŁO - krzyknęłam na całe boisko. Kontem oka zauważyłam Caluma, Ashtona i Michaela idących do Luka. 
-Po co się drzesz? Jak sprzedawałem byłem dobry, a gdy chciałem cie mieć na wyłączność to już zły?
-Ty zawsze byłeś zły! Przez narkotyki ci się w mózgu poprzestawiało. Zagadaj do mnie jeszcze raz to zadzwonię po Riley'a!
-Haha! On mi gówno zrobi tak jak ostatnio - kurwa, ma racje. Skoro teraz ze mną rozmawia to znaczy, że Riley nie dał mu rady. Co robić?!
Nagle chłopak ląduje na ziemi bo Hemmings go pociągnął. Stanął pomiędzy nim a mną.
-Co do ciebie nie dotarło co?! 
-A do ciebie? Teraz stajesz pomiędzy mną a moją dziewczyną. Idź do swojej blondaski, a nas zostaw w spokoju - wstał z ziemi. Czuje rosnące napięcie. 
-Dziewczyna? - zleciało to po nim - Nie rozśmieszaj mnie. Ona cię nie chce.
-A co może ty jesteś lepszy? - prychnął.
-No wyobraź sobie, że jestem od ciebie lepszy w każdym calu, frajerze. 
-Lily, chodźmy. Może będę miły i powiem gdzie jest Riley - zamarłam. 
-Kłamiesz! Nic mu nie zrobiłeś! - krzyknęłam czym zdziwiłam Luka.
-Wcale nie. Rzucił się na mnie pod wpływem więc miał marne szanse. Jeżeli będziesz grzeczna to cię ze sobą do niego zabiorę. Ale o tym pogadamy jak będziemy sami - zmierzył blondyna od góry do dołu i poszedł.
-Wszystko ok? - złapał mnie za ramiona, ale odtrąciłam jego ręce - Przestań. Martwię się.
-Spierdalaj, Luke! - podeszła do nas reszta.
-Wszyscy spierdalajcie - nie tylko nie łzy -Zwłaszcza ty Calum. Dzięki Ashton za wyjawienie prawdy. Debile.
-Ale co... - zaczął Calum, ale miałam to gdzieś i poszłam. 




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jesu, ile się dzieje. W ogóle to jeszcze kilka rozdziałów i kończymy :D



~LilaSam~


3 komentarze:

  1. Szok...
    Nie sądziłam ze to się tak potoczy
    Nie mogę się doczekać kolejnych części.
    pozdrawiam i życze weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń