czwartek, 16 lipca 2015

Hated Cz.8



Stoję oparta o szafki i gadam z Claudią. Nagle widzę jak mama przechodzi i rzuca mi spojrzenie pełne pogardy. Wiedziałam. 
Po około pół godzinie wychodzi z gabinetu i podchodzi do mnie siedzącej na ławce. Z daleka obserwują mnie sos'y. Już mi na niczym nie zależy. Chciałam, naprawdę chciałam być "normalna", ale chyba nie potrafię jej udawać. 
-Rozczarowałaś mnie, Lily. Obiecałaś! - krzyknęła na cały korytarz.
-Wiem przecież.
-No i co?! No i drugi raz to już twój! Raczyłaś mi powiedzieć o pierwszym?! Jak mogłaś zaatakować innego ucznia, Lily!!! - nie krzycz, nie chce zrobić czegoś niepotrzebnego - Co się z tobą dzieje! Czemu moje dzieci muszę być idiotami!!!
Wstałam i już nie wytrzymałam.
-BO SAMA JESTEŚ IDIOTKĄ! NIE TRZEBA BYŁO SIĘ KURWIĆ TO NIE BYŁO BY PROBLEMU Z NIENORMALNYMI DZIEĆMI! - uderzyła mnie w twarz. Już dawno tak nie kłóciłam się z matką.
-Jak śmiesz tak do mnie mówić! JAK MOŻESZ TAK KŁAMAĆ, GÓWNIARO!
-Takie są fakty.
-SŁUCHAM?! Bo ja cie chyba rozniosę!
-Ojciec mi powiedział. Powiedział, że nasza dwójka nie jest jego. Pewnie dlatego nie przychodzi do domu bo czuje, że młoda też nie jest jego - była w szoku - Nie przejmuj się, już nie będę udawała dobrej dziewczynki, bo nią nie jestem i nigdy nie będę. Co do babci to też możesz mi gówno zrobić, bo będę pełnoletnia. I dobrze bo mam zamiar się wynieść jak on.
-Nie zrobisz tego...
-Zrobię. Mogę robić co chce, bo ja nie mam matki - chwyciłam torbę i poszłam w stronę chłopaków. Wiem, że wszystko słyszeli bo miny ich zdradzają. Minęłam Luka i widziałam, że próbuje mnie zatrzymać, ale Cal blokuje jego rękę w ostatniej chwili. 
Dobrze zrobił bo bym chyba go rozjebała. Wyszłam ze szkoły i poszłam prosto do salki mojej przyjaciółki. Podłączyłam gitarę i zaczęłam grać. Nie wrócę do domu. Może pójdę do Claudii? To chyba spoko pomysł. Wybrałam jej numer.
-Co tam? - odezwała się.
-Mam pytanko. Mogę u ciebie dziś przekimać?
-Pewnie! Coś się stało?
-Pogadamy jak przyjdę, ok?
-Spoko. Czekam.

Szczerze? Nie mam ochoty jej mówić o moim życiu od liceum wstecz. Nie było piękne i druga połowa wcale się też tak nie zapowiada. Pogadałyśmy o pierdołach bo widziała, że nie chce gadać za dużo. Potem położyłyśmy się spać. Z rana dała mi swoje ciuchy i poszłyśmy razem do szkoły. Na w-f nie ćwiczyłam bo mi się nie chciało. Hemmings cały czas mnie obserwował i czasem jak patrzyłam w jego oczy to tak jakbym widziała skruchę? Ale czemu? Następnie minęła mi nudno lekcja muzyki bo wszystkim szczęki opadły, gdy usłyszeli jak gram. Nawet Hemmings'owi. Przyprowadził swoich koleżków i im tak samo. Tym zapunktowałam u nauczycielki bo cały czas się do mnie ciepło uśmiechała. No i nadszedł czas na ostatnią lekcję... Chemia. Muszę tą szprychę przeprosić. Poszłam przed lekcją i to zrobiłam. Kobieta przyjęła przeprosiny. 
Usiadłam na miejscu, a po chwili zrobił to Luke.
-Słodko dziś wyglądasz, dziecinko - eh, nic się nie zmieniło.
-Dzięki, chłopczyku - spojrzał się na mnie jak na idiotkę. Nie mam ochoty na wykłócanie się z nim. Przeciągnął się.
Dzwonek zadzwonił i już chciałam wstawać kiedy poczułam jak moja bokserka ma opaść na dół. Nie! Chłopak czekał przy wyjściu z klasy oparty o ścianę. Tak się bawisz, Hemmings?! Chcesz moje cycki obejrzeć? Przytrzymywałam bluzkę ręką i ruszyłam do wyjścia. Słyszałam śmiechy innych, ale kij z tym. Minęłam blondyna śmiejącego się zadziornie. Przerobiłam tą bluzkę tak, że teraz odsłaniała moje boki i zakrywała to co powinna choć w sumie mam się czym chwalić. Wyszłam ze szkoły i szłam na pieszo do domu. Muszę w końcu gdzieś mieszkać. Do osiemnastki muszę. Idąc spokojnie chodnikiem ktoś mnie chwyta za łokieć. Wzdrygam się pod wpływem tego dotyku. Odwracam się i widzie GO!
-Puszczaj mnie! - szarpałam się.
-Lily! Tak długo cie szukałem! Martwiłem się, wiesz -dotknął mojego policzka. Odtrąciłam jego rękę. Obrzydliwy palant!
-Czego nie zrozumiałeś po ostatnim, co?!
-Wiem, że mnie kochasz. Lily jesteśmy sobie przeznaczeni... - chciał mnie pocałować, ale moja pewna siebie dziewczyna się ulotniła i pojawiła się przerażona i słaba. 
Zaciskam mocno powieki i czekam na ten obleśny pocałunek. Słynęła jedna pojedyncza łezka. Poczułam szarpnięcie. Otwieram gwałtownie oczy.
-Słyszałeś, że masz ją puścić! - to głos Luka. Oplótł mnie ręką wokół szyi.
-Kim ty kurwa jesteś?! - takiego się go boje. Boje się Jack'a w takim stanie. W ogóle się go boje. Proszę, Luke... 
-Gówno cie to obchodzi! Tknij ją jeszcze raz a nie ręczę za siebie! - pogroził mu. Jack spojrzał na mnie gniewnie i poszedł. 
Luke mnie puścił. Odwrócił mnie do siebie przodem.
-Co to za... - nie skończył gdy się do niego przytuliłam -Eeee, ok - objął mnie i gładził po plecach - Jest ok, dziecinko.
-Nienawidzę cię, cioto - prychnął - Ale dziękuje. 
Zaskoczyły go moje słowa i po chwili mocniej mnie objął. 
-Gdzie się podziała ta pyskata dziewczynka, co jak ją pocałowałem, strzeliła mnie w twarz? Czemu teraz tak nie zrobiłaś?
Odsunęłam się od niego i uderzyłam w ramie. Złapał się za nie. 
-Za co?!
-Za idiotkę, za zniszczenie bluzki, za istnienie, za zrobienie z mojej siostry wariatki, za...
-DOBRA, DOBRA, CZAJE! Swoją drogą całkiem nieźle wymiatasz na gitarze.
-Nie myśl, że podziękuję bo to wiem - zarzuciłam włosami, a on się roześmiał.
-Tooo może w ramach podziękowania za ratunek, kawa? - spojrzałam się na niego - No weź!
Poszłam do domu zostawiając go tam. W sumie boje się kolejnego spotkania z tym dupkiem, ale muszę być dzielna.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jesu ile akcji O.o
Aż sama się dziwie, że tyle dałam w jednym rozdziale! Ale cóż, seria nie liczy wielu rozdziałów ;) Przypuszczam, że maksimum 15.
W następnym rozdziale jest ogranicznik wiekowy +18. Kto wie czemu? XD



~LilaSam~


2 komentarze: